Bizancjum – jak bardzo rzymskie?

opublikowano: 2021-04-13, 17:02
wolna licencja
Czy Cesarstwo Bizantyńskie było rzeczywiście Cesarstwem Rzymskim istniejącym w średniowieczu i zamieszkałym przez greckojęzycznych Rzymian? Pytanie to wciąż budzi wiele kontrowersji. Jak zatem należy rozumieć rzymskość cesarstwa basileusów?
reklama
Akwedukt Walensa (domena publiczna).

W dyskursie historycznym jak bumerang powraca temat tożsamości Cesarstwa Bizantyńskiego i tego, jak współcześnie powinniśmy rozpatrywać to wyjątkowe na tle średniowiecznej Europy państwo. Zagadnieniu poświęcono ogromną liczbę prac naukowych, a dyskusja nie zamyka się tylko w murach ośrodków akademickich. Spór toczy się także w sieci – na licznych forach, w mediach społecznościowych czy na witrynach udostępniających pliki wideo. O ile w świecie naukowym udało się wypracować dość (nie)stabilny kompromis, to w ogólnej świadomości osób spoza kręgu specjalistów, problem rzymskiego charakteru Bizancjum może wywoływać dysonans poznawczy.

Skoro według powszechnego przekonania starożytny Rzym upadł, to jak mógł trwać w średniowieczu? Problem nie jest wcale tak marginalny jak mogłoby się wydawać, szczególnie jeśli zwrócimy uwagę na emocje towarzyszące takim sporom. Fakt, że wątek komentarzy zamieszczonych w Internecie pod stwierdzeniem „Bizantyńczycy byli Rzymianami” osiąga trzycyfrową liczbę odpowiedzi dobrze oddaje temperaturę dyskusji. Odłóżmy jednak emocje na bok i niech przemówią fakty historyczne.

Cesarstwo Konstantynopola

Od 395 do 1453 roku istniało pewne państwo ze stolicą w Konstantynopolu (w krótkim okresie także na wygnaniu, jednak nigdy nie porzucające roszczeń do starej stolicy). W kraju tym panował cesarz, który w sposób bezpośredni i świadomy odwoływał się do tradycji rzymskich augustów zarówno w propagandzie, sposobie sprawowania władzy, jak i w tytulaturze. Elementy te ulegały oczywiście transformacjom w dziejach tego przeszło tysiącletniego państwa, jednak nawiązanie do tradycji Konstantyna Wielkiego, a nawet Oktawiana Augusta, pozostawało niezmienne. Kto odwiedził ateńskie Muzeum Bizancjum i Chrześcijaństwa ten zapewne widział oryginalną złotą bullę, wystawioną przez cesarza Andronika II Paleologa w 1301 r. Na dole tego dokumentu znajduje się osobisty podpis cesarza. Widnieje tam tytulatura, która nie pozostawia wątpliwości: „W Chrystusie Bogu wierny cesarz i autokrata Rzymian”.

Dolna część złotej bulli Andronika II Paleologa z 1301 r. Zapisany czerwonym atramentem podpis brzmi w tłumaczeniu:„Andronik w Chrystusie Bogu wierny cesarz i autokrata Rzymian. Dukas, Angelos, Komnen, Paleolog” (zdjęcie z archiwum autora).

Państwo to nie pojawiło się znikąd. Powstało w wyniku podziału poprzedniego organizmu politycznego – Cesarstwa Rzymskiego pod władzą Teodozjusza I Wielkiego, na dwie części: wschodnią i zachodnią. Jak wiadomo, zachodnia część upadła niecałe sto lat później, podczas gdy wschodnia przetrwała i nieprzerwanie istniała przez następne dziesięć wieków. Mieszkańcy tej części, w zdecydowanej większości, posługiwali się językiem greckim. Na co dzień nie był to jednak starożytny język Homera i Sofoklesa, ten ograniczony był jedynie do użytku elit oraz oficjalnej literatury. Nie był to oczywiście także współczesny język nowogrecki. Średniowieczna greka, nazywana bizantyńską, miała także swoje historyczne określenie – romeika – język Rzymian. W uproszczeniu można powiedzieć, że tożsamość ludzi mówiących tym dialektem sprowadzała się do określania samych siebie jako Rzymian (gr. Romaioi). Ich kultura wprost opierała się i kontynuowała tradycje rzymskie (organizacja państwa i jego ideologia), hellenistyczne (system nauki oparty na klasykach antycznej literatury) oraz chrześcijańskie (wyznawana wiara), dodając od siebie z czasem także pewne własne elementy. Kraj, o którym mowa w średniowieczu określany był kilkoma mianami: „Romania”, „Kraj Rzymian”, „Cesarstwo Rzymian”. Obecnie jednak najczęściej znamy je jako „Cesarstwo Bizantyńskie”. Dlaczego tak się stało?

reklama

Cesarstwo Bizantyńskie

Termin „Bizancjum”, we współczesnym znaczeniu, został wprowadzony w XVI w. przez pioniera bizantynistyki, niemieckiego filologa Hieronima Wolfa. Pojęcie to miało na celu rozdzielenie antycznego i średniowiecznego Rzymu. Przez kolejne wieki nie zastąpiło jednak całkowicie innych, zwyczajowych określeń takich jak „Cesarstwo Konstantynopola” czy „Cesarstwo Greków”, a dopiero w połowie XIX w. zostało upowszechnione w badaniach naukowych. Tym samym Rzymianie, nadal mieszkający na tych obszarach (które wówczas były już pod panowaniem tureckim), bez ich wiedzy stali się Bizantyńczykami.

Portret Hieronima Wolfa (domena publiczna).

Samo słowo pochodzi od pierwotnej nazwy greckiej kolonii Byzantion, na której miejscu w IV w. powstał Konstantynopol. Warto jednak dodać, że nie jest to termin całkowicie anachroniczny, jak często się to błędnie przedstawia. Spójrzmy na fragment pochodzącej z przełomu XII i XIII wieku Chronikē diēgēsis Niketasa Choniatesa:

[Andronik Komnen] rozłożył obóz w miejscu ponad Chalkedonem zwanym Pefkia […] i zapalił wiele pochodni przez całą noc, nie ze względu na potrzeby swoich wojsk, ale by dać obraz znacznie większej armii. To nastawiło Bizantyńczyków w poczuciu oczekiwania.

Chalkedon znajdował się po azjatyckiej stronie Bosforu naprzeciwko Konstantynopola, z którego murów owi Bizantyńczycy obserwowali działania Andronika. Wymowny jest też inny fragment tego samego dzieła: „[Jan II Komnen] powrócił do Bizancjum…”. Jak widać oba określenia (Bizantyńczycy; Bizancjum) były dobrze znane mieszkańcom cesarstwa, jednak odnosiły się one wyłącznie do stolicy lub jej mieszkańców. Można powiedzieć, że Hieronim Wolf rozszerzył znaczenie tego słowa na całe państwo i jego ludność. Pytanie, które należy zadać, dotyczy jego motywacji do zmiany historycznej terminologii.

reklama
Strona tytułowa pierwszego drukowanego wydania dzieła historycznego Niketasa Choniatesa, w redakcji Hieronima Wolfa z 1557 r. (zdjęcie z archiwum autora).

Cesarstwo Greków

Starając się rozwikłać to zagadnienie, należy cofnąć się daleko w głąb średniowiecza. Wówczas po raz pierwszy mieliśmy do czynienia ze zjawiskiem określanym przez profesora Anthony’ego Kaldellisa jako „rzymski denializm”. To wtedy łaciński zachód zaczął kwestionować pozycję wschodniego cesarstwa jako jedynego legalnego spadkobiercy antycznego państwa augustów. Postawa taka przetrwała do dzisiaj, a jej ślady można odnaleźć nawet wśród utytułowanych badaczy cesarstwa. W ten sposób od wieków i wbrew wszelkiej logice, próbuje się ukazać Cesarstwo Bizantyńskie jako nie do końca rzymską „atrapę” dawnego państwa. Wydawałoby się, że źródła historyczne nie pozostawiają żadnej wątpliwości, a jednak wielu historyków potrafi wykazać się niezwykłą kreatywnością, byle tylko zakwestionować historyczną tożsamość Bizantyńczyków. Z łatwością znaleźć można całą gamę takich tez: od delikatnych sugestii wskazujących na fałszowanie własnej tożsamości przez mieszkańców Romanii, po prace zaprzeczające jakimkolwiek związkom z rzymskim dziedzictwem.

Polecamy e-book Marcina Sałańskiego „Wyprawy krzyżowe. Zderzenie dwóch światów”:

Marcin Sałański
„Wyprawy krzyżowe. Zderzenie dwóch światów”
cena:
Wydawca:
PROMOHISTORIA [Histmag.org]
Liczba stron:
76
Format ebooków:
PDF, EPUB, MOBI (bez DRM i innych zabezpieczeń)
ISBN:
978-83-934630-5-3

Książkę można też kupić jako audiobook, w tej samej cenie. Przejdź do możliwości zakupu audiobooka!

Nicefor II Fokas (domena publiczna).

Cofnijmy się zatem do połowy X w., a konkretnie do 968 r. Był to czas, gdy na zachodzie panował cesarz Otton I, a jego cesarstwo rosło w siłę i prestiż. Tymczasem na znajdującym się u szczytu swojej średniowiecznej potęgi wschodzie, rządy sprawował znakomity dowódca Nicefor II Fokas. Oczywiście istnienie dwóch cesarstw, odwołujących się do tego samego rzymskiego dziedzictwa, nie było na rękę żadnej ze stron. Ponieważ jednak nie było możliwości rozwiązania tej kwestii siłą, spór toczony był drogą dyplomacji. Do Konstantynopola przybył wysłannik Ottona, biskup Cremony – Liutprand. W trakcie swojej wizyty u cesarza Nicefora wyraził stanowisko, że jego poprzednicy: „…tylko z nazwy byli cesarzami Rzymian, nie byli zaś nimi w rzeczywistości”.

Kim w takim razie byli Bizantyńczycy? Mówili po grecku i zamieszkiwali obszary od wieków greckie, czy zatem można uznać ich za Greków? Zgodnie z taką logiką starożytni Rzymianie byliby Latynami. Sądzę, że Paweł z Tarsu mógłby na to stwierdzenie zaprotestować. Sami mieszkańcy Bizancjum także nie traktowali swojej tożsamości w taki sposób. Nawet jeśli w ostatnich wiekach cesarstwa Jan III Watatzes pisał do papieża o „naszym helleńskim rodzie”, to tylko w kontekście wspólnego dziedzictwa rzymsko-greckiego. Termin Hellen przez wieki będący synonimem poganina, w okresie rozwoju humanizmu nabrał w Bizancjum mniej pejoratywnego znaczenia. W relacji Jerzego Sfrantzesa, ostatni cesarz Konstantyn XI Paleolog apeluje do obrońców Konstantynopola o wykazanie się odwagą, „aby niewierni poznali, że mają do czynienia […] ze swoimi panami i władcami, potomkami Greków i Rzymian.” Nie ulega wątpliwości, że Bizantyńczycy świadomie traktowali spuściznę hellenistyczną oraz rzymską jako swoją. Bycie Rzymianinem oznaczało dla nich właśnie połączenie tych elementów z chrześcijaństwem. Nie zmieniło się to nawet po upadku cesarstwa, a taka identyfikacja trwała także w tureckiej Rumelii (słowo pochodzące od tureckiego Rum – Rzym) aż do początków XX wieku.

reklama
Codex Graecus Matritensis (XI-XII w.) – ilustracja z kroniki Jana Skylitzesa przedstawiająca ceremonię koronacji na współcesarza. Rzymskie tradycje widoczne są tu w kilku elementach. Zwraca uwagę zwyczaj podnoszenia cesarzy na tarczy. W ręku dzierżą oni labarum – symbol władzy wojskowej. Tłum symbolizujący armię, senat i ludność wznosi aklamację na cześć swoich władców (domena publiczna).

Kraj Rzymian

Przekonanie o greckiej tożsamości Bizantyńczyków, wyrosłe na kanwie czysto politycznego sporu między zachodnią a wschodnią Europą, utrwaliło się i trwa do dzisiaj. W istocie to właśnie z zachodu przybyła do XIX-wiecznej Grecji idea nowej tożsamości. Świeżo powstałe państwo stanęło przed dylematem: pozostać przy określeniu Rzymianin (Romaios) czy odrzucić dziedzictwo Bizancjum na rzecz gloryfikowanej w XIX wieku starożytności? Wybrano nową „helleńską” tożsamość, co dobrze obrazują słowa bizantynisty Petrosa Charanisa, który przytacza, w formie anegdoty, historię zdobycia przez wojska greckie wyspy Lemnos w 1912 r. Wówczas to:

„Niektóre dzieci pobiegły zobaczyć, jak wyglądają greccy żołnierze.

Na co patrzycie ? – spytał się jeden z nich.

Na Hellenów – odparły dzieci.

A wy sami nie jesteście Hellenami ? – spytał żołnierz.

Nie, my jesteśmy Rzymianami ”.

W ten sposób Bizantyńczycy tracili swoją tożsamość, sprzyjała temu nie tylko dominująca w Europie myśl historyczna, ale także oczywista absencja ich kraju na mapie. Bizancjum nie miało też bezpośredniego kontynuatora, który mógłby zaprotestować.

Można też spotkać się z tezą, że przekonanie o rzymskości cesarstwa miało znaczenie wyłącznie prestiżowe i funkcjonowało tylko w oficjalnych tekstach i wśród wykształconych elit. Nic bardziej mylnego. Ludność cesarstwa nie tylko nazywała siebie Rzymianami, ale poczuwała się do wspólnej tożsamości etnicznej. Fakt, że proces ten był oddolny i spontaniczny, widać już na przykładzie wspomnianej anegdoty o wyspie Lemnos, ale przytoczmy inny passus potwierdzający taki stan rzeczy. Sięgnijmy do popularnej opowieści o Bazylim Digenisie, żołnierzu z pogranicza cesarstwa. Przydomek głównego bohatera eopsu – digenis – oznacza osobę o podwójnym pochodzeniu, ponieważ w istocie był on synem arabskiego emira i bizantyńskiej arystokratki. W tekście określa się on jako „…obcokrajowiec ze strony ojca. Rzymianin ze strony matki.” Zwróćmy uwagę, że jego przynależność do tych drugich, jest traktowana jako wartość dziedziczona przez pokrewieństwo. Nie jest ona warunkowana jedynie okolicznościami politycznymi. Bizantyńczycy bardzo jasno dali do zrozumienia, że rzymskość nie była dodatkową cechą obok właściwej tożsamości etnicznej, ani czymś na wzór narodu w rozumieniu politycznym.

reklama
Manuskrypt eposu o Bazylim Digenisie Akritasie (domena publiczna).

Ciekawa jest też terminologia stosowana w źródłach. Bardzo konsekwentnie pisano o genos Romaios. Słowo genos oznacza rasę lub ród i implikuje jakiś element wspólnego pochodzenia, na przykład wspólnych przodków. Wyraźnie daje to do zrozumienia, że podobnie jak reszta krajów Europy, Bizantyńczycy wykształcili w średniowieczu odrębną tożsamość etniczną. Świt narodów europejskich dotyczył nie tylko Francji, Czech czy Polski, ale także Romanii.

Cesarstwo dekadencji i niegodziwości

Pomimo tego, gdy zajrzymy do prac Feliksa Konecznego, możemy przeczytać, że: „Cywilizacja bizantyńska nie powstała bynajmniej z rzymskiej, […] rodowód jej na Wschodzie, a geneza w cywilizacji hellenistycznej.” Co sprawia, że z takim uporem odziera się Bizancjum z jego charakteru? Wydawałoby się, że w obecnych czasach dawne spory polityczne odeszły do przeszłości. Odpowiedź kryje się w wartości jaką niesie przymiotnik „rzymski”.

Portret Feliksa Konecznego (rys. Velogustlik, udostępniono na licencji: Creative Commons Attribution-Share Alike 4.0 International).

Gdy myślimy o Rzymie jako państwie lub społeczeństwie, zapewne mamy na myśli miasta z łukami tryumfalnymi, forami i willami. Wyobrażamy sobie Koloseum ze słynnymi igrzyskami, legionistów ubranych w charakterystyczną zbroję – lorica segmentata, Horacego, Cycerona, Juliusza Cezara, Marka Aureliusza. Dlaczego jednak rzymskość miałaby zostać sprowadzona tylko do jednego utrwalonego w kulturze oblicza? W ten sposób mitologizuje się i spłyca przeszłą rzeczywistość. Jest rzeczą naturalną, że kultury ulegają przeobrażeniom na przestrzeni lat. Nawet w obrębie starożytności, różnica między wczesnym pryncypatem a późnym cesarstwem jest wyraźna. Bizancjum w momencie swojego upadku było już państwem z przeszło tysiącletnią tradycją i historią. Nie powinien dziwić zatem fakt, że uległo ono znacznym przemianom. Jednak nawet w obliczu tych głębokich transformacji, cesarstwo zachowało swoją tożsamość. Fascynująca jest trwałość tej antycznej spuścizny, która wciąż była wyraźnie wyczuwalna w kulturze tego kraju.

reklama

Polecamy e-book Marcina Sałańskiego „Elita władzy w Królestwie Jerozolimskim (1174–1185)”:

Marcin Sałański
„Elita władzy w Królestwie Jerozolimskim (1174–1185)”
cena:
Wydawca:
PROMOHISTORIA [Histmag.org]
Liczba stron:
85
Format ebooków:
PDF, EPUB, MOBI (bez DRM i innych zabezpieczeń)
ISBN:
978-83-934630-8-4
Pozostałości Hipodromu wybudowanego w Konstantynopolu, na rycinie z XVI wieku (domena publiczna).

Problem może także leżeć w innej kwestii. Przez lata Cesarstwo Bizantyńskie było (a w pewnym stopniu pozostaje nadal) wykreślone z historii cywilizacji europejskiej. Jeśli jednak już się pojawiało, to przedstawione w sposób dyskredytujący i niesprawiedliwy. Powodów ku temu było wiele. W dużym skrócie wystarczy powiedzieć, że wizja państwa skupionego wokół despotycznego władcy i opartego na chrześcijaństwie nie była na rękę myślicielom epoki oświecenia. Pewną rolę odegrały też ówczesne nacjonalizmy i utrzymujące się mity dotyczące średniowiecza. Wpłynęło to na utrwalenie się zdeformowanej narracji historycznej. Cytowana wyżej praca Feliksa Konecznego jest tego świetnym przykładem. Autor nie był bizantynistą, a jego krytyka bizantynizmu uwarunkowana była kwestiami politycznymi. Trwałość takiej recepcji dziejów do czasów współczesnych jest prawdziwie zaskakująca.

Tak, jak średniowiecze stereotypowo określane jest jako wieki cieme i okres upadku kultury, tak też historia Cesarstwa Bizantyńskiego to według myślicieli oświecenia: „niegodny zbiór deklamacji i cudów. Jest wstydem dla ducha ludzkiego, tak jak cesarstwo greckie było wstydem dla ziemi”. Trudno dziwić się zatem, że to rzekomo dekadenckie państwo odarto z jego rzymskiego charakteru.

Cesarstwo Rzymskie

Z jednej strony część osób wyklucza rzymskość Bizantyńczyków, z drugiej istnieje grupa skrajnych purystów, którzy próbują oczyścić historiografię z ahistorycznego pojęcia jakim jest Bizancjum. Jest to termin, który w obecnym znaczeniu, upowszechnił się w dyskursie historycznym względnie niedawno. Trudno także zaprzeczyć, że niesie za sobą bagaż negatywnych skojarzeń. A jednak, tak jak wciąż mówimy o średniowieczu choć samo słowo ma pejoratywne podłoże, tak też uważam, że nie należy rezygnować z ogólnie przyjętego już terminu Bizancjum. Parafrazując myśl wspomnianego już Anthony’ego Kaldellisa, problemu nie rozwiążemy poprzez uznanie słowa za tabu. Zamiast tego należy dążyć do poprawy rozumienia historycznej rzeczywistości. Korzystanie z terminu „bizantyński” jest uzasadnione jako narzędzie historiograficzne, które ułatwia sklasyfikowanie i periodyzację dziejów.

Kolumna Konstantyna (fot. Dmitry A. Mottl)

Mimo że zagadnienie tożsamości Bizantyńczyków doczekało się już opracowań naukowych, to doświadczenie pokazuje, że dyskusja na ten temat wciąż jest potrzebna, zwłaszcza w bardziej przystępnej formie. W artykule zaproponowałem jedynie skromną reprezentację źródeł i prac mistrzów bizantynistyki, która tworzy jednak wiarygodny obraz państwa średniowiecznych Rzymian. Demistyfikacja tego – według popularnych wyobrażeń – egzotycznego, przepełnionego intrygami i zapachem kadzidła kraju, to nadal aktualne zadanie.

Bibliografia:

Źródła:

  • Digenes Akrites, Edited with Introduction, Translation, and Commentary, (red.) J. Mavrogordato, Oxford University Press, Oxford 1970.
  • Niketas Choniates, Nicetae Choniatae Historia, (red.) I.A. Van Dieten, Berlin 1975.
  • Liutprand z Cremony, The Complete Works of Liudprand of Cremona, (red.) P. Squatriti, Washington D.C. 2007.
  • Pseudo-Kodinos, Pseudo-Kodinos and the Constantinopolitan Court: Offices and Ceremonies, (red.) R. Macrides, D. Angelov, J. Munitiz, Farnham 2013.
  • Jerzy Sfrantzes, Georgii Sphrantzae Chronicon, (red.) R. Maisano, Roma 1990.

Opracowania:

  • Dimiter Angelov, Imperial Ideology and Political Thought in Byzantium, 1204-1330, Cambridge 2007.
  • Petros Charanis, How Greek was the Byzantine Empire?, [w:] Studies on the Demography of the Byzantine Empire, red. P. Charanis, S. Vryonis, London 1972, s. 101-116.
  • Małgorzata Dąbrowska, Przemoskwiona wizja Bizancjum a niemiecki bizantynizm Konecznego, [w:] Drugie oko Europy, Bizancjum w średniowieczu, (red.) M. Dąbrowska, Wrocław 2015, s. 313-330.
  • Judith Herrin, Bizancjum. Niezwykłe dziedzictwo średniowiecznego imperium, Rebis, Poznań 2009.
  • Anthony Kaldellis, Hellenism in Byzantium. The Transformations of Greek Identity and the Reception of the Classical Tradition, Cambridge 2007.
  • Anthony Kaldellis, Romanland. Ethnicity and Empire in Byzantium, London 2019.
  • Alexander Kazhdan, Ann Wharton Epstein, Change in Byzantine Culture in the Eleventh and Twelfth Centuries, Berkeley, Los Angeles, London 1985.
  • Feliks Koneczny, Cywilizacja bizantyńska, „Człowiek w Kulturze”, t. 10 (1998), s. 175-203.
  • Przemysław Marciniak, Ikona dekadencji. Wybrane problemy europejskiej recepcji Bizancjum od XVII do XX wieku, Katowice 2009.
  • Gill Page, Being Byzantine. Greek Identity before the Ottomans, Cambridge 2008.

redakcja: Jakub Jagodziński

POLECAMY

Kupuj świetne e-booki historyczne i wspieraj ulubiony portal!

Regularnie do sklepu Histmaga trafiają nowe, ciekawe e-booki. Dochód z ich sprzedaży wspiera działalność pierwszego polskiego portalu historycznego. Po to, by zawsze był ktoś, kto mówi, jak było!

Sprawdź dostępne tytuły pod adresem: https://sklep.histmag.org/

reklama
Komentarze
o autorze
Paweł Lachowicz
Historyk, bizantynista, doktorant na Uniwersytecie Wrocławskim. Specjalizuje się w tematyce arystokracji bizantyńskiej XI, XII i XIII w.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone