Czy powstanie listopadowe musiało skończyć się porażką?

opublikowano: 2016-06-23, 18:15 — aktualizowano: 2023-02-05, 06:02
wolna licencja
Odpowiedź na krążące od zawsze pytanie „czy powstanie listopadowe można było wygrać?” wymaga zapoznania się z sytuacją, w jakiej stanęło Królestwo Polskie 29 listopada 1830 roku.
reklama

Królestwo Polskie: czy była to półniepodległość czy też państwo na niby?

Dyktatorzy powstania listopadowego, w obliczu rychłej w ich mniemaniu klęski, chcieli wydać honorową, ostatnią walną bitwę. Byli zdania, że nawet przegrana pozwoliłaby Polakom zachować godność. To przekonanie nie powinno sugerować złych intencji jego kolejnych dowódców. Nie należy wątpić w ich szczery patriotyzm, nie zapominając jednak o tym, że nie każdy człowiek potrafi się nim odpowiednio wykazać. Miłość do ojczyzny nie zawsze idzie przecież w parze z umiejętnościami, aby o tę ojczyznę odpowiednio zadbać. A jest tego dokonać jeszcze trudniej, gdy brakuje odpowiednich narzędzi.

Polski Prometeusz . Obraz Horace Verneta jako alegoria upadku powstania listopadowego (domena publiczna)

Postawiwszy tę tezę, postaram się zasygnalizować kilka głównych punktów, które w moim odczuciu będą w stanie ją obronić. Krótki tekst nie będzie jednak nigdy wystarczający, aby ukazać całą paletę problemów i wyzwań, jakie stanęły przed Królestwem Polskim w obliczu wojny z Imperium Rosyjskim. Pominięty zostanie aspekt „co by było gdyby”, gdyż praca będzie skupiona wokół rzeczywistych wydarzeń, jakim dała początek ostatnia noc listopada 1830 roku. Poruszone zostaną w pierwszej kolejności kwestie dotyczące warunków wewnętrznych, jakie Królestwo musiało spełniać, aby skutecznie prowadzić wojnę. Następnie omówione będą możliwości militarne powstania, skupione wokół kilku jego głównych aspektów. Podsumowanie poprzedzone zostanie rozważaniami dotyczącymi generalicji stojącej na czele powstania i problemów z niej wynikających.

Umiejętne dowodzenie wojskiem to element sprzyjający zwycięstwu, ale na pewno nie rozstrzygający bitwy. Pokonaniu przeciwnika z pewnością sprzyja wysokie morale armii, jednak również nie jest to element rozstrzygający. W rzeczywistości, aby wygrywać wojny, trzeba przede wszystkim brać pod uwagę ogromne koszty, jakie państwo musi ponieść, oraz możliwości ich pokrycia. Na pierwszy rzut oka sytuacja gospodarcza Królestwa Polskiego w przededniu wybuchu powstania nie wyglądała źle. Nadwyżki produkcji spowodowane odpowiednio prowadzoną gospodarką oraz spore oszczędności niestety tylko w teorii były w stanie zaspokoić potrzeby wojska.

reklama

W rzeczywistości jednak sytuacja nie wyglądała tak dobrze. Zapasów żywności mimo nadprodukcji nie było, bowiem zostały wyprzedane za granicą, na co Sejm nie zareagował nawet podczas powstania. Oszczędności budżetowe w zdecydowanie większej części nie mogły zostać wykorzystane, gdyż były przetrzymywane w bankach w Berlinie i w Petersburgu i zostały natychmiastowo zablokowane. Nawet emisja własnej monety i wysokie datki społeczne nie były na tyle wystarczające, aby uzbroić, wyposażyć i, przede wszystkim, nakarmić żołnierzy.

Osobnym problemem był absolutny brak przemysłu zbrojeniowego. W Królestwie Polskim nie produkowano broni strzeleckiej ani nie odlewano armat. Większość uzbrojenia pochodziła z Rosji. Utworzone w czasie powstania małe fabryki nie nadążały za potrzebami wojska i nie były w stanie zapewnić uzbrojenia każdemu rekrutowi.

Z drugiej strony Polakom nie brakowało prochu, saletrę produkowano wszędzie na masową skalę. Nie pomogło to jednak powstańcom, którzy nie mieli luf, do których mogliby cały ten proch ładować.

Kwestią łączącą aspekt warunków wewnętrznych z możliwościami militarnymi jest czynnik ludzki. Królestwo Polskie zamieszkiwało ponad 4 miliony ludzi, z czego pół miliona stanowiły mniejszości (w większości Żydzi). Dzieląc tę liczbę na płeć, odejmując roczniki wyjęte oraz niezdolne do służby wojskowej otrzymujemy liczbę około 250 tysięcy zdolnych do walki obywateli. Po bitwie grochowskiej teren po prawej stronie Wisły zajęty został przez wojska rosyjskie, co spowodowało, że w szczytowym momencie w armii polskiej znaleźć się mogło nie więcej niż 120 tysięcy żołnierzy.

Wojciech Kossak, Starcie belwederczyków z kirasjerami rosyjskimi na moście w Łazienkach 29 listopada 1830 (domena publiczna)

Choć liczba ta napawała optymizmem, to po uwzględnieniu możliwości wyszkolenia i uzbrojenia tych rekrutów okazało się, że nie będą oni w stanie w pełni zastąpić dobrze wyszkolonych i wyekwipowanych regularnych wojsk Królestwa. Należy zwrócić uwagę na fakt, iż pewna część wojska powstańczego była wojskiem półpartyzanckim, w regularnej bitwie niezdolnym do samodzielnego pokonania przeciwnika. Najlepszym dowodem na taki stan rzeczy były pierwsze potyczki powstania na Litwie, podczas których niewyszkoleni powstańcy rozsypali się i nie byli w stanie kontynuować walki, ponieważ nie otrzymali wsparcia ze strony regularnych jednostek polskich.

reklama

Wojsko Polskie Królestwa Kongresowego miało też swoje zalety, dzięki którym można było odnieść pewną liczbę sukcesów militarnych. Na uwagę zasługuje na pewno umiejętne wykorzystanie jednostek artyleryjskich, którymi w późniejszym okresie dowodził Józef Bem. Były to wojska świetne wyszkolone i, można przypuszczać, z najwyższym morale spośród innych regularnych jednostek powstania. Niewątpliwe zasługi wykazała również artyleria rakietowa, która pod Olszynką Grochowską powstrzymała atak całej wielkiej jednostki kirasjerów, elitarnej przecież kawalerii rosyjskiej, która miała szansę przebić się przez polskie linie. Na wspomnienie zasługuje także śmiała szarża lekkiej artylerii konnej wspomnianego już Józefa Bema w końcowym epizodzie przegranej bitwy pod Ostrołęką. Ten brawurowy atak ocalił polskie wojsko przed całkowitym rozbiciem.

Kup e-booka: „Polacy na krańcach świata: XIX wiek”

Mateusz Będkowski
„Polacy na krańcach świata: XIX wiek” (cz. I)
cena:
11,90 zł
Wydawca:
PROMOHISTORIA [Histmag.org]
Liczba stron:
143
Format ebooków:
PDF, EPUB, MOBI (bez DRM i innych zabezpieczeń)
ISBN:
978-83-65156-01-3

Książka dostępna jako e-book w 3 częściach: Część 1, Część 2, Część 3

Józef Chłopicki, pierwszy Wódz Naczelny powstania (domena publiczna)

Kolejnym aspektem militarnym ważnym w rozważaniu nad sztuką wojenną powstania listopadowego jest taktyka wojskowa. I połowa XIX wieku była zdominowana przez metodę prowadzenia wojny w stylu napoleońskim, z czego skwapliwie korzystali zarówno Rosjanie, jak i Polacy. Należy jednak zwrócić uwagę, iż armia Imperium Rosyjskiego miała większe możliwości na poznanie i ulepszanie tej metody poprzez ciągłe prowadzenie wojen i dostosowywanie taktyki do nowoczesnego pola walki. W przeciwieństwie do Polaków - którzy takiej szansy nie mieli i zmuszeni byli do uczenia się na błędach. Jednak z racji posiadania dużej liczby różnych rodzajów jednostek, w tym regularnych i nieregularnych, nauka ta zajęła bardzo dużo czasu. Z tego to powodu inicjatywa najczęściej leżała po stronie wojsk nieprzyjaciela.

reklama

Ten nastrajający pesymistycznie stan rzeczy był często wynikiem błędnych decyzji, jakie podejmowali przywódcy powstania. Mogło to by spowodowane ich negatywnym nastawieniem do walki zbrojnej z silniejszym przecież państwem. Dowodem były tajne rokowania prowadzone najpierw przez Józefa Chłopickiego z carem Mikołajem I, a następnie przez Jana Skrzyneckiego z feldmarszałkiem Dybiczem. Zresztą drugi dyktator powstania nie był ani wybitnym strategiem, ani odpowiednim wodzem. Zbyt często się wahał, czym zaprzepaścił szansę na całkowite rozbicie armii rosyjskiej podczas ofensywy na szosie brzeskiej. Błędem było nadanie mu stanowiska przywódcy. Zdecydowanie lepszym kandydatem, nie branym jednak pod uwagę, był Ignacy Prądzyński, świetny strateg i gorący zwolennik działań ofensywno-zaczepnych.

Czy jednak dyktatorzy zasłużyli sobie na miano zdrajców i zapomnienie w polskiej historii? Ostatecznie przecież wszyscy generałowie, którzy przeżyli noc listopadową, stanęli po stronie powstania - nawet jeżeli byli jego przeciwnikami. Generał Sowiński do swojej śmierci na Woli był przeciwnikiem zrywu, a poniósł największą ofiarę. Należy przypuszczać, że wybór dyktatorów był po prostu nietrafiony, gdyż zdecydowano się powierzyć to stanowisko osobom do tego niegotowym, niechętnym, i przede wszystkim, nieodpowiednim. Zrównanie ich zaś z targowiczanami, którzy sprawę polską bez skrupułów sprzedali, byłoby krzywdzące.

Śmierć gen. Sowińskiego w okopach Woli (domena publiczna)

Oczywistym jest, że powstanie listopadowe stanowiło ogromny wysiłek dla Królestwa Polskiego. Dlatego po uwzględnieniu wyżej przedstawionych aspektów należy docenić fakt, iż z ogromnym zaangażowaniem próbowano rozwiązywać wszystkie problemy, które z tego wysiłku wynikały. Na uwagę zasługuje na pewno kwestia sił zbrojnych tego powstania, która przy sporej przewadze armii rosyjskiej w ludziach i sprzęcie potrafiła bezprzykładnie stawiać jej opór, a często nawet zwyciężać. Odwaga i poświęcenie, jakim wykazali się niektórzy polscy dowódcy nie powinna zostać umniejszona przez tchórzostwo i niezdecydowanie innych. Powstanie listopadowe było czynem zbrojnym nie tylko żołnierzy, ale też zwykłych obywateli, którzy swoim zaangażowaniem wykazali gotowość do poświęcenia spokoju w imię wyższych wartości.

Bibliografia:

  • Kossarzecki Krzysztof, 1831 Iganie, Warszawa 2014
  • Kozłowski Eligiusz, Józef Bem 1794-1850, Warszawa 1989
  • Powstanie listopadowe 1830-1831. Geneza, uwarunkowania, bilans, porównania., pod red. Jerzego Skowronka i Marii Żmigrodzkiej, Wrocław 1983

Redakcja: Antoni Olbrychski

Dziękujemy, że z nami jesteś! Chcesz, aby Histmag rozwijał się, wyglądał lepiej i dostarczał więcej ciekawych treści? Możesz nam w tym pomóc! Kliknij tu i dowiedz się, jak to zrobić!

reklama
Komentarze
o autorze
Marcin Petrynko
Student II historii UMCS. Zainteresowania: historia wojskowości, w szczególności ewolucja pola walki.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone