Antypolskość zanika
25 kwietnia Zeev Baran stanął przed studentami Wydziału Nauk Społecznych Uniwersytetu Śląskiego, by przybliżyć im zagadnienia stosunków polsko – izraelskich. Relacje te nie należą do najprostszych, na czym zaważyły nie tylko minione wieki, ale w dużej mierze okres powojenny.
Aż do 1989 roku stosunki dyplomatyczne między obydwoma krajami nie istniały. Polska, podobnie jak cały obóz socjalistyczny, w konfliktach na Bliskim Wschodzie popierała państwa arabskie. W Izraelu wiedza o Polsce i Polakach była już wtedy znikoma i nie było nikogo, kto mógłby ten stan zmienić. W efekcie, po latach, Izraelczycy o Polsce nie wiedzieli prawie nic. Wyjątek stanowił szereg stereotypów, które skutecznie budowały antypolskie nastroje. Dla przeciętnego Żyda Polacy to Ci, którzy nie pomagali ich narodowi w czasie wojny, Ci, którzy kolaborowali z Niemcami. Armia Krajowa do dzisiaj w niektórych środowiskach żydowskich postrzegana jest jako organizacja antysemicka.
Po transformacji ustrojowej Polska stanęła przed wyzwaniem zmiany swojego wizerunku. To proces mozolny, bo w krótkim czasie nie sposób naprawić trwających dekady zaniedbań. W tych działaniach największa jest rola właśnie takich ludzi jak Zeev Baran, ludzi, którym bliskie są obie kultury i oba punkty widzenia, których nie sposób posądzić o stronniczość.
Konsul zapewnił uczestników spotkania, że niechęć do Polaków stopniowo w Izraelu zanika. - Jako jeden z pierwszych stażystów, w konsulacie pojawił się student ze Zgierza. Przystojny i inteligentny chłopak, po kilku dniach zaczął rozglądać się za dziewczynami. W końcu poznał jakąś izraelską piękność i umówił się z nią do dyskoteki. Rozmawiali po angielsku i ona w pewnym momencie spytała się skąd przyjechał. Kiedy usłyszała, że z Polski, odwróciła się i wyszła – opowiadał zdumionym słuchaczom konsul. - Dzisiaj coś takiego już by się nie zdarzyło – podsumował.
Czas śmierci, czas życia – rozmowa z Zeevem Baranem
HM: Od dzieciństwa nie mieszka pan w Polsce, a pomimo tego świetnie mówi po polsku.
ZB: 10 lat żyłem w Polsce i wtedy mówiłem tylko w tym języku. Później, kiedy z matką i bratem mieszkaliśmy już w Izraelu, to nadal rozmawialiśmy po polsku. Potem miałem długą przerwę, ale nawet wtedy lubiłem czytać polskie książki, które przesyłała mi ciocia. Bardzo interesowałem się Polską, a od '89 roku często tu przyjeżdżam. Odkąd zostałem konsulem honorowym, poważnie wziąłem się za szlifowanie języka, żeby mówić dokładnie i dobrze. Przede mną na pewno jeszcze dużo ćwiczeń.
HM: Czy okres pobytu w kibucu i armii izraelskiej, które to odgrywały dużą rolę w kształtowaniu izraelskiej świadomości narodowej, był zagrożeniem dla pana polskości?
ZB: Nie, nie było żadnego programu kształtowania tej świadomości, to się działo w sposób bardzo naturalny. Ludzie mówili po hebrajsku, uczyli się historii i kultury Izraela. Także to był proces całkiem normalny, tak jak w Polsce
HM: Skąd wzięła się w Izraelu tak ogromna luka informacyjna odnośnie Polaków, skoro wielu pierwszych obywateli Izraela pochodziło z Polski?
ZB: Na ten temat można mówić bardzo długo. Żydzi z Polski zaczęli wyjeżdżać do Izraela już na początku XX wieku. Wielu, w tym moja rodzina, wyjechało po II wojnie światowej. Inni opuścili Polskę w 1968, kiedy zostali do tego zmuszeni. Nastąpił ciekawy fenomen, dotyczący głównie wojny i holocaustu. Wielu ludzi nie chciało o tym mówić ze swoimi dziećmi. Chcieli je od tego odgrodzić, jakby minął czas śmierci i zaczynał się czas życia. Z tego powodu o Polsce i o Polakach się nie mówiło. Dopiero od dziesięciu lat następuje powrót do tych tematów. Natomiast to nie była rola tamtych Żydów, żeby informować o Polsce. To była rola Polaków, którzy powinni byli stworzyć jakąś bazę informacyjną w Izraelu, która jasno by wyjaśniała sprawy polskie. Nie jest jeszcze za późno na takie działania i właśnie teraz są one podejmowane.
HM: Mówi się dużo o wrogości Polaków wobec Żydów, a pan napisał kilka lat temu, że z największym antysemityzmem spotyka się pan w Izraelu. Jak należy to rozmieć?
ZB: Są różni ludzie i są różni Żydzi. Żydzi ortodoksyjni są bardzo, ale to bardzo nietolerancyjni wobec niewierzących. Przy tym inaczej się ubierają, inaczej zachowują. I to z kolei wywołuje nietolerancję wobec nich samych. Ale tych Żydów ultraortodoksyjnych jest przecież niewielu. W Polsce też można spotkać dziwnych ludzi, którzy się dziwnie zachowują.