Czy Janusz Radziwiłł jest winny liberum veto?

opublikowano: 2023-02-10, 05:56
wszelkie prawa zastrzeżone
Początek rządów Jana Kazimierza upływał pod znakiem skandalów i matactw. Król elekt dokonał oszustwa już w trakcie sejmu koronacyjnego w styczniu 1649 roku. Wyjaśnijmy podejście Janusza Radziwiłła do polityki dworu oraz nakreślmy jego stosunki z królem. Należy również odpowiedzieć na pytanie, czy to książę stał za pierwszym w historii zerwaniem sejmu poprzez liberum veto.
reklama
Posłowie Bohdana Chmielnickiego na spotkaniu z Januszem Radziwiłłem w 1651 r., rysunek z natury Abrahama van Westervelda

Jan Kazimierz zobowiązał się, że jeśli będzie wymagać tego sytuacja, zrzeknie się praw do korony szwedzkiej, jednak za namową Jerzego Ossolińskiego monarcha dodał do tegoż zobowiązania zapis, bez wiedzy stanów Rzeczpospolitej, że uczyni to w zamian za odpowiednią rekompensatę (warto dodać, że decyzja ta stała się jedną z przyczyn agresji szwedzkiej w 1655 roku). Duży skandal miał także miejsce podczas uroczystości koronacyjnych, kiedy król zignorował księcia Jeremiego w kwestii dowodzenia nad armią koronną wobec nieobecności obu hetmanów. W trakcie sejmu koronacyjnego król postanowił jeszcze bardziej upokorzyć Wiśniowieckiego, mówiąc mu podobno wprost, że nie życzy sobie jego obecności na dworze i że Wiśniowiecki jest jego wrogiem. Powodem tak ostrego potraktowania księcia były jego rzekome konszachty z Rakoczymi podczas elekcji 1648 roku.

Nie pomagał również trudny charakter Jana Kazimierza, który już od pierwszego dnia rządów doprowadzał społeczeństwo do wściekłości, całkowicie wystawiając na szwank (i tak już podkopany przez swojego brata i w jakimś stopniu ojca) autorytet monarchy. Równie niezdarnie postąpił król podczas rozdawania nieobsadzonych urzędów, kiedy to pominął całkowicie opozycjonistów, rzucając im, jak stwierdził profesor Tadeusz Wasilewski, rękawicę. Nie mniej kontrowersji budziła sama królewska polityka obsadzania stanowisk. Jan Kazimierz, zapewne za namową małżonki, wprowadził do Rzeczpospolitej zupełnie nowe obyczaje – rodem z Francji (skąd pochodziła królowa Maria Ludwika) czy innych państw zachodnich. Jan Kazimierz przed nadaniem urzędu wymagał od zainteresowanego nie tylko uiszczenia określonej kwoty pieniężnej (to akurat nie było novum), ale też podpisania specjalnego skryptu, w którym nowo mianowany dygnitarz zobowiązywał się zrzec części uprawnień wynikających z dzierżenia urzędu oraz całkowicie podporządkować się dworowi.

Te wszystkie działania, mające na celu wzmocnienie władzy królewskiej, napotykały na opór magnaterii. Wśród takich właśnie magnatów znajdował się Janusz Radziwiłł. Mimo że książę poparł króla podczas elekcji, to jednak bardzo szybko znowu zaczął myśleć o Rakoczym. Takich jak Radziwiłł było w Rzeczpospolitej wielu. W konflikt z królem rychło popadli marszałek wielki koronny Jerzy Sebastian Lubomirski czy podkanclerzy Hieronim Radziejowski, który już w trakcie marszu pod Beresteczko knuł intrygi przeciwko monarsze, a ostatecznie skompromitowany został, kiedy w obozie kozackim znaleziono archiwum Chmielnickiego, gdzie zdeponowane były listy podkanclerzego do hetmana zaporoskiego. Nie będziemy tutaj szczegółowo opisywać konfliktu podkanclerzego z królem. Zaznaczymy tylko, że po kampanii beresteckiej król postanowił się z nim ostatecznie rozprawić i skazać na infamię i banicję. I właśnie w tym momencie możemy spróbować odpowiedzieć na jedno z pytań postawionych na początku tego podrozdziału: czy Janusz Radziwiłł stał za zerwaniem sejmu w marcu 1652 roku?

reklama
Janusz Radziwiłł w 1634 r., obraz Bartłomieja Strobla

Sejm ten obradował pod znakiem sprawy Radziejewskiego, za którym ujmowała się bardzo duża część szlachty. Obrady zaczęły się 26 stycznia. Niestety nie debatowano nad rozwiązaniem problemu kozackiego, a właśnie nad wyrokiem na podkanclerzego. Książę Janusz przybył po miesiącu obrad (26 lutego) i zdał przed stanami Rzeczpospolitej relację z przebiegu wyprawy kijowskiej, a następnie z kampanii białocerkiewskiej. Radziwiłł, podobnie jak dwa lata wcześniej, rzucił pod nogi króla sztandary zdobyte podczas ostatniej wyprawy, a podziękowanie w imieniu izby poselskiej złożył mu trybun szlachecki Andrzej Maksymilian Fredro. Obrady zmierzały do końca, a pogrążeni w swarach posłowie dalecy byli od uchwalenia podatków, za które można by było opłacić wojsko. Na tym zależało bardzo Radziwiłłowi, ponieważ armia litewska była nieopłacona, a warunki jej bytowania pogarszały się z dnia na dzień. 6 marca, czyli dwa dni przed regulaminowym końcem obrad sejmu, doszło do ulicznej burdy, kiedy to radziwiłłowscy dworzanie napadli na ludzi starosty pokrzywnickiego Jana Dominika Działyńskiego.

Podczas bijatyki padły trupy. Ot, bójka, jakich wówczas wiele, jednak w ostatnim dniu obrad, 8 marca, posłowie z Prus wnieśli przed sejmem skargę: domagali się ukarania winnych, w tym chorążego wiłkomierskiego, znanego nam Samuela Komorowskiego, który brał czynny udział w zajściu. Historycy wskazują, że Prusacy, jako zwolennicy dworu, chcieli sprawą burdy „przykryć” sprawę Radziejowskiego, do której cały czas wracała opozycja, paraliżująca sejmowe posiedzenie. Zgodzono się jednak na przedłużenie obrad o jeden dzień, a kiedy te znowu przeciągnęły się do późnych godzin wieczornych dnia następnego (10 marca), kanclerz wielki koronny Andrzej Leszczyński wystąpił z prośbą o prolongatę sejmu o jeszcze jeden dzień. Wówczas poseł upicki Władysław Siciński miał wstać i powiedzieć: „Ja nie pozwalam na prolongację”, i opuścić salę obrad. Powstała konsternacja, ponieważ jeszcze nigdy sejm nie został zerwany przez pojedynczego posła.

W końcu 11 marca stany uznały, że Siciński miał prawo do zakwestionowania prolongaty. I tak Władysław Siciński tym jednym czynem na zawsze zapisał się w historii Polski i Litwy. Jaka była więc rola Radziwiłła? Tadeusz Wasilewski, Władysław Czapliński i Zbigniew Wójcik są niemal pewni, że to hetman polny litewski miał stać za szlachetką Sicińskim. Według Czaplińskiego i Wójcika Radziwiłł ostrzegał w ten sposób króla, aby ten nie pominął go przy nadaniu buławy wielkiej litewskiej w przypadku śmierci Janusza Kiszki. Drugim argumentem wysuwanym przez obu badaczy był przysłowiowy policzek, jaki król wymierzył Radziwiłłowi przy okazji sprawy Jerzego Słuszki, którego komisja wileńska (na czele z księciem Januszem) za pobicie i zranienie żołnierza skazała na infamię. Sąd sejmowy zdjął jednak ze Słuszki karę infamii, co bardzo ubodło hetmana polnego, który uważał, że król godzi w jego autorytet i prerogatywy.

Tekst jest fragmentem e-booka „Hetmani i dowódcy I Rzeczpospolitej. Część III”. Kup e-booka poniżej:

Polecamy e-book Jakuba Jędrzejskiego – „Hetmani i dowódcy I Rzeczpospolitej”

Jakub Jędrzejski
„Hetmani i dowódcy I Rzeczpospolitej”
cena:
14,90 zł
Wydawca:
PROMOHISTORIA [Histmag.org]
Liczba stron:
160
Format ebooków:
PDF, EPUB, MOBI (bez DRM i innych zabezpieczeń)
ISBN:
978-83-65156-31-0

W sprzedaży dostępne są również druga i trzecia część tego e-booka. Zachęcamy do zakupu!

reklama

Tak wyglądają argumenty przeciwników księcia. W obronę wzięli Radziwiłła jego dwaj biografowie – Edward Kotłubaj i Henryk Wisner. Pierwszy z nich jeszcze w XIX wieku pisał, że to ultrakatolicki Jan Kazimierz, niechętny stojącemu na czele protestantów Radziwiłłowi, pierwszy zaczął zwalać na niego winę za zerwanie sejmu. Wisner zwrócił natomiast uwagę na rzecz bardziej przyziemną: dla Radziwiłła zerwanie sejmu nie było na rękę z racji tego, że nie uchwalono na nim podatków przeznaczonych do opłacenia podległego mu wojska. Podobnego zdania jest również Andrzej Rachuba, który zwrócił uwagę na brak dostatecznych dowodów na powiązania Radziwiłła z Sicińskim.

Władysław IV w stroju koronacyjnym, obraz Bartłomieja Milwitza

Uderzające jest, że lituaniści badający żywot księcia nie potrafili takich powiązań wykazać, natomiast historycy zajmujący się działalnością księcia przy okazji innych tematów (czy to biografii Jana Kazimierza, czy to dziejów poszczególnych sejmów z początków lat 50. XVII wieku) jednoznacznie wskazali palcem, iż to książę był winny. Kwestią otwartą pozostaje zatem, czy Radziwiłł stał za zerwaniem zimowego sejmu z 1652 roku. Jeśli tak, to książę mocno kierował się wówczas własnym interesem, bo zamiast dążyć do szczęśliwego końca obrad, a tym samym uchwalenia podatków, postawił ponad to swoją dumę i ambicję i pozbawił swych żołnierzy niezbędnych pieniędzy. Rok 1652 prócz zerwanego sejmu przyniósł Rzeczpospolitej kolejną tragedię, czyli bitwę pod Batohem, gdzie siły kozacko-tatarskie rozbiły wojsko koronne, zabito hetmana polnego Marcina Kalinowskiego, a wziętych do niewoli jeńców wyrżnięto.

Wspomniano wyżej, że poprzez krytykę polityki dworu książę niemal od początku należał do czołowych opozycjonistów. Na ten stan rzeczy niewątpliwie wpływało także to, na co zwrócił uwagę Kotłubaj – Radziwiłł stał na czele litewskich dysydentów, co nie przynosiło mu chwały ani w oczach prokatolickiego króla, ani w oczach części regalistów. Sam Radziwiłł sprawę wolności i tolerancji religijnej rozumiał bardzo praktycznie. W opinii księcia wolności i tolerancja wobec dysydentów i innowierców to wolność Rzeczpospolitej. Hetman polny tak pisał do swego kuzyna Bogusława w 1653 roku:

Trzeba żebyśmy tak koło publicznej wolności chodzili, żeby wszystkim równie dobrze było i żeby jeden na drugiego uciemiężenie nie patrzył przez szpary […], ani względem religii skrupulizował, tak żeby w jednej ucisk, a w drugiej spodziewał się dobrego bytu, bo kto w jednym dopuści łamać prawa, w drugim nie ostrzeże. Łatwiej ci to śmiać się, że heretykom nie dotrzymują go i pozwalać na to, ba i dopomóc czasem: a kiedy się na heretykach zaprawią, dojdzie kolej i na drugich, jeśli nie tym to w czym innym […]. Widzimy insze państwa Hiszpańskie, Włoskie, Rakuskie, które nie mają herezji, ale oraz także i wolności.
reklama

Warto również rozważyć kwestie spisków Radziwiłła z wrogami Rzeczpospolitej oraz obcymi potencjami, boć i w tej materii w stronę księcia Janusza formułowano różne zarzuty. Wyżej wspomniani historycy Andrzej Pernal i Zbigniew Wójcik zarzucali księciu spiskowanie z Jerzym II Rakoczym i Bohdanem Chmielnickim. Wójcik w biografii Jana Kazimierza tak pisał o Radziwille:

Janusz Radziwiłł był wrogiem Jana Kazimierza, gotowym przeciwko niemu wchodzić w konszachty nie tylko z księciem Siedmiogrodu Jerzym II Rakoczym, ale nawet z takim nieprzyjacielem Rzeczpospolitej jak Bohdan Chmielnicki.

Zacznijmy od drugiego zarzutu. Czytelnik zapewne zauważył, że do wyprawy kijowskiej i bitwy pod Białą Cerkwią Radziwiłł wprost mówił o tym, by bunt kozacki zdławić siłą. Lata 1652–1653 przyniosły jednak Rzeczpospolitej najpierw spektakularną porażkę pod Batohem, a następnie kompletnie nieudaną kampanię żwaniecką, gdzie również armii groziła zagłada, a główna krytyka za niepowodzenie w kampanii 1653 roku posypała się w stronę króla. Wówczas stanowisko Radziwiłła wobec kozackiej rebelii zaczęło się zmieniać. Książę chyba zaczął myśleć, że skoro Rzeczpospolita od czterech lat nie potrafi poradzić sobie z Chmielnickim, to znaczy, że polityka siły jest błędna, a z hetmanem zaporoskim trzeba się będzie dogadać. Tym bardziej że już wówczas książę przeczuwał agresję ze strony Moskwy. Kiedy ta nastąpiła w wyniku ugody perejasławskiej ze stycznia 1654 roku, Radziwiłł uprosił króla, aby ten wypuścił wziętego do niewoli latem 1653 roku pułkownika Antona Żdanowicza i poprzez niego próbował dogadać się z Chmielnickim. Jakie jednak były kulisy rozmów między hetmanem litewskim a hetmanem zaporoskim, nie wiadomo.

Tutaj przejdźmy płynnie do kwestii kontaktów księcia Janusza z Jerzym II Rakoczym. Ten władca Siedmiogrodu miał w Rzeczpospolitej szerokie poparcie magnatów skonfliktowanych z królem. Do jego zwolenników należał nie tylko Radziwiłł, ale także Jerzy Sebastian Lubomirski czy Opalińscy. Faktycznie Radziwiłł utrzymywał korespondencję z siedmiogrodzkim księciem (dodajmy, że Rakoczy tak jak i książę Janusz był protestantem, co jeszcze bardziej podnosiło jego akcje w oczach litewskiego magnata), ale wbrew temu, co pisali Wasilewski czy Wójcik, Radziwiłł chyba niezbyt wierzył w możliwość siłowego obalenia Jana Kazimierza i zastąpienia go Rakoczym. Ciekawe wytłumaczenie postępowania księcia przytaczają cytowany wielokrotnie Wisner i Maciej Matwijów.

Tekst jest fragmentem e-booka „Hetmani i dowódcy I Rzeczpospolitej. Część III”. Kup e-booka poniżej:

Polecamy e-book Jakuba Jędrzejskiego – „Hetmani i dowódcy I Rzeczpospolitej”

Jakub Jędrzejski
„Hetmani i dowódcy I Rzeczpospolitej”
cena:
14,90 zł
Wydawca:
PROMOHISTORIA [Histmag.org]
Liczba stron:
160
Format ebooków:
PDF, EPUB, MOBI (bez DRM i innych zabezpieczeń)
ISBN:
978-83-65156-31-0

W sprzedaży dostępne są również druga i trzecia część tego e-booka. Zachęcamy do zakupu!

reklama
Jerzy Rakoczy u Karola Gustawa pod Modliborzycami, rysunek Erika Dahlbergha

Według nich książę dawał do zrozumienia Rakoczemu, że w razie wojennej zawieruchy czy okoliczności wybitnie niesprzyjających Janowi Kazimierzowi (a takowe nastąpiły przecież latem 1655 roku) będzie w Rzeczpospolitej mile widziany. Mniej więcej od ugody żwanieckiej Radziwiłłowi zależało więc na unormowaniu stosunków z Kozakami, Tatarami, a następnie Turcją i skierowaniu tej koalicji przeciwko Moskwie, co miał ułatwić właśnie Jerzy II Rakoczy poprzez wstąpienie na tron Rzeczpospolitej. Oddajmy teraz głos samemu księciu, który takie słowa skreślił do siedmiogrodzkiego władcy: „Aby zaś zjednać szlachtę i ułatwić sobie drogę do tronu, powinien książę [Rakoczy] starać się wszelkimi sposobami pogodzić Chmielnickiego i Kozaków z Rzeczpospolitą, a z chanem tatarskim wejść w jak najściślejsze przymierze… Prócz tego powinien ofiarować Rzeczpospolitej znaczne posiłki przeciw Moskalom”.

Mniej więcej w tym czasie Radziwiłł miał wziąć udział w spisku, który w historiografii został nazwany „spiskiem czterech domów magnackich”. Pogląd ten spopularyzował Adam Kersten. Ten wybitny znawca epoki twierdził, że w roku 1654 Radziwiłł, Lubomirski, Leszczyńscy i Opalińscy zawiązali sojusz przeciwko Janowi Kazimierzowi w celu obalenia go i osadzenia na tronie Rakoczego. Inni historycy badający epokę również poszli za Kerstenem i nie podważali istnienia takiego spisku. Pojawia się jednak jedno „ale”. Informację o istnieniu spisku po raz pierwszy podał do wiadomości elektorowi brandenburskiemu Fryderykowi Wilhelmowi jego rezydent w Rzeczpospolitej Andreas Arnsbach, a było to w marcu 1654 roku. Ten sam dyplomata twierdził, że dwór nosił się z zamiarem otrucia księcia Radziwiłła poprzez podanie mu czegoś, co w źródłach określano mianem „hiszpańskiej zupy”. Sam Radziwiłł (czyli rzekomo jeden z głównych inicjatorów spisku) tak pisał w liście do Rakoczego:

[Z]achodzi obawa, że wielu przedniejszych panów, nawet duchownych będą się starali zrzucić z tronu króla. Nam ewangelikom nie wypada podnosić chorągwi buntu, chyba żeby nas śmierć lub ucieczka panującego, która w tym nieszczęsnym stanie naszej Ojczyzny bardzo jest bliska, uwolniła od przysięgi wierności… albo jaka inna gwałtowna przyczyna do tego zmusiła, np. gdyby obecnie panujący swój tron… komu innemu chciał [oddać] lub zmuszony był ustąpić…
reklama

Ciężko tutaj rozgryźć, o co dokładnie księciu chodziło. Tak jakby Radziwiłł przewidywał, że wkrótce na Rzeczpospolitą może spaść jakaś nowa dziejowa burza, która zachwieje tronem Jana Kazimierza, a wówczas on i inni opozycjoniści poprą i postarają się uczynić królem Rakoczego. Wracając zaś do tak zwanego spisku czterech domów, ciężko jest stwierdzić, czy naprawdę takowy istniał. Jeśli oprzeć się tylko na pogłoskach rozsiewanych przez rezydenta obcego państwa, można dojść do wielu mylnych wniosków. Należy pamiętać, że obcy dyplomaci nie zawsze do końca dobrze orientowali się w sprawach państwa, w którym pełnili misję, często także nie do końca przeniknęli stosunki panujące na dworze czy pomiędzy poszczególnymi dygnitarzami. Kończąc wątek rozważań na temat spisku magnackiego, przytoczymy w tym miejscu niezwykle ciekawą opinię Wisnera:

Trudno przypuścić, by Radziwiłł w roku 1654 rzeczywiście wierzył w istnienie jakiegoś spisku, który już w najbliższym czasie mógłby obalić Jana Kazimierza. Zwłaszcza że przestrzegał Rakoczego, aby nie liczył w tym na pomoc ewangelików. Celem listu wydaje się więc być nic innego, jak zabezpieczenie kraju od strony Siedmiogrodu, a nawet zyskanie jego pomocy.

Władysław IV w stroju koronacyjnym, obraz Bartłomieja Milwitza

Nie można jednak negować, że Radziwiłł utrzymywał pewne taktyczne porozumienie z magnatami koronnymi i z ich pomocą walczył z królem. Książę w swej działalności opozycyjnej nie wahał się podburzać przeciwko dworowi sejmików czy nawet zachęcać do aktów fizycznej przemocy wobec regalistów. Do takiej scysji doszło w Wilnie podczas uczty, którą wydał sam książę, a na którą zaproszono stronnika króla Władysława Wołłowicza. Wówczas, jak notował w swym pamiętniku Maciej Vorebek-Lettow, Wołłowicz ściął się słownie ze starostą oszmiańskim Adamem Maciejem Sakowiczem (pierwowzorem Sienkiewiczowskiego towarzysza księcia Bogusława z Potopu). Zobaczywszy kłótnię, biskup wileński Jerzy Tyszkiewicz wstał od stołu, a Wołłowicz, chcąc być uprzejmym wobec wysoko postawionego duchownego, postanowił go pod rękę odprowadzić. Zobaczywszy to, pijany już Radziwiłł stwierdził, że jako gospodarz to on odprowadzi tak zacnego gościa, i tym razem to książę starł się słownie z Wołłowiczem, po czym krzyknął „obuchem kto cnotliw”, czym zachęcał do pobicia kasztelana smoleńskiego, do którego zaraz doskoczyli inni goście. Ten czyn na pewno nie przynosi księciu chwały i pokazuje jego krewki charakter, który już dawał o sobie znać w trakcie pobytu w Lejdzie, a następnie podczas sesji litewskich senatorów z Władysławem IV Wazą.

Inną kwestią pozostają kontakty księcia ze Szwedami, które z większymi szczegółami omówimy w dalszej części naszego opowiadania. Teraz, odłóżmy już na bok sprawy wielkiej polityki i przejdźmy do spraw wojennych, będących przecież jej przedłużeniem.

Tekst jest fragmentem e-booka „Hetmani i dowódcy I Rzeczpospolitej. Część III”. Kup e-booka poniżej:

Polecamy e-book Jakuba Jędrzejskiego – „Hetmani i dowódcy I Rzeczpospolitej”

Jakub Jędrzejski
„Hetmani i dowódcy I Rzeczpospolitej”
cena:
14,90 zł
Wydawca:
PROMOHISTORIA [Histmag.org]
Liczba stron:
160
Format ebooków:
PDF, EPUB, MOBI (bez DRM i innych zabezpieczeń)
ISBN:
978-83-65156-31-0

W sprzedaży dostępne są również druga i trzecia część tego e-booka. Zachęcamy do zakupu!

reklama
Komentarze
o autorze
Jakub Jędrzejski
Student dziennikarstwa i komunikacji społecznej na UJK w Kielcach. Miłośnik historii wojskowości i Rzeczpospolitej Obojga Narodów.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone