Dać szansę Izraelowi!
Poprawna wersja tego co się zdarzyło w ostatnich miesiącach na pograniczu izraelsko- libańskim wygląda następująco:,,Przed powstaniem Izraela po zielonych wzgórzach Palestyny hasały jednorożce, a wokół płynęły rzeki czekolady. Jednakże syjonistyczni militaryści bez powodu obrzucili wszystko napalmem, śmiejąc się przy tym z niemocy społeczności międzynarodowej – z Jimmym Carterem na czele”. Powszechna wiedza o polityce państwa Izrael jest w większości zmitologizowana, oparta na zabobonach i histerii.
Dotyczy to również popularnych wyobrażeń o wojnie w Libanie.
Put yourself in my place
Konflikt ten nie zaczął się wcale w sierpniu 2006. Północna granica Izraela płonęła z różnym natężeniem od lat 60-tych ubiegłego wieku. Po niedokończonej wojnie roku 1982 na terenach tych zainstalowała się organizacja Hezbollah będąca przykrywką dla działań irańskiego wywiadu Pasdaranu. Starcia z,,Partią Boga” w ostatnich latach były częste, choć zwykle nie opisywane z powodu ich małego natężenia. Zazwyczaj w okolicach Mt. Dov dochodziło do ostrzału rakietowego posterunków izraelskich i kontrataków sił specjalnych IDF. Czasem terroryści dokonywali śmielszych wyczynów, np. w 2000 roku porwano z tego rejonu 3 izraelskich saperów. Wrócili do kraju po kilku latach. W trumnach…
W porozumieniu z Taif, kończącym wojnę domową w Libanie znajduje się zapis o rozbrojeniu wszystkich milicji biorących udział w konflikcie. Nie podporządkowały się temu tylko resztki palestyńskich oddziałów oraz Hezbollah. Partia Boga jako wymówki użyła argumentu, że walczy nadal przeciwko,,izraelskiej okupacji Libanu” i złoży broń natychmiast, gdy IDF wycofa się ze strefy bezpieczeństwa na południu. W roku 2000 premier Ehud Barak pod wpływem międzynarodowych nacisków wycofał izraelskie wojska (porzucając sojuszników z sunnickiej Armii Południowego Libanu) z tych terytoriów. Hezbollah jednakże nie składał broni. Jako pretekstu do swej dalszej działalności terrorystycznej użył,,izraelskiej okupacji farm Sheba”. Starcia graniczne – w wyniku likwidacji strefy buforowej – uległy intensyfikacji.
Na początku roku 2005 r. ONZ uznała, że sporne farmy Sheba nie są terytorium ani libańskim, ani izraelskim, tylko częścią Wzgórz Golan kontrolowanych do 1967 r. przez Syrię. Maronicki biskup Sfeir, socjalistyczny przywódca Druzów Walid Jumblatt oraz sunnicki premier Rafik Hariri rozpoczęli negocjacje z Izraelem w sprawie podpisania traktatu pokojowego. Wkrótce potem potężna bomba wysadziła w powietrze premiera Haririego wraz z całym towarzyszącym mu konwojem i połową ulicy. Syria postarała się, by wojna trwała nadal.
Generał Giora Eiland uważa, że Izrael poprzez niedostateczne wsparcie cedrowej rewolucji zmarnował szansę na uniknięcie niedawnej wojny. Stało się tak z powodu nadmiernej roli jaką USA i Francja przyznały w swej strategii gen. Michelowi Aounowi. Ów nominalnie chrześcijański generał wrócił do Bejrutu witany jak bohater narodowy i zaczął przewodzić,,cedrowym”. Gdy tylko obsadził parlament swoimi ludźmi, zmienił gwałtownie front podpisując umowę koalicyjną z siłami prosyryjskimi i Hezbollahem.
Wielki Izrael vs Wielka Syria
Syryjczycy są od dziecka uczeni nienawiści do układu Sykes-Picot 1916 r. dzielącego tzw.,,Wielką Syrię” pomiędzy Wielką Brytanię i Francję. Uważają oni, że zarówno Liban jak i Palestyna są częściami ich terytorium. Syria począwszy od 1946 r. podejmowała zawsze mniej lub bardziej wrogie kroki wobec niezależności Libanu, dążąc przy tym za wszelką cenę do ostatecznego pokonania Izraela. W dziele tym zawarła sojusz z Islamską Republiką Iranu pragnącą poprzez libańską społeczność szyicką rozszerzać swoją antyzachodnią rewolucję.
Te dwa państwa przez całe lata 90. sabotowały proces pokojowy. Asad chcąc wymusić na Izraelu ustępstwa w negocjacjach dotyczących Wzgórz Golan rozkazał przeprowadzić kampanię zamachów na izraelski transport publiczny. W co najmniej jednym przypadku radio w Damaszku zdołało podać szczegóły konstrukcji bomby zanim telawiwska policja przybyła na miejsce zdarzenia.
W ostatnim konflikcie nie chodziło tylko o porwanych żołnierzy. (Syria nie rozliczyła się do dzisiaj z jeńców z 1982 r.!) Było to starcie dwóch walczących ze sobą ideologicznych adwersarzy. Dla Iranu i Syrii służyło ono za antyzachodnią dywersję i odwrócenie uwagi od programu nuklearnego. Dla Stanów Zjednoczonych oczyszczanie pola przed spodziewaną konfrontacją z Iranem.
Izraelski atak był celowo ograniczony przez Waszyngton i przez to nieskuteczny. Inwazja lądowa przyszła zbyt późno i trwała zbyt krótko. Poprzez rozejm pozwolono Hezbollahowi odbudować siły – i jestem pewny, że uderzy on za parę miesięcy znowu grzebiąc mrzonki o pokoju.
ONZ potrzebny jak rybie rower
Siły międzynarodowe rzecz jasna nic nie wskórają, tak jak niczego wcześniej nie dokonały. W przeszłości dochodziło do tego, że nad posterunkami UNIFIL powiewały flagi Partii Boga a oficerowie przemycali broń i amunicję dla terrorystów. Rządzone przez lewicę Włochy już deklarują, że nie będą rozbrajać Hezbollahu. Bardzo możliwe jest też, że błękitne hełmy utkną w otchłani biurokracji i politycznej poprawności.
Wycofanie się Izraela z Gazy w 2005 r., podobnie jak poprzedni odwrót z Libanu, zostały powitane przez terrorystów z radością. Pokojowe gesty odbierają oni jako oznakę słabości. Trudno przekonać chcących,,męczeństwa dla Allaha” do takich wartości jak koegzystencja. Lepiej jest przyspieszyć ich męczeństwo. Niedokończona wojna jest zawsze zarzewiem przyszłego konfliktu.
Drezno 2006?
Wiele osób wskazuje, że działania Izraela były,,nieproporcjonalne”. Co IDF (Israel Defense Forces) miała w takim razie robić? Zrzucać cukierki? Wojna jest zawsze związana ze stratami cywilnymi. W 1945 r. w Zatoce Neustadt Brytyjczycy wytłukli za pomocą rakiet i pokładowych działek 7000 więźniów obozów koncentracyjnych. Czy to było ludobójstwo? Czy ktoś wtedy wołał,,powstrzymać aliantów!”?
Organizacje terrorystyczne starają się zawsze zaogniać walki poprzez prowokowanie ataków,,kontrrewolucjonistów” na ludność cywilną. Straty wśród postronnych cywilów mają doprowadzić do ich radykalizacji politycznej. W zbombardowanej miejscowości Kana znajdowały się wyrzutnie rakiet. Podobnie jak w dziesiątkach innych libańskich wiosek. Miejscowa społeczność chrześcijańska potępiała Hezbollah za tę zbrodniczą taktykę i wskazywała Nasrallaha jako odpowiedzialnego za większość strat ludzkich z niej wynikłych.
Oskarżano też kontrolowany przez Syrię rząd o to, że przez całe lata nie kiwnął palcem, by powstrzymać konfrontacyjną politykę terrorystów – narażając tym samym cały naród na ryzyko wojny. Konwencje haskie wyraźnie przewidują, że rządy państw mają obowiązek przeciwdziałać wrogim akcjom stacjonujących na ich terytorium oddziałów paramilitarnych.
Kogo powstrzymywać?
IDF tym różniło się od Hezbollahu, że jej głownym celem była infrastruktura wojskowa terrorystów. Pierwszoplanowym zadaniem ludzi Nasrallaha był natomiast ostrzał rakietowy cywilnych celów w Izraelu. Kogo mamy więc powstrzymywać? Państwo broniące swych obywateli przez terrorystami czy też państwa tych terrorystów uzbrajające, szkolące i wydające im rozkazy? Może wreszcie damy Izraelowi szansę?