Dobranocka – dziecięcych wspomnień czar

opublikowano: 2013-06-28, 18:38
wolna licencja
Nie milkną głosy oburzenia na informację, że z anteny telewizyjnej „Jedynki” zniknie „Dobranocka”. W jej obronie stanęli m.in. Rzecznik Praw Dziecka oraz wiceszef Sejmowej Komisji Kultury i Środków Przekazu. Co takiego każe „poważnym” ludziom bronić niepoważnego, bo skierowanego do dzieci, programu?
reklama

O ile w telewizji polskiej już z końcem lat 50. rozpoczęto emisję programów skierowanych specjalnie do dzieci („Miś z okienka”, „Przygody gąski Balbinki”), to sama historia dobranocek, czyli bajek emitowanych po godzinie 19.00 przed dziennikiem telewizyjnym, rozpoczęła się w 1962 roku. Za pierwszą dobranockę należy uznać „Jacka i Agatkę”. Tytułowe postacie były po prostu pacynkami z główkami wykonanymi z piłeczek pingpongowych. Autorką serii była pisarka i poetka Wanda Chotomska, natomiast głosu obydwu bohaterom udzielała aktorka Zofia Raciborska.

Z czasem o tej samej porze zaczęto emitować również wspomniane na początku „Przygody gąski Balbinki” oraz widowisko „Miś z okienka”. Z tym ostatnim programem wiąże się pewna anegdota. Jeden z prowadzących „Misia” (brak w tym miejscu pewnych informacji – w roli winnego wskazywani są zarówno Stanisław Wyszyński, jak i Bronisław Pawlik) miał zanotować na wizji spektakularną wpadkę. Myśląc, że mikrofony są już wyłączone (program był nadawany na żywo), miał wypowiedzieć znamienne słowa „A teraz, kochane dzieci, pocałujcie misia w dupę”. Nikt nigdy nie potwierdził oficjalnie tego wydarzenia. Być może dowód kryje się w przepastnych archiwach TVP…

Po „Jacku i Agatce” na ekranach nastąpił wysyp bajek, dziś tworzących kanon polskich filmów animowanych dla dzieci. Najmłodsi mogli śledzić przygody Bolka i Lolka oraz perypetie wędrującego do Pacanowa Koziołka Matołka, a także rozwiązywać razem ze Smokiem Wawelskim śledztwo w sprawie porwania Baltazara Gąbki. Do dziś wielką popularnością cieszą się także przygody sympatycznego kundelka Reksia, Misia Uszatka, i kota Filemona, czy powstały już w latach 80. serial „Przygód kilka wróbla Ćwirka”.

Rzeźba przedstawiająca wróbla Ćwirka w Łodzi, Park Źródliska (fot. Zorro2212 , na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa – Na tych samych warunkach 3.0)

Z międzynarodowych produkcji do najbardziej znanych (obok Disneyowskich) można zaliczyć czechosłowackie seriale animowane takie jak „Krecik”, „Rumcajs” czy „Bajki z mchu i paproci”, japońską „Pszczółkę Maję”, belgijkie „Smerfy” czy rosyjskiego „Wilka i Zająca”. Po 1989 roku polskie bajki zostały stopniowo przyćmione przez zagraniczne produkcje, a sama dobranocka – zwłaszcza w ostatnich latach – uległa skróceniu, coraz częściej ustępując także miejsca relacjom z ważnych wydarzeń, np. sportowych.

reklama

W audycji „Za, a nawet przeciw” poświęconej kontrowersyjnej decyzji dotyczącej likwidacji dobranocek, Rzecznik Praw Dziecka przyznał podczas rozmowy z Jakubem Strzyczkowskim, że „sprawa dobranocek dotyczy znakomitej mniejszości dzieci, bo tylko 15% widowni tego programu to dzieci, większość to osoby bardzo dojrzałe, często po sześćdziesiątce. Kiedyś więcej dzieci zasiadało przez telewizorem, żeby obejrzeć Dobranockę. Być może dzieje się tak dlatego, bo TVP proponuje gorszy, mniej ciekawy produkt”.

Wydaje się, że jest to bardzo trafne spostrzeżenie, gdyż z początkiem lat 90. czas antenowy istotnie zaczęły wypełniać przede wszystkim zagraniczne produkcje. O ile jednak postacie Strażaka Sama, Listonosza Pata czy Muminków mocno utrwaliły się w pamięci widzów, stając się kolejnymi „klasykami”, o tyle produkcje emitowane w ostatnich latach zdecydowanie nie mają już tej siły przebicia, a ponadto – jak wskazują głosy samych rodziców – brakuje im walorów, jakimi, charakteryzowały się starsze bajki. Nowoczesnym kreskówkom spod znaku Pokemonów, propagujących zdaniem sporej części osób agresję oraz egoizm, przeciwstawiane są trącące już myszką dobranocki, które uczyły szacunku zarówno do osób starszych i kolegów, jak również do przyrody, a świat w nich przedstawiony był zdecydowanie bardziej przyjazny dla małych dzieci niźli ten prezentowany we współczesnych produkcjach.

Podejmując decyzję o usunięciu „dobranocki” z wieczornego pasma telewizyjnego, kierownictwo TVP nie zdawało sobie sprawy z faktu, że jest ona swoistym zjawiskiem kulturowym i częścią naszej historii. Tej historii, o której chętnie się czyta, którą chętnie się wspomina, o czym świadczy chociażby popularność rzeszowskiego Muzeum Dobranocek PRL-u. Bajki weń prezentowane pełniły rolę „wychowawców pokoleń”. Wieczorynki stanowią więc wartość, która nie ma przełożenia na żadne statystyki i sprawozdania.

Zobacz też:

Felietony publikowane w naszym serwisie zawierają osobiste opinie naszych redaktorów i publicystów. Nie przedstawiają one oficjalnego stanowiska redakcji „Histmag.org”.

Redakcja: Roman Sidorski

reklama
Komentarze
o autorze
Gabriela Nastałek-Żygadło
Magister historii, absolwentka Uniwersytetu Wrocławskiego i doktorantka w Instytucie Historycznym UWr. Interesuje się historią Polski po 1945 r. ze szczególnym uwzględnieniem historii filmu oraz kabaretu polskiego.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone