Anna German i jej polskie drogi
Anna German – zobacz też: Edith Piaf: „Mały wróbelek” o słowiczym głosie
Gdy 22 lutego 2013 roku w programie pierwszym Telewizji Polskiej pojawił się pierwszy odcinek rosyjskiego serialu Anna German. Tajemnica Białego Anioła, gwiazda polskiej piosenkarki rozbłysła na nowo i to pełnym blaskiem. Starsi widzowie ponownie pokochali swoją idolkę z lat 60., a młodsi dali się uwieść jej czarowi. Odrodziła się „germanomania”, która została uśpiona na kilkadziesiąt lat. Ze sklepów znikały płyty z nagraniami Anny, a książki o jej niezwykłym życiu biły rekordy popularności. Rosyjski serial przypomniał Polakom o kimś, o kim nieco zapomnieli, a przecież „Biały Anioł polskiej piosenki” był prawdziwą międzynarodową gwiazdą. Anna German należy do nielicznego grona polskich artystów, którym udało się zrobić światową karierę, a pod jej koniec cieszyć się większą popularnością zagranicą niż w przybranej ojczyźnie. Uwielbiana w Związku Radzieckim, w którym do dzisiaj jest wielką gwiazdą, jeździła po całej Europie, koncertowała w Azji, obu Amerykach, a przed śmiercią odbyła tournée po Australii. Propozycje wyrzeczenia się polskiego obywatelstwa i przeprowadzki na stałe proponowali jej Amerykanie i Rosjanie. Nigdy jednak z nich nie skorzystała. Zawsze wracała do mamy, babci, do swojej wielkiej miłości Zbigniewa Tucholskiego i do Polski.
Anna German – trudna droga
Chociaż Anna urodziła się w 1936 roku w Urgenczu w Uzbekistanie, to los za ojczyznę wybrał jej Polskę, do której przybyła w 1946 roku razem z mamą Irmą Berner oraz babcią Anną Martens. Jej matka pochodziła z rodziny holenderskich menonitów, którzy przybyli do Rosji w XIX wieku, a ojciec Eugeniusz German z niemieckich ewangelików. Różnorodność kulturowa panująca w domu rodzinnym, w którym mówiło się po holendersku, niemiecku i rosyjsku, wpłynęła na jej kulturę oraz wychowanie. Nienaganne maniery, punktualność, pracowitość, a także wyrozumiałość, dobroć i cierpliwość wobec innych cechowały piosenkarkę od najmłodszych lat. Te, a także inne cechy, pozwoliły jej szybko przyswoić kulturę polską oraz język, którego w krótkim czasie szybko się nauczyła.
Niewątpliwie Anna posiadała talent do języków — znała ich aż siedem i w tylu śpiewała. Bardzo kochała Polskę i była do naszego kraju niezwykle przywiązana, chociaż trafiła tu przez przypadek. To tutaj po latach tułaczki ona, matka i babka znalazły spokój oraz bezpieczeństwo, a także mogły zacząć normalne życie. Droga, którą jednak musiały przebyć aby sięgnąć polskiego szczęścia, była niezwykle wyboista.
Anna miała pełne nieszczęść dzieciństwo, które spędziła w Azji Środkowej. Gdy miała rok, NKWD aresztowało jej ojca, który został wkrótce rozstrzelany. Co ciekawe, powodem takiego wyroku było miejsce urodzenia Eugeniusza Germana, którym była... Łódź. O tym jednak matka Anny dowiedziała się dopiero parę lat później. Od chwili aresztowania malutka Ania, ukochana babcia i mama wędrowały z miejscowości do miejscowości w poszukiwaniu spokoju, uciekając przed NKWD oraz szukając Eugeniusza, który wówczas już nie żył. Od kiedy nie miałam wieści o Eugeniuszu, żyłam w ciągłym strachu – wspomniała kiedyś matka Anny.
Kobiety żyły bojąc się, że zostaną rozdzielone. Chwila grozy nadeszła, gdy w styczniową noc 1942 roku pani Irma otrzymała wiadomość o likwidacji meldunku i wysiedleniu z Taszkientu, w którym pracowała jako nauczycielka języka niemieckiego w szkole. Wywieziono je za Bucharę, do powiatu Romentan. Wkrótce kobiety przeniosły się do wsi Orłówka w Kirgizji. Pomimo wszechobecnej biedy znalazły tam chwilę spokoju, czując się w miarę bezpiecznie wśród potomków holenderskich imigrantów, którzy zamieszkiwali wieś.
Anna German i nowa ojczyzna
To tutaj, w Orłówku, rodzina Anny związała się po raz pierwszy z naszym krajem. 4 kwietnia 1942 roku matka Anny, Irma poślubiła Hermana Bernera, Polaka, który pomagał im przetrwać. Jednak wkrótce małżonkowie zostali rozdzieleni. Herman wyruszył na wojnę, wstępując do polskiej armii utworzonej w ZSRR. Do swojej nowej rodziny nigdy już nie wrócił. Mąż (…) poległ śmiercią bohatera pod Lenino w 1943 roku. Na zawsze wszedł do historii naszego narodu. Jest przykładem polsko-radzieckiego braterstwa – brzmiał list, który wdowa już po wojnie w Polsce otrzymała od Ministerstwa Obrony Narodowej. Pomimo szybkiej śmierci Hermana, ten krótki związek pozwolił Irmie złożyć dokumenty repatriacyjne i dostać pozwolenie na wyjazd do Polski. W Dżambule w Kazachstanie, w którym zamieszkiwały do końca wojny po przeprowadzce z Orłówka, otrzymały upragnione zaświadczenie, a 5 maja 1946 roku zaczęło się ich nowe życie.
I znowu na stacji czerwono-bure wagony towarowe. Tym razem wsiadałyśmy do nich z radością (…). Na granicy, po stronie sowieckiej, usłyszałam: „Wy jeszcze zobaczycie, że tam nie jest tak dobrze”. Milczałam.
Wiedziałam swoje: jesteśmy wolne — wspominała po latach matka Anny. Na początku zostały skierowane do Szczecina, później przeniosły się do Nowej Rudy, aby dopiero w 1949 roku osiedlić się, już na stałe, we Wrocławiu. Ania skończyła tu edukację podstawową i zdobyła wyższe wykształcenie. Pod koniec studiów zaczęła stawiać pierwsze kroki na scenie, która okazała się jej szczęściem i sposobem na życie, a także odkryła wielki talent, którym czarowała publiczność na całym świecie.
Do Związku Radzieckiego wróciła (a w zasadzie wracała) po latach jako polska piosenkarka. Tam nagrała też pierwszą płytę i zapoznała najbliższą przyjaciółkę — Annę Kaczalinę. Tam również cieszyła się największą popularnością bo kochali ją nie tylko widzowie czy słuchacze, ale także artyści. Dlatego też z wielką radością odwiedzała kraj swojego urodzenia pomimo tego, że wyrządził jej rodzinie tyle krzywd. Jan Laskowski, przyjaciel rodziny Anny, wspominał kiedyś:
Zapłaciła najwyższą cenę za to swoje śpiewanie, za ogromną sympatię radzieckiej publiczności. W Polsce dochodziły do niej różne, niezbyt miłe opinie na jej temat. Miała świadomość tego, że jest w jakiś sposób pomijana i w radiu i w telewizji. Bardzo to przeżywała. Dlatego tak chętnie jeździła do Związku Radzieckiego. Mówiła mi zamyślona: „Tam jestem przyjmowana z otwartymi ramionami, czekają na mnie, a we własnym kraju…”
Anna German zmarła w Warszawie w nocy z 25 na 26 sierpnia 1982 roku
Źródło: Mariola Pryzwan, Tańcząca Eurydyka. Anna German we wspomnieniach, Wydawnictwo Marginesy, Warszawa 2013.
Redakcja: Tomasz Leszkowicz