Warto doceniać dobre prace
Tomasz Leszkowicz: Skąd wziął się pomysł na zorganizowanie przez Europejskie Centrum Solidarności właśnie takiego konkursu?
Przemysław Ruchlewski: Kiedy w 2010 roku powstał w Europejskim Centrum Solidarności dział naukowy, naturalną konsekwencją stało się, oprócz organizowania konferencji naukowych, debat publicznych, wykładów, seminariów naukowych i popularnonaukowych czy uczestnictwa w różnego rodzaju projektach, zorganizowanie konkursu na najlepszą pracę magisterską i doktorską dotyczącą tematyki związanej z historią Solidarności, opozycją wobec komunizmu i dyktatury lub ideą solidarności społecznej. Konkurs miał przede wszystkim wspierać młodych naukowców oraz pobudzać do badania tematyki związanej z opozycją demokratyczną w PRL i samą „Solidarnością”. Nie ma się co oszukiwać – ta tematyka w dalszym ciągu jest niszowa, ale dzięki takim przedsięwzięciom mamy nadzieję, że zdołamy chociaż w części upowszechnić dziedzictwo i przesłanie idei „Solidarności”. Braliśmy również pod uwagę fakt, iż mamy deficyt konkursów dotyczących najnowszej historii naszego kraju.
T.L.: Kim są laureaci dotychczasowych edycji?
P.R.: To przede wszystkim młodzi naukowcy związani ze środowiskiem uniwersyteckim oraz pracownicy Instytutu Pamięci Narodowej. Doktor Małgorzata Michalewska-Pawlak ([Obywatelskość demokratyczna jako idea normatywna w koncepcjach polityczno-programowych polskiej opozycji w latach 1980–1989]) reprezentuje Uniwersytet Wrocławski, doktor Magdalena Heruday-Kiełczewska ([„Solidarność” nad Sekwaną: działalność Komitetu Koordynacyjnego NSZZ „Solidarność” w Paryżu 1981–1989]) jest wykładowcą na Uniwersytecie Adam Mickiewicza w Poznaniu, Jan Olaszek ([„Nieliczni ekstremiści”. Podziemna Solidarność w propagandzie stanu wojennego]), Kamil Dworaczek ([Niezależne Zrzeszenie Studentów 1980-1981]) oraz doktor Marta Marcinkiewicz ([Obozy internowania w województwie koszalińskim]) to z kolei pracownicy Instytutu Pamięci Narodowej. Dla Macieja Wiśniewskiego ([Ruch Wolność i Pokój w Szczecinie w latach 1985–1992]) był to po prostu pewien epizod, gdyż po napisaniu dobrej pracy magisterskiej nie związał swojego życia z nauką tylko wstąpił do policji. Wśród laureatów mamy również księdza – salezjanina Jarosława Wąsowicza ([Niezależny ruch młodzieżowy w Gdańsku w latach 1981–1989]), kierownika Archiwum Salezjańskiego Inspektorii Pilskiej. Jest pewna różnorodność i z tego, jako organizatorzy, się bardzo cieszymy.
T.L.: Kto decyduje o przyznaniu nagrody?
P.R.: O przyznaniu nagrody decyduje Komisja Konkursowa złożona z pracowników naukowych Europejskiego Centrum Solidarności – prof. Wojciecha Polaka oraz doktorów Konrada Knocha, Jacka Kołtana, Jakuba Kufla i Przemysława Ruchlewskiego. Stałymi zewnętrznymi członkami naszej Komisji są profesorowie Andrzej Gąsiorowski i Aleksander Hall. Dodatkowe specjalistyczne opinie opracowuje prof. Mirosław Golon.
T.L.: Jeśli dobrze rozumiem, konkurs ECS jest skierowany nie tylko do historyków i nie tylko dedykowany pracom o PRL. Jakiego typu prace można jeszcze zgłaszać?
P.R.: Przedmiotem konkursu jest wybór najlepszej pracy magisterskiej i doktorskiej powstałej po 2013 roku, dotyczącej tematyki związanej z historią Solidarności, opozycją wobec komunizmu i dyktatury oraz/lub ideą solidarności społecznej. Do konkursu mogą zostać zgłoszone wyłącznie obronione prace magisterskie, doktorskie z dziedziny szeroko pojętej humanistyki, w tym dziedzin m.in. takich jak: historia, socjologia, filozofia, psychologia, prawo, kulturoznawstwo, ekonomia. Nie ograniczamy się stricte do historii, jeśli pojawi się jakaś ciekawa propozycja z dziedzina np. prawa, jeśli pojawią się socjologiczne analizy ruchu społecznego to na pewno wydamy takie pracy. Zależy nam na różnorodności i nowym spojrzeniu.
T.L.: Czym powinna charakteryzować się „dobra praca” magisterska lub doktorska?
P.R.: Dobra praca magisterska i doktorska powinny dysponować wysokim potencjałem innowacyjności i odznaczać się dużą wartością merytoryczną W konkursie preferowane będą prace nowatorskie, wykazujące oryginalność w zakresie podjętej problematyki, metodologii badań oraz napisane w sposób atrakcyjny dla przyszłych czytelników. Oczywiście muszą posiadać charakter monografii książkowych.
T.L.: Prace dyplomowe, zwłaszcza magisterskie, są coraz częściej wydawane drukiem. Ich wartość jest oceniana różnie. Dlaczego zdaniem ECS warto promować powstałe tak badania?
P.R.: Nie zgadzam się z tezą że warto wydawać słabe monografie książkowe. Znaleźć dobra pracę magisterską jest bardzo trudno. To oczywiście zależy od promotora, jego podejścia, ale tendencje są moim zdaniem obiecujące. Środowisko akademików oraz naukowców z innych instytucji coraz mocniej się integrują, lub jak kto woli przenikają. To powoduje wymianę doświadczeń i podnosi poziom, chociażby poprzez zachęcanie studentów do korzystania z materiałów źródłowych np. z archiwów państwowych czy IPN. Wcześniej mieliśmy do czynienia z dość dużą ilością prac odtwórczych. Ten zły trend się zmienia, oczywiście powoli. Musimy także brać pod uwagę, iż tematyka dotycząca Solidarności to nisza – często nie zdajemy sobie z tego sprawy, albowiem przebywamy w środowiskach naukowców badających omawianą materię i jesteśmy przekonani, że większość społeczeństwa zna bądź interesuje się historią Solidarności, a takie trywia jak kto wywołał strajk w sierpniu 1980 roku są powszechne znane. Być może za kilkadziesiąt lat, kiedy ucichną spory liderów opozycji antykomunistycznej w PRL, ta tendencja się odwróci.
Wracając do pytania o hurtowe wydawanie prac magisterskich. No cóż, niektórzy młodzi naukowcy posiadają przeświadczenie, że ich praca magisterską to wyjątkowe dzieło, rzucające światło na nieodkryte karty historii. To pewien element pychy połączony z grzechami młodości oraz brakiem zainteresowania ze strony promotora, który powinien uświadomić magistrowi, czy praca jest godna wydania drukiem, czy należy nanieść poprawki, czy też zrezygnować. Z drugiej zaś strony każdy ma prawo do wydawania książek (jeśli znajdzie na to środki, bo w dalszym ciągu jest to kwestia dość droga). Jeśli wydamy kiepską monografię to narażamy siebie i swego promotora na śmieszność. W pytaniu występuje również stwierdzenie „ich wartość oceniana jest różnie”. Oczywiście to zależy, kto jest oceniającym i kogo się ocenia. Mam wrażenie, że niektóre osoby recenzując prace stają się swego rodzaju cenzorami – oby nie doprowadziło to wykrystalizowania się grupy naukowców którzy posiądą swego rodzaju nieomylność i pewnego dnia stwierdzą, że nikt oprócz nich nie potrafi napisać dobrej książki.