Staropolska medycyna: ziołowa apteczka i cudowni znachorzy
Wśród staropolskiego społeczeństwa upowszechniło się przekonanie, że posiadanie dobrego zdrowia jest podstawą wszelkiej działalności. Będąc chorowitym, nie można było pracować ani snuć życiowych planów. Zdrowie stanowiło fundamentalny czynnik, pozwalający sprawnie pracować na roli, doglądać i zbierać plony, założyć rodzinę, uczestniczyć w posiedzeniach politycznych, podróżować itp.
Niestety realia życia staropolskiego społeczeństwa sprzyjały rozwojowi różnych chorób. Mowa tu przede wszystkim o złych warunkach bytowych i niewłaściwej diecie. Niedojadanie na co dzień i nadmierne przejadanie się podczas świąt powodowało poważne dolegliwości trawienne. Nie zwracano też uwagi na schludne przygotowywanie i odpowiednie przechowywanie potraw, przez co często spożywano stare, spleśniałe mleko, pieczywo czy wędliny. Ponadto dawniej uważano, że tylko tłuste i pełne przypraw potrawy zapewniają sytość i pozytywnie wpływają na zdrowie, toteż staropolska kuchnia była tłusta, ostra, słona i kwaśna.
Ogólny stan higieny również pozostawiał wiele do życzenia. Brak łazienek i odpływów kanalizacyjnych, obmywanie się w brudnych rzekach, wylewanie nieczystości gdziekolwiek, sporadyczne czesanie i mycie włosów – nawet raz na pół roku, nacieranie głowy tłuszczem, zakładanie latem wełnianych lub futrzanych czapek i zapoconych peruk przyczyniało się do rozprzestrzeniania zakażeń i chorób skóry. Nieostrożne życie seksualne również miało negatywny wpływ na zdrowie. Brak środków prewencyjnych dla mężczyzn i dość swawolne podejście do intymnych zbliżeń wśród ówczesnego społeczeństwa skutkowało szerzeniem się chorób przenoszonych drogą płciową.
Ponadto tysiące ludzi chorowało na ospę, dżumę i trąd. Przez nieprawidłowe przechowywanie produktów rolnych zdarzały się zatrucia sporyszem. Powszechne były także schorzenia wątroby i dur żołądka. Społeczeństwo trapiły również gruźlica, a nawet malaria. Wśród innych częściej występujących chorób wymienić można m.in. szkorbut, krzywicę, choroby oczu, miażdżycę, kamicę i problemy skórne.
W ogólnym rozrachunku nieodpowiedni tryb życia, szczątkowa wiedza medyczna i nieprawidłowe myślenie sprzyjały rozwojowi i rozprzestrzenianiu się chorób, nierzadko śmiertelnych.
Poszukiwanie pomocy w chorobie
W dawnej Polsce każda choroba wywoływała strach zarówno u chorego, jak i u pozostałych domowników. Próbowano wszelkich możliwych sposobów, które mogły dać choć cień nadziei na wyzdrowienie. Jednym z nich było naturalnie wezwanie medyka. Niestety nie każdy mógł liczyć na pomoc medyczną. Na lekarską wizytę mogli sobie pozwolić przede wszystkim reprezentanci wyższych warstw społecznych, choć i w ich przypadku nie było to regułą. Przeszkodą okazywało się miejsce zamieszkania – w okolicy mógł nie mieszkać żaden lekarz, a ówczesny transport nie pozwalał na przemieszczanie się w odpowiednio szybkim czasie. Dostęp do aptek również był ograniczony, gdyż funkcjonowały one głównie w większych ośrodkach miejskich, dlatego na wsi tworzono własne domowe apteczki.
Staropolskie leki i zioła
W dawnej Polsce w każdym dworze i chacie znajdowała się domowa apteczka. U biedniejszych warstw społecznych miała postać niewielkiej szafki. Możne stany z kolei przeznaczały na nią osobną izbę, w której znajdowały się m.in. zwierzęce lecznicze sadła, lekarstwa z jadu gadów, olejki lekarskie, maści, nalewki, kosmetyki poprawiające urodę, kwiatowe i owocowe octy oraz dziesiątki suszonych ziół, owoców i korzeni, z których sporządzano wywary i mikstury mające zwalczyć objawy choroby.
Zioła były jednym z najpopularniejszych medykamentów. Każdy odpowiedzialny gospodarz pamiętał o tym, by w pobliżu domu zasiać różne apteczne zioła, będące zasadniczymi składnikami lekarskich mieszanin. W ten sposób w niejednym ogrodzie zasiewano: macierzankę, ślaz, kopytnika, biedrzeńca, dzięgla leśnego itp. Dokładnie pamiętano, w jakim miesiącu należało wysiać poszczególne zioła. W ten sposób w marcu siano rutę, sadzono róże i fiołki, z których następnie wyrabiano lecznicze olejki, soki, wódki, cukier i ocet. Kolejne apteczne zioła wysadzano w kwietniu.
Wyrobem medycznych ziołowych maści, olejków, wywarów i mikstur w bogatych domach zajmowały się panny apteczkowe. Były to dalekie krewne bądź ubogie panny, które w możniejszym domu otaczano opieką. W biedniejszych domach wyrabianiem domowych lekarstw zajmowała się żona gospodarza.
Leków aptecznych nie było za wiele, a te które znajdowały się na rynku, były bardzo drogie. Jednym z najbardziej cenionych medykamentów była słynna driakiew, a więc uniwersalny lek składający się z 64 składników, do których należały m.in. tłuczone perły, złoto, różana wódka oraz jedwab. Poza tym producenci tego leku upowszechnili informację, że najważniejszym jego składnikiem jest biblijne rajskie drzewo. Ówczesna społeczność, przejęta swoim zdrowiem, wierzyła w cudowną leczniczą moc każdego znanego wówczas leku. Podobnie rzecz miała się z wiarą w ponadludzkie możliwości znachorów i czarowników.
Czarownicy, magicy, szeptuchy i znachorzy ratunkiem w chorobie
W dawnej Polsce do niejednego biednego i bogatego domu wzywano szeptuchę lub znachora, którzy bez medycznego wykształcenia zajmowali się leczeniem. Takiej działalności sprzyjało upowszechnione wśród ludu przekonanie o magicznym pochodzeniu chorób i ponadludzkich możliwościach znachorów i czarowników. Nierzadko przyczyny choroby doszukiwano się w złym uroku, który mógł zostać zdjęty tylko przez znachora, odprawiającego odpowiednie gusła. Podczas tych rytuałów wykorzystywano zaczarowane pierścienie, astralne bransolety, tajemnicze proszki, zdrowotne eliksiry oraz cudowne, uniwersalne medykamenty.
Choć te praktyki nie były podparte żadnymi medycznymi przesłankami, zabobonne społeczeństwo silnie wierzyło w ich skuteczność. Częściej jednak, zamiast wyleczyć chorego, pogłębiały zaistniały problem. Na przykład mężczyźnie choremu na kiłę zalecano, by odbył stosunek płciowy z dziewicą, ponieważ tylko w taki sposób zostanie uleczony, a na rzeżączkę radzono spożywać kozie mleko, w którym wcześniej zanurzono rozpaloną stal. Z kolei w walce z bólem głowy i padaczką miało pomóc noszenie pierścienia wykonanego z rogu łosia.
Autorytet i wiara w ponadludzkie umiejętności znachorów była tak silna i powszechna, że stawali się oni nawet powiernikami spraw intymnych. Wzywano ich nie tylko w czasie choroby, ale także proszono o pomoc w rozwiązywaniu innych życiowych problemów. W ten sposób szeptuchy i znachorzy udzielali rad w przypadku braku umiejętności uwodzenia, odprawiali czary wzmacniające męskość, pomagali bezdzietnym parom rozwiązać problem bezpłodności, a niezamężnym kobietom przerywali niechciane ciąże. Poza tym znachorzy doradzali w dziedzinie kosmetyki, tzn. pokazywali, w jaki sposób prawidłowo ufarbować włosy czy skutecznie usunąć piegi. Konsultowano się także z nimi w przypadku nieodpowiedniej masy ciała.
Ogólnie w czasach staropolskich wierzono w każdy dostępny medykament i medyczną wiedzę każdej osoby, rozpowiadającej o swoich uzdrowicielskich umiejętnościach. Ta silna wiara spowodowana była panicznym strachem przed niepełnosprawnością i śmiercią. Kalectwo praktycznie wykluczało człowieka z życia publicznego i uniemożliwiało mu podjęcie pracy. W konsekwencji więc kończył jako żebrak, gdyż nie istniał system socjalny, który zapewniłby mu wsparcie.
Z kolei obsesyjny strach przed śmiercią był związany z chrześcijańską wizją zaświatów. Ponadto duchowni, wykorzystując swój ogromny autorytet, bardzo często mówili o karach i klątwach, jakie spotykają grzeszników. Wielokrotnie przestrzegali przed licznymi występkami prowadzącymi do potępienia, oznaczającego przeżywanie po śmierci wielkich cierpień w czeluściach piekła. W ten sposób wierni, przerażeni widmem wiecznej męki, za wszelką cenę pragnęli żyć jak najdłużej w dobrym zdrowiu.
Polecamy e-book Marcina Winkowskiego – „Gdy Polacy nosili dredy. Kołtun – historia prawdziwa”
Bibliografia
- Bystroń Jan Stanisław, Dzieje obyczajów w dawnej Polsce wiek XVI-XVIII, t. 1, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1960.
- Kuchowicz Zbigniew, Obyczaje staropolskie XVII-XVIII wieku, Wydawnictwo Łódzkie, 1975.
- Łoziński Władysław, Życie polskie w dawnych wiekach, Wydawnictwo ISKRY, Warszawa 2006.
- Minksztyn Joanna, Tajemnice obyczajów i tradycji polskich, Wydawnictwo Publicat, Poznań 2008.
- Z historii farmacji, czyli apteczki domowe w dawnych dworach szlacheckich, [dostęp: 13.08.2023].
Redakcja: Natalia Stawarz