Tadeusz Zubiński – „Błękitna Dywizja. Hiszpańscy sojusznicy Hitlera” – recenzja i ocena
Książka Tadeusza Zubińskiego traktuje o udziale hiszpańskich ochotników w wojnie z ZSRR w latach 1941-1945, w ramach tzw. Błękitnej Dywizji. Jest to jedno z najbardziej kontrowersyjnych zagadnień w historii rządów generała Francisco Franco. Pozycja ta stanowi już trzecią publikację tego autora na temat dwudziestowiecznej historii Hiszpanii (po wydanej w 2015 r. monografii wojny domowej z lat 1936-1939 oraz biografii Franco z 2014 r.). Niestety, w książce znajdziemy słabości obecne już w poprzednich publikacjach. Cechuje ją do pewnego stopnia chaos kompozycyjny, przejawiający się powtórzeniami tych samych informacji, dygresjami oraz literówkami; brakuje także bibliografii. To wszystko obniża ogólną wartość książki, choć i tak warto po nią sięgnąć.
Autor ukazuje wyjątkowo silny antykomunizm, panujący w Hiszpanii w latach II wojny światowej. Oto np. po wybuchu wojny między Niemcami a ZSRR:
Ambasada niemiecka w Madrycie została zasypana lawiną telegramów z gratulacjami, a jej telefony dosłownie się urywały. W Barcelonie tysiące uradowanych mieszkańców wyległo na ulice, aby zamanifestować swoją radość przed konsulatem niemieckim. Ruch kołowy w centrum miasta zamarł na trzy godziny. (s.75).
Ambasador niemiecki w Hiszpanii usilnie namawiał Madryt do przystąpienia do wojny z ZSRR. W odpowiedzi, Franco już 22 czerwca 1941 roku zadeklarował wysłanie na front wschodni hiszpańskiej jednostki ochotniczej. Odzew na wydany przez niego apel był olbrzymi: do 2 lipca liczba ochotników do tej jednostki (która otrzymała nazwę Błękitnej Dywizji) przekroczyła 70 tysięcy. Ostatecznie, jak podają badacze na których ustalenia powołuje się Zubiński, w latach 1941–1943 na froncie wschodnim walczyło około 45–47 tysięcy Hiszpanów.
Błękitna Dywizja toczyła boje w północnej części frontu wschodniego (m.in. brała udział w blokadzie Leningradu). Jej żołnierze cechowali się bohaterstwem w czasie walki, ale jednocześnie byli wyjątkowo niezdyscyplinowani. Ujawniało się to w wyjątkowo częstym opuszczaniu przez nich posterunków bojowych. Przykładowo, w okresie między kwietniem a grudniem 1942 roku dowództwo XXVIII Korpusu Wehrmachtu, w ramach którego walczyła Błękitna Dywizja, odnotowało, że aż 39% przypadków samowolnego opuszczania posterunków i dezercji przypadło na Hiszpanów.
Do największej bitwy z udziałem żołnierzy z Półwyspu Iberyjskiego doszło 10 lutego 1943 roku pod Krasnym Borem. Stawili w niej twardy opór Sowietom, lecz ostatecznie musieli wycofać się z części zajmowanych przez siebie pozycji. Już w październiku 1943 roku, w wyniku nacisków dyplomacji amerykańskiej, generał Franco zdecydował się na wycofanie Błękitnej Dywizji z Frontu Wschodniego. Cześć żołnierzy, w liczbie około tysiąca, sprzeciwiło się tej decyzji i uformowało tzw. Błękitny Legion, walczący po stronie Niemiec aż do marca 1944 roku.
Co motywowało tych ludzi do walki z państwem oddalonym od Hiszpanii o kilka tysięcy kilometrów? Przyczyn było kilka, a kluczową rolę odgrywało pragnienie zemsty na „czerwonych”. Z jednej strony szło o odpłatę za represje rządu republikańskiego wobec przeciwników politycznych w czasie wojny domowej w latach 1936–1939, z drugiej –za zaangażowanie ZSRR w walkę po stronie rządu republikańskiego. W pewnej mierze chodziło jednak też o zapewnienie sobie środków do życia, o które było trudno w Hiszpanii, znajdującej się w tym czasie w tragicznej sytuacji ekonomicznej. Jak podaje autor, szeregowy legionista mógł podczas 12 miesięcy służby w Błękitnej Dywizji zarobić 4884 ówczesnych peset hiszpańskich. Dla porównania, w tym czasie górnicy zarabiali rocznie 3655 peset, robotnicy w przemyśle tekstylnym 3641 peset, a murarze – 3670 peset.
Sześćdziesiąt procent ochotników do Błękitnej Dywizji pochodziło z partii Falanga, uznawanej za faszystowską. Jednak pomimo iż używała ona zbliżonej symboliki, zasadniczo różniła się od niemieckiej NSDAP. Od początku obcy jej był rasizm i antysemityzm. Założyciel Falangi Jose Antonio Primo de Rivera prawie w ogóle nie zajmował się tzw. „kwestią żydowską”, poza zagadnieniem zaangażowania Żydów w ruch komunistyczny i masoński. W czerwcu 1934 r. zapowiedział: Falanga nie może być w żaden sposób rasistowska. Z podobnych względów hiszpańscy żołnierze traktowali ludność zamieszkującą ZSRR o wiele lepiej niż Niemcy. Nie zmienia to jednak faktu, że również i oni potrafili być w stosunku do niej okrutni. Autor przytacza wspomnienia z których wynika, że nie stronili oni od torturowania jeńców, czy podpalania domostw ludności chłopskiej.
Ciekawym aspektem książki Zubińskiego są także wspomniane w niej, ostatecznie niezrealizowane, wojskowe plany Hitlera inwazji na Hiszpanię („Ilona” i „Gisela” z 1942 roku oraz „Nurnberg” z 1943 roku). Wszystko przez brak zgody generała Franco na przystąpienie Hiszpanii do wojny po stronie Niemiec, co wywoływało stale rosnącą frustrację w kierownictwie III Rzeszy. Ostatecznie o niepodjęciu żadnych kroków zadecydowały ciągłe wahania Hitlera w tej kwestii. Co ciekawe, jak podaje Zubiński, Hermann Göring latem 1945 roku uznał zarzucenie tych planów za wielki błąd ze strony Niemiec, który miał wpływ na wynik wojny.
Interesująco brzmią także informacje na temat potencjalnych prób puczu w Madrycie. Zubiński podaje, że 28 lipca 1942 roku jedna z komórek niemieckiego wywiadu rozpoczęła w Hiszpanii przygotowania do obalenia generała Franco. Do tego celu mieli zostać wykorzystani kombatanci z Błękitnej Dywizji, zirytowani zbyt małym zaangażowaniem Hiszpanii w wojnę po stronie Niemiec. Fakt ten dobrze ukazuje, że pomimo iż żołnierzom hiszpańskim na ogół obca była ideologia nazistowska, to jednak część z nich była zwolennikami znacznie bliższej współpracy z III Rzeszą, niż sam hiszpański dyktator.
Na rynku polskim istnieją także inne publikacje poświęcone hiszpańskiemu zaangażowaniu na Froncie Wschodnim. Warto wymienić przede wszystkim publikację znakomitego hiszpańskiego historyka Xaviera Moreno Julii „Błękitna Dywizja. Krew Hiszpanów przelana w Rosji 1941-1945” (wydaną w 2009 roku), a także niewielką, raptem osiemdziesięciostronicową publikację Wojciecha Muszyńskiego „Błękitna Dywizja. Krew Hiszpanów przelana w Rosji 1941-1945” z 2002 roku. Osobom zainteresowanym historią Błękitnej Dywizji polecam sięgnąć zwłaszcza po pierwszą ze wspomnianych książek. Jednak publikacja Zubińskiego również zasługuje na uwagę, ze względu na swój barwny język, obfite korzystanie ze wspomnień uczestników wydarzeń, a także oraz opis form jej upamiętnienia w ciągu ostatnich 70 lat. Przy wszystkich wcześniej zasygnalizowanych wadach, jest pozycją godną polecenia. Traktuje o ważnym, a wciąż słabo znanym aspekcie II wojny światowej.