„Człowiek z żelaza” – filmowa matryca

opublikowano: 2024-12-06, 15:45
wszelkie prawa zastrzeżone
„Człowiek z żelaza” jest najbardziej znanym na świecie filmem o Solidarności. Polacy poszli gremialnie do kin – film obejrzało aż 5 milionów widzów. A warto dodać, że ten wynik osiągnął w cztery i pół miesiąca – premierę miał bowiem 26 lipca, a 13 grudnia 1981 roku został zdjęty z ekranów…
reklama

Ten tekst jest fragmentem książki Krzysztofa Kornackiego i Arkadiusza Bileckiego „Solidarność na ekranie. Wizerunki fabularne”.

Kadr z filmu „Człowiek z żelaza” w reż. Andrzeja Wajdy (fot. Zespół Filmowy „X”; prawa zastrzeżone)

Aby zrozumieć mechanizmy realizacji filmów na temat Solidarności istniejące podczas 16 miesięcy oficjalnego działania tego związku zawodowego, należy cofnąć się o kilka lat wcześniej, do okresu przed Sierpniem. To pozwoli dostrzec przemiany w kinematografii polskiej, które umożliwiły szybkie zaadaptowanie tematu Solidarności. Przełomowym wydarzeniem była realizacja i ograniczona dystrybucja filmu Człowiek z marmuru w 1976 roku. Filmem tym Andrzej Wajda wszedł w oko cyklonu zmian politycznych. Zaczynał zdjęcia przed robotniczymi protestami w czerwcu 1976 roku, a gdy skończył – film idealnie przylegał do haseł głoszonych przez Komitet Obrony Robotników. Jego Człowiek z marmuru (obok Barw ochronnych Krzysztofa Zanussiego) stał się lokomotywą Kina Moralnego Niepokoju, sprzeciwiającego się patologiom państwa realnego socjalizmu. Filmy moralnego niepokoju to społeczne moralitety, w których bohaterowie (najczęściej inteligenccy) próbują przeciwstawić się patologicznym zjawiskom w życiu publicznym – najpierw przeżywają rozczarowanie, a później się buntują, zazwyczaj nieskutecznie. Coraz częściej też twórcy filmów spoglądali z prawdziwą sympatią na robotnika, a zapoczątkował to oczywiście Człowiek z marmuru, który wyidealizował proletariusza.

Zanim Wajda zaczął realizować Człowieka z żelaza – kolejny pomnik klasy robotniczej – zaangażował się w sprawy kinematografii, które miały zmienić jej oblicze. Na słynnym Forum Stowarzyszenia Filmowców Polskich (we wrześniu 1980 roku), przy okazji Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdańsku (w budynku NOT, kilkaset metrów od słynnej Bramy nr 2 Stoczni Gdańskiej), Wajda wyraźnie zaapelował do filmowców, aby zmienili dotychczasową strategię „mowy ezopowej” (nawet filmy Kina Moralnego Niepokoju stosowały fabularne uniki) na strategię „mówienia prawdy”. I sam Człowiekiem z żelaza wsparł tę strategię – jego film można bowiem potraktować jako „rekonstrukcję na prawach oryginału”, z dużą ilością materiałów dokumentalnych, z udziałem prawdziwych bohaterów Sierpnia (Lecha Wałęsy, Anny Walentynowicz, Tadeusza Fiszbacha). Ta mało, wydawałoby się, wyrafinowana strategia (opisywać to, co jest) w rzeczywistości PRL-owskiej była rewolucyjna – wcześniej nie można było realizować tak jawnie politycznych filmów, jak Człowiek z żelaza.

Film Wajdy nie był jednak pierwszym ważnym obrazem, który realizował wspomnianą strategię i cieszył się popularnością Polaków. Wcześniej pojawił się na ekranach (na początku 1981 roku) długometrażowy dokument Robotnicy ’80 Andrzejów: Chodakowskiego i Zajączkowskiego. Niezwykła w tym filmie jest jego forma – najważniejsze jego partie to de facto prosta rejestracja rozmów sierpniowych w Stoczni Gdańskiej pomiędzy przedstawicielami Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego (MKS) a delegacją rządową. Warto to podkreślić – rodzimy dokumentalizm miał za sobą w tamtym czasie przynajmniej dwie dekady artystycznego rozwoju, polski dokument słynął z daleko posuniętej kreacji, a przynajmniej artystycznego wyrafinowania. Tymczasem realizatorzy Robotników ’80 świadomie odrzucili wszelkie nadmierne ingerencje w zarejestrowany materiał, by zaspokoić głód prawdziwych informacji. Prosta inscenizacja i kompozycja kadru (strajkujący po lewej, władza po prawej jego stronie) i dominacja dialogów nie zniechęciły widzów do jego oglądania (przed 13 grudnia 1981 roku obejrzało go 4,5 miliona widzów). Film był fenomenem także dlatego, że pierwszy publiczny jego pokaz (w wersji jeszcze montażowo niedoskonałej) odbył się podczas wspomnianego festiwalu w Gdańsku we wrześniu 1980 roku – niewiele ponad tydzień po zakończeniu strajku w Stoczni Gdańskiej! Widzom zgromadzonym w sali NOT trudno to było pojąć. Ich doświadczenie podpowiadało, że pomiędzy zdjęciami a publiczną prezentacją filmu musi minąć co najmniej pół roku (zwykle więcej), nie tylko ze względu na specyfikę produkcji filmowej, ale także cenzurę. Możliwość zaprezentowania Robotników ’80 w wersji roboczej, kilka dni po opisywanych wydarzeniach, była znakiem liberalizacji. Niemniej jednak we wrześniu 1980 roku tę zmianę in plus odczuli tylko nieliczni widzowie zgromadzeni na pokazie.

reklama

Na premierę Człowieka z żelaza trzeba było czekać jeszcze niemal rok (lipiec 1981). W kinach widownia najszybciej odczuła korekty w polityce informacyjnej, oglądając wydania Polskiej Kroniki Filmowej – najpierw wydanie 36a z początku września 1980 roku, gdy w pozytywnym świetle i w duchu koncyliacji pokazano felieton poświęcony strajkom, i nie obawiano się użyć tego słowa (w przeciwieństwie do skandalicznie zmanipulowanego materiału PKF 50b z grudnia 1970 roku). A kilka tygodni później przygotowano specjalny, monotematyczny numer PKF nr 39b/40a (zwany PKF Strajk) w całości poświęcony wydarzeniom Sierpnia, a dodatkowo wzbogacony o zdjęcia z grudnia 1970 roku (to były pierwsze upublicznione materiały audiowizualne na temat tych tragicznych wydarzeń). Dodajmy, że PKF stosowała życzliwą wobec Solidarności strategię jeszcze przez kilka miesięcy, np. zaprezentowała relację z sądowej rejestracji związku, pokazywała wyreżyserowane przez Andrzeja Wajdę odsłonięcie pomnika Poległych Stoczniowców 1970.

Kadr z filmu „Człowiek z żelaza” w reż. Andrzeja Wajdy (fot. Zespół Filmowy „X”; prawa zastrzeżone)

To, że Wajda miał szczególne prawo do podjęcia – jako pierwszy na gruncie kina fabularnego – tematu Solidarności, wynikało oczywiście z wcześniejszej realizacji Człowieka z marmuru. Jak wiadomo, jego finał rozegrał się profetycznie przed bramą Stoczni Gdańskiej. Nie miał więc Wajda (i jego scenarzysta Aleksander Ścibor-Rylski) większych problemów z dopisaniem historii Tomczyka i Birkuta, gdy pod koniec sierpnia 1980 roku pojawił się w Stoczni i otrzymał „zlecenie” na nowy film. Człowiek z żelaza, wielokrotnie już opisany, jest najważniejszym filmem na temat Solidarności. I trudno sobie wyobrazić, aby jakikolwiek obraz w przyszłości mógł go pozbawić tego miana. Ten film jest bowiem w odniesieniu do tematu kompletny. Wynika to z wielu czynników, zarówno tych odnoszących się do samego obrazu, jak i tych związanych z jego produkcją i dystrybucją filmu.

Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie pobierz za darmo książkę Krzysztofa Kornackiego i Arkadiusza Bileckiego „Solidarność na ekranie. Wizerunki fabularne”!

Krzysztof Kornacki, Arkadiusz Bilecki
„Solidarność na ekranie. Wizerunki fabularne”
Wydawca:
Instytut Dziedzictwa Solidarności
Liczba stron:
374
ISBN:
978-83-971828-2-0
EAN:
9788397182820

Książkę można darmowo pobrać w formacie PDF na stronie internetowej Instytutu Dziedzictwa Solidarności.

reklama

Jeśli chodzi o kulisy realizacji, można powiedzieć, że został on zamówiony przez samych robotników. 28 sierpnia 1980 roku Wajda pojawił się w Stoczni Gdańskiej; formalnie jako szef Stowarzyszenia Filmowców Polskich przyjechał dokonać kontroli realizowanego na Wybrzeżu krótkiego filmu fabularnego oraz dokumentu Robotnicy ’80. Faktycznie zaś – by zorientować się w sytuacji. Bez problemu został wpuszczony na teren zakładu. Gdy szedł do Sali BHP, od jednego ze stoczniowców12 otrzymał „zlecenie” realizacji filmu. Następnego dnia w „Strajkowym Biuletynie Informacyjnym Solidarność” pojawił się wywiad z Wajdą, w którym reżyser to potwierdził13. Realizator przyszłego filmu na własne oczy zobaczył kulisy strajku, a jak się wkrótce okazało – tworzącej się historii, co nielicznym filmowcom-fabularzystom jest dane. Przygotowanie scenariusza filmu było jednocześnie gromadzeniem świadectw na temat historii najnowszej, zwłaszcza Grudnia ’70. Do Zespołu Filmowego „X”, w którym realizowano film, docierały dziesiątki materiałów od osób, które słyszały o planach realizacji. W tym sensie grupa produkcyjna stała się namiastką niezależnej od władzy instytucji dbającej o pamięć zbiorową.

Choć film jest fabularny (fikcjonalny), to jednocześnie Wajdzie bardzo zależało na uwiarygodnieniu treści dzięki wykorzystaniu metod dokumentalnych. Z jednej strony poprzez obfitość materiału dokumentalnego połączonego (raz lepiej, raz gorzej) z fabułą, z drugiej strony poprzez realizację wielu scen na prawach rekonstrukcji dokumentalnej, zwłaszcza zaś sceny podpisania Porozumień Sierpniowych – do realizacji tej sceny stawiło się ponad dwie trzecie jego uczestników. Bardzo ważne było też ostateczne rozstrzygnięcie (dokonane w ostatniej chwili, już na planie filmowym), kim ma być główny bohater filmu Maciek Tomczyk. Przez długi czas na poważnie brana była pod uwagę opcja, że jest osobą kierującą strajkiem, czyli kimś na kształt Lecha Wałęsy. Ostatecznie ustalono, że jest osobą, która strajk rozpoczęła (jak Jerzy Borowczak) – co automatycznie umożliwiło wciągnięcie do fabuły Lecha Wałęsy. Zagrał on w dwóch scenach (ślubu Maćka i Agnieszki oraz podpisania Porozumień Sierpniowych), a tym samym jeszcze bardziej wzmocnił wiarygodność przekazu.

reklama

Dodajmy, że obok Wałęsy w filmie występują także Anna Walentynowicz i Tadeusz Fiszbach, ówczesny sekretarz KW PZPR (na ekranie mignęli też Jerzy Borowczak, Teodor Kudła, Zbigniew Lis i Zygmunt Błażek).

Kolejną cechą, która czyni film Wajdy niezwykłym, jest bardzo niewielki dystans czasowy pomiędzy przełomowymi wydarzeniami a realizacją obrazu: to zaledwie kilka miesięcy. W związku z tym Człowiek z żelaza mógł chwytać nastrój oraz specyficzne obyczaje Sierpnia niemal in statu nascendi. Być może stosunek do prototypowych wydarzeń byłby odmienny, gdyby obraz był kręcony jesienią 1981 roku, gdy nastroje społeczne i stosunek do Solidarności stopniowo się zmieniały. Dodajmy jednak, że Człowiek z żelaza był rekordzistą na gruncie kina fabularnego w sferze produkcji. Realizacja tego obrazu – filmu z rozmachem – trwała pół roku, co było czymś niebywałym w ówczesnej polskiej kinematografii. Człowiek z żelaza jest także kompletny pod względem treści, odnosi się bowiem do całej złożoności ruchu Solidarności. Na Sierpień ’80 można spojrzeć przez wiele poznawczych pryzmatów, o których wspomniano we wstępie: historyczny, polityczny, społeczny, ekonomiczny, moralny, religijny czy kulturowy. Po pierwsze film Wajdy prezentuje genealogię Solidarności. W Człowieku z żelaza prezentowane są kolejno wydarzenia z 1968 roku; grudnia 1970 roku – zarówno inscenizowane (sceny z Jankiem Wiśniewskim reinscenizowane), jak i w materiałach archiwalnych (prezentowanych przez Dzidka); później widzimy moment przejęcia władzy przez Edwarda Gierka (i nadziei z tym związanych – postawa Dzidka i oczekiwania matki Hulewiczowej); z czerwca 1976 roku i końca lat 70. (powstanie Wolnych Związków Zawodowych).

Kadr z filmu „Człowiek z żelaza” w reż. Andrzeja Wajdy (fot. Zespół Filmowy „X”; prawa zastrzeżone)

Człowiek z żelaza odnosi się także do politycznych aspektów polskiej historii, zarówno Sierpnia ’80, jak i tego, co do niego doprowadziło (sekwencje zbieżne ze wspomnianymi polskimi miesiącami). Mamy więc najpierw protesty studenckie (i inteligenckie), później robotnicze z wprost wyrażoną politologiczną tezą, iż specyfika Sierpnia brała się z uświadomienia wcześniejszego braku międzyklasowej solidarności oraz ze zmiany metody protestu („nie trzeba palić komitetów, tylko zakładać własne”). Mamy w filmie także obraz tworzenia się opozycji demokratycznej lat 70. (w tym Wolnych Związków Zawodowych), widzimy podejmowane przezeń akcje (np. rozdawnictwo ulotek, organizowanie podziemnych wystaw) i związane z tym represje. Reżyser, tak samo jak w Człowieku z marmuru, prezentuje działania policji politycznej, m.in. szerzącej dezifnormację – usłużny dziennikarz ma przygotować fałszywy, kompromitujący materiał, by można go było wykorzystać w propagandzie. W filmie Wajdy pojawiają się także fragmenty poświęcone walce o godność robotników na terenie zakładu pracy, fasadowej roli reżimowyh związków zawodowych oraz metodom eliminowania niepokornych pracowników (m.in. przez zwalnianie ich z pracy). Ważnym elementem politycznej identyfikacji filmu jako odbicia ówczesnych realiów jest oczywiście ukazanie roli oficjalnych mediów – telewizji publicznej okresu „propagandy sukcesu” – i jednocześnie bizancjum jej prezesów. Ale też ekspiacji środowiska dziennikarskiego, świadomego uczestniczenia w propagandowym chórze (scena podpisywania protestu w holu hotelu Hewelius). Kulminację politycznych przemian zaprezentowanych w filmie widzimy w scenie spisania 21 postulatów (których część w filmie czyta Maciek Tomczyk), scenie podpisania Porozumień Sierpniowych oraz w słynnych wystąpieniach Wałęsy przy Bramie nr 2.

Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie pobierz za darmo książkę Krzysztofa Kornackiego i Arkadiusza Bileckiego „Solidarność na ekranie. Wizerunki fabularne”!

Krzysztof Kornacki, Arkadiusz Bilecki
„Solidarność na ekranie. Wizerunki fabularne”
Wydawca:
Instytut Dziedzictwa Solidarności
Liczba stron:
374
ISBN:
978-83-971828-2-0
EAN:
9788397182820

Książkę można darmowo pobrać w formacie PDF na stronie internetowej Instytutu Dziedzictwa Solidarności.

reklama

Człowiek z żelaza – zgodnie ze stanem faktycznym – czyni z robotników spiritus movens społeczno-politycznej rewolucji. Oto zbuntowała się hołubiona w oficjalnej propagandzie klasa robotnicza i na dodatek naigrywa się z komunistów, wieszając transparent: „Proletariusze wszystkich zakładów łączcie się”. W związku z tym na pewien czas narodowym suwerenem stali się robotnicy. W nich upatrywano nadziei na zmiany. W klasie społecznej, która – także dzięki edukacji i awansowi społecznemu w PRL – poznała swoje prawa. Bo jak przekonuje w filmie jedna z kobiet stojących przed bramą stoczni (sceny z filmu dokumentalnego Sierpień [1980] Ireneusza Englera) – „klasa robotnicza to nie jest osiemnasty wiek”, to nie jest „jakaś ciemnota”. Niezależnie od wolnościowej retoryki Maćka (tłumaczącego Dzidkowi swoje zamiary) jego decyzja o rezygnacji z bycia inteligentem na rzecz statusu robotnika jest dobrym sygnałem ówczesnej apoteozy ludzi pracy. To matki Hulewiczowej słucha z zapartym tchem nie tylko redaktor Winkel, ale całe sąsiedztwo, które jak widownia zebrało się w jej domu. To młoda robotnica Hulewiczowa, krojąc chleb dla strajkujących, mówi Winkelowi z niepodważalną pewnością siebie w głosie: „Pan jest zdolny, tylko trochę zagubiony, jak wy wszyscy w tych środkach masowego przekazu” i wielkodusznie udziela mu swego rodzaju absolucji.

Wydarzenia z sierpnia 1980 roku przyniosły jeszcze jeden skutek w sferze społecznej – wzmocnienie konserwatywnego modelu życia z wyraźnym podziałem aktywności męskich i żeńskich. Choć w samym strajku w Stoczni Gdańskiej rola kobiet była niebagatelna, to jednocześnie marginalizowana – prowadzenie doraźnej polityki, zaangażowanie w sprawy publiczne stało się domeną mężczyzn. Człowiek z żelaza jest modelowym dla tych zmian przykładem. W filmie z 1976 roku Agnieszka była równorzędną wobec Birkuta protagonistką, aktywnie wpływającą na dziejącą się akcję. W filmie z 1981 roku pojawia się dopiero po półtorej godziny, w porównaniu z Agnieszką z Człowieka z marmuru jest mocno zmieniona. Swoje życie wiąże z mężczyzną o silnych politycznych przekonaniach i jemu się podporządkowuje, bo – jak mówi – „nie można od niego odejść”. Wpasowuje się w stereotyp kobiet czekających na walczących mężczyzn, o czym świadczy wiele scen prezentowanych dodatkowo w charakterystycznym kluczu inscenizacyjnym, nawiązującym do patriotycznej ikonografii. Dawna Agnieszka nosiła nowoczesny, jeansowy strój typu unisex, Agnieszka z 1981 roku ubiera się w sukienki, a w jednej ze scen, trzymając rękę na brzuchu (w którym rozwija się syn), wygląda jak stereotypowa matka Polka.

reklama

Podobną romantyczną stylizację przybiera zimowa scena na dworcu, gdy Agnieszka wyjeżdża z Gdańska z zawiniętym w koc synem, co prowokuje do skojarzeń zsyłek Polaków na Sybir. Odnosząc się do tradycyjnego podziału ról płciowych, warto zwrócić uwagę na charyzmatyczną postać matki Hulewiczowej, której domeną jest dom i czekanie na strajkujących mężczyzn. Z kolei matka Tomczyka może tylko zabiegać o audiencję u syna, który nie ma dla niej czasu, walczy bowiem o ważniejsze sprawy. Karykaturalnie prezentowane „przedstawicielki organizacji kobiecych”, które mają wystąpić w audycji radiowej, w swych wypowiedziach także odwołują się jednoznacznie do sfery aktywności i potrzeb rodzinnych. Realizatorzy nie zapomnieli także o kwestiach ekonomicznych – wybrzmiewają one w cytatach z dokumentu Sierpień Ireneusza Englera, gdy zarówno robotnicy, jak i stojący przed bramą obserwatorzy mówią o bardzo złej sytuacji materialnej (argumentując trafnie, że wszyscy mają te same żołądki, zarówno ci na górze, jak i ci na dole). Praca w stoczni określana jest w filmie wprost jako harówka.

Kadr z filmu „Człowiek z żelaza” w reż. Andrzeja Wajdy (fot. Zespół Filmowy „X”; prawa zastrzeżone)

Wszystkie wymienione wyżej aspekty ruchu Solidarności – historyczny, polityczny, społeczny (w tym klasowy) i ekonomiczny – mają fundament wartości etycznych i religijnych. Film Wajdy pokazuje strajk w stoczni jako moralną sanację, czego wyrazem jest m.in. zakaz spożywania alkoholu – by protest i podejmowane decyzje odbywały się z trzeźwym umysłem (ten wątek pojawia się kilka razy, a najbardziej czytelnie w scenie, w której Winkel z żalem obserwuje wylewany przez robotnika przed bramą alkohol). Ale najważniejsza jest solidarność – jeszcze nie ta instytucjonalna, lecz międzyludzka, co najmocniej wyrazi scena, w której koledzy siedzącego w więzieniu Tomczyka przynoszą Agnieszce zebrane w stoczni pieniądze. Z moralnego punktu widzenia obraz Wajdy jest manichejski – moralnie podli są funkcjonariusze SB i ludzie z władz reżimowej telewizji, natomiast protestujący robotnicy i członkowie Solidarności są ze spiżu (jedynym wyjątkiem in plus, jeśli chodzi o władzę, jest Tadeusz Fiszbach). Taki jest również Maciek Tomczyk – niezłomny, spiżowy. Równie ważna z moralnego, a przy okazji także z dramaturgicznego punktu widzenia jest przemiana redaktora Winkela, który – pod wpływem kontaktów z robotnikami i ludźmi wspierającymi strajk – przechodzi ewolucję, rezygnując z pracy w Radiokomitecie. W tym kontekście jego ostracyzm (końcowa scena z Dzidkiem) może się wydawać okrutny, bo choć został uwikłany w esbecką intrygę, to widz obserwuje, jak stopniowo się z niej wyzwala. Jest w tym zawarta także moralna lekcja – bez przyznania się do winy, ekspiacji i zadośćuczynienia nie można tak łatwo przejść na „stronę dobra”.

Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie pobierz za darmo książkę Krzysztofa Kornackiego i Arkadiusza Bileckiego „Solidarność na ekranie. Wizerunki fabularne”!

Krzysztof Kornacki, Arkadiusz Bilecki
„Solidarność na ekranie. Wizerunki fabularne”
Wydawca:
Instytut Dziedzictwa Solidarności
Liczba stron:
374
ISBN:
978-83-971828-2-0
EAN:
9788397182820

Książkę można darmowo pobrać w formacie PDF na stronie internetowej Instytutu Dziedzictwa Solidarności.

reklama

W żadnym filmie o tematyce współczesnej, powstałym pomiędzy 1945 a 1981 rokiem, religia katolicka nie była zaprezentowana w tak ewidentnie pozytywny sposób jako głęboka podstawa duchowa i aksjologiczna życia zbiorowości. Wyraża to wiele scen. Jedną z ważniejszych jest ta, w której lokujący się w pokoju hotelowym Winkel otwiera okno i słyszy zbiorową modlitwę dolatującą spod stoczni – jest tym wyraźnie zaskoczony. Zdziwienie jest tym większe, że zebrani modlą się… za rządzących krajem. Wpisują się tą postawą w logikę etyki solidarności, tak jak ją opisywał ks. Józef Tischner, zachęcającej do rozwiązywania konfliktów na drodze pokojowej, a nie siłowej konfrontacji. Modlitwa ma także strzec przed nienawiścią, z duchowego punktu widzenia najgorszego wroga strajkujących (zgodnie z późniejszą formułą ks. Jerzego Popiełuszki „Zło dobrem zwyciężaj”). W filmie wielokrotnie pojawiają się krzyże: ten stawiany przed Bramą nr 2 jako hołd dla ofiar Grudnia ’70 (jego wbicie kończy się zbiorową modlitwą za zmarłych) i ten, który towarzyszy manifestantom niosącym ciało Janka Wiśniewskiego (Zbyszka Godlewskiego), a później i ten, który wbija Maciek w miejscu tragicznej śmierci swego ojca. Zatrzymajmy się tutaj na chwilę – Birkut i jego syn w pierwszej części dylogii i do pewnego momentu w drugiej nie ujawniają religijności. Tymczasem w rzeczonej scenie przy stacji Gdynia Stocznia Maciek jest sam, niezobowiązany wobec zbiorowości, a mimo to wbija krzyż. Ścibor-Rylski i Wajda zidentyfikowali więc religijność strajkujących jako coś oczywistego. Nawet religijność tego, który jako młody inteligent – zgodnie z ówczesną tendencją w środowisku inteligencji technicznej – powinien raczej od religii stronić. Nie dziwi więc nas, gdy widzimy później klęczącego Maćka, uczestniczącego w zbiorowej modlitwie. I nie dziwią też słowa Agnieszki, dla której ślub katolicki stał się czymś oczywistym (choć raczej z osobistych – miłość do Maćka – niż konfesyjnych powodów). Takich religijnych sygnałów jest w filmie Wajdy wiele.

reklama

Ruch Solidarności wyraził się także w kulturze, tworząc dzieła lub odwołując się do już istniejących, które zapisywały przede wszystkim doświadczenie klasowe (przywrócenie godności ludziom pracy) i niepodległościowe. Nie przypadkiem film rozpoczyna się od wiersza Czesława Miłosza, laureata Nagrody Nobla z 1980 roku, którego wersy zdobią pomnik Poległych Stoczniowców 1970 – to słynne „Który skrzywdziłeś człowieka prostego/Śmiechem nad krzywdą jego wybuchając […]/Nie bądź bezpieczny. Poeta pamięta./Możesz go zabić – narodzi się nowy./Spisane będą czyny i rozmowy […]”. A na murze obok pomnika pojawiły się fragmenty Psalmu 29 w tłumaczeniu Miłosza, tym razem nawiązujące – choć metaforycznie – do spraw narodowych: „Pan da siłę swemu ludowi, Pan da swemu ludowi błogosławieństwo pokoju”. W prologu filmu Maja Komorowska recytuje wiersz noblisty, tak samo bowiem jak film Wajdy, tak również recytacja wiersza, który wprowadza komponent artystyczny do wydarzeń politycznych, jest hołdem dla Solidarności. Wybrano nieoczywisty fragment z poezji Miłosza, wiersz Nadzieja napisany w 1943 roku, a wydany w tomie Ocalenie w roku 1945.

Nadzieja bywa, jeżeli ktoś wierzy,
Że ziemia nie jest snem, lecz żywym ciałem,
I że wzrok, dotyk ani słuch nie kłamie.
A wszystkie rzeczy, które tutaj znałem,
Są niby ogród, kiedy stoisz w bramie.
 
Wejść tam nie można. Ale jest na pewno.
Gdybyśmy lepiej i mądrzej patrzyli,
Jeszcze kwiat nowy i gwiazdę niejedną
W ogrodzie świata byśmy zobaczyli.
 
Niektórzy mówią, że nas oko łudzi
I że nic nie ma, tylko się wydaje,
Ale ci właśnie nie mają nadziei.
Myślą, że kiedy człowiek się odwróci,
Cały świat za nim zaraz być przestaje,
Jakby porwały go ręce złodziei.

To wyrafinowany literacki hołd dla ludzi twardo stąpających po ziemi, strajkujących robotników, którzy wierzą, „że ziemia nie jest snem, lecz żywym ciałem”. Jednocześnie jest to ukryta przygana dla tych, którzy pracują w świecie idei (także artystów?), ale nie mają ochoty zbliżyć się do tych ziemskich problemów, żyją w swoim zamkniętym świecie, bez nadziei, że można coś zmienić. Dodajmy, że w filmie pojawi się również nieoficjalny hymn strajkujących w Stoczni Gdańskiej – Piosenka dla córki Macieja Pietrzyka (Nie mam teraz czasu dla ciebie).

Kadr z filmu „Człowiek z żelaza” w reż. Andrzeja Wajdy (fot. Zespół Filmowy „X”; prawa zastrzeżone)

W jednej z rozmów z Winkelem młoda Hulewiczowa mówi mu: „Stocznia to Polska”; „Wielkie słowa pani Aniu” – odpowiada redaktor; „Ale prawdziwe” – ripostuje z przekonaniem kobieta. Rzeczywiście, film Wajdy prezentuje strajkującą stocznię jako wymarzoną Polskę w latach 1980–1981.

Wracając do kwestii pozafilmowych – Człowiek z żelaza jest też najbardziej znanym na świecie filmem o Solidarności. Wszystko za sprawą Złotej Palmy w Cannes, nominacji do Oscara oraz dystrybucji tego filmu na całym świecie – w momencie, gdy oczy świata były zwrócone na Polskę. Polacy poszli gremialnie do kin – film obejrzało 5 milionów widzów. Żaden inny film fabularny poświęcony Solidarności nawet nie zbliżył się do tego wyniku. A warto dodać, że ten wynik osiągnął w cztery i pół miesiąca – premierę miał bowiem 26 lipca, a 13 grudnia 1981 roku został oczywiście zdjęty z ekranów. Dodajmy jeszcze jedno – żaden film o interesującej nas tematyce nie uzyskał tak ewidentnego wsparcia NSZZ „Solidarność”. Związkowcy pisali petycje, listy i apele do władz o szybkie wprowadzenie filmu na ekrany i ostrzegali przed działaniami cenzorskimi.

Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie pobierz za darmo książkę Krzysztofa Kornackiego i Arkadiusza Bileckiego „Solidarność na ekranie. Wizerunki fabularne”!

Krzysztof Kornacki, Arkadiusz Bilecki
„Solidarność na ekranie. Wizerunki fabularne”
Wydawca:
Instytut Dziedzictwa Solidarności
Liczba stron:
374
ISBN:
978-83-971828-2-0
EAN:
9788397182820

Książkę można darmowo pobrać w formacie PDF na stronie internetowej Instytutu Dziedzictwa Solidarności.

reklama
Komentarze
o autorze
Krzysztof Kornacki
(Ur. 1970), dr. hab., prof. uczelni, wicedyrektor Instytutu Badań nad Kulturą Uniwersytetu Gdańskiego, absolwent kierunku historia na UG, filmoznawca, specjalizuje się w historii kina polskiego. Autor lub współautor książek Kino polskie wobec katolicyzmu (1945–1970) (Gdańsk 2004), „Popiół i diament” Andrzeja Wajdy (Gdańsk 2011 – nagroda „Pióro Fredry”), Kino nowej przygody (Gdańsk 2011); redaktor lub współredaktor książek: Poszukiwanie i degradowanie sacrum w kinie (Gdańsk 2002), Sacrum w kinie dekadę później (Gdańsk 2013), Orson Welles: twórczość, recepcja, dziedzictwo (Gdańsk, Sopot 2016), Szkice o kulturze produkcji filmowej w Polsce (Gdańsk 2016), Wajda dokumentalny (Gdańsk, 2023) oraz 6 tomów serii „SCRIPT. Gdyńskie Zeszyty Filmowe”. Autor 140 artykułów. Członek rad redakcyjnych czasopism: „Studies in Eastern European Cinema”, „Panoptikum”, „Pleograf”. Ekspert naukowy Komitetu Nauk o Sztuce PAN (2020–2023). Sekretarz Zarządu Polskiego Towarzystwa Badań nad Filmem i Mediami. Założyciel kierunku studiów Wiedza o Filmie i Kulturze Audiowizualnej UG; członek Rady Programowej Gdańskiego Funduszu Filmowego (od 2022).
Arkadiusz Bilecki
Politolog, absolwent Uniwersytetu Gdańskiego. Od 2012 r. pracuje w Europejskim Centrum Solidarności w Gdańsku, obecnie w Wydziale Naukowym i Zbiorów. Od 2022 r. doktorant w Szkole Doktorskiej Nauk Humanistycznych i Społecznych Uniwersytetu Gdańskiego. Prowadzi badania nad wizerunkiem Solidarności w produkcjach filmowych i telewizyjnych w Polsce i na świecie w latach 1980–1989 oraz nad propagandą wizualną w PRL. Opublikował teksty naukowe w tomach „Kino w cieniu kryzysu. Studia i szkice o polskiej kinematografii lat 80.” (Bydgoszcz, 2022) oraz „Strajki, manifestacje i starcia uliczne w PRL i bloku wschodnim” (Gdańsk, 2022), a także w periodyku „Copernicus. Czasy Nowożytne i Współczesne” (1/2022).

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone