Bieg ku zwycięstwu wszystkich. Maraton „Solidarności”

opublikowano: 2010-01-04, 13:27
wolna licencja
Pewną zasadą jest, że warunki polityczne mają swój bezpośredni wpływ na organizację życia sportowego w danym kraju. Przykładem mogą być prężnie działające w PRL kluby gwardyjskie i wojskowe, Polska Federacja Sportu stanowiąca efekt politycznych tendencji Edwarda Gierka czy, by posłużyć się przykładem spoza Polski, aura unosząca się nad igrzyskami olimpijskimi w Berlinie w 1936 r. Swoje sportowe odbicie miał także zryw polskiego społeczeństwa z sierpnia 1980 r.
reklama
(Fot. Ludek, lic. CC ASA 3,0)

Strajk w Stoczni im. Lenina w Gdańsku wybuchł 14 sierpnia 1980 r. i w ciągu dwóch następnych tygodni rozprzestrzenił się na całą Polskę. Władze komunistyczne poszły ostatecznie na kompromis, podpisując porozumienia w Szczecinie (30 sierpnia), Gdańsku (31 sierpnia) i w Jastrzębiu (3 września). Jednym ze spełnionych przez PZPR postulatów było powołanie Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego, który nieco później przyjął nazwę „Solidarność”. Pojawienie się tego ruchu na społeczno-politycznej mapie kraju, stało się kolejnym etapem ewolucji systemu komunistycznego nie tylko w PRL, ale w całym bloku wschodnim.

Marsz Stoczniowców, którego nie było

Jak wspomina Szymon Pawlicki, na początku 1981 r. środowisko skupione wokół niego wpadło na pomysł zorganizowania marszu stoczniowców, niosących ogromny drewniany krzyż. Miał się on odbyć na trasie między Pomnikiem Poległych Stoczniowców w Gdańsku i Pomnikiem Ofiar Grudnia 1970 w Gdyni. Symbolicznie pochód miał wyrazić solidarność obu miast oraz przypomnieć o ogromie nieszczęść w grudniu 1970 r. w Gdyni, które w odczuciu organizatorów odsuwane były na drugi plan, w zestawieniu z ofiara gdańskimi. Coraz bardziej zaostrzająca się po marcu 1981 r. sytuacja polityczna nie pozwoliła jednak na realizację planów Pawlickiego. Wobec tego zaproponowano bardziej subtelną w swej formie, ale równie silnie przemawiającą inicjatywę – bieg „Solidarności”.

Jeśli nie marsz to maraton

Pierwsze spotkanie inicjatorów biegu odbyło się 14 maja 1981 r. Podczas niego wybrano przewodniczącego Komitetu Organizacyjnego, którym został Józef Kuczma. 20 czerwca tego samego roku Wojewoda Gdański Jerzy Kołodziejski wydał pozwolenie na organizację przedsięwzięcia. Organizatorami biegu zostały: Społeczny Komitet Budowy Pomników Ofiar Grudnia ‘70 w Gdyni oraz Stocznia im. Komuny Paryskiej w Gdyni. Bieg przyjął oficjalną nazwę „Maraton Sierpień ‘80”. Jego trasa miała długość 24 kilometrów i wiodła z gdańskiego placu „Solidarności”, poprzez Wały Piastowskie, aleję Zwycięstwa, ulicę Grunwaldzką, aleję Niepodległości (Sopot), a następnie gdyńską aleję Zwycięstwa, ulice Świętojańską, Jana z Kolna i ulicę Marchlewskiego. Metę wyznaczono przy bramie Stoczni im. Komuny Paryskiej na ulicy Czechosłowackiej w Gdyni, gdzie znajdował się Pomnik Ofiar Grudnia’70.

reklama
Strona z księgi pamiątkowej

15 sierpnia 1981: rocznicowy bieg

Maraton „Sierpień ‘80” rozpoczął się 15 sierpnia 1981 r. o godzinie 10:00. Wzięło w nim udział 537 zawodników, z których do mety dobiegło 465. Wśród nich znajdował się jeden Czechosłowak, Milan Pekny z Pragi. Najmłodszym uczestnikiem biegu był siedmioletni Tomasz Panow ze Szkoły Podstawowej nr 31 w Gdańsku. Najstarszym Leszek Mirski z Bytomia (73 lata). Zwycięzcą biegu został Ryszard Kopijasz z Górnika Brzeszcze, który osiągnął czas 1 godzina 14 minut i 27 sekund (1:14:27). Kolejne miejsca zajęli Antoni Niemczak (Śląsk Wrocław), Henryk Nogala (Oleśniczanka Oleśnica) i olimpijczyk z Moskwy oraz mistrz Polski z 1981 r. Ryszard Marczak (Zawisza Bydgoszcz). Najlepszą zawodniczką została Anna Król-Bełtowska (Hutnik Kraków). W kategorii niezrzeszonych najszybszym mężczyzną był Tadeusz Rutkowski (1:17:05), wśród kobiet zwyciężczynią została Zofia Turosz z Leżajska (1:43:42). Urodzona w 1938 r. Turosz jest jedną z legend polskich biegów długodystansowych. To do niej należy rekord Polski w chodzie na 50 km (5:13:49), jest ona również zawodniczką z najlepszym czasem w Polsce na dystansie 100 km (8.18.04) oraz z najlepszym wynikiem w biegu 24-godzinnym (210,510 m).

Stan wojenny. Co dalej z „Biegiem »Solidarności«”?

13 grudnia 1981 r. wprowadzono stan wojenny. Oznaczało to m.in. zawieszenie działalności związków zawodowych, zakaz zwoływania zgromadzeń publicznych oraz zakaz przebywania poza miejscem zamieszkania bez zezwolenia. Ponadto wprowadzono godzinę milicyjną i tryb doraźny sądów, zaostrzono kary i rozszerzono kompetencje sądów wojskowych. W pierwszym dniu stanu wojennego internowano ok. 3,5 tys. osób.

reklama
Strona z księgi pamiątkowej. Fragment

Pierwszy „Bieg »Solidarności«” pojawił się na sportowej mapie kraju wraz początkiem przemian społeczno-politycznych w 1980 r. Konsekwencją tego było ścisłe związanie go z kondycją opozycyjnych środowisk w PRL. Stąd, gdy nadszedł 13 grudnia 1981 r. o sportowej fecie pod znakiem niezależnego związku zawodowego nie mogło być już dłużej mowy. Na ulicach Trójmiasta odbywały się tylko tzw. dzikie biegi „Solidarności”, którym przeciwdziałała milicja.

Sytuacja polityczna zaczęła się zmieniać od wiosny 1988 r. Strajki majowe, a następnie sierpniowe oraz konsekwencje rozmów „Okrągłego Stołu” doprowadziły PRL do czerwcowych wyborów w 1989 r. Przybrany kierunek zmian pozwolił na odrodzenie idei „Biegu »Solidarności«”.

Jesień narodów i kolejny maraton

Kolejny bieg odbył się 20 sierpnia 1989 r. w ramach „Dni Sierpniowych” organizowanych przez Krajową Komisję Wykonawczą NSZZ „Solidarność”. Zawodnicy wystartowali o godzinie 11:00 spod Pomnika Poległych Stoczniowców w Gdańsku. Bieg zakończył się po 27 km przy Urzędzie Miejskim w Gdyni (ul. Czołgistów). Wybór tego miejsca na metę drugiego oficjalnego Biegu „Solidarności” nie był przypadkowy. Przy ulicy Czołgistów (dzisiaj Aleja Marszałka Józefa Piłsudskiego), zgodnie z planami Komitetu Budowy Pomników w Gdyni z 1980 r., miało powstać drugie (obok pomnika na ul. Czechosłowackiej) miejsce pamięci poległych stoczniowców. Niestety, wprowadzenie stanu wojennego przerwało te prace, a pomnik odsłonięto dopiero 17 grudnia 1993 r.

W drugim biegu „Solidarności” uczestniczyło 350 zawodników, w tym ze Związku Radzieckiego i RFN. Imprezę otworzył, podobnie jak przed ośmiu laty, Bogdan Borusewicz. W inauguracyjnym przemówieniu Borusewicz zachęcił uczestników słowami: Ruszajcie i swoim wysiłkiem potwierdzajcie, że człowiek zdolny jest pokonać każdą przeszkodę na drodze ku urzeczywistnieniu pełni człowieczeństwa.

Wszyscy zawodnicy osiągnęli metę, a zwycięzcą został Paweł Małkowski ze Zrywu Włocławek (1:28:35). Kolejne miejsca zajęli Andrzej Kaniek oraz trener Małkowskiego, najlepszy na świecie maratończyk w gronie weteranów, Ryszard Marczak. Czwarty był reprezentant AZS AWF Gdańsk, mistrz Polski z 1984 r. Wojciech Ratkowski. Wśród kobiet zwyciężczynią została Krystyna Chwarzyńska (TKKF Kolejarz Bydgoszcz). W biegu uczestniczyły także dwie osoby na wózkach inwalidzkich, z których jedna, Krzysztof Głąb (Start Bydgoszcz) uzyskała najlepszy czas dnia (1:26:07). Symboliczny wymiar miały słowa kończące bieg, wypowiedziane przez jednego z organizatorów – Szymona Pawlickiego. Stwierdził on, że ideą tej imprezy, a jednocześnie jej głównym celem nie jest zwycięstwo jednego, a zwycięstwo wszystkich. Jest to bowiem bieg ku zwycięstwu prawdy nad fałszem, godności nad poniżeniem.

reklama

„Solidarity Games” i bieg w 1990 roku

Podczas organizowanych w 1990 r. „Solidarity Games” Bieg „Solidarności” był jedną z głównych atrakcji wśród 40 przedsięwzięć sportowo-kulturalnych (w tym m.in. turniej tańca sportowego, pokazy alpinizmu skałkowego oraz „Regaty Solidarności” w Sopocie). Już tradycyjnie rozpoczął się pod Pomnikiem Poległych Stoczniowców w Gdańsku, a swoją metę miał pod Krzyżem przy al. Piłsudskiego w Gdyni. Do zgromadzonych pod gdańską stocznią zawodników przemówił przewodniczący Komisji Zakładowej Alojzy Szablewski, przypominając, że bieg został zorganizowany z okazji 10-lecia wielkich wydarzeń, które doprowadziły ostatecznie do gruntownych przemian”. W 1990 r. udział wzięło w nim ponad 1100 osób, dystans liczył 21,1 km. Wśród zawodników niepełnosprawnych byli również tacy, którzy maszerowali o kulach. Zwycięzcą pierwszego Biegu „Solidarności” w Rzeczpospolitej Polskiej został Marek Deputant ze Startu Lublin (1:03:37), drugie miejsce zajął Mirosław Gołębiowski z Rybnika, a trzecie Piotr Niemczak. Wśród pań wygrała Izabela Zatorska z Tajfuna Krosno. Jako pierwszy bieg ukończył amerykański zawodnik na wózku inwalidzkim Kenny Carves.

Linia startu pierwszej edycji biegu w 1981 roku

Pół-Maraton „Solidarności”. Od 1991 do 1994 roku

Od 1991 r. bieg „Solidarności” przyjął oficjalną nazwę Pół-Maratonu „Solidarności”. Trasa w tym roku wiodła z Gdyni do Gdańska i miała długość 21,097 m. W biegu uczestniczyło 282 zawodników (ukończyło 235), z których najstarszym był 71-letni Julian Jeremiszyn, a najmłodszym 12-letni Grzegorz Bruchmal ze Starogardu Gdańskiego. Przemówienie inauguracyjne pod bramą Stoczni im. Komuny Paryskiej wygłosiła Franciszka Cegielska. Na mecie zawodników witali wicemarszałek sejmu Tadeusz Fiszbach, wojewoda gdański Maciej Płażyński oraz wicewojewoda Józef Borzyszkowski. Bieg jako pierwszy ukończył Leszek Bebło z czasem 1 godzina 3 minuty i 59 sekund. Za swoje osiągnięcie dostał 10 mln zł i telewizor kolorowy. Był to początek bogatej kariery polskiego maratończyka. Bebło w kolejnych latach zwyciężał m.in. w biegach w Paryżu i Reims oraz reprezentował Polskę na Igrzyskach Olimpijskich w Barcelonie i w Atenach. Wśród kobiet zwyciężczynią została Izabela Zatorska z Krosna.

reklama

W latach 1992, 1993 i 1994 odbyły się kolejne biegi na dystansie półmaratońskim. W każdym roku uczestniczyło w nich nieco ponad 200 osób.

Dwa razy dłuższa trasa i oficjalny maraton. 1995-2007

Przełom nastąpił w roku 1995, kiedy to wystartował I Maraton „Solidarności”. Aby uzyskać miano maratonu, bieg uliczny musi otrzymać licencję IAAF. Jednym z warunków jest przepisowa długość trasy, czyli dokładne 42 km i 195 m. Opracowano trasę z centrum Gdańska spod Pomnika Poległych Stoczniowców, przez Westerplatte i z powrotem przez Stare Miasto (ul. Długie Ogrody, półmetek na Długim Targu), dalej przez Sopot aż do Gdyni głównymi alejami Trójmiasta, czyli Zwycięstwa i Grunwaldzką w Gdańsku, Niepodległości w Sopocie i Zwycięstwa w Gdyni. W pierwszym pełnym maratonie wzięło udział 236 uczestników: biegaczy i osób niepełnosprawnych na wózkach. Zwycięzcą I Maratonu

„Solidarności” został Piotr Pobłocki z Lęborka z czasem 2:22:51, a wśród pań Olga Judienkowa z Białorusi z wynikiem 2:41:38 oraz na wózku Bogdan Król z Elbląga. Niepokonanym rekordzistą ostatnich lat jest jednak Siergiej Sokow z Białorusi, który z rewelacyjnym czasem 2:15:29 wygrał V Maraton Solidarności w 1999 roku.

Kolejne edycje maratonu wpisały się na stałe w kalendarz imprez sportowych w Polsce, jednak do roku 2004 liczba uczestników nie przekraczała każdorazowo 300 osób. Maraton „Solidarności” nie był i nie jest masową imprezą sportową. Można o nim raczej powiedzieć, że jest niszowy, gdyż nie uczestniczą w nim znani zagraniczni zawodowcy, tak jak to się dzieje gdzie indziej. W największych maratonach na świecie (Nowy Jork, Boston, Londyn, Berlin) uczestniczy po 40 tys. biegaczy, a setki tysięcy ludzi kibicuje im na trasie. Biegnie w nich zwykle czołówka zawodników zawodowych oraz rzesze amatorów. W największych polskich maratonach (poznańskim i warszawskim) biegnie nawet 4 tysiące osób, co jest znakomitym wynikiem. Dopiero w roku 2007, być może na fali rozwoju masowego biegania ulicznego w Polsce i na świecie, Maraton „Solidarności” przekroczył barierę 500 uczestników, z których 293 było biegaczami, a reszta – rolkarzami oraz zawodnikami niepełnosprawnymi na wózkach.

reklama

Do wielokrotnych zwycięzców kolejnych Maratonów „Solidarności” należą Grzegorz Gajdus i Jarosław Janicki, którzy zaliczani są do ścisłej krajowej czołówki maratończyków. Grzegorz Gajdus wygrał dwukrotnie, a w 2006 roku uzyskał świetny czas 2:19:40. Dziś nie prowadzi już zawodniczej kariery, jest natomiast cenionym szkoleniowcem znanych polskich biegaczy długodystansowych. Jarosław Janicki wygrał te zawody trzykrotnie, w roku 2008 uzyskując swój najlepszy „trójmiejski” czas – 2:20:59. Natomiast niekwestionowaną legendą Maratonu „Solidarności” niezmiennie pozostaje Marian Parusiński z Gdańska (rocznik 1922), który do roku 2006 wystartował w kilkunastu edycjach biegu.

Bieg w drugą stronę i rosnąca popularność. 2008-2009

W 2008 roku organizatorzy maratonu zdecydowali się odwrócić kierunek biegu. I był to strzał w dziesiątkę. Obecnie bieg rozpoczyna się w przy Urzędzie Miejskim w Gdyni, wiedzie główną arterią Trójmiasta przez Sopot do Gdańska, gdzie uliczkami Starego Miasta kieruje się w stronę Westerplatte, a stamtąd wraca ponownie do centrum Gdańska. Ostatnie dwa kilometry, prowadzące ulicami Długie Ogrody, Ogarną i Długą, uczestnicy pokonują wśród wielu kibiców, aby zakończyć na mecie przy Studni Neptuna na Długim Targu. To genialne usytuowanie mety i tłumy nawet przypadkowych widzów nadają magicznego klimatu biegowi. Kilkusetmetrowy odcinek finiszu ulicą Długą do Fontanny Neptuna wśród setek kibiców dodaje sił nawet najbardziej wycieńczonym maratończykom-amatorom, do których należy jeden z autorów.

reklama

Rekordzistą obecnej trasy jest Karol Rzeszewicz ze Sztumu, który wygrał maraton w 2009 r. z czasem 2:20:22.

Rok 2009 jest być może przełomowym w historii pełnego Maratonu „Solidarności”. Po raz pierwszy przekroczono próg pół tysiąca biegaczy uczestniczących w całym biegu, gdyż zawody ukończyło 506 biegaczy oraz 7 wózkarzy z ogólnej liczby 546 osób zgłoszonych. Od tego roku dla zawodników na rolkach organizowana jest osobna impreza, a więc Maraton „Solidarności” stał się wydarzeniem ściśle biegowym.

W zamyśle organizatorów, a i pewnie sportowców, nazwa Maraton „Solidarności” ma nie tylko przywoływać skojarzenie ze związkiem zawodowym, ale również wyrażać ideę solidarności międzyludzkiej. Ma to być bieg ku zwycięstwu, jak to wyraził przywołany wcześniej Szymon Pawlicki. Sportowcy-amatorzy za takie zwycięstwo często uznają samo dotarcie do mety, a nawet udział w tak trudnym biegu. Wielu z nas przez zwycięstwo rozumie pokonanie samego siebie, a czasem, jeśli się uda, poprawienie swojego osobistego czasu. Zwycięstwo nad innymi czy wysokie miejsce na mecie są często kwestią drugorzędną. Warto również wspomnieć o motywacyjnej roli dystansu maratońskiego, którego nie da się pokonać ot tak – z marszu. Maraton wymaga od sportowca-amatora długich przygotowań, setek przebiegniętych kilometrów, ale również ogólnej sprawności psychofizycznej. Wymaga kształtowania charakteru i stanowi o sile mentalnej człowieka. Dla wielu z nas, sportowców-amatorów, maraton stał się istotną częścią życia, które zmieniliśmy po to, by walczyć z lenistwem, łatwizną czy niechęcią do aktywności. We wiosenne i letnie miesiące można napotkać biegaczy uporczywie, bez względu na pogodę, przemierzających nadmorskie alejki z Gdańska-Brzeźna do orłowskiego klifu i z powrotem. Wielu z nich to maratończycy, którzy poznając się po drodze, podnoszą rękę, wołając do siebie: – Do zobaczenia w sierpniu na starcie.

reklama

Co dalej z imprezą?

Kolejne sierpniowe Maratony „Solidarności” celują w najlepszą turystycznie porę roku na Pomorzu, wpisując się zarówno w obchody kolejnych rocznic Sierpnia ‘80, jak i w zakończenie Jarmarku św. Dominika. Jednakże z czysto sportowego punktu widzenia tradycyjny dzień 15 sierpnia w naszym klimacie nie dodaje atrakcyjności temu wydarzeniu, gdyż maratończycy wolą jednak biegać przy niższych temperaturach. Między innymi z tej przyczyny nie gościmy tutaj ani bardzo znanych zagranicznych zawodników światowego formatu, ani niestety wielu amatorów, którym ten czas może kolidować z innymi planami osobistymi. Rosnąca popularność biegów masowych pozwala mieć wszelako nadzieję, że Maraton „Solidarności” nabierze większego międzynarodowego i krajowego znaczenia, szczególnie wśród zawodników amatorskich. Dla nich Trójmiasto może stanowić nie tylko miejsce sportowej rywalizacji, ale także atrakcję turystyczną.

Z różnych przyczyn Maraton „Solidarności” nie ma szczęścia do profesjonalnej promocji. Informacje o nim docierają właściwie tylko do zainteresowanych sportowców, a mieszańcy Gdańska i turyści zdają się być zwykle zaskoczeni biegaczami, którzy pokonują ulice Starego Miasta najpierw w kierunku Westerplatte, a potem z powrotem na Długi Targ.

Zakrojona na szeroką skalę promocja tego, przecież nie tylko sportowego wydarzenia, na pewno mogłaby podnieść frekwencję wśród biegaczy i zaznajomić z imprezą osoby postronne. Wartość marketingowa biegu dla Gdańska i całego Trójmiasta zdaje się być nie do przecenienia. Z kolei 2010 rok, kiedy w 30 rocznicę Sierpnia ’80 odbędzie się już XVI edycja Maratonu „Solidarności”, to doskonały moment na podjęcie tego tematu.

Przy pracy nad artykułem korzystaliśmy z „Dziennika Bałtyckiego” z lat 1980–1992, prasy podziemnej NSZZ „Solidarność”. Ponadto pomocne okazały się publikacje: „Maraton” Jerzego Skarżyńskiego oraz „Maraton Warszawski – 30 lat wielkiego biegu”. Za udostępnienie Kroniki biegu z 1981 r. dziękujemy Stowarzyszeniu Maratonu Solidarności.

Zobacz też

Zredagował: Kamil Janicki

reklama
Komentarze
o autorze
Karol Nawrocki
Doktor nauk humanistycznych, absolwent Instytutu Historii Uniwersytetu Gdańskiego, p.o. dyrektora Muzeum II Wojny Światowej. Od 2009 roku jest pracownikiem gdańskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej, w którym od 2014 r. zajmuje stanowisko Naczelnika Oddziałowego Biura Edukacji Publicznej. Jest autorem i redaktorem książek oraz artykułów naukowych i publicystycznych z zakresu najnowszej historii Polski. Jest znanym na Pomorzu społecznikiem nagradzanym wieloma odznaczeniami środowisk kombatanckich i patriotycznych. Jest także Przewodniczącym Koalicji na Rzecz Pamięci Żołnierzy Wyklętych w Gdańsku. Za zaangażowanie społeczne, działalność edukacyjną i charytatywną został głosami czytelników „Dziennika Bałtyckiego” wybrany Osobowością Gdańska i Pomorza roku 2016.
Jarosław Kujawski
Doktor organizacji i zarządzania, pracownik naukowy Uniwersytetu Gdańskiego (Wydział Zarządzania; Katedra Rachunkowości) i maratończyk-amator.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone