17 czerwca 2004 roku zmarł Jacek Kuroń
Z czego Jacek Kuroń jest najbardziej znany? Może z „listu do partii”, ogłoszonego wespół z Karolem Modzelewskim w połowie lat sześćdziesiątych? To wtedy dwaj zbuntowani intelektualiści po raz pierwszy pokazali opozycyjny pazur. Kuroń i Modzelewski protestowali przeciwko Polsce Władysława Gomułki, który zawiódł ich nadzieje. Czuli się oszukani, czuli, że zmiany jakie przyniósł w Polsce rok 1956 i proces destalinizacji zostały zahamowane. Ani Kuroniowi ani Modzelewskiemu nie zależało jednak na odbudowie Polski kapitalistycznej, nie myśleli też o jakichkolwiek próbach odbudowy II RP. Domagali się „prawdziwego” komunizmu. Inspirowani jugosłowiańskim myślicielem Milovanem Đilasem i jego dziełem „Nowa Klasa” postulowali wprowadzenie bezpośredniej demokracji robotniczej i obalenie dyktatury aparatu partyjnego. Idealistyczny protest zakończył się karami trzyletniego więzienia oraz wyrzuceniem z partii komunistycznej.
Ten fragment życiorysu Kuronia zyskał mu wielką popularność na Zachodzie. „Nazywam się Kuroń-Modzelewski” – mówił przed sądem Daniel Cohn-Bendit, przywódca studenckiej rewolty w Paryżu wiosną 1968 r. Lewicowcy zachodniej Europy powtarzali postulaty Kuronia i Modzelewskiego, uważając je za skuteczną receptę na problemy trawiące ich społeczeństwa. Paradoksalnie, w końcu lat sześćdziesiątych Kuroń nie czuł się już jednak komunistą. Do jego ewolucji przyczyniły się brutalne działania reżimu, antysemicka kampania polityczna lat 1967-1968 i łamanie sumień młodzieży, protestującej przeciwko cenzurze (a także kolejny pobyt w więzieniu w latach 1968-1971). Dla części elit europejskiej lewicy Kuroń na zawsze pozostał jednak autorem „listu do partii”. Dla historii Polski znacznie ważniejsza okazała się jednak jego późniejsza działalność.
Jacek Kuroń – zobacz też:
W połowie lat siedemdziesiątych na scenę historii wkroczył Komitet Obrony Robotników. Bezpośrednią przyczyną jego powstania były brutalne represje, jakie władze komunistyczne zastosowały wobec robotników Radomia i Ursusa protestujących w czerwcu 1976 r. przeciwko drastycznym podwyżkom cen żywności. Jednym z twórców i liderów KOR był Jacek Kuroń. Wraz z powstaniem Komitetu sytuacja polityczna w Polsce zmieniła się bezpowrotnie. Okazało się, że istnieje alternatywa dla władzy komunistów. Pomimo tego, że opozycjonistów była garstka, to ich praca miała zasadnicze znaczenie dla sytuacji w Polsce. Bez nich nie doszłoby nigdy do narodzin „Solidarności”, a ostatecznie system komunistyczny mógłby trwać w Polsce znacznie dłużej.
Rola Kuronia w KORze i działaniach opozycyjnych jest nie do przecenienia. Andrzej Friszke poświęcił jej trzy obszerne książki ([Anatomia buntu, Czas KOR-u, Rewolucja Solidarności]). Dowodzi w nich, że nie sposób wyobrazić sobie polskiej opozycji demokratycznej, szczególnie tej przed powstaniem „Solidarności”, bez Kuronia. To on inspirował, nadawał ton, proponował rozwiązania polityczne. Paląc papierosa za papierosem godzinami argumentował swoje racje, spierając się ze współpracownikami. Za działalność opozycyjną wielokrotnie go aresztowano, a w stanie wojennym internowano, a następnie więziono bez sądu przez blisko trzy lata.
Gdy w Polsce upadł komunizm, Kuroniowi przypadła w udziale jeszcze jedna ważna rola. W latach 1989-1990 oraz 1992-1993 był on ministrem pracy i opieki socjalnej. Niestety, transformacja ustrojowa jaką przyniósł przełom lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych spowodowała, że dla wielu Polaków jedynym źródłem utrzymania stała się pomoc państwa. Sam Kuroń nie ukrywał swojego rozczarowania przemianami, nie uciekał jednak od odpowiedzialności. Tłumaczył, perswadował, podejmował działania. To właśnie z tego okresu pochodzi słynna „kuroniówka” – nazwa ta początkowo oznaczała darmowe posiłki rozdawane przez Kuronia na ulicach Warszawy, a później – zasiłek dla bezrobotnych. Kuroń jako jeden z niewielu polityków postsolidarnościowych utrzymał swoją popularność, ale z czasem znalazł się na marginesie polskiej polityki.
O czym warto pamiętać w dziesiątą rocznicę śmierci Jacka Kuronia? Na pewno o jego umiejętności przyznawania się do błędów. Wielokrotnie wracał on do swojego zaangażowania w stalinizm, analizował, wyjaśniał, przepraszał. Potrafił zresztą przepraszać również w latach dziewięćdziesiątych, gdy przemiany ustrojowe wielu Polaków wyrzuciły na margines. Ważnym elementem spuścizny Jacka Kuronia pozostaje też szacunek dla drugiego człowieka. Nieustannie dyskutujący Jacek Kuroń nie ukrywał się za ironicznymi uśmiechami, nie uciekał od problemów. Takiej postawy bardzo dziś brakuje w polskim życiu publicznym.