D.Yergin, J. Stanislaw - „Wielkie Bitwy o Światową Gospodarkę” - recenzja i ocena
Było to konsekwencją wielowiekowego procesu. Już od zarania myśli ekonomicznej sprawczość jednostki oraz jej rola w otaczającym ją systemie gospodarczym były szeroko dyskutowane. Uznawani za ojców współczesnej ekonomii Adam Smith i David Ricardo, głosili idee leseferyzmu, opartą na ograniczeniu roli państwa. Tymczasem rozwój gospodarczy w Europie przyniósł szybko rosnące rozwarstwienie między bogatymi a biednymi. Doprowadziło to do powstania alternatywnej koncepcji – komunizmu, zakładającego zniesienie własności prywatnej.
Książka Daniela Yergina, „Wielkie Bitwy o Światową Gospodarkę” nawiązuje swoim anglojęzycznym tytułem ([The commanding heights]) do Leninowskiego pojęcia kluczowych sektorów gospodarki i walki między państwem a rynkiem o kontrolę nad nimi. Wydana w 2014 roku przez wydawnictwo Kurhaus, jest tłumaczeniem drugiego wydania oryginalnego z 2002 roku. Te co najmniej kilkanaście lat jakie upłynęło od ostatnich opisanych w niej wydarzeń pozwala na uniknięcie zbytniej koncentracji na sprawach bieżących oraz ewaluację postawionych prognoz.
„Wielkie Bitwy” mają strukturę chronologiczną, dobrze pasującą do jej treści. W odróżnieniu od „The Quest”, drugiej książki tego autora wydanej ostatnio po polsku przez wydawnictwo Kurhaus, jest to pozycja pisana z tezą. Zasadniczo, jak twierdzi Yergin, państwo zdobyło i utrzymywało władzę w gospodarce do mniej więcej lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych XX wieku. Od tamtego momentu takie czynniki jak kryzysy energetyczne z lat 1973 i 1979 oraz kryzysy zadłużeniowe przyniosły stagnację, inflację, bezrobocie i, w konsekwencji, odwrót od tej idei. Yergin opisuje jak do tego doszło oraz jakie procesy deregulacyjne uruchomiono licząc na wywołanie wzrostu gospodarczego przez urynkowienie gospodarek.
Pozycję otwiera analiza Europy i Stanów Zjednoczonych obejmująca pierwszą połowę XX wieku oraz powojenny cud gospodarczy. Omówienie roli Wielkiego Kryzysu oraz powojennej biedy w Europie pozwalają lepiej zrozumieć zwrot w kierunku gospodarki mieszanej i odwrót od idei kapitalizmu w świecie Zachodu. Przez dużą część XX wieku państwo stanowiło źródło ochrony przed nieprzewidywalnością rynków, zapewniając ochronę socjalną i gwarantując zatrudnienie. Nie dziwi więc, że w rozdziale poświęconym dekolonizacji widzimy dobitnie, że również nowo powstałe państwa rozwijające się nie ufały rynkom. W opinii autora przerośnięte struktury państwowe stały główną przyczyną uniemożliwiającą rozwój.
Przeczytaj:
- Walka o schedę po Mao. Deng Xiaoping i początek chińskich reform
- Konrad Adenauer – odnowiciel Niemiec
Szczególnie ciekawym jest porównanie modeli rozwojowych Azji Wschodniej oraz Ameryki Łacińskiej. W efekcie rewolucji przemysłowej PKB per capita krajów azjatyckich spadło, a wyjątkiem w owym czasie była właśnie Ameryka Łacińska, na przełomie XIX i XX wieku rozwijająca się w szybkim tempie. Tymczasem, po 1945 roku losy obu obszarów znacząco się odmieniły. Podczas gdy Azja obrała kurs wzrostowy, Ameryka Południowa praktycznie straciła blisko pół wieku. W obu przypadkach dużą odpowiedzialność ponosiło państwo. Dzięki dwóm rozdziałom jakie Yergin poświęca tym obszarom mamy okazję zapoznać się z różnicami w politykach gospodarczych tych regionów.
W Azji Wschodniej mieliśmy do czynienia z tzw. wschodnioazjatyckim cudem gospodarczym którego doświadczyły Korea Południowa, Japonia, Singapur, Hong Kong oraz Tajwan. Podobnie jak we wcześniejszych przypadkach autor opisuje sukces tych państw, wspominając również o Tajlandii, Wietnamie i Filipinach. Jako sedno tej zadziwiającej transformacji, Yergin (za Bankiem Światowym) podaje szybki wzrost gospodarczy przy zachowaniu sprawiedliwości społecznej. Co więcej, rozwój ten – oparty na eksporcie i jednoczesnej ochronie własnych rynków - odbył się na przestrzeni zaledwie dwóch, trzech dekad. To o czym autor niemalże nie wspomina to fakt, iż sprawiedliwość społeczna niekoniecznie wiąże się z prawami politycznymi. Większość „tygrysów” odnotowała wzrost w ramach systemów jeśli nie autokratycznych to co najmniej niedemokratycznych. To różnicuje podejście Yergina od chociażby Darrena Acemoglu, dla którego partycypacyjny system polityczny jest elementem niezbędnym do wzrostu gospodarczego.
Niejako w kontraście do Azji przedstawia się przypadek Ameryki Południowej. W czasach powojennych kraje tego regionu zdecydowały się na wyłączenie się z globalnej gospodarki w związku z Wielkim Kryzysem i pod dużym wpływem teorii zależności. W efekcie tego gospodarki zorientowano do wewnątrz. Zerwano połączenia handlowe, wprowadzono bariery celne, a rozwój miał się odbywać poprzez tzw. import substitution industrialization. W ten sposób wykreowany został pewien model autarkiczny, w którym produkty importowane miały być zastępowane produkowanymi na własnym terenie. Model ten sprawdzał się względnie do początku lat osiemdziesiątych, jednak w obliczu złego zarządzania, izolacji od konkurencji, ogromnego zadłużenia oraz hiperinflacji, musiał ulec zmianie. Na przykładach Argentyny, Boliwii, Brazylii i Chile mamy okazję przyjrzeć się tym przemianom.
Po jednym rozdziale Yergin poświęca Chinom i Indiom. Zgodnie z lansowaną w książce tezą za źródło ich wzrostu uznaje odchodzenie od gospodarczego systemu komunistycznego (Chiny) bądź socjalistycznego (Indie). W świecie zalewających nas codziennie analiz ekonomicznych dotyczących niespotykanego tempa rozwoju tych najludniejszych obszarów świata rozdziały te, przedstawiające przemiany instytucjonalne w obu krajach w ostatniej ćwiartce XX wieku, pozwalają zrozumieć historyczne podstawy transformacji. O ile Chiny od ponad dekady są na świeczniku, o tyle Indie, przynajmniej w Polsce, przyciągają mniej uwagi. Tym bardziej warto zapoznać się z ich historią.
Wreszcie, jeden rozdział Yergin poświęca przemianom w Europie Środkowo-Wschodniej, a w nim najwięcej miejsca Rosji i Polsce, przypisując naszemu krajowi źródło zmian. Leszek Balcerowicz zdobywa miano „Ludwiga Erharda” premiera Mazowieckiego, a prezydent Kwaśniewski – ekskomunisty. Losy Rosji wyraźnie wskazują sztywność ram ideologicznych autora i naginanie rzeczywistości do tezy. Mimo, trudności, które już w latach dziewięćdziesiątych były oczywiste dla obserwatorów rosyjskich prób transformacji, autor przekonuje nas, że spadkobierczyni ZSRR obrała kurs wolnorynkowy. Pisze wprost, że „Putin podkreślał, że (…) będzie walczył z korupcją i uwolni się od wpływów oligarchów. (...) Wykorzystał swój impet i przyśpieszył reformy” oraz, że „Niezależnie od swoich słabości w Rosji zakorzeniły się instytucje demokratyczne.” (s. 551, 552, 553) W świetle wydarzeń mających miejsce po 2002 roku widać, jak bardzo autor się mylił.
Ostatnia część książki to powrót do Zachodu. Yergin pokazuje przemiany końca lat osiemdziesiątych i dekadę lat dziewięćdziesiąt po obu stronach Atlantyku. Z jednej strony mamy pogłębiający się proces integracji europejskiej będący odpowiedzią na stagnację, inflację i bezrobocie, które nastąpiły po kryzysie gospodarczym w 1973 roku. Z drugiej strony obserwujemy walkę o ograniczenie deficytu i inflacji za oceanem w ostatnich dwóch dekadach XX wieku oraz deregulację jaka nastąpiła w czasie kadencji Billa Clintona. Ponownie, doświadczenia ostatnich kilkunastu lat wskazują, że zniesienie regulacji w sektorze finansowym przyniosło więcej szkody niż pożytku społeczeństwu amerykańskiemu. Oczywiście, taka analiza nie może pominąć przypadku Wielkiej Brytanii i rządów Margaret Thatcher, niemniej, zaskakuje jej umieszczenie na początku książki. Wreszcie, dwa ostatnie rozdziały poświęcone są globalizacji, która – co zaskakujące – wcześniej nie jest wspominana. Analiza tych procesów jest dość powierzchowna, nawet biorąc pod uwagę ograniczony tematycznie charakter książki. Autor, choć zauważa pewne ryzyka, próbuje wykazać jej pozytywny charakter, głównie wypływający z powstawania globalnych rynków, które mają dać szansę na wzbogacenie wszystkim jej uczestnikom. Kwestia nierównomiernej dystrybucji owoców globalizacji – tak dzisiaj paląca - zostaje pominięta.
Przeczytaj:
- PRL: „kolonia Związku Sowieckiego” czy „totalitaryzm o ludzkiej twarzy”?
- Helmut Schmidt – kanclerz z Hamburga
Yergin nie ucieka od przybliżenia czytelnikowi koncepcji teoretycznych stojących za wyborami polityk gospodarczych. Autor przystępnie przedstawia powstanie współczesnej podstawy rosnącej roli państwa mające swoje źródło w filozofii Johna Maynarda Keynesa, jak i jego rywalizację z Friedrichem Hayekiem, wolnorynkowym ekonomistą. Przez karty książki przewijają się również takie koncepty jak ekonomia rozwoju, szkoła chicagowska czy neokonserwatyzm amerykański, gładko włączone przez autora w ciąg narracji. Dzięki temu do ręki dostajemy coś więcej niż tylko zbiór faktów i bon motów.
Obok „Wielkich Bitew” nie można przejść obojętnie. Zwolennicy wolnego rynku będą ją chwalić, przeciwnicy ostro krytykować. I chociaż ciężko się nie zgodzić, że mechanizm rynkowy pozwala na optymalną alokację zasobów, to dzisiejszy świat jest na tyle skomplikowany, że bez aktywnego udziału państwa w gospodarce światowej zapanowałby chaos. O ile zatem książka doskonale pokazuje szkodliwość szerokich interwencji państwowych, o tyle w mniejszym stopniu dowodzi pozytywnego wpływu braku regulacji. Niemniej, każdy, kto jest zainteresowany relacjami rynek-państwo powinien się z nią zapoznać. Zebrane przykłady ze wszystkich kontynentów stanowią doskonały dowód na to jak ciężko jest wyznaczyć właściwe proporcje między jednym a drugim.