C. W. Gortner – „Przysięga królowej. Historia Izabeli Kastylijskiej” – recenzja i ocena
Tak, chodzi o Isabellę z dynastii Trastámara, królową Kastylii, małżonkę króla Aragonii Ferdynanda ([nota bene] z tej samej dynastii). Osobę, której zawdzięczamy – w pewnym sensie – odkrycie nowego kontynentu po drugiej stronie Atlantyku, gdyż to ona ostatecznie zaufała pewnemu genueńskiemu przybłędzie owładniętemu manią kulistości naszej planety. No po prostu osoba obdarzona siódmym zmysłem…
Ale czy taka właśnie jest postać stworzona piórem Christophera Gortnera? Czytając Przysięgę królowej, odnoszę wrażenie, że chyba tak. Dziewczyna wychowana w niemal surowych warunkach, musząca od młodości nauczyć się trudnej sztuki przetrwania na królewskim dworze, staje się inteligentną, pewną siebie i jakże przewidującą władczynią. Dodajmy do tego głęboką wiarę, wrodzoną dobroć dla najbliższych oraz serce młodej pensjonarki, objawiające swoją moc (a może niemoc) na widok Ferdynanda Aragońskiego, a otrzymamy wstępny szkic głównej bohaterki recenzowanej książki.
Ciekawym chwytem Gortnera jest zastosowanie narracji pierwszoosobowej. Przez całą akcję czytelnika prowadzi główna bohaterka. To, co widzimy, to nie tyle świat XV-wiecznej Hiszpanii, co świat XV-wiecznej Hiszpanii oczyma królowej Kastylii i Leonu. Jest to dość interesujący sposób prowadzenia opowieści, pozwalający bardziej wczuć się umysł i osobowość królowej.
Przysięga królowej jest jednak niczym kolejka górska: ma swoje wzloty i szybkie spadki. Innymi słowy – fascynujący świat intryg i politycznych manewrów przeplata się z dość trywialnymi i nudnymi przemyśleniami, scenkami z życia prywatnego, nie wspominając już o ocierających się o ckliwość niczym z Mody na sukces motywach miłosnych. Doprawdy, czy pogromczyni Maurów naprawdę była aż tak zakochana po uszy w – co by nie było – politycznym małżonku? Takie związki zawierano czasem z miłości albo pojawiała się w nich miłość, no ale bez przesady...
Wspomniana „ nierówność” rzutuje na porządek chronologiczny, a konkretnie jego dynamikę, czasem galopującą z prędkością światła. Ale to można autorowi wybaczyć, bowiem i w tym szaleństwie jest pewna metoda.
A wyjaśnia go sam autor w posłowiu. Tu muszę przyznać, że jego argumentacja mnie przekonuje. Widać wyraźnie, że Gortner „odrobił” lekcje historii, tworząc całkiem realistyczny, ale na mój gust jednak nieco zbyt skromny (rzekłbym nawet: wąski) obraz Hiszpanii końca średniowiecza. Stąd Przysięgę można uznać za literacki portret psychologiczny i odautorską interpretację postaci tak niesamowitej jak Izabella, królowa Kastylii i Leonu.
Redakcja i korekta: Agnieszka Kowalska