Agonia PZPR. I sekretarz KC o rozpadzie struktur partii

opublikowano: 2010-01-29, 23:20
wolna licencja
„Proszę o powstanie Towarzyszek i Towarzyszy. Sztandar Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej – wyprowadzić!” – tymi słowami podsumował swoje wystąpienie na XI Zjeździe PZPR jej I sekretarz Mieczysław Franciszek Rakowski. Sztandar wyprowadzono w nocy z 29 na 30 stycznia 1990 r., a obraz ten stał się jednym z symboli polskiej transformacji ustrojowej. Jednak co działo się w partii w okresie pomiędzy wyborami czerwcowymi a ostatnim zjazdem? Ponownie oddajmy głos Rakowskiemu...
reklama

Niniejsze opracowanie inspirowane jest badaniami nad Polską Zjednoczoną Partią Robotniczą i jej strukturą wewnętrzną, które w ostatnich latach rozwijają się bardzo dynamicznie. Pragnąc wpisać się w nurt tych badań postanowiłem poświęcić ten tekst rozważaniom na temat ostatnich miesięcy istnienia komunistycznej partii, opierając się na Dziennikach politycznych Mieczysława F. Rakowskiego. Są one nie tylko intrygującą lekturą, ale także niezwykle interesującym źródłem historycznym, i to tym ciekawszym, że na rynku pojawiły się w całości stosunkowo niedawno. Rakowski, człowiek-instytucja w PRL, wieloletni naczelny „Polityki”, a następnie członek najwyższych władz partyjno-państwowych, pozostawił po sobie wiele tysięcy stron kroniki, wszechstronnie opisującej lata 1958-1990. Andrzej Friszke zauważył, że Dziennikitrudnym do przecenienia źródłem do analizowania polityki i świadomości kierowniczych kręgów PZPR , natomiast zajmujący się nimi od strony źródłoznawczej Sławomir Stępień podkreślił, że stanowią przede wszystkim doskonały materiał pozwalający w sposób pogłębiony spojrzeć na mechanizmy funkcjonowania systemu władzy w PRL .

Zapiski człowieka władzy

Mieczysław F. Rakowski (autor: Dawid Skoblewski, opublikowano na licencji Creative Commons ver. 2.5).

Oczywiste jest, że dziennik stanowi siłą rzeczy pewien wyraz opinii autora i ukazuje świat widziany jego oczami. Wyjaśniając motywy prowadzenia dziennika Rakowski podkreślał, że chciał pozostawić po sobie coś więcej niż tylko artykuły i książki pisane przy istnieniu cenzury. Można więc powiedzieć, że mamy tu do czynienia ze swoistym katharsis autora na kartach dziennika. Co więcej, Rakowski pisał we wprowadzeniu do pierwszego tomu: Dzienniki polityczne ukazują się w czasie, gdy dzieje Polski Ludowej są nie tylko przedmiotem zainteresowań mniej lub bardziej uczciwych historyków, lecz także polityków orientacji prawicowej, którzy w dążeniu do wyeliminowania lewicy z życia politycznego kraju, względnie osłabienia jej wpływów głoszą pogląd o przestępczym charakterze PRL i PZPR . Należy zatem podkreślić, że Rakowski uznawał swoje dzieło za głos w dyskusji na temat PRL, którego historia była w jego mniemaniu przedstawiana w sposób skrajnie nieobiektywny. Jego celem nie było jednak możliwie jak najbardziej obiektywne przedstawienie historii, ale wręcz przeciwnie, ukazanie obrazu subiektywnego: występował z pozycji osoby broniącej swojego życia i dokonań. Można uznać to za zaletę, ponieważ najbardziej wartościową cechą dzienników politycznych jako gatunku jest autentyzm zapisu, wynikający z głębokiego zaangażowania autora. Fakt ten trzeba jednak mieć cały czas w pamięci w trakcie pracy nad materiałem źródłowym.

reklama

Pod lupę wziąłem okres piastowania przez autora funkcji I sekretarza PZPR, pomiędzy 29 lipca 1989 a 29 stycznia 1990. Był to czas pogłębiającej się zapaści partii komunistycznej po wyborach z 4 czerwca 1989, z której, jak się okazało, miała ona nigdy nie wyjść.

Troski I sekretarza

Już na samym początku swojego urzędowania Rakowski zdawał sobie sprawę, że sytuacja partii i jego jako pierwszego sekretarza jest bardzo trudna, pisząc: Zostałem przywódcą śpiącej, obolałej, sfrustrowanej, pobitej w wyborach partii . Co ciekawe, Piotr Osęka zauważa, że sama zmiana na stanowisku I sekretarza uznawana była w powszechnym odczuciu za przejaw słabości władzy. Jaka miała być recepta Rakowskiego na partyjne problemy? Cytowana przezeń w „Dziennikach” prasa pisała, że celem M. Rakowskiego jest przekształcenie partii w siłę polityczną, zdolną raczej do wygrania wyborów niż rządzenia za pomocą dyrektyw ideologicznych. Będzie musiał utrzymać jedność między dominującym konserwatywnym aparatem a reformistami . I sekretarz zdawał więc sobie sprawę, że powrót do modelu rządzenia sprzed obrad Okrągłego Stołu jest niemożliwy. W tym celu należało więc przekształcić PZPR w partię zdolną do rywalizacji w wolnych wyborach, a także gotową do bieżącej rywalizacji politycznej z opozycją. Koniecznym warunkiem realizacji tych planów było utrzymanie jednolitości partii, a także wzbudzenie aktywności jej członków.

reklama

Tymczasem Rakowski po spotkaniach z partyjnym aktywem pesymistycznie zauważył: Partia zapadła na śpiączkę. Nie wiem czy jest jakaś siła, która może ją wyrwać z tego odrętwienia . Widać wyraźnie, że członkowie partii, szczególnie w momencie trudnym, kryzysowym popadli w marazm i kompletną apatię. Wcześniej doskonałym przykładem takiej sytuacji były przede wszystkim lata 1980-81, które pokazały nieomal zupełny brak zaangażowania członków PZPR na szczeblu lokalnym w sytuacji kryzysu. Celnie określiła to Małgorzata Mazurek, pisząc o jednej z podstawowych komórek partyjnych, Komitecie Zakładowym PZPR, jako o mocnej strukturze wypełnionej piaskiem. Działalność członków najwyższego kierownictwa też pozostawiała wiele do życzenia. Marian Orzechowski, szef klubu poselskiego PZPR, działał w ocenie Rakowskiego nieporadnie, podobnie jak sekretarz KC Marek Król, natomiast Aleksander Kwaśniewski w ogóle nie dał się namówić do wejścia do sekretariatu KC, co było odczytywane jako ucieczka z tonącego statku. Aktywność członków partii prezentowała się źle już w początkach okresu sprawowania przez Rakowskiego funkcji pierwszego sekretarza, a z biegiem czasu marazm tylko się pogłębiał. Bardzo charakterystyczna dla tego procesu jest notatka poświęcona posiedzeniu Biura Politycznego z początku stycznia 1990, w której Rakowski zauważa, że część członków Biura jest już kompletnie nieaktywna .

Problemy z „przystawkami”

W podobnie niekorzystny dla komunistów sposób przedstawiała się kwestia jedności politycznej po stronie dotychczasowych władz. Dotyczyło to tak „koalicji”, a więc reprezentacji parlamentarnej PZPR, Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego i Stronnictwa Demokratycznego, jak i gremiów partyjnych. Już 1 sierpnia 1989 Rakowski zauważa: Nie ulega wątpliwości, że koalicja nie jest jednomyślna, jest wysoce niepewna. A przecież na jej zdyscyplinowaniu (65 procent) budowaliśmy całą strukturę parlamentarną, która miała nam zapewnić przewagę . Wydaje się nie ulegać wątpliwości, że Okrągły Stół miał zawarować kontrolę komunistów nad procesem stopniowych przemian, jednak wybory czerwcowe plany te postawiły pod ogromnym znakiem zapytania, pokazały bowiem, że koalicja PZPR, ZSL i SD ma minimalne rzeczywiste poparcie.

reklama

W takiej sytuacji utworzenie rządu o szerokim zapleczu społecznym wcale nie było wyjściem jasnym i oczywistym; mało tego, doskonałym substytutem poparcia społecznego przez lata była sprawna policja i siły zbrojne. Na użycie siły komuniści się jednak nie zdecydowali. Zamiast tego, próbowali osiągnąć wspomniane szerokie poparcie dla rządu, w którym grali by pierwsze skrzypce. Jednakże pomimo to, do rządu gen. Kiszczaka opozycja nie chciała wejść, co miało przynieść fatalne następstwa dla władzy komunistycznej. Już w toku negocjacji Rakowski zanotował: W koalicji sytuacja coraz gorsza. (...) Malinowski [Roman, szef ZSL – przyp. MP] nie ma już wpływu na klub (…) Co się tyczy Jóźwiaka [Jerzy, szef SD – przyp. MP], to uprawia – jak podejrzewam – podwójną grę (…) W klubie ZSL spora część politycznie znajduje się po stronie opozycji. W klubie SD tak samo. Wśród naszych też nie ma jedności .

Gdy misja Kiszczaka poniosła fiasko i niepowodzeniem zakończyła się próba desygnacji na premiera wspomnianego w zapiskach lidera ZSL Romana Malinowskiego, inicjatywę przejęła opozycja, doprowadzając do powstania koalicji Obywatelskiego Klubu Parlamentarnego, ZSL i SD. Nie było to dla władz partyjnych zupełne zaskoczenie, ale wypowiadały się one jednoznacznie negatywnie na temat swoich byłych koalicyjnych partnerów. Rakowski spisał swoją rozmowę z prof. Januszem Reykowskim: podstawowe pytanie brzmi: czy partia ma wejść do rządu, czy też przejść do opozycji? O rozwoju wydarzeń (…) zadecydowała zdrada Klubów Poselskich ZSL i SD . Notował też wypowiedź Jerzego Urbana, który radził przejść do opozycji, ponieważ PZPR faktycznie straciła władzę. Szczególnie charakterystyczna wydaje się notatka z 16 sierpnia opisująca zachowanie Jerzego Jóźwiaka i Malinowskiego: Moim zdaniem, oni są już jedną noga po stronie swoich klubów . Pomimo, iż z jednej strony komuniści widzieli rosnący nacisk członków klubów poselskich ZSL i SD na współdziałanie z OKP, to jednocześnie winą za podjęcie współpracy obarczyli kierownictwo, które do tej pory nie miało problemów z zapanowaniem nad nastrojami członków ugrupowań. Wydaje się, że przez długi czas nie liczono się poważnie z możliwością utworzenia koalicji przez „stronnictwa sojusznicze” i opozycję. Okazało się jednak, że komuniści, którzy zrezygnowali z argumentów siłowych nie byli już słuchani. Bez wątpienia odstępstwo ZSL i SD było nieprzewidzianym elementem rozwoju sytuacji politycznej w Polsce w sierpniu 1989 i przyczyniło się w bardzo poważnym stopniu do przyspieszenia erozji systemu komunistycznego w Polsce.

reklama
Tadeusz Mazowiecki, premier desygnowany w sierpniu 1989 r. przez koalicję OKP, ZSL i SD (autor: Artur Klose, opublikowano na licencji Creative Commons ver. 2.0)

Partia, która kiedyś była monolitem...

Jak wspomniałem wcześniej, jedności brakowało nie tylko w stronnictwach sojuszniczych, ale i w samej partii. Przywoływane przez Rakowskiego komentarze prasowe głosiły wszem i wobec, że poprzez postawienie Rakowskiego na czele partii generał Jaruzelski zaryzykował odejście twardolinijnych przywódców z przemysłu ciężkiego i z administracji partyjnej, obszarów które stanowiły tradycyjne zaplecze partii . W istocie, stało się to jednym z istotnych czynników dezintegrujących kierownictwo PZPR. Doskonałym przykładem są zapiski Rakowskiego z XIV Plenum KC, kiedy to pojawiły się propozycje zastąpienia władzy I sekretarza kolektywnym kierownictwem partyjnym i gdy próbowano skierować dyskusję w trakcie plenum na sprawy personalne. Propozycje te mogą brzmieć szczególnie zaskakująco, jeżeli zauważy się, że obrady miały miejsce 19 sierpnia, w dwa dni po porozumieniu pomiędzy OKP, ZSL i SD, a więc w momencie w którym jedność była na wagę złota. Wynika z tego, że porażki ponoszone przez PZPR podsycały walkę o przejęcie władzy w partii z rąk aktualnie rządzącej ekipy, a także powodowały pogłębienie apatii wśród członków partii i wzrost niechęci „dołów” do partyjnych szczytów. Warto dodać, że już wtedy samodzielną pozycję próbował sobie wywalczyć m.in. kierowany przez Mariana Orzechowskiego klub poselski PZPR, prowadzący, według Rakowskiego, politykę niezgodną z linią partii. W dobitny sposób ilustruje to narastanie podziałów w jej łonie i fakt, że członkowie kierownictwa zaczynali prowadzić rozgrywki na własną rękę.

reklama

W swoich notatkach z sierpnia 1989, Rakowski streszcza wypowiedź Wojciecha Jaruzelskiego na spotkaniu z kierownictwem partyjnym: Samopoczucie kadry może poprawić tylko silna pozycja partii. Zaleca energiczną pracę z organizacjami partyjnymi w ministerstwach i urzędach wojewódzkich . Zważywszy na to, że celem Rakowskiego miało być zreformowanie partii tak, aby była ona w stanie zwyciężyć w wyborach parlamentarnych, do czego niezbędna była konsolidacja wewnętrzna i zaktywizowanie jej członków, perspektywy realizacji tych planów przedstawiały się jak najgorzej. Naturalną konsekwencją udziału w walce politycznej musiała być gotowość do przejścia do opozycji, aby w ten sposób swobodnie atakować rząd firmowany przez OKP, ZSL i SD. Jednakże wewnątrz PZPR opór przeciwko porzuceniu władzy był zbyt silny. 7 września 1989 Rakowski zapisuje: Szmajdziński, kierownik Wydziału Organizacyjnego KC omówił wyniki konsultacji z komitetami wojewódzkimi i członkami KC. Jednoznaczne stanowisko: wejść do rządu; partia nie jest przygotowana do bycia w opozycji . Wskazuje to, że PZPR nie miało faktycznych szans na stanie się partią polityczną przystosowaną do warunków w pełni demokratycznej sceny politycznej.

Gen. Wojciech Jaruzelski (autor: Rainer Mittelstädt, opublikowano na licencji Creative Commons ver. 3.0).

Charakterystyczne jest jakiego rodzaju motywacje kierowały członkami aparatu. Partia bez władzy i płynących z niej korzyści nie była członkom aparatu do niczego potrzebna, członkostwo w niej było pozbawione sensu, nie mogła bowiem w żaden sposób zaspokajać ich potrzeb. Nie może być tutaj mowy o pobudkach ideologicznych, ale o pragmatycznym, chłodnym rozważaniu tego co jest bardziej opłacalne. Nie od wczoraj w aparacie liczono na to, że legitymacja pozwoli na załatwienie niektórych spraw natury osobistej . Rakowski zdawał sobie z tego sprawę, dostrzegając: Żal za komfortem posiadania władzy, oto, co leży u podstaw wszystkich stanów frustracyjnych .

Jednocześnie sytuacja kierownictwa z czasem wcale nie ulegała poprawie. Wręcz przeciwnie, wewnętrzne skłócenie partii pogłębiało się. Cytowany przez Rakowskiego Marian Stępień proponował na posiedzeniu BP w początku września, żeby wszyscy wpierw pogodzili się we własnym gronie, a potem ruszyli do walki z przeciwnikiem. Niezmiennie nawoływano więc do jedności i porozumienia wewnątrz partii, jednak były to tylko czcze słowa, które pozostawały bez echa. Jednocześnie niezmiennie negatywnie oceniał sytuację w partii pierwszy sekretarz: Sytuacja w partii nadal jest niekorzystna; trwa lizanie ran po przegranych wyborach, gniew zaś zwraca się przeciwko kierownictwu. Również przeciwko mnie .

reklama

Konieczność zreformowania partii była dla Rakowskiego paląca. Jednakże w połowie września 1989 pojawiają się w opiniach autora „Dzienników” pierwsze tak wyraźne sygnały, świadczące o tym, że PZPR nie ma sensu reformować, a w jej miejsce należy powołać nową partię. Na spotkaniu z przedstawicielami OPZZ Rakowski powoływał się na stanowisko Ruchu 8 lipca według którego PZPR nie jest w stanie dostosować się do demokracji parlamentarnej. Jednym z możliwych scenariuszy jest zejście PZPR ze sceny dziejów . Co ciekawe jednak, jeszcze tego samego dnia zapisuje z dezaprobatą informację o frondzie w łonie klubu poselskiego PZPR i posłach, którzy zwrócili się do całej partii ze stwierdzeniem, że PZPR spełniła swoją misję historyczną i musi zejść ze sceny . Komentując postawę tych posłów nazywa ich głupcami i oskarża o atak na kierownictwo partii. Rakowski pokazuje w ten sposób, że likwidacja partii i jednoczesne powołanie nowej nie może być w jego opinii procesem spontanicznym, lecz zaplanowanym i stopniowym. Nie da się jednak nie zauważyć, że I sekretarz jest bezsilny, nie ma pomysłu na to jak przeciwdziałać rozkładowi partii, która przez ponad czterdzieści lat niezagrożona dzierżyła władzę.

W następnych miesiącach dyskusja na temat przyszłości partii toczyła się już na całego, a Rakowski odnotowywał trzy ścierające się ze sobą poglądy. Pierwszy zakładał pozostanie przy schematach myślenia o partii jako o przewodniej sile narodu, drugi dążył do rozwiązania PZPR i założenia nowej partii demokratycznej lewicy, a trzeci zakładał możliwość i konieczność transformacji PZPR. W takiej sytuacji Rakowski uważał za najistotniejsze, aby nie dopuścić do rozpadu partii na kilka mniejszych wzajemnie zwalczających się ugrupowań i w miarę możliwości utrzymać jedność do zjazdu. W sytuacji gdy prominentni członkowie partii mówili o niej, że właściwie to już jej nie ma (…) PZPR należy do przeszłości nie można było na serio myśleć o zreformowaniu struktur partyjnych. Z punktu widzenia działaczy partii nie do pomyślenia było także, aby zlikwidować PZPR i w jej miejsce nie stworzyć nowego ugrupowania, bowiem równałoby się to rezygnacji z aktywnego udziału w życiu politycznym kraju. W takiej sytuacji komunistom pozostawało przygotowanie się do rozwiązania istniejącej partii i powołania nowej, socjaldemokratycznej, zgodnie z propozycjami Ruchu 8 lipca.

reklama

Cios ekonomiczny

Czy nastroje partyjnych dołów i kierownictwa były jesienią 1989 podobnie pesymistyczne? W zasadzie na tak postawione pytanie można odpowiedzieć twierdząco. Uważam jednak, że trzeba uchwycić jedną istotną różnicę pomiędzy punktem widzenia kierownictwa i „szarych członków” partii. Doskonale oddaje ją notatka Rakowskiego ze spotkania z oddziałową organizacją partyjną w łódzkiej fabryce „Feniks”: Moi rozmówcy nie ukrywali, że życia partyjnego po prostu nie ma. Jest widoczny spadek zainteresowania polityką. Ludzi interesują ceny i zaopatrzenie . Trudności życia codziennego były jedną z zasadniczych przyczyn dla których mobilizacja członków partii była bardzo utrudniona. W zenicie opresyjnego stalinizmu w Polsce byłoby możliwe zmobilizować członków partii pomimo wszystko. Na marginesie warto zauważyć, że trudności życia codziennego jeszcze np. w 1982 powodowały spadek zainteresowania obywateli polityką i wywoływało obojętność, w pewnej mierze działało to wówczas na korzyść władz komunistycznych. Na tym tle doskonale widać, jak bardzo rok 1989 był inną epoką: apatia panująca wśród członków partii musiała być fatalnym prognostykiem.

Dawny Dom Partii już niedługo po rozwiązaniu PZPR stał się siedzibą warszawskiej giełdy.

Zła sytuacja ekonomiczna kraju jest na kartach „Dzienników” podawana expressis verbis jako przyczyna tej apatii. Badania ankietowe wśród członków partii przed XI Zjazdem PZPR wskazywały: Kondycja psychiczna członków partii jest bardzo niedobra. Dominuje postawa apatii i wyczekiwania (41,8%) pogłębia się lęk i obawa przed przyszłością (…) Nastroje te wynikają z negatywnej oceny sytuacji ogólnej (pogorszenie się sytuacji społeczno-politycznej – 45% i gospodarczej – 61%) . Ocena sytuacji partii dokonywana przez szeregowych członków była niezmiernie krytyczna. W warunkach kryzysu gospodarczego i gwałtownie słabnącej atrakcyjności PZPR, życie partyjne na najniższych szczeblach zamierało. Czerwona legitymacja nie przynosiła już posiadaczowi żadnych profitów, przede wszystkim właśnie ekonomicznych

reklama

Trzeba zwrócić uwagę, że partia stawała się coraz mniej atrakcyjna także ze względu na stan finansowy w jakim znajdowała się jesienią 1989. Pod koniec września Rakowski notował: Posiedzenie sekretariatu. Omawialiśmy stan finansowy partii. Jest wręcz fatalny . Skutkowało to koniecznością ograniczania liczebności aparatu partyjnego do minimum, przy jednoczesnym pogorszeniu warunków zatrudnienia. O pomoc gospodarczą dla PZPR Rakowski zwracał się nie tylko do KPZR, co skończyło się sprawą „moskiewskich pieniędzy”, ale także do partii zachodnich, m.in. Socjalistycznej Partii Austrii. Pomoc ta nie zapobiegała jednak koniecznym masowym zwolnieniom funkcjonariuszy aparatu. Co więcej, w rodzącej się rzeczywistości przeszłość aparatczyka mogła wręcz być swego rodzaju piętnem. Rakowski zauważył, że część członków partii próbuje przystosowywać się do nowych warunków co określa jako przestawianie się na nowy porządek, ściślej – na nowych panów , uważając to za naturalne. Jednocześnie zanotował już pod koniec stycznia 1990: Tysiące pracowników aparatu partyjnego traci pracę i czarno widzi swoją przyszłość. Rzecz w tym, że różne instytucje nie chcą przyjmować ludzi, którzy pracowali w aparacie partyjnym. Dotyczy to nawet kierowców . Wobec takiej sytuacji, w działalność partyjną u schyłku istnienia PZPR angażowali się przede wszystkim członkowie aparatu centralnego i średniego szczebla, liczący na możliwość kontynuowania politycznej działalności w ramach nowej partii, a także ci szeregowi członkowie partii, którzy nie utracili wiary w idee przez nią reprezentowane. Tych ostatnich było jednak najpewniej niewielu.

Zanim wyprowadzono sztandar...

Na pierwszy rzut oka wewnątrzpartyjne walki toczone aż do XI Zjazdu PZPR wydają się niezrozumiałe, chyba, że założymy, że członkowie partyjnego kierownictwa w znacznej części przychylali się do koncepcji likwidacji PZPR i powołania nowej partii - wówczas walka wewnątrz PZPR była walka o pozycje wewnątrz nowotworzonej partii. Warto zauważyć, że jedynie część kierownictwa brała w nich udział, nie wszyscy bowiem planowali dalszą działalność polityczną, co Rakowski odnotowuje: Część członków Biura jest kompletnie nieaktywna. W ogóle nie udziela się Marian Stępień (nie jest delegatem, wie, że do kierownictwa nowej partii nie wejdzie, a więc wszystko ma w nosie) . Typowymi frazesami okazywały się także nawoływania do jedności, o których wspominałem wcześniej. Mentalności aparatczyka nie można się było pozbyć z dnia na dzień, o czym świadczy notatka Rakowskiego z początku października 1989: Przestawianie aparatu KC na nowy styl pracy idzie bardzo opornie. Faceci po prostu nie rozumieją jeszcze, na czym polega nowa sytuacja. Ciągle im się zdaje, że nadal jesteśmy partią rządzącą .

reklama

W walkach wewnątrzpartyjnych szczególnie silną pozycją mógł dysponować szef klubu PZPR Marian Orzechowski. Posłowie byli dla PZPR główną siłą w chwili, gdy inne instrumenty władzy stopniowo wypadały jej z rąk, dlatego też Orzechowski próbował odcinać się od Komitetu Centralnego i kierownictwa, walcząc z tym co nazywał „neojednolitością polityczną”. Rakowski interpretował te zachowania jako próbę zdobycia silnej pozycji w czasie kampanii przedzjazdowej, aby później wejść do ścisłego kierownictwa nowej partii. Wyraźnie rywalizacja o przyszłe przywództwo w partii zaczyna się w początku grudnia, kiedy to w „Dziennikach” Rakowski stwierdza, że w partii zaczynają się różnego rodzaju podchody personalne , a communis opinio miała wskazywać właśnie na Rakowskiego i Orzechowskiego jako konkurujących o przywództwo. Ten drugi publicznie mówił o potrzebie wymiany całego kierownictwa i miał zadawać pytanie: kto byłby lepszym przywódcą – Fiszbach, czy ja? . Tadeusz Fiszbach wyłonił się więc jako kolejny pretendent do sięgnięcia po przywództwo partii, po czym w końcu grudnia Orzechowski udzielił mu poparcia, a sam zrezygnował z walki o liderowanie nowemu ugrupowaniu, włączając się aktywnie w popularyzowanie kandydatury byłego I sekretarza KW w Gdańsku. Summa summarum walka Orzechowskiego i Fiszbacha o poparcie na zjeździe nie zakończyła się sukcesem, a powiększyła jedynie chaos w życiu wewnętrznym partii. Wybór tandemu Kwaśniewski-Miller jako liderów nowego ugrupowania był sukcesem ostatniego I sekretarza KC PZPR.

Rzeczywistym końcem rozkładu struktur partyjnych PZPR był w naturalny sposób XI Zjazd, jednakże ważnym symbolem były ataki radykalnych grup Solidarności Walczącej i Konfederacji Polski Niepodległej na budynki partyjne. Rakowski zanotował, o wypadkach zaszłych w Poznaniu: Na frontonie wejściowym wymalowano hasła: »Precz z Jaruzelskim«, »Precz z Komuną«, oblano farbą tablicę informacyjną. Wybito także szyby w jednym z pomieszczeń na parterze . Taka sytuacja jeszcze rok wcześniej byłaby zupełnie nie do pomyślenia. I chociaż trzeba przyznać, że KPN i SW należały do ugrupowań silnie antykomunistycznych, to w pewnej mierze wyraziły stosunek znacznej części społeczeństwa, które miało już dość trwających czterdzieści pięć lat rządów komunistycznych w Polsce.

Oficjalny banknot państwowy z drugoobiegowymi nadrukami wydany przy okazji XI Zjazdu PZPR.

Smutny koniec?

Polska Zjednoczona Partia Robotnicza w ostatnich miesiącach swojego istnienia w niczym nie przypominała partii leninowskiej, „partii nowego typu”, jaką miała być w teorii. Zamiast spoistości, którą miała zapewniać organizacja zbliżona do militarnej, partia okazała się konglomeratem, jak wspomniałem na wstępie, mocnych struktur wypełnionych piaskiem. Pewne jest, że w 1989, tak samo jak w 1980, kierownictwo partyjne nie mogło liczyć na podległe sobie struktury organizacyjne. Słowa Alojzego Karkoszki z 29 sierpnia 1980 mogły również paść dziewięć lat później: Chcemy rzucić hasło - komuniści wystąp, ale nie wiemy, czy wystąpią. Możemy zostać sami . Jesienią 1989 Michaił Gorbaczow w rozmowie z Rakowskim stwierdził: Socjalizm będzie tak silny w Polsce, jak silna będzie partia . Miał rację: partia okazała się bezwładna i bezsilna, więc i socjalizm w Polsce się skończył.

Kończąc niniejsze rozważania należy sobie jednak zadać pytanie dlaczego stało się właśnie tak a nie inaczej? Komuniści w Polsce nie przejawiali ochoty aby się bronić, aby bronić systemu, a przykład Rumunii pokazuje, że aparat był w stanie walczyć do upadłego. Tymczasem już w okresie przed Okrągłym Stołem bezradność komunistów wobec sytuacji ekonomiczno-społecznej w kraju była wręcz uderzająca, a po wyborach czerwcowych, kiedy okazało się jak potężne jest poparcie dla opozycji, duch upadł zupełnie. Dlatego też, pomimo iż Okrągły Stół pozostawił władzę w rękach komunistów, ci nie byli w stanie wykorzystać wszystkich atutów jakie mieli w swoich rękach. Teoretycznie władze mogły użyć siły: policja i wojsko były jeszcze w dostatecznym stopniu „sterowne”. Bez wątpienia ważne jest, że zdawano sobie sprawę z tego jak wielkie jest poparcie dla opozycji, co nie musiało być jednak przeważającym argumentem. Ekipa Jaruzelskiego żyła w cieniu stanu wojennego, mentalnie obawiano się powtórzenia 13 grudnia, chociaż nie sposób dziś wykluczyć, że takie scenariusze mogły się gdzieniegdzie pojawić. Nie miały jednak żadnych szans na realizację ze względu na brak poparcia rozwiązania siłowego przez ZSRR, co tak zasadniczo różniło sytuacje roku 1981 i 1989.

Niewydolne struktury partyjne nie były w stanie przedstawić kierownictwu rzeczywistego obrazu partyjnych dołów. Tymczasem logika centralizmu demokratycznego nie pozwalała na wykazanie jakiejkolwiek własnej inicjatywy. Okazało się to bronią obosieczną, bo uniemożliwiło również wystąpienie przez członków partii w obronie ustroju. Można wyobrazić sobie sytuację, że znaleźliby się członkowie partii, którzy aktywnie by jej bronili, choćby z bronią w ręku, jeżeli tylko uzyskaliby taki sygnał z kierownictwa. Doskonałym przykładem takiej sytuacji jest radziecka próba puczu Janajewa z sierpnia 1991.

Trzeba jednak od razu zastrzec, że ilość owych walczących z bronią w ręku członków partii musiałaby być bardzo skromna. Przede wszystkim dlatego, że PZPR już dawno (od czasów stalinowskich?) nie była partią-zakonem, w której nieomal fanatyczna wiara w ideały była normą. Tak aparat jak i szeregowi członkowie partii byli pod tym względem „rozmiękczeni” tym, co Marcin Zaremba nazywa bigosowym socjalizmem , a więc położeniem nacisku na zabezpieczenie socjalne i konsumpcję. Założenie, że konsumpcja będzie tym, co zwiążę członków partii jeszcze ściślej z systemem okazała się zgubna w 1989, kiedy gospodarka znalazła się w kompletnej ruinie i bezpieczniejsze wydało się porzucić system, za cenę pozostawienia pewnych zdobyczy ekonomicznych.

Aparat uznał więc, że bezpieczniejsze będzie oddanie władzy i porzucenie systemu aniżeli stawanie w jego obronie. Oczywiście, wyrażane są także opinie o tym, że komuniści już w czasie obrad Okrągłego Stołu otrzymali gwarancje zachowania przywilejów za cenę oddania władzy. Nie podejmuję się udzielenia odpowiedzi na pytanie czy rzeczywiście do tego doszło. Wydaje się jednak, że niezwykle wyraźny pod koniec lat 80. proces zużywania się możliwości władzy komunistycznej w Polsce w połączeniu z kluczową w tej sytuacji liberalizacją kursu w Związku Radzieckim jest dostatecznym wytłumaczeniem upadku władzy komunistycznej w Polsce. W momencie, w którym po wyborach czerwcowych PZPR nie zdecydowała się na użycie przemocy lub przynajmniej na demonstrację siły, musiała przegrać. Mieczysławowi Rakowskiemu nie pozostawało nic więcej aniżeli pozbierać zabawki i wyłączyć światło.

Bibliografia:

  1. B. Brzostek, Robotnicy Warszawy 1950-54, Warszawa 2002
  2. A. Friszke, Polska. Losy państwa i narodu 1939-1989, Warszawa 2003
  3. M. Kula, Dlaczego upadł komunizm, „Rzeczpospolita”, 08.12.2001, http://newarch.rp.pl/artykul/364689_ Dlaczego _ upadl_ komunizm.html [dostęp: 1.05.2009]
  4. D.S. Mason, Public Opinion and Political Change in Poland 1980-1982, Cambridge 1985
  5. M. Mazurek, Komitet Zakładowy PZPR na co dzień: mocna struktura wypełniona piaskiem? Przypadek Zakładów im. Róży Luksemburg w Warszawie w perspektywie porównawcze, referat na konferencji PZPR jako machina władzy, Warszawa, 11–13 grudnia 2008 r.
  6. P. Osęka, „Nie wybierać na żywioł”. Model zmiany na stanowisku I sekretarza KC PZPR [w:] PRL. Trwanie i zmiana, red. D.Stola, M.Zaremba, Warszawa 2003
  7. M.F. Rakowski, Dzienniki polityczne 1958-1962, Warszawa 1998
  8. M. F. Rakowski, Dzienniki polityczne 1987-1990, Warszawa 2005
  9. S. Stępień, Dziennik jako źródło do badania historii PRL (na przykładzie Dzienników politycznych Mieczysława F. Rakowskiego), „Polska 1944/45-1989, Studia i Materiały”, VI/2003
  10. M. Zaremba, Bigosowy socjalizm dekady Gierka, „Więź”, 6/2003
  11. M. Zaremba, Komunizm, legitymizacja, nacjonalizm. Nacjonalistyczna legitymizacja władzy komunistycznej w Polsce, Warszawa 2005

Zobacz też:

Tekst zredagował: Tomasz Leszkowicz

reklama
Komentarze
o autorze
Michał Przeperski
(ur. 1986), doktor historii, pracownik Instytutu Historii Nauki PAN. Od stycznia 2012 do czerwca 2014 redaktor naczelny Histmaga. Specjalizuje się w dziejach Europy Środkowej w XX wieku, historii dziennikarstwa i badaniach nad transformacją ustrojową. Autor m.in. książek „Gorące lata trzydzieste. Wydarzenia, które wstrząsnęły Rzeczpospolitą” (2014) i „Nieznośny ciężar braterstwa. Konflikty polsko-czeskie w XX wieku” (2016). Laureat nagrody „Nowych Książek” dla najlepszej książki roku (2017), drugiej nagrody w VII edycji Konkursu im. Inki Brodzkiej-Wald na najlepsze prace doktorskie z dziedziny humanistyki (2019). Silas Palmer Research Fellow w Stanford University (2015), laureat Stypendium im. Krystyny Kersten (2015), stypendysta Funduszu Wyszehradzkiego w Open Society Archives w Budapeszcie (2019). Kontakt: [email protected]

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone