Francis Drake i rajd na Kadyks
Ten tekst jest fragmentem książki Laurence'a Bergreena „W poszukiwaniu imperium”.
Śmierć Marii pozwoliła Elżbiecie zrealizować od dawna hołubione marzenie o stworzeniu protestanckiego imperium. 15 marca 1587 roku królowa upoważniła Drake’a do zaatakowania Hiszpanii małą flotą. Nie miała to być wojna totalna, na którą Anglii brakowało środków, ale gambit mający zwrócić Hiszpanom uwagę, że Elżbieta jest gotowa do walki. To miała być wojna na miarę wyobrażeń królowej, czyli w gruncie rzeczy potyczka.
Drake opuścił Plymouth 12 kwietnia 1587 roku i ruszył w stronę bezimiennego akwenu zwanego dziś kanałem La Manche, gdzie spotkał się z dwoma statkami z Dorset, które dołączyły do jego floty liczącej dwadzieścia siedem jednostek. Trzy dni później znalazł się w zasięgu wzroku z Galicji na wybrzeżu Hiszpanii, ale wtedy nastąpiła katastrofa – pięć dni sztormów, które rozproszyły flotę i posłały na dno jeden statek, pinasę Martigo. Kiedy okręty zebrały się ponownie, napotkały dwa holenderskie statki, których załogi poinformowały Drake’a, że Hiszpanie planują wysłać ogromną flotę z Kadyksu do Lizbony. Anglicy popłynęli dalej, mając nadzieję, że zaskoczą Hiszpanów.
Mniej więcej w tym czasie królowa Elżbieta po raz kolejny zmieniła zdanie i wysłała za Drakiem szybką pinasę z nowymi rozkazami. Królowa nakazywała teraz Drake’owi ograniczyć ataki do hiszpańskich statków na morzu i zabroniła mu „wchodzenia siłą do portów i przystani królewskich [tj. Kadyksu] lub używania przemocy wobec któregokolwiek z jego miast lub okrętów stojących w portach czy do podejmowania wrogich działań na lądzie”. Zamiast tego zachęcała go do plądrowania „statków rzeczonego króla […], które wpadną w twoje ręce, i sprowadzenia ich do naszego królestwa”. To był poziom korsarstwa, z którym królowa czuła się komfortowo i w którym Drake sprawdzał się najlepiej.
Drake był już poza zasięgiem i nigdy nie otrzymał tego rozkazu; przeciwny wiatr zmusił statek z wiadomością od królowej do powrotu do portu. Elżbieta prawdopodobnie wcale nie chciała, aby rozkaz dotarł do adresata, a opóźnienie miało stanowić przykrywkę na wypadek, gdyby jego niszczycielska misja się nie powiodła. W takim wypadku mogłaby twierdzić, że Drake przekroczył jej starannie przemyślane instrukcje i działał na własną rękę – i sam poniesie tego konsekwencje. Potrzebowała Drake’a, który przywiózł jej hiszpańskie skarby, ale była gotowa go poświęcić, by zachować władzę.
Otwarte uderzenie na Kadyks stanowiło zbyt wielkie wyzwanie dla Elżbiety, która zawsze dokładała wszelkich starań, aby móc się wszystkiego wyprzeć. Ostatnim, na czym jej zależało, było zachwianie równowagi strachu między Anglią a Hiszpanią i sprowokowanie Filipa do ataku. Dysponująca większymi zasobami Hiszpania szybko rozprawiłaby się z Anglią, przywracając angielskich katolików do papieskiej owczarni i karząc ją dla przykładu tak, jak ona ukarała Marię Stuart. Siły hiszpańskie opanowałyby jej mały kraj w kilka dni. Elżbieta skończyłaby w przypisach do historii jako protestancka aberracja, Filip zaś widniałby w tekście głównym jako nowożytny cesarz władający planetą w porozumieniu z Rzymem. Postępowała więc ostrożnie, aby nie budzić licha.
Późnym popołudniem 29 kwietnia Drake wpłynął do portu w Kadyksie, jednej z najstarszych przystani w Europie Zachodniej. Przez stulecia miasto i port podbijali Fenicjanie, Kartagińczycy, muzułmanie i Rzymianie. Kiedyś stanął tutaj Juliusz Cezar i patrząc na posąg Aleksandra Wielkiego, pokornie przyznał, że niewiele osiągnął w porównaniu do swego poprzednika. Z Kadyksu wypłynął Krzysztof Kolumb w swoją drugą i czwartą podróż. Miasto stało się symbolem podbojów i prymatu Hiszpanii na świecie.
Tego dnia akrobaci i komedianci zabawiali przechodniów na rynku, a w okolicznych zajazdach strumieniami lał się alkohol. Wszędzie panował nieład i nastrój zabawy. Kiedy żaglowce Drake’a pojawiły się w porcie, początkowo wzięto je za okręty floty Juana Martineza de Recalde, dowódcy hiszpańskiej marynarki wojennej. Aby jak najdłużej zwodzić nieprzyjaciół, Drake nie wywiesił flag na masztach. Dwa statki pod dowództwem don Pedra de Acuñi, hiszpańskiego oficera, który przed laty zasłynął odwagą podczas bitwy pod Lepanto, zbliżyły się, próbując zidentyfikować przybyszów. Kiedy podeszły na odległość strzału, Drake otworzył ogień, odpychając statki Acuñi. Z Elizabeth Bonaventure dochodził zgiełk trąbek i bębnów, odbijając się echem po wodzie. Bitwa się rozpoczęła.
Na brzegu oszołomiony tłum z niedowierzaniem przyglądał się spektaklowi. Po chwili, gdy rozbrzmiały okrzyki „El Draque!”, kobiety i dzieci pobiegły szukać schronienia na zamku. Wybuchła panika. Dwadzieścia pięć kobiet i dzieci zostało stratowanych przed zamkniętą bramą, zanim strażnik zdążył cokolwiek zrobić. Mieszczanie ruszyli wspólnie bronić swych domów, ale nie mieli broni ani doświadczenia, by sprostać nieoczekiwanemu wyzwaniu. Widok licznych hiszpańskich galeonów, pełnych ludzi i armat, dodawał otuchy, ale duże hiszpańskie jednostki nie były w stanie manewrować w porcie. Każdy z okrętów Drake’a, mniejszy i zwrotniejszy, miał większą siłę ognia niż cała hiszpańska flota zgromadzona w porcie.
Podczas szturmu hiszpańskie galeony uciekły w kierunku Puerto de Santa María, kilka mil na północny wschód od Kadyksu. Choć z powodu płytkiej wody miały tam ograniczone pole manewru, próbowały odeprzeć okręty Drake’a. Ich armaty wycelowały w angielskich najeźdźców i wystrzeliły, ale bez skutku. Żaden okręt nie został zatopiony, żaden Anglik nie zginął. Czy hiszpański proch był za drogi, by go wykorzystać, nawet wobec takiego zagrożenia? Czy hiszpańscy kanonierzy byli niekompetentni? Drake odsłonił wiele słabości rzekomo niezwyciężonej hiszpańskiej marynarki wojennej, którą dobrze poznał podczas wielu ataków na kontrolowane przez Hiszpanów porty na całym świecie. Trudno było uwierzyć, że marynarka wojenna o globalnym zasięgu mogła być tak słabo przygotowana do obrony.
Gdy okręty Drake’a wpłynęły do portu, Acuña wysłał przeciwko nim galery, by ostrzeliwały najeźdźców. Jednakże angielskie działa o większym zasięgu bez trudu odparły hiszpańskie jednostki.
Następnie Drake wdał się w bój z uzbrojonym statkiem handlowym z Genui. Po krótkiej walce zdobył go wraz z biskajskim galeonem. W sumie zatrzymał pięć statków handlowych płynących do Indii i galeon należący do markiza Santa Cruz. Jego ludzie przystąpili do plądrowania, a kiedy skończyli, podpalali je, by odstraszyć tych, którzy mieli jeszcze ochotę rzucić im wyzwanie. W sumie atak był pokazem profesjonalnych możliwości angielskich korsarzy.
„Zdobyliśmy wielki ładunek”, napisał Drake osiem dni po incydencie, „32 statki o ogromnym tonażu, załadowane lub przeznaczone do załadowania zapasami broni i żywności dla marynarki królewskiej mającej ruszyć przeciwko Anglii; które, po tym jak przenieśliśmy na nasze statki tyle z tych zapasów, ile było nam potrzebne, spaliliśmy”.
W ciągu kilku godzin po pojawieniu się w Kadyksie Drake wyrządził Hiszpanom znaczne szkody. Gdyby w tym momencie zawrócił na pełne morze i popłynął do Plymouth, pokazałby, że z Anglią nie ma żartów. Ale on dopiero się rozkręcał. Wyglądało to tak, jakby na widok tych statków na swojej łasce wylało się z niego całe morze urazy do Hiszpanów. Odpłaci im za całe zło, jakie wyrządzili jemu i innym. Statki handlowe zakotwiczone w porcie, w większości opuszczone przez załogi i pozbawione żagli, stały bezradnie, nie mogąc się ruszyć.
Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę Laurence'a Bergreena „W poszukiwaniu imperium” bezpośrednio pod tym linkiem!
Ten tekst jest fragmentem książki Laurence'a Bergreena „W poszukiwaniu imperium”.
Dla pałającego żądzą zemsty Drake’a hiszpańskie jednostki stanowiły idealne cele – duże, nieruchome i dobrze zaopatrzone. Rozkazał więc swoim pinasom i innym małym jednostkom wcisnąć się między drzemiące kadłuby, wejść na ich pokłady i ogołocić ze wszystkiego, co można było zabrać. Na kilku statkach załogi próbowały uciec, przecinając liny kotwiczne, żeby zdryfować do wewnętrznego portu. Inni szukali ochrony w cieniu dział Puerto Real.
W nocy galery Acuñi rozświetlały niebo, strzelając do jednostek Drake’a. Działa Puerto Real także wystrzeliły, ale z niewielkim skutkiem. Hiszpańskie galery pochwyciły angielską pinasę i zatrzymały pięciu marynarzy jako zakładników: marne pocieszenie. O świcie Hiszpanie skierowali się do Puerto de Santa María, próbując od czasu do czasu wykonać manewr obronny. Drake zachował przewagę.
Następnego dnia przybył książę Mediny-Sidonii, prowadząc tysiąc pieszych, artylerię i kawalerię. Drake wydawał się przytłoczony liczbą wrogów, ale ich bliskość narażała siły hiszpańskie na ryzyko. Najlepsze, co mógł zrobić Medina-Sidonia, a właściwie jedyne, co mógł zrobić, to powstrzymać wojsko Drake’a przed zejściem na ląd i plądrowaniem miast.
Nieustraszony Drake wprowadził swoją flotę do wewnętrznego portu, szukając hiszpańskich statków, które uciekły poprzedniej nocy. Ta część zatoki była płytka i Elizabeth Bonaventure osiadła na mieliźnie. Drake przeniósł więc swoich pieszych na mniejsze jednostki, a większe zostawił w spokoju. Tymczasem do walki włączyły się inne okręty. W porcie słychać było krzyki i ogłuszający huk armat, a po niebie snuł się złowieszczy dym.
Przez następne dwa dni, pisał Drake, „nadal zagrażał nam zarówno ogłuszający ostrzał z miasta, jak i huczące działa 12 galer, z których zatopiliśmy już 2 oraz wielki okręt z Raguzy i wciąż nie ponieśliśmy dużych szkód; odpływając, zabraliśmy 4 statki z zaopatrzeniem, ku wielkiemu przerażeniu naszych wrogów, a naszej chwale, jak mogło się wydawać z nader uprzejmego listu, jaki napisał i wysłał do mnie pod flagą rozejmu don Pedro, generał galer”.
Tymczasem Medina-Sidonia zajął się wzmocnieniem obrony mostu na rzece San Pedro, aby zabezpieczyć wejście drogą lądową do Kadyksu. Mając flotę Drake’a w zasięgu strzału, książę przygotował dwa działa z brązu zaciągnięte na cypel, by ostrzeliwały najeźdźców. Teraz, gdy wojska hiszpańskie obsadziły wszystkie forty i drogi prowadzące do Kadyksu, żołnierze Drake’a nie mogli już zejść na ląd i splądrować miasta, jak to się wydawało możliwe na początku, gdy jego okręty pojawiły się w porcie.
Drake tymczasem wpłynął do wewnętrznej części zatoki, nie informując o tym, jak miał w zwyczaju, swojego zastępcy, Williama Borougha. Nieświadomy niczego Borough wszedł do portu, szukając Drake’a, ale dowiedział się, że już wrócił na okręt flagowy. Tymczasem pod nieobecność Borougha ciężkie działa Mediny-Sidonii ustawione na cyplu bombardowały jego okręt Golden Lion. Jedna z kul przebiła kadłub i wylądowała na pokładzie artyleryjskim, miażdżąc nogę działonowego.
Bezpieczny na okręcie flagowym Drake wydawał rozkazy flocie. Zrabowane zapasy rozdzielić pomiędzy okręty. Część zdobytych jednostek przygotować do morskiej podróży, a pozostałe – spalić. Chociaż Drake wydawał się spokojny, kapitan Golden Lion robił ważenie spanikowanego. Gdy sytuacja na jego okręcie została opanowana, wsadził ludzi do łodzi i kazał im przeciągnąć uszkodzoną jednostkę do wejścia do portu. Tam wszedł na jej pokład, podczas gdy Acuña nękał go, dopóki na miejscu nie pojawiły się inne angielskie okręty i go nie przepędziły. Drake nigdy nie pozwoliłby się wpędzić w tak niebezpieczną sytuację.
Drake spędził pracowity poranek i do południa splądrował ponad dwadzieścia statków i okrętów. Potem zebrał swoją flotę u wejścia do zatoki i próbował wypłynąć na pełne morze, ale wiatr ucichł. Na widok bezradnie dryfujących angielskich okrętów Hiszpanie skierowali w ich stronę małe łodzie z beczkami płonącej smoły, ale nie wyrządziły one jednostkom Drake’a większej szkody.
Wreszcie około północy zerwał się wiatr i Anglikom udało się opuścić port. Za nimi trzymały się galery Acuñi. Tuż po wyjściu z zatoki angielska flota straciła wiatr i doszło do krótkiej bitwy z galerami. I tym razem galery nie poradziły sobie z ciężko uzbrojonymi i bardzo zwrotnymi okrętami angielskimi.
Około południa galery znalazły się w zasięgu wzroku angielskiej floty. Drake wysłał posłańca, aby sprawdzić, czy hiszpańskie okręty mają na pokładzie pięciu angielskich jeńców. Odpowiedź brzmiała, że w tej chwili nie mają żadnych więźniów, ale jeśli Drake poczeka jeszcze jeden dzień, może uda się zorganizować wymianę. Wietrząc podstęp, Drake odrzucił ofertę.
Podczas najazdu na Kadyks Drake uzupełniał zapasy swej floty, ładując wino, olej, suchary i suszone owoce. Cztery hiszpańskie statki załadowane prowiantem dodał do swojej floty, a dziesiątki innych stojących w Kadyksie kazał spalić. Hiszpanie oszacowali straty na 172 tysiące dukatów. Oprócz okrętów składała się na nie ogromna wartość ładunków. Biskajski statek o wyporności 700 ton miał ładownie wypełnione żelazem. Portugalski przewoził prawie 5 tysięcy ton pszenicy. Nie wszystkie z tych ładunków były przeznaczone dla Wielkiej Armady, niektóre miały popłynąć do Brazylii lub Włoch. W sumie Anglicy zniszczyli 10 tysięcy ton hiszpańskiego ładunku. El Draque znów zaatakował jak urodzony korsarz, wystawiając się na minimalne niebezpieczeństwo i osiągając maksymalne zyski.
Być może był to przypadek, ale po ataku na Kadyks najwyższy dowódca hiszpańskiej marynarki wojennej, markiz Santa Cruz, niepokonany przez pięćdziesiąt lat konfliktu, nadzieja Hiszpanii, zaczął podupadać na zdrowiu i zmarł kilka miesięcy później. A wraz z nim umarła nadzieja Hiszpanii na skuteczną obronę przed zakusami Drake’a.
27 kwietnia 1587 roku Drake opowiedział o swoim niedawnym ataku i triumfie Walsinghamowi. „Drugiego dnia tego miesiąca opuściliśmy zatokę Plymouth” – napisał. „Przez pięć dni targał nami gwałtowny sztorm, który rozproszył flotę, a Dreadnought doznał poważnego przecieku”. Kiedy wydobyli się z tarapatów, „zatopiliśmy biskajczyka o wyporności 1200 ton, spaliliśmy okręt markiza Santa Cruz o wyporności 1500 ton i 31 mniejszych statków o wyporności odpowiednio 1000, 800, 600, 400 i 200 ton”, pochwalił się Drake. „Zabraliśmy też ze sobą cztery statki wyładowane zapasami, po czym odpłynęliśmy stamtąd, kiedy nam się spodobało, okrywając się wielką chwałą, niemniej jednak w czasie, gdy tam przebywaliśmy, musieliśmy toczyć walkę z wszystkimi 12 galerami królewskimi (z których dwie zatopiliśmy)”. Na szczęście „zawsze je odpieraliśmy, mimo że (bez ustanku) byliśmy gwałtownie ostrzeliwani z brzegu, szczęśliwie z niewielką krzywdą dla nas, dzięki Bogu”.
Drake przekazał również ostrzeżenie: „Gdy odpływaliśmy, otrzymaliśmy uprzejmą wiadomość od niejakiego don Pedra, generała tychże galer. Zapewniam Waszą Miłość, że nikt nigdy nie słyszał o podobnych przygotowaniach, które król Hiszpanii co dzień czyni do najazdu na Anglię”.
Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę Laurence'a Bergreena „W poszukiwaniu imperium” bezpośrednio pod tym linkiem!
Ten tekst jest fragmentem książki Laurence'a Bergreena „W poszukiwaniu imperium”.
Następnego dnia napisał do samej królowej, podsumowując zasłyszane raporty o bogatych zdobyczach w Kadyksie. Gdyby nie zaczął działać, ostrzegł, Hiszpanie skierowaliby je przeciwko Anglii. „Tym wielkim przygotowaniom Hiszpanów można by łatwo zapobiec” – radził królowej – „gdyby Najjaśniejsza Pani wysyłała mi swoje siły na spotkanie nieco dalej od naszych, a bliżej ich wybrzeży, co byłoby tańsze” – to znaczy strategicznie lepsze – „dla Waszej Królewskiej Mości i ludu Anglii, za to o wiele kosztowniejsze dla nieprzyjaciela”.
Ostrzegł ją także, aby nie dała się zwieść hiszpańskim oszustwom: „Obietnice pokoju od księcia Parmy i potężne wojenne przygotowania w Hiszpanii jakoś nie pasują do siebie”.
[…]
Nie zważając na groźby, Drake nadal rozwścieczał Hiszpanię. Zanim w nocy 8 czerwca opuścił Azory, obserwator w bocianim gnieździe dostrzegł żagle dużej jednostki po zawietrznej Wyspy Świętego Michała. Rano Drake, korzystając z wiatru wiejącego od rufy, zbliżył się do niej. Dostrzegł podnoszoną flagę. Znajdował się na niej czerwony krzyż, a więc statek był hiszpański lub portugalski, tak czy owak wrogi. Ludzie stojący na jego pokładzie – jak się okazało, Portugalczycy – domagali się, aby Drake natychmiast pokazał swoje barwy, ale on zwlekał z tym, aż nieprzyjaciel znajdzie się w zasięgu jego dział.
Nagle wciągnął na maszt banderę Anglii wraz z bojowymi proporcami elegancko trzepoczącymi na wietrze. Potem kazał otworzyć ogień, a nieprzyjacielski statek także wystrzelił w odpowiedzi, ale jakoś bez przekonania. Kule armatnie Drake’a zabiły kilku członków załogi, paru innych zraniły i przebiły kadłub. Dwa małe okręty z floty Drake’a podpłynęły do kluz – otworów w nadburciu, przez które przechodziły liny kotwiczne – aby ludzie mogli wejść przez nie na pokład.
Przeciwnicy stawili niewielki opór, jakby utrata jednej jednostki z ogromnej hiszpańsko-portugalskiej floty nie miała większego znaczenia. Kapitan poddał się bez awantur. Drake wszedł na pokład, żeby zobaczyć, jakie trofeum upolował. Okazało się, że była to królewska karaka São Filipe z Indii Wschodnich wioząca porcelanę, aksamit, jedwab, złoto i klejnoty oraz niewolników – same luksusowe towary godne króla, w tym wypadku króla Hiszpanii i Portugalii.
Drake zarekwirował karakę i poprowadził ją z resztą floty do Plymouth, gdzie znalazł się 26 czerwca. Powrót do Anglii ze statkiem króla Hiszpanii był wielkim wydarzeniem, ale pojawiły się komplikacje. Borough, który wcześniej znalazł się w kraju, twierdził, że na okrętach Drake’a szaleje zaraza. Przesadzał, ponieważ Drake wpłynął do Plymouth, gdzie dołączyła do niego nowa żona, Elizabeth. Ale strach przed zarazą pozostał.
Znaczna część floty Drake’a już wcześniej wróciła do domu i żeglarze czekali na swoją część łupów. Ładunek zdobytej karaki wyceniono na 114 tysięcy funtów, z czego 40 tysięcy funtów trafiło do królowej. Drake powtórzył swój wyczyn. Przywiózł władczyni fortunę w zrabowanych hiszpańskich dobrach. Ładunek zawierał 40 tysięcy funtów papryki, „z których wiele się zepsuło”, 115 bel perkalu po pięćdziesiąt sztuk w beli o wartości 5750 funtów, 400 paczek cynamonu o wartości 8000 funtów, goździki warte 1600 funtów, heban o wartości 1000 funtów i zdumiewające 110 skrzyń zawierających „inne rodzaje towarów”, takie jak saletra, jedwab i wosk. Do tego trzeba jeszcze oczywiście doliczyć sam statek, wyceniony na 2000 funtów.
Pozostały ładunek stanowiły drobiazgi w szkatułkach: sześć złotych widelców, tuzin złotych trzonków do noży, sześć złotych łańcuszków, a także pierścionki, paciorki i bransolety, butelka z piżmem, kulki zapachowe, ambra i krzyże, w większości wykonane ze złota lub zdobione złotem. Całkowita wartość łupu wyniosła 108 049 funtów. (A mogła być nawet większa. Mendoza twierdził, że z São Filipe wyniesiono jeszcze 300 tysięcy dukatów, ale nie zostały one uwzględnione w rachunku. Głównym podejrzanym o kradzież był Drake, w każdym razie w wyobraźni Mendozy).
Drake podarował wszystkie cenne przedmioty królowej, ale jeśli się spodziewał, że władczyni obsypie go kolejnymi zaszczytami, jakimi obdarzyła go po okrążeniu kuli ziemskiej, to się mylił. Zamiast tego dała mu do zrozumienia, że jest bardzo niezadowolona z tego, że wtargnął na terytorium Hiszpanii. Burghley poinformował nawet Flandrię, sojusznika Anglii, że „działania zostały podjęte z inicjatywy sir Francisa Drake’a, za co Jej Królewska Mość jest bardzo na niego obrażona”. Miało to miejsce 18 lipca 1587 roku. Mało przekonujący list Burghleya dowodził, że dwór po fakcie starał się ukryć wstydliwą rzeczywistość akcji Drake’a. W istocie do października Burghley zastanawiał się, jak przekonać Drake’a, by „wystawił rachunek za ostatnią podróż”.
Tak jak poprzednio brawura i grabież przykryły wiele grzechów Drake’a. Nagle Anglicy mogli się chwalić, że Drake „osmalił brodę króla Hiszpanii”. Z czasem „osmalenie brody króla” zaczęto utożsamiać z operacją w Kadyksie, co sugeruje, że Drake czegoś nauczył katolickiego monarchę, a co za tym idzie, jego imperium. Mając takich kapitanów w służbie królowej, Anglia mogła być śmiertelnym wrogiem.
Gdy się okazało, że Drake dowiódł, iż wojna między Anglią a Hiszpanią jest nieunikniona, Elżbieta na swój nieodgadniony sposób postanowiła się wycofać, wyrażając żal z powodu wysłania wojsk do Holandii, gdzie wydała na wojsko 60 tysięcy funtów więcej, niż planowała. W związku z atakiem Drake’a na port w Kadyksie wciąż była skonfliktowana z Hiszpanią. Choć pokazała, że z Anglią nie można igrać, jednocześnie zburzyła pozory neutralności i pokojowego, choć niełatwego współistnienia z Hiszpanią. Kiedy Leicester przypomniał jej o biegłości Drake’a w walce, odpaliła: „Nie widzę, żeby wyrządził wrogowi wiele szkód, z wyjątkiem tego, że go zgorszył, a mnie wyrządził niepowetowane szkody”.
Tym samym zainicjowała rozmowy pokojowe z Hiszpanią. Jej najbliższy doradca, Leicester, zdał sobie sprawę, że Elżbieta się myli, sądząc, że Hiszpania przyjmie jej punkt widzenia. Drake, nie mając złudzeń, starał się przekazać Walsinghamowi, że sprawa jest pilna i nie ma czasu na dyskusje o pokoju. Anglia powinna się przygotowywać do wojny. „Zapewniam Waszą Miłość, że nikt dotąd nie widział takowych przygotowań, jakie król Hiszpanii codziennie czyni do najazdu na Anglię”.
Drake dokładnie ocenił sytuację. Chociaż przygotowania posuwały się powoli, wszystko wskazywało na to, że Hiszpania rzeczywiście zamierza zaatakować Anglię. Filip z zadowoleniem przyjął, że strategia Hiszpanii polegająca na stwarzaniu pozorów gotowości do rozmów działa, lecz przypomniał dowódcy swoich wojsk, Parmie, że chodzi w nich o odwrócenie uwagi, a nie zawarcie traktatu pokojowego. „Wszystko to ma” – napisał o Anglikach – „ich oszukać i ostudzić zapał w przygotowaniach do obrony, skłaniając ich do przekonania, że takie przygotowania będą niepotrzebne”. Tymczasem radził Parmie, aby „z największą starannością podchodził do wysiłków na rzecz inwazji na Anglię”.