Ewa Berberyusz – „Władysław Anders. Życie po Monte Cassino” – recenzja i ocena

opublikowano: 2012-09-10 15:30
wolna licencja
poleć artykuł:
Historycy lubią opisywać wielkie osobistości. Nie brakuje świadków, dokumentów i anegdotek dotyczących życia takich osób. Kiedy jednak sława przemija, znika również zainteresowanie pisarzy. Mimo to Ewa Berberyusz podjęła próbę opisania generała Andersa jako człowieka, który swą życiową rolę już odegrał.
REKLAMA
Ewa Berberyusz
„Władysław Anders. Życie po Monte Cassino”
Wydawca:
Agora
Rok wydania:
2012
Okładka:
broszurowa
Liczba stron:
334
Format:
17,5x22,5 cm
ISBN:
978-83-268-0760-2

Niezależnie od tego, jaką ocenę wystawi się generałowi Andersowi jako dowódcy i politykowi, nie sposób odmówić mu znaczenia. Stał się symbolem jeszcze za życia, zyskując sobie przywiązanie wielu tysięcy żołnierzy i ich rodzin, którzy dzięki niemu zdołali wyjechać z Rosji. Po wojnie nie dane mu było wrócić do kraju. Pozostał na emigracji, początkowo żywiąc nadzieje na III wojnę światową, potem stopniowo odchodząc w cień. Autorka omawianej pracy postanowiła pozbierać wspomnienia ludzi, którzy żyli w jego otoczeniu podczas wojny lub już po 1945 roku. Przedstawiony przez nią obraz jest dość zaskakujący.

Forma fizyczna

Omawiana praca liczy sobie 334 strony, z czego treść zasadnicza zajmuje 290. Jest to drugie wydanie tej pracy – w 1992 roku wydano ją w Londynie pod tytułem „Anders spieszony”. Książkę urozmaica 39 ilustracji zamieszczonych na 26 stronach, przedstawiających Andersa oraz postacie i dokumenty z nim związane. Publikację wyposażono w dość sztywne okładki, jednak wymiary książki (175×225 mm) nie muszą wszystkim przypaść do gustu. Treść podzielono na 42 rozdziały, jednak ich objętość jest dość zróżnicowana, a niektóre z nich mają zaledwie stronę. Ich zawartość stanowią wywiady m.in. z Ireną Anders, Klemensem Rudnickim, Ludwikiem Łubieńskim, Ireną Horbaczewską, Zbigniewem Raczyńskim czy Gustawem Herlingiem. Jak można wywnioskować z dat podanych w tekście i na końcu książki, autorka zbierała materiały w latach 1990–92.

Generał bez armii, książka bez zakończenia

Ewa Berberyusz w swej pracy prawie bez wyjątku oddaje głos swoim rozmówcom. Swoją ingerencję ogranicza do zarysowywania tła rozmów, niekiedy zresztą dość szerokiego. Czasem uderza w dość emocjonalne tony. Co ciekawe, jest w stanie sama siebie skrytykować, pisząc „Nie jestem obiektywna, wiem”. Nie zawsze jednak to wystarcza, jak w wypadku słów „Bitwa cassińska stała się nieuchronna, jak nieuchronne było Powstanie Warszawskie. (...) Historia AK zmierzała od początku ku Powstaniu, jak w historię II Korpusu wpisana była bitwa o Monte Cassino”. Obydwie bitwy były przecież wynikiem decyzji polityków i wojskowych, a nie wolą Losu czy Boga.

REKLAMA

Mimo dość jednobrzmiącego tytułu, życie Andersa nie jest głównym wątkiem tej książki. Jego osoba jest raczej elementem kryterium doboru rozmówców. Berberyusz rozmawia z ludźmi, którzy mieli z nim kontakt, jednak w swej pracy zamieszcza uwagi związane zarówno z życiem rozmówców, jak i okolicznościami samych spotkań. W wielu wypadkach rozdział jest opowieścią o człowieku, który znał Andersa, a nie o generale jako takim. Część rozmów przeprowadzono zresztą z potomkami znających go osób. Znajdziemy tam uwagi natury politycznej, czynione przez rozmówców autorki („A propos, czy słyszała pani, że jeden z braci Kaczyńskich jest Żydem, tylko nie wiadomo który?”, „Wałęsę jako prezydenta uważa za postać z Witkacego. Dla niego to prowodyr z chłopięcych zabaw w gangi.”), jak i dotyczące życia politycznego i kulturalnego polskiej emigracji żyjącej w Wielkiej Brytanii i Kanadzie. W ten sposób czytelnik ma możliwość zapoznania się z bardzo szerokim tłem, na którym wypada postrzegać i oceniać generała Andersa po II wojnie światowej.

Sama autorka nie zamieszcza żadnej oceny życia czy dokonań generała. Co więcej, „Życie po Monte Cassino” to książka bez jakiegokolwiek zakończenia. Czytelnik może na to dość różnie zareagować – autorce skończyła się wena? Może ma w ręku wybrakowany egzemplarz? Sam byłem mocno zaskoczony takim obrotem sprawy. Sądzę jednak, że dzięki takiemu rozwiązaniu czytelnik ma okazję zostania sam na sam z niemal surowym materiałem źródłowym. Każdy z nas ma przecież jakąś wizję naszej narodowej przeszłości, w której samodzielnie musi osadzić postać generała. Berberyusz niczego nie narzuca na siłę, jedynie spisuje relacje, rozgraniczając przy tym swoje prywatne uwagi od opinii rozmówców. To, jak zareagują na nie czytelnicy, jest już indywidualną sprawą każdego z nich.

Podsumowanie

„Władysław Anders. Życie po Monte Cassino” to zbiór reportaży i opowieści, stanowiący w swej całości bardzo wartościowe źródło wiedzy o polskich emigrantach i ich stosunku do transformacji ustrojowych w Polsce na początku lat dziewięćdziesiątych. Wiele z uwag zamieszczonych przez rozmówców autorki jest dość nieoczekiwanych, a nie wszystkie postawy będą zapewne zrozumiałe dla osób, które nie żyły w tamtych czasach. Niemniej warto zapoznać się w tą pozycją – choćby po to, by przekonać się, jakie były postawy niektórych postaci emigracyjnych po latach spędzonych w oddaleniu od kraju i realnej władzy. Książka ta pozwala także zrozumieć, jak wyglądały powojenne losy Andersa, generała bez armii.

Redakcja i korekta: Agnieszka Kowalska

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Łukasz Męczykowski
Doktor nauk humanistycznych, specjalizacja historia najnowsza powszechna. Absolwent Instytutu Historii Uniwersytetu Gdańskiego. Miłośnik narzędzi do rozbijania czołgów i brytyjskiej Home Guard. Z zawodu i powołania dręczyciel młodzieży szkolnej na różnych poziomach edukacji. Obecnie poszukuje śladów Polaków służących w Home Guard.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone