Cezary Łazarewicz – „Na Szewskiej. Sprawa Stanisława Pyjasa” – recenzja i ocena

opublikowano: 2023-06-25, 08:56
wolna licencja
7 maja 1977 roku w kamienicy przy ulicy Szewskiej 7 znaleziono ciało Stanisława Pyjasa. Od tamtej pory narosło wiele mitów, teorii spiskowych, hipotez i setki ilość interpretacji śmierci studenta i współpracownika KOR. Cezary Łazarewicz postanowił w całości opisać i wyjaśnić to, co mogło wydarzyć się kilkadziesiąt lat temu w Krakowie.
reklama

Cezary Łazarewicz – „Na Szewskiej. Sprawa Stanisława Pyjasa” – recenzja i ocena

Cezary Łazarewicz
„Na Szewskiej. Sprawa Stanisława Pyjasa”
nasza ocena:
10/10
cena:
56,00 zł
Podajemy sugerowaną cenę detaliczną z dnia dodania produktu do naszej bazy. Użyj przycisku, aby przejść do sklepu — tam poznasz aktualną cenę produktu. Szczęśliwie zwykle jest niższa.
Wydawca:
Czytelnik
Rok wydania:
2023
Okładka:
twarda
Liczba stron:
416
Ilustracje:
Ula Pągowska
Format:
135x206 [mm]
ISBN:
978-83-07-03558-1
EAN:
9788307035581

Cezary Łazarewicz kilka lat temu został poproszony przez Dorotę Nieznalską, aby napisał tekst o śmierci Stanisława Pyjasa do katalogu jej wystawy, która miała się odbyć w Europejskim Centrum Solidarności. Mimo, że wtedy dziennikarz niewiele wiedział o studencie filologii polskiej, to dzisiaj śmiało można powiedzieć, że po przeanalizowaniu dwudziestu tysięcy kart dokumentów jednego z najdłuższych śledztw w historii polskiego wymiaru sprawiedliwości – ma ogromną wiedzę na temat tego, co mogło wydarzyć się w nocy z 6 na 7 maja 1977 roku. Rankiem o godzinie 6.57 z mieszkania na trzecim piętrze przy ulicy Szewskiej 7 wyszedł Stanisław Pagacz. Gdy zszedł na dół, zobaczył chłopaka leżącego przy schodach. Leżał on na brzuchu, z rękami wyciągniętymi wzdłuż tułowia, wciśnięty między ścianę a posadzkę. Lokator chciał go wybudzić i gdy zauważył zakrwawioną brodę, próbował wyczuć puls. Pobiegł do automatu telefonicznego i powiadomił milicję. Od tego momentu zaczyna się dramatyczna historia, która dzięki talentowi Łazarewicza pochłania bez reszty.

Przed rozpoczęciem lektury książki warto obejrzeć dokument „Śmierć studenta” autorstwa fińskiego dziennikarza Jarmo Jääskeläinena. Do dzisiaj jest to najważniejsze źródło dziennikarskiej wiedzy o sprawie Pyjasa, co zresztą podkreśla Cezary Łazarewicz. Warto dodać, że film miał premierę pod koniec 1978 roku, ale w Finlandii. Natomiast w Polsce został wyświetlony dopiero w grudniu 2006 roku. Innym dziełem filmowym są „Gry uliczne” z 1996 roku wyreżyserowane przez Krzysztofa Krauzego. Osią fabuły jest tajemnicze nagranie, na którym ważny polityk z piękną kartą opozycyjną, zostaje oskarżony o bycie tajnym współpracownikiem Służby Bezpieczeństwa o pseudonimie Ketman oraz przyczynienie się do śmierci Stanisława Pyjasa. Dziennikarz (Redbad Klynstra) oraz operator kamery (Robert Gonera) jadą do Krakowa, aby zbadać sprawę. Film doskonale oddaje polityczny klimat lat dziewięćdziesiątych. Zaś o tym, kto był rzeczywiście Ketmanem, opinia publiczna dowie się kilka lat później.

reklama

Książka „Na Szewskiej” prowadzona jest na trzech płaszczyznach – śledztwa, Staszka i sprawy Ketmana. Jak łatwo się domyślić, śledztwo dotyczy prowadzenia sprawy przez organy bezpieczeństwa. Drugi aspekt związany jest z opowieścią o życiu Stanisława Pyjasa, a trzeci wątek wiąże się z tajnym współpracownikiem SB o pseudonimie Ketman, którym okazał się Lesław Maleszka. Przez pierwsze kilkadziesiąt stron śledzimy sekwencję zdarzeń, jakie miały miejsce od 7 do 15 maja 1977 roku. Autor opisuje, w jaki sposób śmierć Pyjasa wpłynęła na otoczenie Komitetu Obrony Robotników, krakowskich studentów i komunistycznych władz. Mogłoby się wydawać, że był to tylko zwykły wypadek. W protokole sekcyjnym biegli zapisali, że Pyjas, będąc w stanie poważnego upojenia alkoholowego, stracił równowagę i uderzył głową o twarde podłoże w miejscu zgrubienia posadzki. Zmarł z powodu gwałtownego uduszenia, zachłystując się krwią broczącą ze ran. Jednym słowem człowiek był pijany i nieszczęśliwe upadł.

Problem w tym, że sprawa nieszczęśliwego wypadku przybrała dość niezwykły przebieg i wokół niej zaczęło się mnożyć mnóstwo znaków zapytania. Dlaczego Służba Bezpieczeństwa miała zabić Pyjasa, skoro nie był wiodącą postacią oporu antykomunistycznego w Krakowie, ani nawet ważnym współpracownikiem Komitetu Obrony Robotników? Czy został pobity z inicjatywy SB w innym miejscu, a ciało mogło zostać podrzucone na Szewską? Może jednak sam się potknął i będąc pijany, zawiódł u niego instynktowny odruch wyciągnięcia rąk przed siebie? Z kim i gdzie wcześniej pił alkohol? Jak to możliwe, że żaden ze znajomych Pyjasa, nie spotkał go tego popołudnia i wieczora? Co robił Pyjas na dwie godziny przed śmiercią? Czy był faktycznie na drugim piętrze kamienicy, gdzie znaleziono jego chlebak? Skoro był na drugim piętrze, to na poręczach, ścianach, klamkach, drzwiach, powinny być odciski palców – zwłaszcza, że był pijany. Kto wie, czy SB czekała na Pyjasa, aż wejdzie na piętro, zostawi chlebak, zejdzie na dół, potknie się, upadnie i zacznie krwawić? Czy człowiek, który leży głową w dół, może się śmiertelnie zachłysnąć? Kim był mężczyzna, który szedł za Pyjasem, którego widział Stanisław Pietraszko? Dlaczego kilka miesięcy później utonął Pietraszko, który poszedł się kąpać w Zalewie Solińskim, choć nawet nie potrafił pływać? Krótko mówiąc, sprawa tajemnicza, niejasna, z polityką w tle. Wszelkie pytania, wątpliwości i zagadki objaśnia w umiejętny sposób Cezary Łazarewicz. Przedstawia potencjalnych morderców, domniemanych zleceniodawców w esbeckich mundurach, świadków, którzy mogli mieć styczność ze śmiercią studenta Uniwersytetu Jagiellońskiego. Pokazuje ekspertyzy medycyny sądowej, wraca do wznawianych, a potem umarzanych postępowań.

reklama

Książka „Na Szewskiej” to nie tylko wydarzenia związane z tragiczną śmiercią studenta. To również historia trójki przyjaciół – Bronisława Wildsteina, Lesława Maleszki i Stanisława Pyjasa. Byli anarchistami. Pogardzali Kościołem i drobnomieszczańskim stylem życia. Wolny czas umilali sobie zakazaną literaturą, rozmowami o kulturze, słuchaniem ciężkiej muzyki w oparach dymu tytoniowego oraz mocnego alkoholu. Każdy z nich miał marzenia, cele życiowe, chęć wyrwania się do innego świata, w którym nikt nie będzie się czepiać długich włosów, niezależnych poglądów czy robienia tego, na co ma się ochotę. Cezary Łazarewicz kapitalnie dokonuje charakterystyk głównych postaci na tle studenckiego klimatu lat siedemdziesiątych. Podczas lektury wielokrotnie zastanawiamy się – jak potoczyłyby się losy przyjacielskiej trójcy, gdyby nie musieli żyć w peerelowskim syfie, który czujemy z każdą przewracaną stroną. Czy Pyjas, inteligentny, ale najbardziej wycofany – zostałby badaczem literatury? A charyzmatyczny, niedający sobie w kaszę dmuchać Bronisław Wildstein, nie musiałby emigrować, a robiłby karierę jako lider społeczny? I Maleszka, wyglądający jak siedem nieszczęść, czeszący się widelcem, chodzący w dwóch różnych butach, wykłócający się o wszystko z wykładowcami, ale mający pamięć jak komputer – czy brylowałby w normalnych czasach jako oryginalny nauczyciel akademicki?

reklama

Stało się jednak inaczej i spora część czytelników znających historię wspomnianych bohaterów, będzie chciało znać nurtującą odpowiedź na pytanie: dlaczego Lesław Maleszka donosił na swoich najbliższych przyjaciół i cały krąg ludzi, którzy byli przeciwni komunistycznej władzy? Zresztą wątek związany z Maleszką, niewątpliwie należy do najbardziej interesujących w całej książce. Z jednej strony mamy wrażenie, że Maleszka jednak żałuje swoich czynów i uważa, że to on powinien znaleźć się na klatce schodowej zamiast Pyjasa. Jednak gdy przeczytamy, że ostatnie wynagrodzenie od Służby Bezpieczeństwa wziął tuż po powołaniu rządu Tadeusza Mazowieckiego, czy to, że z Wildsteina chciał „zrobić kryminalistę i wsadzić do więzienia” natychmiast brzydzimy się jego zachowaniem, który broni się tym, że było w nim dwóch ludzi – „groźny agent bezpieki i niebezpieczny opozycjonista. Jak doktor Jekyll i Mister Hyde”.

Na szczęście Cezary Łazarewicz nie ocenia bohaterów swojej książki. Dzięki temu każdy może wyrobić swoje zdanie o Maleszce – jego postawa w sposób jednoznaczny została zresztą oceniona w dokumencie „Trzech kumpli” autorstwa Ewy Stankiewicz i Anny Ferenc. Wracając jeszcze do Lesława Maleszki, to sporo w książce dowiemy się o jego kilkunastoletniej pracy w „Gazecie Wyborczej”. W publikacji mamy sporo relacji ze środowiska dziennikarskiego, którzy z pasją mówią o profesjonalizmie i doskonałości warsztatowej Maleszki. Gwoli przypomnienia, to jest ciekawa anegdotka Piotra Niemczyka, którego Adam Michnik zapytał, od kiedy wiedział, że Maleszka był TW? Gdy Niemczyk powiedział, że od kilku lat, to redaktor naczelny „Gazety Wyborczej” się wściekł i zrobił mu straszną awanturę. Miał żal, że przez swoją niewiedzę tolerował sytuację, która mogła być groźna dla wiarygodności gazety. Swoją drogą, to jeszcze przed oficjalną premierą książki „Na Szewskiej”, były dziennikarz „Wyborczej”, Jerzy Skoczylas w mediach społecznościowych napisał następujący post:

reklama
„Że Malecha to TW, dowiedziałem się z bardzo wiarygodnego źródła pięć lat przed ujawnieniem tego przez Bronka. Miałem nawet napisać to Helenie Łuczywo lub Adamowi Michnikowi, ale nie zdecydowałem się na to. Po latach opowiedziałem to Michnikowi. Zapytał, dlaczego mu tego wtedy nie powiedziałem. – A gdybym do ciebie przyjechał i to powiedział, to jak byś zareagował? Michnik zastanawiał się przez chwilę i odpowiedział: – Kazałbym ci wyp…lać, sk…synu.

Trzeba dodać, że nawet Bronisław Wildstein przed spotkaniem w cztery oczy z Maleszką, nie chciał wierzyć, że mógł być on „kapusiem”.

Interesująco w książce wyglądają wypowiedzi ludzi wywodzących się komunistycznych służb, u których bardzo łatwo wykryć manipulacje. Cytowany jeden z nich pod fikcyjnym nazwiskiem Marek Borys mówił: „W swoich raportach pisaliśmy, jak ciężko pracujemy, by odnaleźć wroga i udowodnić potrzebę swojego istnienia. A jeżeli nie ma prawdziwego wroga, pokładającego bomby i strzelającego zza węgła? To trzeba go sobie stworzyć. A jak się go stworzy i da się nim sterować, to będą sukcesy, pochwały i premie”. Jak wiadomo, za fałszywe raporty i oszukiwanie swoich przełożonych w SB czekały surowe kary, włącznie z wyrzuceniem z pracy. Na dalszych stronach Cezary Łazarewicz opisuje, jak wyglądała sprawa Pyjasa po 1989 roku. Można odnieść wtedy wrażenie, że poza ludźmi związanymi ze Stanisławem Pyjasem i Studenckim Komitetem Solidarności, mało kogo interesowało to, co wydarzyło w maju 1977 roku: „Kogo wtedy obchodził Ketman? To była środowiskowa ciekawostka. Poszukiwanie agentów nie było sensem naszej codziennej pracy. Mieliśmy inne rzecz na głowie niż grzebanie się w historii sprzed lat. Przychodziłem do pracy rano, wychodziłem nocą i zajmowałem się budowaniem od podstaw służb specjalnych” – mówił cytowany w książce Piotr Niemczyk.

reklama

Wypowiedź ówczesnego zastępcy dyrektora Zarządu Wywiadu Urzędu Ochrony Państwa, automatycznie nasuwa pytanie o brak rzeczywistej lustracji po zmianach ustrojowych w III RP – zwłaszcza w kontekście takich ludzi jak Lesław Maleszka, którzy mieli ogromne powody, aby sprzeciwiać się ujawnieniu byłych tajnych współpracowników SB. Tego typu relacji budzących spore emocje jest całe mnóstwo – co tylko pokazuje jak ogromną pracę wykonał Cezary Łazarewicz.

Ostatnie strony reportażu historycznego „Na Szewskiej” zaskoczą niejednego czytelnika – w kontekście przeprowadzonej ekshumacji w 2011 roku oraz późniejszych badań jakie zostały wykonane w laboratoriach Instytutu Ekspertyz Sądowych im prof. Jana Sehna w Krakowie. A finał sprawy Pyjasa stanowi zakończenie śledztwa przez pion prokuratorski Instytutu Pamięci Narodowej w 2019 roku.

W jednej ze scen filmu „Gry uliczne”, były opozycjonista opowiada, że przez takich jak Ketman, przesiedział rok w więźniu. Po czym operator kamery mówi drwiąco: „Archeologia”. Można się śmiać, szydzić z tego, że kilkadziesiąt lat temu kogoś pobito lub zmarł w niewyjaśnionych okolicznościach. Zapewne ci, którzy odpowiadają za tego typu zbrodnie, bardzo chcieliby, aby każdy miał lekceważące podejście do powyższych wydarzeń. I nie chodzi nawet oto, czy śmierć Stanisława Pyjasa była nieszczęśliwa, przypadkowa czy umyślna. Kwintesencją tego, co stało się 7 maja 1977 roku jest to, że młodzi ludzie powiedzieli nie powszechnemu złu, jakim był peerelowski system, który odbierał wolność, marzenia i chęć decydowania o sobie. Takie jest przesłanie książki Cezarego Łazarewicza, który ponownie udowodnił najwyższy kunszt dziennikarskiego rzemiosła.

Zainteresowała Cię nasza recenzja? Zamów książkę Cezarego Łazarewicza „Na Szewskiej. Sprawa Stanisława Pyjasa” bezpośrednio pod tym linkiem, dzięki czemu w największym stopniu wesprzesz działalność wydawcy lub w wybranych księgarniach internetowych:

reklama
Komentarze
o autorze
Maciej Gach
Politolog, współpracownik Radia Gdańsk. Jego zainteresowania koncentrują się wokół funkcjonowania systemów politycznych i partyjnych w Europie oraz zagadnień związanych z najnowszą historią Polski po 1945 roku. Zapalony miłośnik biegania.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone