Aleksander Szymielewicz: bohaterski medyk Powstania Warszawskiego
W biografiach wybitnego polskiego kompozytora Karola Szymanowskiego Aleksander Szymielewicz wymieniany jest zazwyczaj wyłącznie z nazwiska w gronie bliskich artyście osób. Część badaczy wprost nazywa go „kochankiem” Szymanowskiego (homoseksualizm kompozytora nie był tajemnicą), inni ograniczają się do określenia Szymielewicza „przyjacielem” artysty. Zarówno jedni, jak i drudzy mają rację, gdyż romans autora Harnasiów z młodszym o trzydzieści lat studentem medycyny przerodził się następnie w kilkuletnią bliską przyjaźń. Dotychczas nikt nie opisał jednak dokładnie życiorysu Aleksandra Szymielewicza, a jego postać zdecydowanie zasługuje na przypomnienie. W czasie Powstania Warszawskiego młody lekarz poświęcił bowiem swoje życie, ratując potrzebujących pomocy mieszkańców stolicy.
Młody patriota z Lidy
Aleksander Szymielewicz urodził się 13 sierpnia 1912 roku w Lidzie w guberni wileńskiej na terenie dzisiejszej Białorusi jako syn Jana Szymielewicza i Zofii z Makarewiczów. Data urodzenia znana jest z jego dokumentów studenckich, przechowywanych w Archiwum Uniwersytetu Warszawskiego. W aktach Polskiego Czerwonego Krzyża podano zaś błędnie, że przyszedł na świat 9 marca 1912 roku. Ojciec Olesia, bo tak w skrócie nazywano Aleksandra, wyznawał religię rzymskokatolicką, zaś matka była wyznawczynią prawosławia. Jego stryjem był historyk Michał Szymielewicz, znawca i dziejopis ziemi lidzkiej. Poprzez matkę Aleksander był spokrewniony z dyplomatą II Rzeczypospolitej, naczelnikiem Wydziału Wschodniego Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP i bliskim współpracownikiem ministra Józefa Becka, Tadeuszem Kobylańskim. Postać kuzyna Szymielewicza budzi wśród badaczy kontrowersje, bowiem według historyka Pawła Piotra Wieczorkiewicza Kobylański co najmniej do 1937 roku w tajemnicy przed polskimi władzami miał pracować dla sowieckiego wywiadu.
Rodzina Szymielewiczów cieszyła się na terenie Lidy dużym szacunkiem i prestiżem, nic więc dziwnego, że Jan i Zofia Szymielewiczowie pragnęli zapewnić swojemu synowi jak najlepszą przyszłość. W 1923 roku wysłali go do prestiżowego Gimnazjum Państwowego im. Romualda Traugutta w Brześciu nad Bugiem, w którym Jan Szymielewicz pracował jako sekretarz. W roku szkolnym 1929/1930, kiedy Oleś był w siódmej klasie, w gimnazjum uczyło się 504 uczniów, w tym 429 Polaków, 49 Żydów i 23 Rosjan. Z publikowanych co roku sprawozdań dyrekcji szkoły wynika, że Szymielewicz był przeciętnym uczniem i najczęściej otrzymywał stopień dostateczny.
11 listopada 1928 roku młodzież szkolna z Brześcia przygotowała specjalną okolicznościową księgę z utworami poświęconymi dziesięcioleciu niepodległości Polski. Znalazło się w niej również opowiadanie Świt autorstwa Aleksandra Szymielewicza. Brzeski gimnazjalista opisał w nim, jak wraz ze wschodem słońca w „krainie Lachów” pojawia się zbrojny złoty orszak:
Orszak sunie powoli, cicho, majestatycznie, tylko szum husarskich skrzydeł przerywa poranną ciszę. – Co to? Czy to aniołowie przyszli do biednego kraju znękanego niewolą, czy też wizje bohaterów poległych w obronie ojczyzny? Nie! To huf rycerzy idzie bronić kochanej Warszawy, huf, prowadzony przez naszego bohaterskiego Wodza!
– pisał Oleś, nawiązując do pamiętnych wydarzeń z 1918 roku. Następnie opisywał, jak wyzwolona stolica triumfuje w blasku chwały:
Już są pod Warszawą, już są widoczne szeregi wroga, który zwartą ławą idzie na gród królewski. Wódz daje znak – i przy dźwiękach prastarej „Bogurodzicy” pędzą zwarte szyki na wroga. Ten pierzcha w popłochu, a hufy rycerskie idą ciągle bez końca. Warszawa wolna, a z nią i Polska! Wiatr niesie te słowa coraz dalej i dalej, a za nim powtarzają to drzewa, ptaki, pola, lasy, łąki, góry, wioski.
Publikując w księdze ten okolicznościowy utwór, młody patriota z brzeskiego gimnazjum nie przypuszczał, że szesnaście lat później przyjdzie mu oddać życie za polską stolicę. Tymczasem w maju 1931 roku Oleś zdał egzamin dojrzałości i postanowił wyjechać do Warszawy, aby tam szukać perspektyw dalszego rozwoju. To właśnie w stolicy poznał mężczyznę, który całkowicie odmienił jego życie.
„Żona” Szymanowskiego
Okoliczności spotkania Aleksandra Szymielewicza i kompozytora Karola Szymanowskiego zostały opisane w książce sekretarki artysty Leonii Gradstein i pisarza Jerzego Waldorffa Gorzka sława : „Szymanowski poznał Olka Szymielewicza, kiedy ten – będąc akurat po maturze – znalazł się w towarzystwie niewłaściwym i szedł po prostej drodze do zmarnowania się. Pierwszą troską kompozytora było wyciągnąć młodego chłopca z niebezpiecznego otoczenia i umieścić w zaprzyjaźnionym domu, gdzie Olek miał przykłady tego, jak w każdych warunkach należy żyć i pracować, aby ocalić siebie i swą przyszłość”. Światowej sławy kompozytor chciał otoczyć Szymielewicza quasi-ojcowską opieką, nauczyć go dobrych manier i obycia w towarzystwie, a przede wszystkim zapewnić mu godziwą edukację. Zamiłowanie Szymanowskiego do młodych mężczyzn nie było tajemnicą wśród jego przyjaciół, którzy plotkowali między sobą o jego kolejnych, porzucanych zazwyczaj po kilku miesiącach, „żonach”. Kiedy artysta poznał Szymielewicza, właśnie zakończył romantyczną relację z młodym aktorem Witoldem Contim. Oleś zjawił się w jego życiu we właściwym momencie, by wypełnić pustkę po utraconym kochanku.
Już w czerwcu 1931 roku, chcąc zapoznać krnąbrnego Aleksandra z kulturą i sztuką, Szymanowski podarował mu broszurę Wychowawcza rola kultury muzycznej w społeczeństwie z dedykacją: „Miłemu, kochanemu Olkowi Szymielewiczowi ze szczerym życzeniem, by ów rzadki dar: wewnętrzny i zewnętrzny urok i piękno, które się stało jego udziałem, rozwijało się i krzepło, by w przyszłości stał się „prawdziwym” – „głębokim” człowiekiem i nie zapomniał swego przyjaciela, z którym go życie przypadkiem zetknęło. Karol Szymanowski”. W drugiej połowie września 1931 roku Oleś był już oficjalnie nazywany „żoną” kompozytora – spędzili razem dwa tygodnie w jego willi „Atma” w Zakopanem. 1 października Szymielewicz musiał już jednak być w Warszawie, bowiem zaczynał naukę w Szkole Podchorążych Sanitarnych, wchodzącej w skład Centrum Wyszkolenia Sanitarnego – ośrodka szkolenia służby zdrowia Wojska Polskiego II Rzeczypospolitej. Równolegle podjął też cywilne studia lekarskie na Wydziale Medycznym Uniwersytetu Warszawskiego. Można przypuszczać, że w wyborze wyższej szkoły pomógł Olkowi wpływowy kochanek.
Polecamy e-book Pawła Rzewuskiego „Warszawa — miasto grzechu: Prostytucja w II RP”:
Książkę można też kupić jako audiobook, w tej samej cenie. Przejdź do możliwości zakupu audiobooka!
Dzięki związkowi z Szymanowskim Aleksander Szymielewicz miał okazję poznać wielu przedstawicieli barwnego świata artystycznego czasów międzywojnia, m.in. pisarza i poetę Jarosława Iwaszkiewicza, kompozytora Zygmunta Mycielskiego czy malarkę i graficzkę Zofię Stryjeńską. Oleś nie wzbudził jednak sympatii przyjaciół kompozytora, którzy zarzucali mu brak obycia i nadmierne wykorzystywanie wrodzonej dobroci Szymanowskiego. 28 grudnia 1931 roku tak skomentowała nową „żonę” autora Króla Rogera Anna Iwaszkiewiczowa w swoim dzienniku: „Chłopak jest ładny, ale głupi, a co jeszcze, wygląda, jakby nie zdawał sobie sprawy, kim jest właściwie Karol i jaki zaszczyt go spotyka (jeśli już w ogóle jego rola może być zaszczytna), że Karol tak się nim zajął. Jest rzeczywiście bardzo zakochany, ale to niegroźne, bo zbyt często mu się to zdarza”.
Miłosna relacja Szymanowskiego i Szymielewicza była zresztą często komentowana w korespondencji Jarosława i Anny Iwaszkiewiczów. 5 lutego 1932 roku Iwaszkiewicz zarzucał Olkowi, że otrzymał od ukochanego pieniądze na przyjazd do Zakopanego, ale ostatecznie nie przyjechał do „Atmy”. Z kolei 9 lutego z satysfakcją donosił żonie: „Doczekałem chwili, kiedy Karol powiedział: „wiesz, koteczku, ten Olek mnie już tak znudził”, prędzej, niż się spodziewałem. Zdaje się, że wszystko już skończone z tej „strasznej” miłości, Karol nie może ponad trzy miesiące kochać kogokolwiek”. Trzy dni później w liście do Anny Iwaszkiewiczowej ostro podsumował Szymielewicza: „Ja zawsze wiedziałem, że ten mały to wielka świnia i nikt prócz samego Karola nie łudził się co do tego, ale zawsze jeszcze człowiek jest zdziwiony, że można być człowiekiem i taką świnią jednocześnie. Taki to i człowiek, po prawdzie powiedziawszy”.
Być może romans kompozytora z Olkiem zakończył się już w lutym 1932 roku, jednak ich przyjaźń przetrwała aż do 1936 roku. W okresie największego rozkwitu uczuć Szymanowskiego do pięknego młodzieńca z Lidy pianista zlecił swej przyjaciółce Mai Berezowskiej namalowanie portreciku Olesia, który zdobił jedną ze ścian „Atmy”. Prawdopodobnie na jego zamówienie powstała również seria aktów Aleksandra Szymielewicza autorstwa jednego z najpopularniejszych polskich fotografików Benedykta Jerzego Dorysa. Datowane na rok 1932 i znajdujące się w zbiorach Biblioteki Narodowej zdjęcia są absolutnym rarytasem w twórczości Dorysa, który bardzo rzadko fotografował nagich mężczyzn (oprócz fotografii Olka wykonał akty m.in. malarza Michała Kalitowicza i baletmistrza Konrada Ostrowskiego).
Pomoc „Kochanego Maestro”
Karol Szymanowski nadal otaczał Aleksandra Szymielewicza troskliwą opieką i dzielił się z nim swoimi radościami i troskami. „Jedyna pociecha, że doskonale mi się pracuje! Już właściwie samą rzecz skończyłem i teraz piszę orkiestrową partycję” – pisał Olkowi 30 kwietnia 1932 roku o postępie prac nad IV Symfonią – Symphonie concertante op. 60, którą stworzył w ciągu czterech miesięcy. Oleś zaś nadal chętnie gościł w zakopiańskiej „Atmie”, budząc tym wielką radość Szymanowskiego. „To jeszcze całe szczęście, że O. jest tu. Zawsze coś młodego, żywego, wesołego” – cieszył się kompozytor w liście do Zofii Kochańskiej 4 września 1932 roku. Z kolei 3 października 1932 roku pisał z Zakopanego do przebywającego w Warszawie Olesia: „Jeżeli otrzymam parę słów od małego w tej – tak ważnej dla mnie – chwili – będzie to dla mnie czymś cennym i miłym...”.
W listach do Szymielewicza Szymanowski często prosił go o drobne przysługi, jednocześnie z ojcowską troską dopytując go o sprawy związane z edukacją i potrzebami materialnymi. Olek był też powiernikiem jego tajemnic, szczególnie tych związanych z pogarszającym się stanem zdrowia kompozytora. Przykładowo w liście z 20 lutego 1933 roku artysta prosił Szymielewicza, żeby nie mówił rodzinie o jego problemach z nerkami. Listy do Szymanowskiego Oleś zaczynał zazwyczaj od zwrotu „Maestro Moje Kochane”, a kończył je słowami: „Całuję, Olek”.
Aleksander mieszkał w tym czasie przy ulicy Nowowiejskiej 71 w Warszawie, niedaleko Leonii Gradstein - sekretarki swojego cenionego przyjaciela. Wkrótce został zresztą jej sublokatorem. Niekiedy, chcąc zaoszczędzić na kopertach, Szymanowski wysyłał do Szymielewicza w jednej kopercie listy do obydwu bliskich sobie osób. Sekretarka artysty odpowiadała też za rozporządzanie jego finansami, z których Oleś bardzo często musiał korzystać. Romans z Szymanowskim, choć niewątpliwie pomógł Szymielewiczowi w nauce manier i ogłady, nie zmienił całkowicie jego nieokiełznanej natury. Młodzieniec nadal wpadał w rozmaite kłopoty, przez co musiał zaciągać u „Kochanego Maestro” rozmaite pożyczki. „Niech Pani będzie łaskawa z tych pieniędzy wręczyć Olkowi Szymielewiczowi 100 (sto) złotych” – prosił sekretarkę kompozytor w liście z 11 marca 1933 roku. Wsparcie finansowe dla Olka trwało przez kolejne trzy lata, a wydatki na Szymielewicza regularnie pojawiały się na liście rozchodów artysty.
W listach Szymanowskiego do Szymielewicza i Leonii Gradstein bardzo często pojawiał się wątek studiów Olesia, z którymi miał on różne problemy. 10 maja 1932 roku zdał egzaminy z pierwszego roku, ale z drugim nie było już tak łatwo. Na przełomie 1934 i 1935 roku walczył o możliwość powtórzenia roku, za radą kompozytora kontaktując się z samym kierownikiem Departamentu Szkolnictwa Wyższego Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, Janem Stanisławem Bystroniem. W normalnej sytuacji Olek zostałby zapewne skreślony z listy studentów, jednak wsparcie wpływowego przyjaciela niejednokrotnie ratowało go z opresji i pozwalało kontynuować studia. Dzięki pomocy Szymanowskiego 7 lipca 1936 roku Szymielewicz pomyślnie ukończył drugi rok studiów.
Lubisz czytać artykuły w naszym portalu? Wesprzyj nas finansowo i pomóż rozwinąć nasz serwis!
Kompozytor pomógł też Szymielewiczowi znaleźć odpowiednią pracę, aby w końcu młody student sam zarabiał na życie i nie nadużywał dłużej jego dobroci. W 1935 roku Oleś zaczął pracę u kierownika produkcji filmowej Stanisława Szebegi, zapewne w charakterze asystenta. „Olek pracuje nadal bardzo porządnie i sumiennie dotrzymuje godzin pracy. Jedyny zarzut, który mu stawia Szebeko, to zbyt mały entuzjazm do tej pracy, wie Pan, to jest właściwie największą wadą Olka” – komentowała Leonia Gradstein w liście do Szymanowskiego z 13 czerwca 1935 roku. Z pewnością Szymielewicza bardziej zadowoliłaby praca aktora niż szeregowego pomocnika. 15 maja 1934 roku jego zdjęcie w mundurze z atelier Dorysa pojawiło się w konkursie na króla i królową „Wiadomości Filmowych”. Nie wiadomo, czy występujący pod pseudonimem „Aleksander Mielewicz” student medycyny spodobał się czytelnikom pisma, bowiem wybory nie doczekały się rozstrzygnięcia.
Czas się usamodzielnić
Chociaż jeszcze na przełomie 1935 i 1936 roku Szymielewicz i jego kuzyn Tadeusz Kobylański spędzali wczasy zimowe u Szymanowskiego w „Atmie”, w niedługim czasie relacje Olesia z artystą uległy pogorszeniu. Olek cały czas wpadał w mniejsze lub większe kłopoty, przez co jego korespondencja z kompozytorem zaczęła być coraz rzadsza. Przestał też już potrzebować wsparcia finansowego „Maestro”, o czym donosiła Szymanowskiemu w liście z 24 lutego 1936 roku jego sekretarka Gradstein: „Poufnie mówiąc, Olek żyje teraz tak wygodnie, a nawet zbytkownie, tak na wszystko ma, ma dwa nowe ubrania, masę bielizny i najróżniejszych przedmiotów raczej luksusowych. Dziś dostał znowu nową lampę, kilka tygodni temu świecznik antyczny. Uważam, że może śmiało zrzucić ten obowiązek z Pana”. Stało się jasne, że wygodne życie utrzymanka kompozytora powoli dobiega końca i Szymielewicz musi sam zmierzyć się z trudami dorosłego życia.
W maju 1936 roku Aleksander wyprowadził się od Leonii Gradstein z powodu sprzeczki z jej przyjaciółką Laurą Chmielińską (dawną ukochaną filozofa Romana Ingardena), po której mąż Laury Jan Chmieliński zabronił Szymielewiczowi przychodzenia do ich mieszkania. Szczegóły skandalu towarzyskiego z udziałem krnąbrnego Olesia nie są znane, jednak z listu Gradstein do Szymanowskiego z 30 maja 1936 roku wynika, że „postępek Olka był klasycznym przykładem niewdzięczności” i był dla niej „dużą decepcją”. „Z drugiej jednak strony, jak zwykle przy swoich mądrych posunięciach, sam sobie najwięcej zaszkodził i to jest dla niego dostateczną karą” – podsumowała postępek byłego sublokatora. W tym samym liście stwierdziła, że Oleś jest niezbyt mądry, dziecinny i złośliwy.
Po raz ostatni Karol Szymanowski wspomniał o Szymielewiczu w odpowiedzi na list Gradstein z 4 czerwca 1936 roku. Wyraził ubolewanie z powodu nieprzyjemnego zajścia z jego udziałem i zastanawiał się, gdzie przyjaciel obecnie przebywa. Dopytywał też, czy na pewno uregulował z Leonią wszystkie sprawy finansowe. Swoją relację z Olkiem opisał wówczas w następujących słowach: „Zastanowiło mię, co Pani pisze o ciągle trwających plotkach na ten temat. To szczególne, ta zła wola „przyjaciół” wobec mnie. Pani najlepiej wie, jak się przedstawia cała ta sprawa, i że tylko najlepsze, aż do przesady, motywy kierowały moim postępowaniem w stosunku do O.”. Szymanowski nie doprecyzował o jakie dokładnie plotki chodziło, ale jego wypowiedź świadczy o tym, że w 1936 roku więzi łączące kompozytora ze studentem medycyny nadal były szeroko komentowane w artystycznym świecie. Relację kochanków, a następnie bliskich przyjaciół ostatecznie przerwała śmierć Karola Szymanowskiego. Artysta zmarł 29 marca 1937 roku w klinice Du Signal w Lozannie po wieloletnich zmaganiach z gruźlicą.
Pozbawiony wsparcia Szymanowskiego Oleś w końcu wziął się w garść i zaczął wychodzić na prostą. 1 lipca 1938 roku wyruszył z portu w Gdyni w trwającą miesiąc podróż statkiem S.S. Vigilant do Stanów Zjednoczonych. Z karty pokładowej Olka można się dowiedzieć, że był 168-centymetrowym blondynem o jasnej cerze i błękitnych oczach. 4 sierpnia 1938 roku przypłynął do Nowego Orleanu, a następnie spędził kilka tygodni w Teksasie. Po powrocie do Polski postanowił bardziej przyłożyć się do studiów medycznych, należał nawet do uniwersyteckiego Koła Medyków.
Medyk i humanista
W chwili wybuchu II wojny światowej Szymielewicz mieszkał przy ulicy Tamka 14. Hitlerowcy przejęli wówczas budynki należące do Uniwersytetu Warszawskiego, ale nie zdołali zniszczyć polskiej oświaty. Od października 1939 roku z inicjatywy profesora Witolda Orłowskiego zaczęły funkcjonować tajne komplety dla studentów medycyny, którzy nie zdążyli skończyć studiów ze względu na okupację niemiecką. Tajne nauczanie objęło również studentów Szkoły Podchorążych Sanitarnych. Dzięki tej inicjatywie Szymielewicz mógł 8 stycznia 1940 roku uzyskać wreszcie upragnione absolutorium, a 2 maja 1940 roku przystąpić do ostatniego egzaminu dyplomowego. Od stycznia do kwietnia 1940 roku w przyspieszonym tempie zaliczył trzeci, czwarty i piąty rok studiów. Z egzaminów największy problem sprawiała mu interna, którą zdał dopiero za trzecim razem. Pozostałe przedmioty zaliczył w większości na ocenę dostateczną. Ze względu na okupację hitlerowską Oleś musiał złożyć na dyplomie oświadczenie następującej treści: „Orzekam w miejscu przysięgi, że jestem czysto aryjskiego pochodzenia, czyli że pomiędzy czterema moimi przodkami po stronie ojca i matki nie mam ani jednego żyda”.
23 lipca 1941 roku już jako pełnoprawny doktor Aleksander Szymielewicz został przyjęty do Izby Lekarskiej Warszawsko-Białostockiej. Pracował również w Lecznicy dla Przychodzących Chorych przy ulicy Nowogrodzkiej 5. W międzyczasie do Warszawy przyjechała jego owdowiała matka Zofia Szymielewiczowa, która uciekła z zajętych przez Armię Czerwoną Kresów. Ojciec lekarza został w nieznanych bliżej okolicznościach zamordowany przez Sowietów. Tragiczna śmierć Jana Szymielewicza z pewnością zbliżyła Olesia do matki. Wcześniej nie utrzymywał on bowiem bliższych relacji z mieszkającą w Lidzie rodziną.
Polecamy e-book Michała Przeperskiego „Gorące lata trzydzieste. Wydarzenia, które wstrząsnęły Rzeczpospolitą”:
Książkę można też kupić jako audiobook, w tej samej cenie. Przejdź do możliwości zakupu audiobooka!
W czasie wojny Szymielewicz rozwijał również swoje humanistyczne zainteresowania, pomagając Ludwice Bogórskiej i Zofii Chomętowskiej w prowadzeniu założonego w 1940 roku antykwariatu „Krynolina” przy ulicy Mazowieckiej 2. „Jest jeszcze Oleś Szymielewicz (protegowany Ludwini), znany jako „Oletka”, do wszystkiego. Medyk z wykształcenia, znawca i miłośnik sztuki, przystojny młodzian, przyjaciel Szymanowskiego. Czaruje klientki i wmawia im różne banialuki” – opisywała go w swoich wspomnieniach Na wozie i pod wozem Zofia Chomętowska. W zależności od stopnia zamożności klientek, „Oletka” podawał im niższą lub wyższą cenę sprzedawanego obiektu. „Krynolina” przeszła do historii jako najpiękniejszy antykwariat okupowanej Warszawy, a swoje prace wystawiali w niej między innymi malarze Tadeusz Nartowski i Maciej Nehring oraz doskonale znana Olesiowi Maja Berezowska.
Nieść pomoc stolicy
Działalność „Krynoliny” brutalnie przerwał wybuch Powstania Warszawskiego 1 sierpnia 1944 roku. Aleksander Szymielewicz poświęcił się wówczas w całości działalności medycznej, zajmując się opatrywaniem rannych żołnierzy i ludności cywilnej. Zgodnie z informacjami archiwum Polskiego Czerwonego Krzyża, mieszkał wówczas w kamienicy przy ulicy Krakowskie Przedmieście 55, w której na przełomie XIX i XX wieku mieścił się luksusowy sklep Towarzystwa Zakładów Żyrardowskich „Hille & Dietrich”, a następnie Bank Cukrownictwa i apteka Wendego. W okresie okupacji mieszcząca się na parterze apteka Wendego stała się lokalem „Nur für Deutsche” (tylko dla Niemców), a 10 lipca 1944 roku żołnierze batalionu „Parasol” w brawurowej akcji przejęli przechowywane w niej olbrzymie zapasy leków i opatrunków.
19 sierpnia 1944 roku w kościele dominikanów pod wezwaniem św. Jacka przy ulicy Freta 8/10 zaczął funkcjonować powstańczy szpital, w którym jednym z lekarzy został Aleksander Szymielewicz. Miejsce przeznaczone do pomocy warszawiakom było jednak od samego początku nieustannie bombardowane i ostrzeliwane przez hitlerowców. Medycy znieśli pacjentów do podziemi świątyni, lecz na niewiele się to zdało. 26 sierpnia 1944 roku budynek runął, a śmierć poniosło wówczas ponad tysiąc osób. 2 września 1944 roku Niemcy przystąpili do ostatecznej likwidacji szpitala, w którego podziemiach przebywało jeszcze ok. 200 pacjentów. Osiemdziesięciu lżej rannym zezwolono na opuszczenie szpitala, zaś ciężko rannych wyniesiono na ulicę. Przez dwa dni przebywali oni pod gołym niebem, dopóki nie pozwolono przenieść ich do szpitala w kościele karmelitów na Krakowskim Przedmieściu. W międzyczasie jednak co najmniej kilkunastu z nich zostało zamordowanych.
To właśnie między 26 sierpnia a 2 września 1944 roku należy datować bohaterską śmierć 32-letniego medyka z Lidy. Tragiczny los Aleksandra Szymielewicza opisała Leonia Gradstein w poświęconej Szymanowskiemu książce Gorzka sława : „Kiedy został ranny, nie zgodził się na przerwanie swych czynności, tylko kazał się znieść do piwnic budynku, aby dalej leczyć złożonych tam jeszcze ciężej rannych od siebie. I w owych piwnicach zginął wraz ze swym polowym szpitalikiem, przysypany gruzami domu rozbitego przez bomby hitlerowskie”. Relacja Gradstein jest jednak niedokładna, gdyż doktor Szymielewicz nie zginął w gruzach domu, lecz kościoła. Inna wersja głosi z kolei, że przeżył zawalenie się budynku, ale kilka dni później został rozstrzelany w ruinach świątyni. W Powstaniu Warszawskim zginęła również matka Olka, Zofia Szymielewiczowa.
Ciało Aleksandra Szymielewicza nigdy nie zostało odnalezione. Co jakiś czas archeolodzy powracają jednak na teren kościoła i klasztoru dominikanów na Freta z nadzieją, że uda się odszukać i zidentyfikować kolejne ofiary Powstania Warszawskiego. Być może lekarz, który zginął w służbie walczącej o wolność stolicy, doczeka się w końcu godziwego pochówku.
Bibliografia:
- Opracowania:
- I Sprawozdanie Dyrekcji Państwowego Gimnazjum im. Romualda Traugutta w Brześciu nad Bugiem za rok szkolny 1928/29, nakładem Dyrekcji Państwowego Gimnazjum, Brześć 1929.
- II Sprawozdanie Dyrekcji Państwowego Gimnazjum im. Romualda Traugutta w Brześciu nad Bugiem za rok szkolny 1929/30, nakładem Dyrekcji Państwowego Gimnazjum, Brześć 1930.
- Aleksander Szymielewicz, [w:] Lista cywilnych ofiar Powstania Warszawskiego, [dostęp: 27 września 2019 roku], https://www.1944.pl/ofiary-cywilne/aleksander-szymielewicz,46674.html.
- Brzeska młodzież szkolna w 10. rocznicę Niepodległości, pod red. A. Maciurzyńskiego, Komitet Nauczycielski w Brześciu, Brześć 1928.
- Karol Szymanowski (1882–1937), „Nowiny Literackie” 1947, nr 3–4.
- Konkurs na króla i królowę „Wiadomości Filmowych”, „Wiadomości Filmowe” 1934, nr 10.
- Księga pochowanych żołnierzy polskich poległych w II wojnie światowej, t. 2: Żołnierze podziemnych formacji niepodległościowych, pod red. Edwarda Pawłowskiego, Wydawnictwo Ajaks, Pruszków 1994.
- Chomętowska Zofia, Na wozie i pod wozem, Biblioteka Iberyjska, Warszawa 2007.
- Iwaszkiewicz Jarosław, Iwaszkiewiczowa Anna, Listy 1932–1939, Wydawnictwo Czytelnik, Warszawa 2014.
- Gliński Jan Bohdan, Słownik biograficzny lekarzy i farmaceutów ofiar drugiej wojny światowej, t. 3, Wydawnictwo Medyczne Urban & Partner, Wrocław 2003.
- Gradstein Leonia, Waldorff Jerzy, Gorzka sława, Wydawnictwo Czytelnik, Warszawa 1960.
- Grabowski Mariusz, Zagłada szpitali podczas Powstania Warszawskiego. Niemiecka zemsta na bezbronnych, polskatimes.pl, [dostęp: 27 września 2019 roku], https://polskatimes.pl/zaglada-szpitali-podczas-powstania-warszawskiego-niemiecka-zemsta-na-bezbronnych/ar/c15-13594076.
- Jóźwiak Krzysztof, Akcja na aptekę Wendego była majstersztykiem, naszemiasto.pl, [dostęp: 27 września 2019 roku], https://warszawa.naszemiasto.pl/akcja-na-apteke-wendego-byla-majstersztykiem/ar/c1-7242031 .
- Laŭreš Lieanid, Michal Šymialievič. Kreski da bijahrafii najliepšaha historyka horada Lidy, „Lidski lietapisiec” 2016, nr 1 (73), s. 45–58.
- Paduszek Konrad, Sprawa Tadeusza Kobylańskiego – stan badań, nowe dokumenty i hipotezy, „Dzieje Najnowsze” 2015, R. 47, nr 3, s. 171–191.
- Ryszkiewicz Andrzej, Handel dziełami sztuki w okupowanej Warszawie 1939–1944, „Muzealnictwo” 1988, nr 31, s. 12–21.
- Szymanowski Karol, Korespondencja, t. 3, 1927–1931, cz. 3: 1930, 1931, zebrała i oprac. Teresa Chylińska, Musica Iagellonica, Kraków 1997.
- Szymanowski Karol, Korespondencja, t. 4, 1932–1937, cz. 1: 1932, zebrała i oprac. Teresa Chylińska, Musica Iagellonica, Kraków 2002.
- Szymanowski Karol, Korespondencja, t. 4, 1932–1937, cz. 2: 1933, zebrała i oprac. Teresa Chylińska, Musica Iagellonica, Kraków 2002.
- Szymanowski Karol, Korespondencja, t. 4, 1932–1937, cz. 3: 1934, zebrała i oprac. Teresa Chylińska, Musica Iagellonica, Kraków 2002.
- Szymanowski Karol, Korespondencja, t. 4, 1932–1937, cz. 4: 1935, zebrała i oprac. Teresa Chylińska, Musica Iagellonica, Kraków 2002.
- Szymanowski Karol, Korespondencja, t. 4, 1932–1937, cz. 5: 1936, zebrała i oprac. Teresa Chylińska, Musica Iagellonica, Kraków 2002.
- Tomasik Krzysztof, Homobiografie, Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Warszawa 2014.
- Dokumenty:
- Louisiana, New Orleans Passenger Lists, 1820–1945, [w:] Family Search, [dostęp: 27 września 2019 roku], https://familysearch.org/ark:/61903/1:1:KZQJ-YMC .
- Teczka Aleksandra Szymielewicza w Archiwum Uniwersytetu Warszawskiego, sygn. WL/RP 37034.
Redakcja: Mateusz Balcerkiewicz