Attila Szalai, czyli Węgier w Warszawie [Fragmenty książek Wydawnictwa IPN]
1 stycznia 1980, Warszawa
[...] przed północą na scenie pajacował przez godzinę Rosiewicz. Ten genialny śpiewak-błazen, polski Fred Astaire, musi mieć żółte papiery, skoro jeszcze go nie zamknęli. Wystarczy opisać jeden skecz. Wychodzi na scenę w dżinsach i T-shircie, na którym ma napisane wielkimi literami „JA”. Opowiada długo o codziennych mitręgach i absurdach, po każdej historii zadaje pytanie: „I kto jest temu winien?”. Orkiestra podgrywa tusz, on się odwraca: na plecach ma napisane „ROSIEWICZ”. Własne nazwisko. Dowcip ma jednak podwójne dno. Kto jest w takim razie winny? „Ja, Rosiewicz” – może brzmieć odpowiedź. Ale jeśli wypowiemy te słowa niedbale, jedno po drugim, wyjdzie nam „Jaroszewicz”! Premier czerwonych…