Stan duchowny – „stan nauczycielski”? Krytyka kościelnej edukacji w epoce renesansu
W niniejszym artykule pragnę omówić problematykę krytyki duchowieństwa jako stanu nauczająco-wychowawczego w Rzeczypospolitej okresu renesansu. Główną płaszczyzną na której postanowiłem oprzeć swoją pracę będą zarzuty wobec kleru, kierowane przez dwóch czołowych humanistów Polski XVI – o wiecznej, mianowicie Szymona Marycjusza z Pilzna oraz Andrzeja Frycza Modrzewskiego.
Spodlony wiek
Działalność polskiego duchowieństwa w dziedzinie edukacji wprowadza nierzadko historyka w stan konsternacji, zwłaszcza jeśli badania dotyczą czasów reformacji tudzież kontrreformacji. Z jednej strony widzimy upadek moralny kleru, z drugiej natomiast wybitne osiągnięcia Zakonu Jezuitów czy działalność Pijarów. Szukając odpowiedzi na pytanie dotyczące rzeczywistego owocu pracy duchownych na rzecz polskiej edukacji XVI-ego wieku, postanowiłem wykorzystać w swoich badaniach m.in. dzieło pierwszego polskiego teoretyka pedagogiki, wybitnego filologa klasycznego tudzież profesora królewskiego na Krakowskiej Akademii, Szymona Marycjusza z Pilzna, którego tytuł brzmi O szkołach czyli akademiach ksiąg dwoje.
Szymon Marycjusz, rozpoczynając swoją pracę, uświadamia czytelnikowi, że całe społeczeństwo powinno troszczyć się o dobre wychowanie oraz edukację dzieci i młodzieży. Niemniej, rozważania szybko zostają skierowane w stronę stanu kapłańskiego, który to jego zdaniem ma największy obowiązek pełnić funkcje wychowawcze oraz jest odpowiedzialny za edukację narodu. We wstępie nazywając duchownych „jasnym światłem”, określa ich rolę właściwą, jaka jego zdaniem winna być przez nich pełniona jako elementu społeczeństwa, czyli bycie wzorem cnót i nauczania (szkolnictwo). Kiedy te dwa elementy funkcjonują bez zarzutu, kapłani stają się dumą państwa. Jednakże, gdy duchowieństwo zbacza z danego kursu: ściąga na siebie pogardę i nienawiść całego społeczeństwa. Żaden bowiem stan nie jest wstrętniejszy niż stan duchowny, jeżeli się pozbył ozdoby pochodzącej z cnót i wykształcenia. Autor O szkołach czyli akademiach ksiąg dwoje, będąc ówczesnym autorytetem w dziedzinie szkolnictwa, nie przebiera w słowach, bardzo szybko dopowiadając, że owa degradacja duchowieństwa już nastąpiła, nazywając swoje czasy – spodlonym wiekiem. Już po pierwszych przeczytanych stronnicach pracy Szymona Marycjusza nietrudno jest wysunąć wniosek, że niemal cały upadek polskiego systemu wychowawczego przypisuje on stanowi duchownemu. Niektóre zarzuty bezpośrednie bądź pośrednie, które to wywnioskować można z tekstu, dotyczą:
- upadku moralnego kleru, bowiem gdy - wg Szymona Marycjusza - kapłan przestaje być wzorem cnót, staje się niebezpieczny i destruktywny wobec moralności całego narodu,
- zaniedbywania naukowych obowiązków przez duchownych, m.in. w dziedzinie wychowawczo-edukacyjnej oraz w podtrzymywaniu dawnych tradycji Kościoła, jakimi było np. pisanie ksiąg/biografii o wielkich Polakach, ich bohaterstwie i osiągnięciach. Marycjusz dodaje, że polska młodzież potrzebuje autorytetów, także tych „książkowych”, których winien dostarczać im Kościół, bowiem to społeczeństwo utrzymuje finansowo duchownych zatem ci są winni pracy na rzecz społeczeństwa,
- niepotrzebnego mieszania się kleru w sprawy czysto świeckie, jak np. polityka,
- nagannych i niemoralnych poczynań kleru, takich jak lichwa, przekupność czy lenistwo.
Zobacz także:
- Giordano Bruno. Spór religii z filozofią
- Zbigniew Oleśnicki – pierwszy polski kardynał
- Leonardo da Vinci: genialny artysta, który chciał poznać tajemnice wszechświata
Momentem kulminacyjnym oburzenia i żalu kierowanego w stronę stanu duchownego jest stwierdzenie przez Marycjusza, że większa część duchownych pogrążona jest w tak grubej ciemnocie, że nie jest zdolna spełnić tego, co do niej należy.
Szymon Marycjusz podczas swojej pracy jako filolog klasyczny, prawnik i profesor Akademii Krakowskiej, dostrzegł także poniżenie moralne i społeczne zawodu nauczycielskiego, za które to ponownie obwiniał stan duchowny. Uważał, że niegdyś niezwykle szanowana praca nauczycielska, dziś przez gnuśne zachowanie kleru, staje się pośmiewiskiem i przedmiotem wzgardy. Ponadto, przebywając w Krakowie był świadkiem powolnego upadku Akademii Krakowskiej, swoistego symbolu polskiej edukacji. Rozkwit zamienił się w zastój ciągnący się aż do 1780 roku. Uwielbiając pracę z młodzieżą. Marząc o podniesieniu polskiego systemu wychowawczego „na nogi” rozpoczął działania „naprawcze”. Pisał do króla Zygmunta Augusta, próbując nakłonić go do przeprowadzenia reformy edukacji oraz prowadził spotkania z różnymi profesorami, zachęcając ich do żywszej i bardziej ambitnej pracy z uczniami – niestety bezskutecznie. Upadek pogłębiał się, a krytyków polskiej polityki wychowawczej i stanu duchownego przybywało.
Z perspektywy polityka
Przechodząc do drugiej części opisywanej przeze mnie problematyki, pragnę pokrótce omówić zarzuty wobec stanu duchownego jako „stanu nauczycielskiego”. Tym razem z perspektywy Andrzeja Frycza Modrzewskiego – wybitnego pisarza politycznego, sekretarza królewskiego oraz humanisty o zamiłowaniach teologicznych.
Opinia znanego na owe czasy profesora Szymona Marycjusza nie pozostawiła na stanie duchownym przysłowiowej suchej nitki. Jakie zarzuty natomiast kreśli nie pedagog – a polityk? Andrzej Frycz Modrzewski w swojej wiekopomnej O poprawie Rzeczypospolitej także szeroko omawia polski system szkolnictwa. Jego rozważania, które ostatecznie krystalizują się w krytykę, dotyczą przede wszystkim:
- potrzeby ingerencji w struktury religijne osób świeckich, bowiem Kościół zamknięty w swoich ogromnych dobrach i hermetycznych dogmatach wytwarza nieład i burzy podstawową strukturę państwa jaką jest edukacja,
- pogłębiania się w stanie duchownym pychy, nieuctwa, lenistwa oraz upadku moralnego,
- potrzeby ingerencji państwa w struktury kościelne tudzież konieczność oszacowania majętności m.in. biskupstw i określenie konkretnej liczby wychowanków, których będzie w stanie wyuczyć Kościół jako jego obowiązek,
- zajmowania się kleru w znacznej mierze sprawami świeckimi bądź niepraktyczną teologią zamiast praktyczną pomocą społeczeństwu, np. poprzez zakładanie nowych szkół,
- przyznawania niesłusznych zaszczytów duchownym, którzy potrafią przymilać się władzy, ale nie potrafią pracować naukowo. Natomiast nieumożliwianie „awansów społecznych” rzetelnym nauczycielom i naukowcom z łona Kościoła, powoduje utratę ich motywacji do dalszej pracy.
Polecamy e-book Michała Gadzińskiego – „Tudorowie. Od Henryka VIII do Elżbiety”
Andrzej Frycz Modrzewski, pomimo łagodniejszego stosunku wobec stanu duchownego, także szeroko omawia upadek moralny i naukowy kapłaństwa. Ubolewa nad zdegradowaniem pozycji społecznej nauczyciela, etycznej duchowieństwa oraz naukowej całego państwa.
Powróćmy jednak do konkretnego zagadnienia artykułu, jakim jest krytyka duchowieństwa w polskim systemie edukacji okresu reformacyjnego. Przedstawiłem opinię – niezwykle pejoratywną – prawdopodobnie największego polskiego specjalisty od spraw szkolnictwa XVI wieku, czyli Szymona Marycjusza z Pilzna. Zaprezentowałem także pokrótce stosunek do stanu duchownego na płaszczyźnie edukacyjno-wychowawczej Andrzeja Frycza Modrzewskiego, wielkiego pisarza politycznego, który to także otwarcie piętnuje duchownych za ich niemoralność i lenistwo przeplatane pychą. Moim zdaniem poglądy powyższych autorów zasługują na wiarygodność oraz uznanie szczerości ich intencji zawartych w powyższych pracach. Jednakże czy możemy przyznać im absolutną rację?
Warto wspomnieć, że w O szkołach czyli akademiach ksiąg dwoje Szymon Marycjusz porusza nie tylko problematykę stanu duchownego (pozostajemy cały czas na płaszczyźnie edukacyjno-wychowawczej), ale także króla i senatu. Sugeruje niejednokrotnie, że to król i senat z racji pełnionych przez nich funkcji jako „strażników prawa” przejmują pełną odpowiedzialność za polską edukację. W swej krytyce dotyczącej powyższych stanowisk dobiera znacznie łagodniejszą terminologię, tudzież jego uwagi pełnią raczej rolę „porady” niż „krytyki”. Ponadto niezwykle często odwołując się do wzorców antycznych które stanowiły jego pasję, szuka wyidealizowanej formy nauczyciela i jego ucznia, która nierzadko stanowi zwyczajną utopię. Czy zatem możemy zaufać w pełni obiektywności jego opinii? Szukając zatem potwierdzenia tez zawartych w O szkołach czyli akademiach ksiąg dwoje postanowiłem przytoczyć krytykę umieszczoną w O poprawie Rzeczypospolitej Frycza Modrzewskiego. Jak więc prezentuje się kwestia wiarygodności zarzutów względem duchowieństwa byłego sekretarza królewskiego?
Kto jest winien upadku?
Znaczna część „zażaleń”, zarówno Szymona Marycjusza jak i Andrzeja Frycza Modrzewskiego, pokrywa się ze sobą. Dodatkowo istotny jest fakt, iż obaj humaniści żyli w tym samym okresie, co bez wątpienia uwiarygodnia ich teorie. Niemniej jednak, były sekretarz królewski otwarcie opowiada się za wspólną winą całego społeczeństwa, czyli rodziców, duchowieństwa, szlachty tudzież króla. Każdy z powyższych winien wziąć odpowiedzialność w mniejszym bądź większym stopniu za degradację systemu wychowawczego. Rodzice – którzy są fundamentalnym elementem najważniejszego okresu edukacji jakim jest wczesne dzieciństwo. Duchowieństwo – które zdegradowane moralnie i naukowo nie jest w stanie spełniać należycie swoich funkcji. Szlachta – która zajmując się wyłącznie interesami zaniedbuje sprawę edukacji. Oraz król – który winien dopilnować finansów i kompetencji nauczycieli. Ponadto co istotniejsze, Andrzej Frycz Modrzewski znany był ze swoich „protestanckich” zamiłowań, które zaowocowały m.in. małżeństwem z Jadwigą Kamieńską, pomimo wcześniejszych ślubów zakonnych. Prawdopodobnym jest, że jego pejoratywny stosunek wobec szkolnictwa w wydaniu stanu duchownego, w mniejszym bądź większym stopniu, wzmożony był właśnie osobistymi poglądami teologicznymi.
Czy zatem patrząc z perspektywy przywołanych wniosków, możemy w pełni zaufać obiektywizmowi powyższych autorów i dopatrywać się przyczyny degradacji szkolnictwa na ziemiach polskich jedynie wśród stanu duchownego? Bez wątpienia – nie. Natomiast czy krytyka wobec niebagatelnej deprecjacji moralno-edukacyjnej kleru była słuszna? Oczywiście – tak. Nie ulega dziś wątpliwości, że polski stan duchowny upadał etycznie, ciągnąc za sobą kręgosłup moralny niemal całego państwa, aż do czasu powszechnego zorganizowania i rozpowszechnienia się Zakonu Jezuitów na ziemiach Rzeczypospolitej (koniec XVI-ego wieku, początek XVII), który to przerwał „spodlony wiek” i „postawił szkolnictwo na nogi”. Ponadto wyżej wymienione zarzuty dwóch znamiennych uczonych wskazują jednoznacznie na wielki kryzys Kościoła, którego owoce widoczne były na wszystkich płaszczyznach, nie tylko edukacyjnych.
Bibliografia:
Źródła:
- Szymon Marycjusz z Pilzna, O szkołach czyli akademiach ksiąg dwoje, przeł. A. Danysz, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Wrocław 1955.
- Andrzej Frycz Modrzewski, O poprawie Rzeczypospolitej, przeł. E. Jędrkiewicz, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1953.
Opracowania:
- Barycz Henryk, Uniwersytet Jagielloński w życiu narodu polskiego, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Wrocław 1965.
- Barycz Henryk, Z epoki renesansu, reformacji i baroku, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Warszawa 1971.
- Litak Stanisław, Od reformacji do oświecenia. Kościół katolicki w Polsce nowożytnej, Wydawnictwo TN KUL, Lublin 1994.
- Możdżeń Stefan Ignacy, Historia wychowania do 1795, Kielce 2005.
- Wołoszyn Stefan, Historia szkolnictwa, cz. I, Państwowe Zakłady Wydawnictw Szkolnych, Warszawa 1962.
- Ziomek Jerzy, Renesans, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 1995.
Redakcja: Antoni Olbrychski