Aleksandra Kołłontaj - bolszewicka feministka?
Aleksandra Kołłontaj: walcząca feministka
Aleksandra Michajłowna Kołłontaj (ros. Александра Михайловна Коллонтай) urodziła się 31 marca 1872 r. w Petersburgu. Była córką carskiego generała, feministką, która w okresie rewolucji i wojny domowej w Rosji stała się najbardziej znaną działaczką bolszewicką. Głosiła bardzo radykalne poglądy, m.in. w sprawach dotyczących obyczajowości. Twierdziła np., że kobiety trzeba wyzwolić nie tylko pod względem ekonomicznym, ale i psychologicznym. Drogą do tego miał być seks bez zobowiązań, który jej zdaniem wpoiłby kobietom nawyk chronienia własnej osobowości w społeczeństwie całkowicie zdominowanym przez mężczyzn. Uważała też, że wszelkie rodzaje związków seksualnych są dopuszczalne. Przewidywała, że z czasem rodzina zaniknie, a ciężar wychowania dzieci weźmie na siebie społeczeństwo i państwo. Należała do lewicowych komunistów, ośmielających się krytykować Lenina za jego rozmaite posunięcia sprzeczne z marksistowską ortodoksją, np. za przywracającą wolny rynek Nową Politykę Ekonomiczną (NEP). Weszła w skład grupy tzw. starych bolszewików i jako jedna z bardzo nielicznych z tego grona została przez Stalina pozostawiona przy życiu. Zmarła 9 marca 1952 r. w Moskwie (fot. George Grantham Bain Collection (Library of Congress; domena publiczna) % Dwudziestego trzeciego lutego (8 marca) 1917 r. wściekli z powodu fatalnej aprowizacji ludzie wylegli na ulice Piotrogrodu i zaczęli krzyczeć: „Dajcie chleba!”. Wcześniej starali się nie wychodzić ze swoich mieszkań, bo przez całe miesiące trzymał wyjątkowo siarczysty mróz i dopiero teraz nastąpiło ocieplenie. Ani demonstranci, ani Mikołaj II (przebywający w kwaterze głównej armii rosyjskiej w Mohylewie na Białorusi) nie zdawali sobie sprawy, że właśnie zaczęła się rewolucja. Ponieważ w następnych dniach tłumy dalej przewalały się po stolicy, car kazał w końcu wojsku przeprowadzić pacyfikację. Padły strzały, ale zaraz potem nastąpił bunt części żołnierzy. Wystarczyły dwa tygodnie od pierwszej demonstracji i monarcha usłyszał od swoich generałów, że najlepiej zrobi, jeśli abdykuje. Zastosował się do tej rady i tak oto bezkrwawa prawie rewolucja zmiotła trwające 300 lat panowanie Romanowów.
Aleksandra Kołłontaj na czele bolszewickiego kierownictwa
Monarchię zastąpiła republika, którą administrował zdominowany na początku przez liberałów Rząd Tymczasowy, który jednak musiał się liczyć z powstałą jednocześnie Radą Piotrogrodzką. Rychło przekształciła się ona w Piotrogrodzką Radę Delegatów Robotniczych i Żołnierskich i była kontrolowana przez lewicę, przede wszystkim mienszewików. W ślad za Radą Piotrogrodzką w kraju i na froncie jak grzyby po deszczu wyrosły rozpolitykowane rady żołnierskie i robotnicze, stanowiące konkurencję dla administracji rządowej i osłabiające i tak już niskie morale armii rosyjskiej walczącej z wojskami Niemiec i Austro-Węgier. W owym czasie bolszewicy nie mieli jeszcze wielkiego znaczenia, byli dość powszechnie lekceważeni, co dla wszystkich, także dla większości najbliższych towarzyszy Lenina, skończyło się albo źle, albo bardzo źle.
Na wieść o rewolucji Kołłontaj szybko pojawiła się w Piotrogrodzie i jako znana działaczka feministyczna z dnia na dzień została włączona do bolszewickiego kierownictwa. Najpierw, w ramach Rady Piotrogrodzkiej, uczestniczyła w pracach komórki zajmującej się organizacjami wojskowymi, a potem została dokooptowana do prezydium partii Lenina. Wraz z innymi ważnymi bolszewikami witała go 3 kwietnia 1917 r. na Dworcu Fińskim, po tym jak za zgodą Niemców przejechał ze Szwajcarii przez terytorium Rzeszy i via Skandynawia dotarł do stolicy. Przez osiem miesięcy dzielących obie rewolucje Kołłontaj udzielała się m.in. jako delegat podczas zjazdu Socjaldemokratycznej Partii Robotniczej Rosji i w redakcji czasopisma „Rabotnica” („Robotnica”). W czasie szturmu Pałacu Zimowego w nocy z 24 na 25 października (6 na 7 listopada) razem z całą bolszewicką wierchuszką siedziała w Instytucie Smolnym.
Nie znalazła się wśród pierwszych nominowanych do rządu Lenina, ale już po dwóch dniach otrzymała stanowisko ludowego komisarza do spraw społecznych. W całym bodaj świecie kobieta nie pełniła wcześniej tak wysokiej funkcji w rządzie, choć niektórzy historycy wspominają Jewheniję Bosz, która 28 października (10 listopada) została komisarzem ludowego sekretariatu spraw wewnętrznych w rządzie powstającej wówczas Ukraińskiej Ludowej Republiki Rad. Kołłontaj otrzymała bardzo szerokie prerogatywy. Jak sama wspominała, w jej gestii znajdowały się:
I schroniska [dla bezdomnych], i inwalidzi wojenni, i warsztaty, gdzie wytwarzano tak potrzebne wówczas protezy, i szpitale, i sanatoria, i kolonie dla zakaźnie chorych, i domy wychowawcze, i instytuty dla panien, i domy dla ociemniałych.
Zaczęła od napisania projektów dekretów o rozwodach i ślubach cywilnych oraz o zniesieniu ślubów kościelnych. Dzięki nim od grudnia 1917 r. na obszarach kontrolowanych przez bolszewików można się było rozwieść, wysyłając do urzędu stosowną deklarację. Wystarczyło, że zrobiło to tylko jedno z małżonków. Wielu uznało te dekrety za początek walki z Cerkwią, ale bardziej prawdopodobna wydaje się teza, że Kołłontaj mniej myślała o zwalczaniu duchowieństwa, a więcej o natychmiastowym wdrażaniu w życie swoich pomysłów. Następnie zrównała w prawach dzieci z prawego oraz nieprawego łoża i zabrała się za tworzenie w swoim komisariacie departamentu ochrony macierzyństwa oraz za powołanie organizacji wspierającej inwalidów wojennych. W grudniu 1917 r. za jej przyczyną Sownarkom, czyli Rada Komisarzy Ludowych, powołał takie ciało i od Nowego Roku 1918 okaleczeni żołnierze mogli liczyć na niewielką rentę. Podczas głodu towarzyszącemu wojnie domowej renty te zamieniono na racje żywnościowe.
W tym okresie bodaj największe problemy Kołłontaj miała z Cerkwią. Dekrety o rozwodach i ślubach cywilnych wywołały sprzeciw duchowieństwa, jednak prawdziwą wściekłość spowodował słynny dekret o ziemi z 26 października 1917 r., który odbierał obszarnikom, w tym Cerkwi i klasztorom, posiadaną przez nich ziemię. W ślad za nim poszły kolejne rozporządzenia uderzające w Cerkiew. Z inicjatywy Kołłontaj bolszewicy zdecydowali np. o przejęciu reszty majątku zakonów i utworzeniu w monastyrach oraz innych obiektach należących do mnichów domów opieki dla inwalidów i starców. W krótkim czasie państwo bolszewickie znalazło się w stanie wojny z Cerkwią. Rosyjska pisarka Zinaida Gippius, zagorzała przeciwniczka bolszewików, a zwłaszcza Aleksandry Kołłontaj, zapisała:
Przesadzili w radości [chodzi o działania Sownarkomu] i Kołłontajka poleciła przejąć Ławrę Aleksandra Newskiego [zakon męski w Petersburgu]. Zaczęli męczyć, wypalili w jednego zakonnika, umarł. Tłum bab i wszelkich prawosławnych zalał miejsce. […] Oddział marynarzy przybył do ławry, żeby zająć mienie zakonników i przekazać ich pomieszczenia inwalidom.
Opór kleru wzrastał z miesiąca na miesiąc, ale ani Lenin, ani „Kołłontajka” nie zamierzali się wycofywać ze swojej polityki kościelnej. Trzydziestego października 1918 r. „Wieczernije Izwiestija” („Wiadomości Wieczorne”) wydrukowały jej artykuł zatytułowany Starost’ — nie proklatje, a zasłużennyj otdych ([Starość — to nie przekleństwo, lecz zasłużony odpoczynek]). Zaczynał się od słów: W państwie komunistycznym nie może i nie powinno być miejsca na bezdomność, porzucenie oraz samotną starość.
Tekst jest fragmentem książki Marty Panas-Goworskiej i Andrzeja Goworskiego „Naznaczeni przez rewolucję bolszewików”:
W 1917 r. Aleksandra Kołłontaj skończyła 45 lat i zaczęła mieć problemy ze zdrowiem, czym zresztą tłumaczono jej częste nieobecności na ważnych spotkaniach czy konferencjach. Powody absencji były bardziej złożone. Podobnie jak Lew Trocki i wielu innych przywódców bolszewickich, protestowała przeciw podpisaniu 3 marca 1918 r. pokoju brzeskiego, będącego w istocie całkowitą kapitulacją wobec państw centralnych. Naraziła się tym Leninowi, uważającemu, że bolszewicy za wszelką cenę muszą zyskać wolne ręce w wewnętrznej walce o Rosję. Mieli nie tylko do pokonania liczne armie białych, ale też do spacyfikowania ogromną część nieprzychylnego im społeczeństwa. Musieli zatem szukać kompromisów, m.in. z Cerkwią, czego nie ułatwiała Kołłontaj, pragnąca natychmiastowej przebudowy społeczeństwa. Opór wzbudzały jej nowatorskie pomysły przyjmowane zwłaszcza na prowincji nie tylko z ogromną rezerwą, ale też z kompletnym niezrozumieniem. W 1918 r. w ponad 200-tysięcznym Saratowie miejscowi anarchiści, powołując się na dekrety o rozwodzie, wydali odezwę o… uwłaszczeniu żon i panien. Slogany na ich plakatach krzyczały: „Ogłasza się nacjonalizację kobiet”. Nic z tego nierozumiejący ludzie uwierzyli w te idiotyzmy i zaczęli ukrywać swoje córki i małżonki przed rewolucjonistami. Cóż bowiem im pozostało, skoro w wydanym przez anarchistów dokumencie można było przeczytać, w jaki sposób i kiedy można uprawiać seks z dowolną mieszkanką Saratowa? Ostatecznie bolszewicy rozstrzelali pomysłowych prawodawców, ale cała ta sprawa ośmieszyła odważne koncepcje Aleksandry Kołłontaj.
Słynne zdanie, że „miłość fizyczna jest jak szklanka wody”, czyli oczywista i niezbędna w życiu, przypisano jej, choć w rzeczywistości wypowiedział je Anatolij Łunaczarski. Leninowi i wielu innym ważnym towarzyszom propagowanie rewolucji seksualnej nie mogło się podobać. Wódz, mimo że przez lata żył w trójkącie małżeńskim, uważał „wolną miłość” za „pomysł burżuazyjny”. Co dokładnie myślał o pomysłach Aleksandry Kołłontaj dotyczących seksu, wiemy dzięki zapiskom niemieckiej komunistki Clary Zetkin:
Dowiedziałem się, że sprawy płci i małżeństwa są głównym tematem rozmów na wieczorkach z udziałem naszych towarzyszek. Są one najważniejszym przedmiotem zainteresowania, indoktrynacji politycznej i edukacji. Kiedy to usłyszałem, nie wierzyłem własnym uszom. Pierwszy kraj dyktatury proletariackiej okrążony przez kontrrewolucjonistów z całego świata. Sytuacja w samych Niemczech wymaga maksymalnego skupienia wszystkich sił proletariackich, rewolucyjnych w celu pokonania nasilającej się i narastającej kontrrewolucji. A tymczasem towarzyszki dyskutują sobie o sprawach płci… Takie błędne przekonania są szczególnie szkodliwe, szczególnie niebezpieczne w ruchu młodzieżowym. Łatwo mogą przyczynić się do nadpobudliwości i przesady w życiu płciowym niektórych, z uszczerbkiem dla młodego zdrowia i sił…
Musi pani znać tę słynną teorię, że w społeczeństwie komunistycznym zaspokajanie popędu płciowego, miłości, będzie równie proste i błahe jak wypicie szklanki wody. Teoria szklanki wody zupełnie przewróciła w głowie naszej młodzieży…
Niewątpliwie Lenin i bolszewicki establishment ze zgrozą spoglądali na poczynania niektórych artystów i działaczy, którzy właściwie zrozumieli poglądy komisarz Kołłontaj. Przykładem może być Sowietskaja eroticzeskaja azbuka ([Radziecki alfabet seksualny]) Siergieja Mierkułowa, w którym każda litera składała się z postaci uprawiających miłość w pozycjach raczej nieznanych większości proletariuszy, chłopów oraz przedstawicieli inteligencji pracującej miast i wsi. Rosyjskie Ш (sz) zostało przedstawione jako trójkąt kochanków, którzy nie tylko kopulują, ale i oddają się fellatio. W przypadku Kołłontaj ostateczna inspiracja do odejścia od polityki przyszła z całkiem innej strony — zgodnie z przysłowiem „Kto mieczem wojuje, ten od miecza ginie” pokonał ją Eros.
Przystojny Ukrainiec Pawieł Dybienko, który razem z Władimirem Antonowem-Owsiejenką i Nikołajem Krylenką uczestniczył w triumwiracie kierującym komisariatem wojny i marynarki, urzekł Kołłontaj i swoją powierzchownością, i niemal brutalnym podejściem do seksu. Wywiązał się romans, a starsza o 17 lat Aleksandra nie kryła szczęścia. Na zdjęciach tej pary widać wyraźnie, że jej oczy, zawsze wpatrzone w Pawieła, płoną ogniem. Niestety, Dybienko, za którego wyszła w 1918 r. i pozostawała jego żoną do 1922 r., okazał się alkoholikiem i erotomanem cieszącym się wielkim wzięciem u kobiet. Jak tu nie być zazdrosną — zachodziła zapewne w głowę Kołłontaj, zastanawiając się przy tym, czy głoszone przez nią samą idee są aby na pewno słuszne.
Problemy miłosne zbiegły się z okresem, kiedy Lenin i najbliżsi mu ludzie patrzyli na nią krzywo za krytykę pokoju brzeskiego, a przy Radzie Komisarzy Ludowych powstawał właśnie Żenotdieł, czyli pierwszy w świecie urząd do spraw kobiet. Kierować nim miały Kołłontaj oraz Inessa Armand, kochanka Lenina. W końcu przepracowana, skarżąca się na zdrowie komisarz, po jednej z awantur z pijanym Dybienką, który próbował popełnić samobójstwo, zapragnęła zaszyć się w miejscu, gdzie znajdzie spokój. Najprawdopodobniej wiosną 1922 r. napisała do Stalina rozpaczliwy list, w którym, jak konstatuje jej biograf,
prosiła sekretarza generalnego K[omitetu] C[entralnego] partii, żeby wysłać ją gdzieś dalej, do nowej pracy. Mógłby to być Daleki Wschód, gdzie przedłużała się wojna domowa i toczyła się wciąż walka o władzę radziecką. Albo też jako szeregowego pracownika do jednej z misji zagranicznych [których Rosja Radziecka jeszcze prawie nie miała]. S
ama Kołłontaj nie zdradziła, co wówczas napisała, i po latach odnotowała w dzienniku tylko tyle: W piśmie do Stalina zawarłam wszystko, jak było. O naszym moralnym rozchodzeniu się z Pawiełem, o moim osobistym bólu i decyzji zerwania z Dubienką. List ten z wielu względów był na rękę Stalinowi, który po kilku miesiącach dał jej odpowiedź: Wyznaczamy was na odpowiedzialne stanowisko za granicą. Przyjeżdżajcie natychmiast do Moskwy. Stalin.
Karierę dyplomatyczną rozpoczęła jako druga jako druga w dziejach światowej dyplomacji kobieta będąca faktycznym ambasadorem (choć nosiła mający mniejszą rangę tytuł posła) kobieta poseł w Norwegii, po czym pracowała w Meksyku i przez długie lata prowadziła ambasadę radziecką w Szwecji. Dyplomacja stała się zupełnie nowym i bardzo długim etapem w życiu Aleksandry Kołłontaj. I choć do śmierci w 1952 r. towarzyszyła jej opinia skandalistki, to wyjazd ze Związku Radzieckiego do norweskiej Kristianii był zwieńczeniem jej wieloletniej działalności rewolucyjnej. Wygrała, bo uszła z życiem, ponieważ zadała dotkliwy cios bolszakom, ale czy osiągnęła coś trwałego w dziedzinach społecznej i demograficznej? Raczej nie, gdyż Stalin po zdobyciu pełni władzy pod koniec lat 20. brutalnie poprzekreślał większość jej koncepcji, łącznie z prawem do szybkiego i prostego rozwodu.