Witold Bereś, Krzysztof Burnetko — „Kapuściński: nie ogarniam świata” – recenzja i ocena
Ryszard Kapuściński zmarł 23 stycznia br. w Warszawie. Dziennikarze ostatni raz spotkali się z nim dwa miesiące wcześniej. Rozmowa ta wieńczy serię ośmiu wywiadów i jest chyba najluźniejsza ze wszystkich — jeden z dziennikarzy zaprasza pisarza do wygłoszenia wykładu na temat filozofii ks. Tischnera, ten podpytuje swoich rozmówców, co myślą o IV Rzeczpospolitej. Widać, że znali się długo. Rzeczywiście pierwszy raz rozmawiali w 1991 roku. Wtedy Kapuściński opowiadał im o ZSRR. Pierwsze rozmowy miały właśnie taki charakter: tematem był Związek Radziecki, Afryka, zjednoczony Berlin. Z czasem rozmowy zeszły na tematy szersze: współczesne media, świat po upadku komunizmu, globalizacja, trzecie tysiąclecie, wreszcie Polska i jej sytuacja.
Z rozmów tych wyłania się kilka wizerunków tego niezwykłego człowieka. Pierwszy z nich to Kapuściński erudyta. Zadziwia dziennikarzy poziomem przygotowania się do rozmowy, znajomością danych statystycznych, faktów. Imponuje ogromną wiedzą. Przedstawia, analizuje i interpretuje zjawiska zachodzące we współczesnym świecie, wyznacza główne problemy, które przed nim stoją. W pewnym momencie pisarz przeprowadza krytykę dwóch wielkich teorii lat 90.: Francisa Fukuyamy o końcu historii po upadku komunizmu i Samuela Huntingtona o nieuniknionym zderzeniu cywilizacji. Zwraca uwagę też niezwykła pracowitość Kapuścińskiego – każdego dnia starał się pisać, a jeśli nie miał możliwości, to namiętnie czytał. Podczas ostatniego spotkania stwierdza: Na pomnik ja bym jeszcze nie chciał. Mam tyle jeszcze do napisania.
Drugą wielką cechą Kapuścińskiego jest umiejętność przechodzenia od szczegółu do ogółu. Mówiło się, że tam gdzie zwykły człowiek widzi głodnego Afrykańczyka, Kapuściński widział całą sytuację z jej głębokimi przyczynami. Wiedzę, którą zdobywał jako reporter, wykorzystywał do formułowania szerszych wniosków. Opowiadając o jednym z przywódców afrykańskich w poprzedniej epoce, przedstawił pełny obraz Czarnego Lądu tamtych lat i zestawił go z dzisiejszymi realiami. Na przykładzie zjednoczonego Berlina snuł rozważania o upadku żelaznej kurtyny.
Widzimy jeszcze innego Ryszarda Kapuścińskiego — człowieka życzliwego, uśmiechniętego, z uwagą słuchającego ludzi. Zamiast powtarzać tezę o nieubłaganym konflikcie cywilizacji, stawia na dialog pomiędzy nimi, zgodę i wzajemne poznanie kulturowe. — Nie orientowałem się i nie chciałem się orientować w tym, kto kogo nie lubi i dlaczego. Ja ludzi lubię i jestem ciekaw każdej opinii... — oświadcza.
Jednak ta książka to nie tylko rozmowy. Redaktorzy zbierali informacje o Kapuścińskim pośród jego przyjaciół i kolegów z branży reporterskiej. Dzięki temu treści wywiadów uzupełnione są wiadomościami o książkach pisarza oraz o dużych i małych epizodach z jego życia. Dwie takie historie zrobiły na mnie szczególne wrażenie. Pierwsza z nich składała się właściwie z dwóch opowieści: słynnego reportażu o Nowej Hucie z 1955 roku, którym młody reporter rozjuszył partyjną górę i zmuszony był do ukrywania się wśród robotników oraz o udziale dojrzałego już wtedy dziennikarza i pisarza w wydarzeniach w Stoczni Gdańskiej w 1980 roku. Druga natomiast ma charakter o wiele szerszy i nosi tytuł Czy korespondent zagraniczny w czasach komunizmu to był grzeszny zawód?. Na przykładzie innych reporterów ukazuje on ich kontakty z wywiadem PRL, a w przypadku Kapuścińskiego na podstawie jego wypowiedzi snuje domysły na temat istoty współpracy pisarza z wywiadem. Fragment ten, przeczytany przeze mnie jakiś czas przed osławioną publikacją „Newsweeka” (artykuł „Teczka pisarza”), spowodował, że tzw. kwestia współpracy Kapuścińskiego wydawała mi się później o wiele lepiej naświetlona.
Atutem książki są jeszcze dwa dodatki — pierwszy z nich to zdjęcia przedstawiające reportera w różnych okresach jego życia: jako małego chłopca w rodzinnym Pińsku, studenta Uniwersytetu Warszawskiego, młodego korespondenta, uznanego reportera i pisarza przyjaźniącego się z innymi wielkimi twórcami (np. Gabrielem Garcią Márquezem). Drugim, o wiele cenniejszym dla miłośnika twórczości Kapuścińskiego, jest kalendarium życia pisarza. Bereś i Burnetko przygotowywali od dłuższego czasu biografię Cesarza reportażu, dlatego zbiór ten jest niesłychanie dokładny i szczegółowy. Oprócz informacji o samym życiu, podróżach i publikacjach Kapuścińskiego zawarte zostały w nim daty wykładów, konferencji, w których uczestniczył oraz nagrody i doktoraty, jakie otrzymał. Często obok informacji o wydarzeniu znajduje się fragment wypowiedzi lub wykładu, który wtedy wygłosił. W ten sposób poglądy zawarte w rozmowach są uzupełniane cytatami samego pisarza.
Dla miłośników twórczości Kapuścińskiego i filozofii przez niego wyznawanej (a można uznać go w wielu aspektach za filozofa) książka ta jest lekturą obowiązkową. Więcej — warto do niej wracać, by przypomnieć sobie i na nowo zrozumieć to, co chciał przekazać. Dla ludzi dopiero poznających jego twórczość będzie to bardzo dobre uzupełnienie. Wreszcie polecić można tę książkę również tym, którzy po prostu interesują się problemami współczesnego świata, nawet jeśli mieliby się z Kapuścińskim w ich interpretacji nie zgodzić. Bo, parafrazując jego myśl, warto lubić ludzi i być ciekawym każdej opinii.
Lektura zmusza do postawienia sobie wielu pytań. Jedno z nich, być może najbanalniejsze, odnosi się do jego wypowiedzi a zarazem tytułu książki: skoro Pan tego nie ogarniał, to czy ktoś to w ogóle zrobił?