Antoni Patek i najlepsze zegarki na świecie

opublikowano: 2021-11-23 14:24
wszystkie prawa zastrzeżone
poleć artykuł:
Antoni Patek wraz ze swoimi współpracownikami zrewolucjonizował produkcję czasomierzy. Wprowadzony przez nich mechanizm nastawczo-naciągowy do dziś jest jednym z najczęściej używanych komponentów w zegarkach. Spółka założona przez polskiego zegarmistrza szybko stała się synonimem prestiżu i najwyższej jakości na całym świecie.
REKLAMA

Ten tekst jest fragmentem książki Beniamina Czapli „Antoni Patek. Zegarmistrz królów. Śladami życia”.

Zupełnie inaczej niż działalność Franciszka Czapka potoczyły się dalsze losy wytwórni prowadzonej przez Antoniego Patka. Niedługo po rozwiązaniu umowy z Czapkiem wszedł on w porozumienie z polskim emigrantem Wincentym Gostkowskim oraz francuskim zegarmistrzem Adrienem Philippe’em. Z zachowanych źródeł wynika, że spółka Patka, Gostkowskiego i Philippe’a została zawiązana 15 maja 1845 roku, tradycyjnie poprzez zawarcie umowy na sześć lat. Porozumienie to było podstawą funkcjonowania firmy Patek & Cie. Pełnomocnictwo wytwórni mieszczącej się w dalszym ciągu w budynku poprzedniej spółki przy Quai des Bergues 29 zostało przyznane na wyłączność Antoniemu. Informacje o założeniu nowej manufaktury, podobnie jak rozwój działalności Franciszka Czapka, nie uszły uwagi redaktorów tak polskich, jak i zagranicznych dzienników.

Grawiura z dedykacją „Polskim zegarmistrzom w Genewie”. Od góry widać podobizny Antoniego Patka i braci Gostkowskich

Wzmianki na ten temat pojawiły się między innymi w jednym z numerów „Dziennika Narodowego”, opublikowanym w maju 1845 roku:

Chcąc zupełnie odpowiedzieć powszechnemu zaufaniu i wznieść naszą rękodzielnię do najwyższego stopnia doskonałości; skończywszy układ z P. Czapek w dniu 1 maja br. zaprosiliśmy na wspólnika P. Andrzeja Philippe’a, tak chlubnie znanego z wysokich talentów zegarmistrzostwa, których dał dowód najprzód w Londynie, prowadząc ogół roboty jednego z najpierwszych tam domów, później w Paryżu, gdzie dotąd na własny już rachunek ustalał najsławniejszym zegarmistrzom zegarki trudne, wymagające gruntownej znajomości sztuki i rzadkiego usposobienia. Nowość i doskonałość wyrobów jego zjednały mu na wystawie paryskiej, roku 1844, pochwały publiczne sprawozdaniem sędziów i medal nagrody. Wkrótce potem otrzymał przywilej piętnastoletni na wynalazek mechanizmu dozwalającego robić teraz zegarki nakręcające się bez kluczyka, w sposób bardzo prosty, zapewniający trwałość, dokładność, dający łatwość w używaniu, zmniejszenie liczby sztuk i możność urządzania tym systemem małych i płaskich. Drugim wspólnikiem naszym, trudniącym się rachunkowością, jest P. Wincenty Gostkowski. Patek, jak od lat sześciu, tak i nadal zajmować się będzie nieustannie ogólnym kierunkiem interesów rękodzielni, która od początku tego miesiąca jest w zupełnej całości, wyłącznie własnością naszą. Prócz zegarmistrzostwa, z jakiego dom nasz jest znany, ustalamy teraz czasomiary (chronometres), najwyższej dokładności i wszystko, co tylko w tej gałęzi sztuk wyzwolonych za najtrudniejsze znanym być może. Pod względem ozdób rytych, płaskorzeźby, portretów lub innych malowideł na emalii, nie zostawiamy nic do żądania. By zapobiec niedokładnemu naśladowaniu wyrobów naszych i nadużywaniu dobrej wiary, do każdego zegarka naszej rękodzielni doręczone będzie świadectwo jego pochodzenia i zaręczenie, na mocy którego zwróconym nam być mógłby, gdyby najmniejszy błąd budowy w nim dostrzec się dał. Żaden zaś nie wyjdzie bez ostatecznego obciągnięcia i zupełnego gatunkowo uregulowania. Wzniesienie zakładu naszego do najwyższego stopnia doskonałości, pomnożenie liczby biegłych robotników, rozdzielenie pracy między nas trzech i znane usiłowania podpisanego w imieniu współki, dając dostateczną rękojmię Publiczności, dozwalają nam cieszyć się nadzieją wzajemnego zadowolenia przy zaufaniu i łaskawej protekcji Ziomków.
REKLAMA

Antoniemu w towarzystwie rzetelnego rodaka i utalentowanego Francuza pracowało się znacznie łatwiej i szybciej. Być może najłatwiej i najszybciej w życiu. Pierwszy ze wspólników, Wincenty Gostkowski, był postawnym, poważnym i stonowanym mężczyzną – osobą wzbudzającą szacunek oraz zaufanie. Zdawać by się mogło ‒ idealnym rachmistrzem dla rozwijającej się spółki. Urodził się 29 marca 1807 roku w znajdującej się wówczas na terytorium Księstwa Warszawskiego miejscowości Grzymki. Po upadku powstania listopadowego, w lipcu 1832 roku, zakończywszy służbę w stopniu kapitana 20. Pułku Piechoty Liniowej, został osadzony w obozie Bourges. W roku 1833 przez jakiś czas mieszkał w Marsylii, przy ulicy Peron 18. Stąd 1 czerwca 1833 roku wyjechał do Tuluzy. Tam kontynuował przerwane studia prawnicze; dyplom ich ukończenia – jako jeden z pierwszych polskich emigrantów – otrzymał w 1836 roku. Planował poświęcić się adwokaturze, ale okoliczności sprawiły, że zajął się handlem. Tu rozwinął swoje zdolności, po kilku latach ciężkiej pracy rozporządzał pokaźnym kapitałem i najprawdopodobniej około 1841 roku osiedlił się w Genewie.

Źródła podają niestety rozbieżne informacje na temat początków współpracy Antoniego Patka z Gostkowskim. Jedną z częściej przywoływanych w literaturze teorii przedstawia artykuł opublikowany na łamach tygodnika „Kłosy” z 13 listopada 1880 roku: Patek udał się o pomoc do towarzysza lat młodocianych i przyjaciela swego serdecznego p. Wincentego Gostkowskiego, który wtenczas we Francji przebywał. Po opuszczeniu kraju w r. 1831 złożył on był egzamin prawniczy i miał się poświęcić zawodowi adwokackiemu, gdy okoliczności pchnęły go na pole handlu. Patek wezwał go listem do głębi wzruszającym, aby bezzwłocznie przybył do Genewy i ratował pieniędzmi i doświadczoną radą chylący się ku upadkowi zakład.
REKLAMA

Z taką wersją wydarzeń nie zgadzają się między innymi informacje z prywatnej korespondencji Antoniego Patka; w grudniu 1842 roku prosił on w liście do Wielogłowskiego, by ten rozeznał się pośród zamieszkujących Tuluzę Polaków: „Racz się nawiasowo zapytać w Tuluzie, jaki jest człowiek Gostkowski, który tam mieszkał lat kilka”. Wydaje się mało prawdopodobne, by Antoni pytał o dobrze znaną sobie osobę.

Niemniej zawiązana na przełomie 1841 i 1842 roku znajomość pomiędzy Gostkowskim a Patkiem zaowocowała po kilku latach głęboką przyjaźnią. W jednym z listów adresowanych do Jana Koźmiana, datowanym na 1845 rok, Patek wspominał: „Wziąłem Gostkowskiego, którego poznałeś w Rzymie, gdy go do Włoch doktorzy wysłali, przyjaciel i współtułacz”.

Po przybyciu do Genewy Wincenty zamieszkał przy Rue Levrier. 30 czerwca 1847 roku, mając już czterdzieści lat, ożenił się z dwudziestoletnią, pochodzącą z Bretanii Francuzką Marie Antoinette de Rabaudy. Świadkami na ich ślubie byli Antoni Patek i Adrien Philippe. Z małżeństwa urodziły się cztery córki: Elizabeth, Marie Susanne, Antoinette Julie, Marie Marquerite oraz synowie: Laurent, Michel i Charles Daniel.

Zegarek firmy Patek Philippe (fot. Kamal Abdoul-Hosn; CC BY 2.0)

Adrien Philippe, drugi wspólnik Antoniego Patka, urodził się 16 kwietnia 1815 roku w leżącym na północy Francji La Bazoche-Gouët. Wywodził się z rodziny o długich tradycjach zegarmistrzowskich. Jego ojciec – Jean Antoine – zajmował się produkcją czasomierzy w niewielkiej rodzinnej wytwórni. Tam Adrien zapoznał się z podstawami sztuki zegarmistrzowskiej. W wieku osiemnastu lat opuścił rodzinne strony i znalazł zatrudnienie w jednej z rękodzielni działających we francuskim Hawrze. Następnie przeniósł się do Londynu, gdzie przez kilka lat zbierał fundusze na otwarcie własnej wytwórni. Najprawdopodobniej u progu lat 40. XIX wieku powrócił do Francji, gdzie, rozporządzając skromnymi oszczędnościami, założył własną niewielką pracownię, wytwarzającą do 150 sztuk zegarków rocznie.

Wkład początkowy Antoniego Patka w nowo zainicjowane przedsięwzięcie wynosił około 35 tysięcy franków. Składać miały się na to wierzytelności, narzędzia i lokal. Wincenty Gostkowski natomiast, jak sam twierdził kilkadziesiąt lat później, wniósł do spółki sumę nieco ponad 40 tysięcy franków. Warto wspomnieć, że umowa zawiązana w 1845 roku została później kilkakrotnie zmieniona. I tak w kwietniu 1848 roku możliwość reprezentowania interesów manufaktury rozszerzono na drugiego z polskich wspólników. Większe wpływy Gostkowskiego w firmie mogą być utożsamiane z poważną po mocą finansową przekazaną przez niego na rzecz manufaktury w latach 1847–1848. Z perspektywy czasu trudno jednak potwierdzić tę informację. Pewne poszlaki nasuwa fragment listu Wincentego, zachowany w zbiorach Biblioteki Jagiellońskiej:

REKLAMA
Rozgłos sławnej firmy polskiej, ustalonej w tym mieście w ciągu bieżącego stulecia, dał się poznać zaszczytnie na obu półkulach przemysłowego świata. Los zapewne zrządził, iż dla dopięcia tego celu, byłem w konieczności sam jeden poświęcić wszystkie własne i mej familii zasoby, aby po trzykroć zagrożoną rękodzielnię naszą uratować od niechybnego upadku, ryzykując dobrowolnie wszystko, co miałem, dla ocalenia jedynie honoru firmy polskiej.

Jak sugeruje część opracowań, do zapoznania się Antoniego Patka z Adrienem Philippe’em doszło w 1844 roku w Paryżu, w trakcie odbywającej się tam Francuskiej Wystawy Przemysłowej. Philippe miał zainteresować poszukującego nowego wspólnika Patka jednym ze swoich najnowszych rozwiązań technologicznych – nowatorskim systemem nastawczo-naciągowym z koronką. Informacje te znalazły potwierdzenie w opublikowanym przez Paryski Związek Zegarmistrzowski francuskim „Revue Chronometrique Journal de l’Horlogerie Française”:

Philippe działał z wielkim zaangażowaniem i około 1842 roku zaprezentował efekt swoich prac w stolicy. Tam jednak, czy to z powodu obojętności, czy to kalkulacji, mocno się zniechęcił. Dopiero przy okazji wystawy z 1844 roku, gdy wynalazek przyniósł mu pierwszy medal, fenomen konstrukcji zrozumiał mądry człowiek, pan Patek. W kilka miesięcy później, po wygaśnięciu umowy z panem Czapkiem przybył on do Philippe’a, prosząc, by ten wszedł jako partner do jego domu w Genewie. Jak wiemy, pan de Patek nie był bynajmniej zegarmistrzem i jego działalność w spółce, którą założył, ograniczała się do spraw handlowych i artystycznych. Dzięki zaangażowaniu, otwartości i talentowi odnosił w tych kwestiach niemałe sukcesy. Dla kwestii technicznych potrzebował on jednak doskonałego praktyka w postaci Philippe’a. Dzięki współpracy dwóch wspólników genewski dom szybko się rozwinął i rozszerzył swoją renomę na cały świat. Wówczas rozpoczęto też produkcję zegarków nakręcanych poprzez koronkę na większą skalę. Podobnie jednak jak w 1842 roku w Paryżu, wspólnicy musieli walczyć z uprzedzeniami i złą wolą pośredników. Ci mimo docenienia zalet nowego rozwiązania nie byli skorzy do współpracy ze względu na ogromne ilości zalegających w ich magazynach kluczyków do zegarków.

Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę Beniamina Czapli „Antoni Patek. Zegarmistrz królów. Śladami życia” bezpośrednio pod tym linkiem!

Beniamin Czapla
„Antoni Patek. Zegarmistrz królów. Śladami życia”
cena:
49,90 zł
Wydawca:
Iskry
Rok wydania:
2021
Okładka:
twarda z obwolutą
Liczba stron:
352
ISBN:
9788324411009

Ten tekst jest fragmentem książki Beniamina Czapli „Antoni Patek. Zegarmistrz królów. Śladami życia”.

Wspomniany mechanizm nastawczo-naciągowy jest jednym z najczęściej używanych komponentów w czasomierzach. Koronka służy zarówno do ustawiania odpowiedniej godziny, jak i do naciągu samego mechanizmu. Warto przypomnieć, że zadaniem naciągu jest przeniesienie energii z zewnątrz do modułu napędu zegara. Przez cały okres rozwoju zegarmistrzostwa, począwszy od późnośredniowiecznych zegarów wieżowych, poprzez zegary domowe, a z czasem zegarki podręczne, moduł naciągu był obsługiwany przez człowieka i tylko przez niego generowana energia była manualnie przenoszona do napędu. Dzięki usprawnieniu działania urządzeń oraz ich miniaturyzacji wkład pracy w nakręcenie zegara, a później zegarka, znacząco malał przez kolejne lata rozwoju branży. Nie bez znaczenia było ciągłe poprawianie ergonomii modułu naciągu. Istotny okres w historii rozwoju zegarmistrzostwa to lata dominacji mechanizmów kluczykowych. Do ich nakręcenia wykorzystywano niewielkich rozmiarów kluczyk wsuwany w oś wałka naciągu. Na wałku sprężynowym zegarka, podobnie jak sznur na bębnie koła napędowego pierwszych zegarów, nawijano niewielkich rozmiarów sprężynę przekazującą do regulatora skumulowaną w trakcie naciągu energię.

REKLAMA
Antoni Patek

Zarówno kształt kluczyka naciągowego, jak i sposób połączenia go z zegarkiem stwarzały pole do popisu dla sztuki zdobniczej – w tym emalierskiej czy grawerskiej. Nierzadko zarówno kluczyki, jak i łańcuszki przybierały fikuśne i nadzwyczaj ozdobne formy świadczące o randze i kunszcie warsztatu. W połowie XIX wieku zmiany społeczne wynikające z przemiany stylu życia – chociażby wzrost popularności podróżowania – coraz częściej wykazywały anachronizm takiego rozwiązania. Kluczyk, mimo swoich ozdobnych form, zdawał się coraz częściej zawadzać, zamiast dopełniać piękna czasomierzy.

Najwcześniejsze konstrukcje dające możliwość nakręcenia zegarków bez użycia klucza datuje się już na połowę XVII wieku. Pierwsze, przypominające współczesne, projekty mechanizmów z możliwością nakręcenia werku bez użycia klucza powstały natomiast w początkach XIX stulecia. Większość z takich rozwiązań z powodu swoich niedoskonałości nie zdobyła jednak szerszego uznania. Chlubny wyjątek w tej materii może stanowić projekt Thomasa Presta. W 1820 roku zdołał on uzyskać niezbędną dla swojego dzieła licencję, czego potwierdzeniem jest wpis zachowany w angielskim rejestrze nowości na 1820 rok: „Nowy, dodatkowy mechanizm został zainstalowany w zegarze w celu umożliwienia nakręcenia go za pomocą gałki, bez użycia oddzielnych kluczy lub nawijarek”.

REKLAMA

Część badaczy najprawdopodobniej niesłusznie przypisuje wkład w rozwój protoplasty współczesnego naciągu Abrahamowi Louisowi Breguetowi. Niewątpliwie pracownię rodziny Breguetów opuściła pewna liczba czasomierzy z autorskim, bezkluczykowym mechanizmem naciągu, jednak dotychczas nie zdołano precyzyjnie określić czasu ich produkcji. Zegarki te zostały najpewniej wyprodukowane przez syna Abrahama, Louisa Antoine’a, lub wnuka – Louisa Clémenta François. Przyjmuje się, że rozwiązania zastosowane w werkach rodziny Breguetów mogły mieć wpływ na konstrukcję systemu autorstwa Adriena Philippe’a, wykorzystywaną w późniejszych latach w czasomierzach z manufaktury Antoniego Patka. Pewne jest natomiast, że na początku lat 40. XIX wieku Philippe zapoznał się z dokładnym opisem breguetowskiego aparatu nastawczo-naciągowego. Z relacji zawartej w broszurze z 1863 roku zatytułowanej Les Montress Sans Clef wynika, że był to niewielkich rozmiarów mechanizm z koronką, pozwalającą – podobnie jak w przypadku jego autorskiego rozwiązania – nastawiać i nakręcać zegarek.

Idea bezkluczykowego naciągu mechanizmu zegara została rozpowszechniona pod koniec lat 30. XIX wieku przez szwajcarskiego manufakturzystę Louisa Audemarsa. Warto nadmienić, iż jego ébauche – będący rozwinięciem projektu Thomasa Presta – często wykorzystywano w pracowni Antoniego Patka i Franciszka Czapka. Podobnie jak w przypadku części czasomierzy wyprodukowanych w wytwórni Bregueta, także i te mechanizmy pozwalały na ustawienie odpowiedniej godziny przy użyciu koronki.

W ślad za Thomasem Prestem, Louisem Audemarsem i rodziną Breguetów podążyli inni producenci oraz wynalazcy specjalizujący się w rozwoju urządzeń pomiarowych. Rozpowszechniając znane już rozwiązania oraz konstruując nowe, przyczynili się do wyparcia przestarzałego i nieporęcznego systemu kluczykowego. Wśród nich znalazły się takie postacie, jak Adolphe Nicole czy Antoine LeCoultre, zdobywający ogromną popularność w Stanach Zjednoczonych i Anglii. Wszystkie wspomniane wyżej rozwiązania posiadały jednak dyskwalifikujący je mankament ‒ nie można było ich zastosować w modnych, coraz cieńszych kopertach.

Ten problem stał się wyzwaniem dla Adriena Philippe’a. Motywowany problemami finansowymi swojej niewielkiej pracowni oraz zainspirowany znanymi rozwiązaniami technologicznymi, rozpoczął on prace nad zminiaturyzowaniem systemu naciągowo-nastawczego. Pierwsze próby skonstruowania nowatorskiego mechanizmu nie przyniosły jednak zadowalającego efektu. Przełom nastąpił dopiero w 1844 roku w trakcie Francuskiej Wystawy Przemysłowej, gdzie zaproponowane przez niego rozwiązanie zdobyło brązowy medal:

REKLAMA
Pan Philippe to producent pełnych fantazji zegarków; wystawił on – we własnym imieniu – czasomierze, których sprężyna została scalona z obrotowym pokrętłem; z pomocą tego samego guzika można poruszać wskazówkami w celu ustawienia godziny. Wystarczy wcisnąć lub trochę cofnąć przycisk, aby nadać mu jedną lub drugą funkcję. Zegarki Philippe’a są dobrej jakości. Specjalny mechanizm, który właśnie opisaliśmy, jest dobrze przemyślany. Mała ilość miejsca, którą dysponował artysta, nie umniejsza ogólnej solidności. Jury przyznało Philippe’owi brązowy medal.
Jean Adrien Philippe

Mimo że początkowo rozwiązanie zaproponowane przez Philippe’a nie znalazło szerszego zastosowania w warsztacie spółki Patek & Cie, nazwisko francuskiego zegarmistrza niemalże od samego początku wykorzystywano, aby kreować jego renomę. Przykładem takiego zabiegu jest zachowany list Antoniego do księcia Adama Czartoryskiego, gdzie czytamy: „Wyrobom naszym został nowo zapewniony znaczny stopień doskonałości przybraniem pana Philippe’a, posiadającego rzadki talent w zegarmistrzostwie”.

Druga połowa lat 40. XIX wieku to czas stopniowego rozwoju spółki i rozbudowy jej kadr. W warsztatach firmy panował coraz większy gwar i nasilał się stukot tokarek. Paradoksalnie zbiegło się to z szeroko omówionym już wcześniej kryzysem gospodarczym, latami głodu i bezrobocia, które doprowadziły do wydarzeń związanych z Wiosną Ludów. Kryzys ten dotknął także Szwajcarię. Tam też, w ramach programu tworzenia nowych stanowisk pracy, wielu wykwalifikowanych zegarmistrzów zostało zatrudnionych w przedsiębiorstwach budowlanych oraz przy przebudowie i rozbiórce średniowiecznych fortyfikacji i murów miejskich okalających śródmieście Genewy. Jak wspominał jeden z korespondentów „Biblioteki Warszawskiej”:

Mówiłem z nim po kilka razy i zachwycony byłem tym świętym ogniem, którym pała dla swej sztuki, zdumiony pracowitością i duchem przedsiębiorczym człowieka, który, nie mając żadnej pomocy, żadnych zapasów, z niczego stał się najpierwszym zegarmistrzem w świecie. Kiedy burza r. 1848 rozpędziła wyrobników i wyludnił fabryki po całej Europie; kiedy robotnicy genewscy, oddaleni z warsztatów, zmuszeni byli z łopatą w ręku iść na okopy i tam nieznanym sobie sposobem zarabiać na chleb, Patek sam jeden w Genewie nie tylko czeladzi nie oddalił, nie tylko zapłaty nie zmniejszył, ale owszem spomiędzy oddalonych z innych fabryk wybrał co najlepszych i do swego przeniósł zakładu.
REKLAMA

Nie oznacza to jednak, że kryzys gospodarczy nie dotknął Antoniego i jego rodziny, a inwestycja w rozwój wytwórni nie pociągała za sobą widma niedostatku. Jak pisał on w liście z 10 kwietnia 1848 roku: „Moja sytuacja jest tak trudna, że daję Ci słowo honoru, mam tylko 195 franków do dyspozycji, więc wysyłam Ci 100, a resztę zostawiam, dla mnie i mojej żony. Nie mówię Ci o zakładzie naszym. Trzystu kilkudziesięciu robotników mamy koło siebie! Jak z tym będzie? Nie wiem. Nadzieja w Bogu!”.

Jak udało się ustalić, przez pierwsze pięć lat działalności spółki Patek & Cie, czyli w latach 1845–1850, w zakładach wyprodukowano blisko 2700 sztuk zegarków. Mimo intensywnego rozwoju wytwórni rynek polski wciąż stanowił istotną część jej rynku zbytu. Niewątpliwie ważną rolę – podobnie jak w pierwszej połowie lat 40. XIX wieku – odgrywał w tej kwestii Walery Wielogłowski. Zaangażowanie Wielogłowskiego w działalność na rzecz spółki Patka wiąże się między innymi z powołanym przez niego w 1847 roku przedsiębiorstwem zajmującym się handlem komisowym. Siedziba spółki, funkcjonującej pod nazwą Biura Interesów Polskich, mieściła się w Paryżu przy ul. Saint-Honoré. Wielogłowski przyjmował w komis tworzone przez Polaków wyroby artystyczne – rzeźby, miedzioryty i obrazy – kolportował ponadto czasopisma, teksty i manuskrypty. Bogatą ofertę handlową komisu wzbogacały zegarki wyprodukowane przez Antoniego Patka. Jak odnotowano w anonsie zamieszczonym w „Dzienniku Narodowym” z 24 grudnia 1847 roku:

W biurze interesów polskich, przy ulicy Saint-Honoré, znajdują się do nabycia świeżo odbite Medalioniki Matki Boskiej Częstochowskiej z jednej strony, a Piusa IX z drugiej, wykonane przez p. de Langeuil, który świeżo za prace swoje otrzymał medal od Ojca Świętego. Cena medalioników dla Emigracji: tuzin fr. 1. Sztuka pojedyncza: c. 10. Są również do nabycia zegary roboty p. Thies, naszego ziomka, ozdobione statuą Sobieskiego na koniu. Złożone są także dzieła i wyroby znakomitego naszego artysty Antoniego Oleszczyńskiego. Biuro posiada również rycinę zegarka ofiarowanego lordowi Dudley Stuart, wykonanego w fabryce p. Patek et Cie i wszelkie wyroby tej znakomitej fabryki.

Wspomniany w przedrukowanym anonsie „zegarek ofiarowany lordowi Dudley Stuart” okazał się jednym z najistotniejszych zegarków wykonanych przez spółkę Antoniego Patka.

Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę Beniamina Czapli „Antoni Patek. Zegarmistrz królów. Śladami życia” bezpośrednio pod tym linkiem!

Beniamin Czapla
„Antoni Patek. Zegarmistrz królów. Śladami życia”
cena:
49,90 zł
Wydawca:
Iskry
Rok wydania:
2021
Okładka:
twarda z obwolutą
Liczba stron:
352
ISBN:
9788324411009
REKLAMA
Komentarze

O autorze
Beniamin Czapla
Historyk, autor książki „Antoni Patek. Zegarmistrz królów. Śladami życia”.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone