Casus belli, czyli orędzie biskupów polskich do biskupów niemieckich (1965)

opublikowano: 2020-06-03, 15:00
wszelkie prawa zastrzeżone
List biskupów polskich do biskupów niemieckich uznaje się za jeden z kluczowych momentów w procesie pojednania polsko-niemieckiego po II wojnie światowej. Co zawierał i jakie wywołał reakcje?
reklama

Bomba w Watykanie

Z inicjatywy prymasa Wyszyńskiego w listopadzie 1965 r., podczas obrad ostatniej, czwartej sesji Soboru Watykańskiego II, polscy biskupi wystosowali kilkadziesiąt listów do episkopatów różnych krajów, Światowej Rady Ekumenicznej i patriarchy Atenagorasa. W sumie listy dotarły do przeszło 2,5 tys. biskupów katolickich w Europie, obu Amerykach, Afryce, Azji i Oceanii. Powiadamiano w nich o zbliżających się uroczystościach tysiąclecia chrztu Polski. Hierarchowie prosili o modlitwę w intencji Milenium, uwydatniali związki religijne i historyczne polskiego Kościoła z Kościołem powszechnym, podkreślali jego radosne i bolesne doświadczenia oraz zapraszali do udziału w uroczystościach milenijnych w Polsce.

Szczególne miejsce wśród wysłanych dokumentów zajęło Orędzie biskupów polskich do ich niemieckich braci w Chrystusowym urzędzie pasterskim, które zostało przekazane stronie niemieckiej 18 listopada 1965 r. Mimo upływu ponad pół wieku wszystkie okoliczności powstania orędzia nie zostały jeszcze szczegółowo poznane. W 1960 r. bp Bolesław Kominek opracował obszerne fragmenty orędzia; stanowiły one część niewygłoszonego przez niego przemówienia do członków niemieckiego ruchu Pax Christi, którzy chcieli odwiedzić stolicę jego diecezji – Wrocław. Podczas rozmowy z ambasadorem PRL w Rzymie Adamem Willmannem 29 marca 1965 r. ordynariusz Dolnego Śląska wspomniał, że Komisja Główna Episkopatu Polski przygotowała program uroczystości milenijnych, który zawiera m.in. „b[ardzo] śmiałe propozycje obejmujące tak najwyższych dostojników kościelnych, jak i innych kościelnych gości z zagranicy, w tym i z Niemiec”. Być może była to ukryta zapowiedź wysłania milenijnych listów do episkopatów świata. 4 października 1965 r. w Rzymie Kominek omówił orędzie z niemieckimi biskupami Franzem Hengsbachem, Josephem Schröfferem i Otto Spülbeckiem. W ciągu kilku następnych dni niemiecka ambasada przy Stolicy Apostolskiej dowiedziała się o planowanym liście i 10 października poinformowała o tym bońskie MSZ.

Arcybiskup Antoni Baraniak i prymas Stefan Wyszyński (aut. Roland von Bagratuni; CC BY-SA 3.0)

List episkopatu miał znaczenie religijno-moralne i polityczne. Idąc na przekór obowiązującemu w relacjach między Bonn a Warszawą i Moskwą zimnowojennemu status quo, wyprzedzał swoje czasy. Poruszywszy kontrowersyjny, a zarazem delikatny problem stosunków między PRL a RFN, biskupi polscy bez wiedzy polityków dążyli do pojednania obu narodów i wbrew ówczesnym uwarunkowaniom geopolitycznym sytuowali Polskę w kręgu cywilizacji zachodniej.

Wbrew obowiązującej w PRL wykładni historycznej polscy hierarchowie zaprezentowali w orędziu własną historiozoficzną analizę relacji polsko-niemieckich. Najważniejsze miejsce zajęły w niej dzieje najnowsze, w tym wydarzenia związane z drugą wojną światową i jej następstwami dla obu narodów. Zauważono, że stosunki między Polską a Niemcami są bardzo obciążone na skutek wojny, zaognia je jeszcze budząca kontrowersje granica na Odrze i Nysie Łużyckiej. Członkowie episkopatu apelowali o zakończenie polemiki związanej z tą sytuacją i podjęcie dialogu w duchu Soboru Watykańskiego II oraz nauczania papieża Pawła VI. Na koncyliacyjne stanowisko biskupów wpłynęła być może również sytuacja społeczno-polityczna w RFN i obecne w tym państwie tendencje do rozliczeń z własną przeszłością. Znamiennym tego wyrazem były przeprowadzone w pierwszej połowie lat sześćdziesiątych procesy zbrodniarzy z niemieckich obozów zagłady.

reklama

Biskupi przedstawili w orędziu założenia i realizację programu Wielkiej Nowenny. W ich intencjach nadchodzące uroczystości milenijnego roku jubileuszowego (1966) miały się stać dla Polaków i Niemców okazją do rachunku sumienia i przebaczenia wzajemnych win. Prosili o współuczestniczenie Kościoła niemieckiego w obchodach rocznicy chrztu przez modlitwę lub ustanowienie w tym celu odpowiedniego dnia. Zaapelowali o przekazanie wyrazów wdzięczności ewangelikom, który byli zaangażowani w proces polsko-niemieckiego pojednania. W duchu chrześcijańskim, a zarazem bardzo ludzkim, wybaczyli Niemcom winy i prosili o odwzajemnienie tego gestu, co miało umożliwić obchodzenie Milenium ze spokojnym sumieniem i w sposób jak najbardziej chrześcijański.

Wyrażone w orędziu wezwanie do dialogu między skonfliktowanymi narodami, stojącymi po przeciwnych stronach żelaznej kurtyny, wyrastało z Ewangelii i ducha Vaticanum Secundum. Gest ten miał w ówczesnych uwarunkowaniach politycznych charakter rewolucyjny i wizjonerski. W ocenie polskich biskupów dialog został nawiązany w duchu miłości i pokoju; służył pośrednio zbliżeniu narodów nie tylko Europy, lecz także całego świata, „przeciwstawiając braterskie współżycie i twórczą współpracę widmom wojennym, które tak bardzo nękają ludzkość”. Orędzie było odpowiedzią na „kryzys sztywnych, kodeksowych, ludzkich miar”, które okazywały się niewystarczające do rozwiązania spraw społecznych i konfliktów międzynarodowych. W lutym 1966 r. Episkopat Polski, tłumacząc sens listu do biskupów niemieckich, pisał: „Tam, gdzie zawodzą kodeksy, gdzie urzędowe czynniki nie mogą dojść do porozumienia i są bezsilne, tam – poza oficjalną polityką i wojną – pragną dojść do porozumienia ludzie dobrej woli, poczuwając się ponad granicami, językami i ustrojami do wspólnoty wielkiej Rodziny człowieczej”.

Wszystko to okazało się trudnym intelektualnie wyzwaniem nie tylko dla laikatu, lecz także dla duchowieństwa; ani jedni, ani drudzy nie byli przygotowani do tak „rewolucyjnej” formy nawiązywania porozumienia między Polakami a Niemcami. Pojednaniu nie sprzyjały w połowie lat sześćdziesiątych uwarunkowania polityczne i społeczne. Skutki hekatomby ostatniej wojny były w Polsce nadal silnie odczuwane. Negatywne emocje pogłębiało poczucie niedostatecznego osądzenia i ukarania Niemców za zbrodnie popełnione w latach 1939–1945. Znaczna część społeczeństwa niemieckiego (w tym także katolików) nie tylko z RFN, lecz także z NRD nie mogła z kolei przeboleć powojennej utraty ziem na wschodzie i zapomnieć o związanych z tym bolesnych doświadczeniach, za które obarczano współodpowiedzialnością Polaków.

reklama
Sobór Watykański II (fot. Lothar Wolleh; CC BY-SA 3.0)

List spotkał się ze zróżnicowanym przyjęciem. Janusz Zabłocki zanotował pod datą 16 grudnia 1965 r.: „Wszędzie teraz – w Klubie [Posłów «Znak» – B.N.], na spotkaniach towarzyskich, nawet w sklepie – mówi się o Orędziu biskupów i toczy na ten temat żywe i nieraz gwałtowne spory. Zdania są podzielone. Odnosi się ogólnie wrażenie, że ludzie są samym wydarzeniem, a przede wszystkim problemem, jaki za nim stoi, zaskoczeni i nie wiedzą, jak się do niego ustosunkować. W każdym razie liczne są wątpliwości i uwagi krytyczne wobec postępku biskupów nawet u tych, którzy dotąd bez zastrzeżeń brali ich stronę”.

Były także głosy solidarności z gestem biskupów. Jan Józef Szczepański zapisał w dzienniku 17 grudnia 1965 r.: „Dostałem ten tekst w redakcji. Jest dziecinnie solenny, pełen słów i formuł, jakich nikt nie używa w normalnej mowie, sprowadzający historię niemal do następstwa świętych wyłącznie, przepojony hierarchiczną naiwnością, ale głęboko słuszny w intencji przerwania kręgu pieczołowicie hodowanej nienawiści. I w tym jest ludzki i bez porównania szlachetniejszy niż wszystko, co zdolna jest sprokurować organizowana centralnie «opinia publiczna», mająca reprezentować narodowy punkt widzenia. I oczywiście mowy nie ma o jakiejś obronie meritum sprawy, bo, jak zawsze, gra się tylko do jednej bramki”.

5 grudnia ukazało się Pozdrowienie biskupów niemieckich dla polskich braci w biskupim posłannictwie i odpowiedź na list z dnia 18 listopada 1965 roku. Dokument ten był krótszy i bardziej wyważony w tonie niż orędzie. Hierarchowie niemieccy unikali kategorycznych stwierdzeń i politycznych konotacji, nie opowiedzieli się także jednoznacznie za nienaruszalnym i ostatecznym charakterem polskiej granicy zachodniej.

Takie stanowisko rozczarowało polskich biskupów. Wyrazem tego był m.in. wydany przez episkopat 7 grudnia komunikat, w którym stwierdzono „niecałkowitą zgodność” między polską a niemiecką interpretacją i oceną wzajemnej przeszłości. W celu dalszego zbliżenia i zrozumienia historycznych rozbieżności polscy biskupi postanowili przesłać niemieckim przekład historii Polski napisanej przez emigracyjnego historyka prof. Oskara Haleckiego.

reklama

Na świecie mimo zachowawczego stanowiska biskupów niemieckich orędzie spotkało się na ogół z pozytywną reakcją. W notatkach z obrad Komisji Głównej Episkopatu Polski 8 lutego 1966 r. kard. Wyszyński zanotował: „Opinia całej prasy światowej przyjęła Orędzie entuzjastycznie. Nastąpiło kolosalne zwyżkowanie autorytetu Episkopatu Polski i Prymasa Polski. [...] Prasa katolicka zagraniczna widzi wielki wpływ Soboru na Orędzie. Pierwszym zastosowaniem Soboru było Orędzie polskich biskupów. Biskupi polscy wprowadzili nowy klimat polityczny. Nawet prasa komunistyczna włoska i francuska stanęła po stronie biskupów polskich. [...] Mówią nawet o Nagrodzie Nobla. – «Prymas stał się Europejczykiem»”.

Biskupi rzekomo próbowali nieoficjalnie powiadomić władze PRL o przygotowaniu orędzia. Arcybiskup Bolesław Kominek podobno w zaufaniu udostępnił je korespondentowi Polskiej Agencji Prasowej w Rzymie Ignacemu Krasickiemu (uważanemu przez stronę kościelną za półoficjalnego przedstawiciela państwa), ten jednak wprowadził go w błąd, informując, że przekazał dokument przedstawicielom władz i nie budzi on zastrzeżeń. Mistyfikacja Krasickiego miała być prowokacją zmierzającą do zdestabilizowania rządów Gomułki i przejęcia władzy w PRL przez środowisko tzw. partyzantów. Wiarygodność tej wersji podważa dr Władysław Bułhak. Według niego do pełnej treści orędzia dotarł nie Krasicki, lecz „Ignacy”, czyli ks. Jerzy Dąbrowski, który 26 listopada 1965 r. poinformował o tym swojego oficera prowadzącego. 3 grudnia ks. Szczepan Wesoły z Biura Prasowego Soboru udostępnił attaché prasowemu ambasady PRL w Rzymie Eugeniuszowi Szczepanikowi kopię oryginalnego listu polskich biskupów, która dotarła do centrali wywiadu MSW sześć dni później.

Kardynał Bolesław Kominek w 1973 roku (aut.: Aw58; CC BY-SA 4.0)

W ocenie Zabłockiego, który wierzył w pośredniczącą rolę Krasickiego, episkopat popełnił w tym przypadku „ogromny błąd”, którego żałował; za naturalnego pośrednika między Kościołem i państwem w sprawie orędzia poseł Koła Posłów Katolickich „Znak” uważał Zawieyskiego. Według niego polskim biskupom mogła się bardziej przydać pomoc laikatu zaangażowanego w życie polityczne. Nie doszło do niej, gdyż konflikt wokół orędzia rozgorzał w okresie kryzysu w relacjach między prymasem a środowiskiem „Znak”, wywołanego po rozpowszechnieniu Opinii zredagowanej przez Stanisława Stommę. W tym memorandum, przywiezionym jesienią 1963 r. bez wiedzy Wyszyńskiego do Rzymu, środowisko „Znak” postulowało nawiązanie stosunków dyplomatycznych między PRL a Watykanem.

reklama

Pierwszą wiadomość na temat orędzia zdobył dla aparatu władzy wywiad. W meldunku z 13 listopada 1965 r. dyrektor Departamentu I MSW płk Henryk Sokolak informował przełożonych, że dzięki anonimowemu, „wiarygodnemu źródłu” ustalono, iż abp Kominek na polecenie prymasa przygotowuje list do biskupów niemieckich. W liście tym, określanym przez otoczenie śląskiego hierarchy jako „prawdziwa bomba”, episkopat „podkreśla bezpodstawność roszczeń niemieckich rewizjonistów w sprawie granicy na Odrze i Nysie [Łużyckiej] oraz stawia szereg własnych warunków”. Resort nie znał jeszcze w tym czasie pełnego orędzia, a zwłaszcza jego słynnego sformułowania o pojednaniu.

3 grudnia bp Bronisław Dąbrowski wystąpił do UdsW z prośbą o umożliwienie wyjazdu do Rzymu bp. Wilhelmowi Plucie, który dwa dni później miał uczestniczyć w audiencji u papieża Pawła VI. W odpowiedzi dyrektor urzędu Aleksander Skarżyński zażądał przedstawienia oficjalnej treści orędzia. Zauważył, że władze są zaskoczone wystosowaniem tego dokumentu, a komentarze prasowe budzą poważne zastrzeżenia. Do czasu otrzymania oficjalnego tekstu UdsW miał nie rozpatrywać spraw wnoszonych przez Sekretariat Episkopatu Polski.

Ten tekst jest fragmentem książki Bartłomieja Noszczaka „Antymilenium. Konflikt państwa z Kościołem na tle obchodów tysiąclecia chrztu Polski (1956-1966/1967)”:

Bartłomiej Noszczak
„Antymilenium. Konflikt państwa z Kościołem na tle obchodów tysiąclecia chrztu Polski (1956-1966/1967)”
cena:
32,60 zł
Podajemy sugerowaną cenę detaliczną z dnia dodania produktu do naszej bazy. Użyj przycisku, aby przejść do sklepu — tam poznasz aktualną cenę produktu. Szczęśliwie zwykle jest niższa.
Wydawca:
IPN Warszawa
Liczba stron:
504
Seria:
Monografie, t. 150
ISBN:
978-83-8098-835-4

Reakcja władz

Być może 2 grudnia 1965 r. orędzie dotarło za pośrednictwem SB do wąskiego kręgu ludzi władzy w Polsce. Dzień później, kiedy opublikowała je agencja DPA, dyrektor Departamentu IV MSW sporządził analizę atmosfery politycznej, która towarzyszyła powstaniu listu biskupów. Budził on tak duże zainteresowanie, że „wyciekł” z drukarni Głównego Zarządu Politycznego Wojska Polskiego, do której trafił z pionu wyznaniowego SB. 13 grudnia 1965 r. I zastępca komendanta MO m.st. Warszawy ds. bezpieczeństwa poinformował wiceministra spraw wewnętrznych gen. Franciszka Szlachcica o nielegalnym kolportażu w stolicy tego powielonego druku.

Mimo że władze partyjno-państwowe zostały zaskoczone, szybko zdały sobie sprawę z wartości propagandowej orędzia. List biskupów został wykorzystany do ataku na Kościół i wywołania konfliktu z nim tuż przed obchodami wielkiego jubileuszu. W ocenie państwa episkopat wkroczył w domenę zastrzeżoną dla partyjnej wierchuszki, bez jej zgody zainicjował dialog z Niemcami. Pojednawczy ton orędzia kontrastował z napięciami w stosunkach między Polakami a Niemcami po 1945 r., a zwłaszcza z konfliktem racji, jaki toczył się wokół skutków drugiej wojny światowej dla obu narodów. Z jednej strony był to problem zadośćuczynienia za zbrodnie dokonane przez Niemców w latach 1939–1945, a z drugiej kwestia tzw. wypędzonych. Właśnie tę kartę chciała rozegrać propagandowo ekipa Gomułki.

reklama
Władysław Gomułka i Leonid Breżniew w NRD, 1967 (Bundesarchiv, Bild 183-F0417-0001-011 / Kohls, Ulrich / CC-BY-SA 3.0)

Komuniści nie dostrzegli (lub nie chcieli dostrzec) chrześcijańskiej wymowy listu biskupów, a ocenili go niemal wyłącznie jako niepotrzebny i szkodliwy dla racji stanu PRL gest polityczny. Znamienna była pod względem opinia UdsW, według którego wysłanie orędzia miało następujące cele: wyjście Kościoła na forum międzynarodowe z własnym, diametralnie różnym od władz stanowiskiem w kwestii niemieckiej, popieranym przez miliony polskich katolików; oddalenie od polskich biskupów zarzutu nacjonalizmu i kolaboracji z reżimem komunistycznym formułowanego przez Stolicę Apostolską, episkopaty Niemiec i innych krajów; nadanie uroczystościom milenijnym charakteru międzynarodowego i antykomunistycznego poprzez wysłanie podobnych listów do innych episkopatów i zaproszenie ich przedstawicieli do udziału w jubileuszu; zademonstrowanie w następstwie przywołanych działań siły polskiego Kościoła, gdyż władze PRL nie zdecydują się na drastyczne przeciwdziałanie Milenium w 1966 r.

Ekipa Gomułki, która miała świadomość utraty pola w inspirowanym przez siebie zwarciu z Kościołem o Milenium, wykorzystała orędzie jako pretekst do zmasowanego polityczno-propagandowego uderzenia w biskupów i prymasa. Po spotkaniu z I sekretarzem KC Zawieyski odnotował, że Gomułka „kipiał ze szczęścia”, bo biskupi sami położyli się pod cięgi narodu. Nie tylko ludzie władzy zdawali sobie sprawę, że orędzie to puszka Pandory. Niektórzy księża w Warszawie uważali, że „jeżeli stosunki Wyszyński – państwo w ostatnich kilku miesiącach określić można jako zrównoważone, to obecnie weszły one w wyraźny kryzys i trudne będzie lub wręcz niemożliwe dokonanie poprawy”.

Tomasz Żukowski zwrócił uwagę na jeszcze jeden obszar konfrontacji otwarty przez orędzie: Kościół ogłosił się suwerenem sfery symbolicznej i dziedzicem symboli narodowej jedności w Polsce. Jednocześnie orędzie kreowało na swój sposób narodowe symbole i opowiadało własny mit narodu. Biskupi wypowiadali się z pozycji tych, którzy mają monopol na narodową narrację, siłą rzeczy usuwając w niebyt tradycje alternatywne. Chrzest Polski był w niej punktem wyjścia, a jednocześnie kluczem do całej historii narodu. Według biskupów naród polski pojawił się na arenie dziejów wraz z przyjęciem chrześcijaństwa. Chrzest Mieszka I i jego dworu urósł do rangi chrztu narodu jako aktu założycielskiego. Początek Polski – w sensie mitycznym – był ustanowieniem jedności między tym, co narodowe, a katolicyzmem. Wyrazem jedności katolickiego narodu polskiego jest katolickie państwo – na równi z autentyczną narodową kulturą, która pozostaje nierozerwalnie połączona z katolicyzmem. Kościół urastał więc do rangi ostoi narodu zarówno w czasach prosperity, kiedy wspierał katolickie państwo, jak i w czasach upadku, kiedy był jedyną instytucją zdolną je zastąpić. Ekipa Gomułki nie podjęła jednak walki z historiozoficzną myślą orędzia, skupiła się na najbardziej „medialnym” i „aktualnym” wątku związanym z „nieprzebaczalnym przebaczeniem” Niemcom. Być może stało się tak dlatego, że myśl ta nie była niczym nowym w milenijnym dyskursie Kościoła, a polemikę prowadzono z nią właściwie od początku obchodów Tysiąclecia.

reklama

Pierwsze decyzje w sprawie orędzia zapadły na szczeblu politycznym. Z polecenia Zenona Kliszki i Władysława Wichy 7 grudnia 1965 r. wysłano do członków Biura Politycznego oraz zastępców sekretarzy i sekretarzy KC opracowane przez Wydział Administracyjny „Uwagi i propozycje w związku z listem biskupów polskich skierowanym do biskupów niemieckich”. Przedstawiono w nich okoliczności powstania orędzia i przeanalizowano jego treść. Oceniono, że list biskupów jest próbą usprawiedliwienia się przed opinią publiczną RFN za stanowisko zajęte przez Kościół w Polsce podczas wrocławskich obchodów dwudziestolecia administracji kościelnej na ziemiach zachodnich. Świadczyć miało o tym m.in. zawarte w orędziu sformułowanie o „poczdamskich obszarach zachodnich”, na które naród polski musiał przyjść w wyniku „niezawinionej konfiguracji politycznej” i „rozkazu mocarstw sojuszniczych”. Zwrócono uwagę na „ciasnotę klerykalną” poglądów hierarchów na historię Polski, w której wszystko to, co dobre, było katolickie – i na odwrót. Zawarte w orędziu tezy o wyższości kulturalnej Zachodu i Niemiec oraz podkreślanie wpływów tej kultury na Polskę miały wykazać przynależność polskiego społeczeństwa do wspólnoty kulturalnej Europy Zachodniej i pośrednio przedstawiać poglądy polityczne Polaków w sposób dogodny dla biskupów. Hierarchowie zawarli ponadto krytyczną ocenę sytuacji Kościoła w Polsce i uważają, że poprawić ją może porozumienie z Kościołem niemieckim. Za rzecz znamienną uznano, że właśnie wtedy, gdy w RFN nasila się rewizjonizm, biskupi wystosowali swoje orędzie, zaoferowali w nim gotowość do wybaczenia zbrodni dokonanych przez Hitlera i występując w imieniu narodu, deklarowali gotowość do pojednania z Niemcami. Na koniec stwierdzono, że „list biskupów jest kolejnym faktem świadczącym o dążności Wyszyńskiego do narzucenia władzom państwowym własnej polityki zagranicznej i własnych koncepcji w kwestiach zasadniczych”.

reklama

W ocenie ludzi władzy orędzie miało wyłącznie wymowę polityczną – sprzeczną z polską racją stanu. W związku z tym postulowano publiczne potępienie „antynarodowej i antysocjalistycznej, sprzyjającej rewizjonistycznym i odwetowym siłom zachodnioniemieckim” postawy biskupów, demaskowanie „antynarodowego” oblicza episkopatu, wykazanie „fałszerstw” w historii Polski dokonywanych przez Kościół, politykę prowadzącą do antagonizowania hierarchii i niższego duchowieństwa.

Konkretne reperkusje miały obejmować: 1) wystąpienie Gomułki oraz opublikowanie oficjalnego stanowiska władz partyjno-państwowych w sprawie orędzia; 2) opublikowanie oświadczenia Polskiej Rady Ekumenicznej potępiającego stanowisko episkopatu; 3) wystosowanie przez poszczególne stowarzyszenia katolickie listów otwartych lub oświadczeń potępiających orędzie bądź odżegnujących się od niego; 4) przeprowadzenie przez UdsW i przewodniczących prezydiów WRN rozmów z biskupami współautorami orędzia, przedstawienie im oficjalnej oceny tego dokumentu oraz zażądanie zajęcia stanowiska w tej sprawie; 5) przeprowadzenie przez przewodniczących PRN rozmów z dziekanami i proboszczami w celu zapoznania ich z oficjalną oceną listu przez aparat władzy i uzyskania aprobaty; 6) zorganizowanie z inicjatywy ZBoWiD spotkania księży więźniów obozów koncentracyjnych, na którym wyrażono by ubolewanie z powodu postawy biskupów.

Prymas Stefan Wyszyński na Jasnej Górze w czasie obchodów Milenium Chrztu Polski (AGAD, domena publiczna)

8 grudnia Biuro Polityczne poleciło rozpocząć akcję propagandową w celu wykazania „fałszywej interpretacji” faktów zawartej w liście biskupów oraz politycznej szkodliwości tego posunięcia episkopatu. W prasie krajowej należało publikować odpowiednio spreparowane artykuły. Tygodnik „Forum” miał zamieścić na swoich łamach korespondencję między biskupami polskimi i niemieckimi w pełnym brzmieniu oraz rzymski komunikat biskupów polskich. Należało ponadto przygotować list w sprawie orędzia do organizacji partyjnych, a także opracować materiał dla lektorów KC.

Klimat odwetu na episkopacie, jaki zapanował w kręgach władzy, dobrze ilustruje rozmowa, do której doszło w przerwie posiedzenia sejmu 9 grudnia między Tadeuszem Mazowieckim, Stanisławem Stommą i przypadkowo spotkanym przez nich w kuluarach Zenonem Kliszką. Ten ostatni był wzburzony listem biskupów; mówił o dalekosiężnych zamierzeniach politycznych episkopatu, który chce dokonać dywersji przez pojednanie z Niemcami wymierzone przeciw komunizmowi. Oznajmił, że władze nie będą tego tolerowały, i złowróżbnie zapowiedział: „Jutro zaczynamy”.

Ten tekst jest fragmentem książki Bartłomieja Noszczaka „Antymilenium. Konflikt państwa z Kościołem na tle obchodów tysiąclecia chrztu Polski (1956-1966/1967)”:

Bartłomiej Noszczak
„Antymilenium. Konflikt państwa z Kościołem na tle obchodów tysiąclecia chrztu Polski (1956-1966/1967)”
cena:
32,60 zł
Podajemy sugerowaną cenę detaliczną z dnia dodania produktu do naszej bazy. Użyj przycisku, aby przejść do sklepu — tam poznasz aktualną cenę produktu. Szczęśliwie zwykle jest niższa.
Wydawca:
IPN Warszawa
Liczba stron:
504
Seria:
Monografie, t. 150
ISBN:
978-83-8098-835-4
reklama
Komentarze
o autorze
Bartłomiej Noszczak
(ur. 1976) – historyk, pracownik naukowy Oddziałowego Biura Badań Historycznych IPN w Warszawie. Specjalizuje się w dziedzinie historii najnowszej Polski.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone