„Śląsk, którego nie było” – nieznana historia śląskiej architektury
Stworzył go Marcin Zasada, na co dzień związany zawodowo z „Dziennikiem Zachodnim". Poza polityką, kulturą i społeczeństwem dziennikarz zajmuje się historią Górnego Śląska. Jaka jest jednak geneza „Śląska, którego nie było"? – Trzy lata temu tworzyłem dla „Dziennika Zachodniego" cykl historyczny i jedną z jego rubryk postanowiłem nazwać w ten właśnie sposób. Fascynują mnie dzieje tego regionu, przede wszystkim z racji burzliwych przemian politycznych i zmian państwowości. Oprócz tego interesuję się architekturą, a że lubię robić rzeczy, których nikt nie robił przede mną, dałem początek „ŚKNB". Nikt wcześniej nie złożył bowiem w tak kompleksowy projekt wszystkich niezrealizowanych lub zrealizowanych tylko w części planów architektonicznych obejmujących Górny Śląsk – mówi autor.
Zobacz także:
- „Światło historii. Górny Śląsk na przestrzeni dziejów” – recenzja wystawy stałej Muzeum Śląskiego
- W walce o Wielkopolskę i Śląsk. Działalność niepodległościowa Wojciecha Korfantego (cz. 1)
„Śląsk...” był więc jedynie małą rubryką w regionalnej gazecie (która pojawia się tam zresztą co sobotę do tej pory), a od września zeszłego roku jest także fanpage'em w serwisie Facebook. Profil właśnie przekroczył granicę trzech tysięcy „lajków”. Aktualizowany regularnie co kilka dni opowiada dzieje nigdy niepowstałych budowli i rozwiązań urbanistycznych, które zawsze ilustruje plan, szkic, rysunek czy nawet zdjęcie makiety. Swoim zasięgiem badawczym obejmuje przede wszystkim największe miasta Górnego Śląska – Katowice, Zabrze, Gliwice, Bytom czy Chorzów. Jego autor pozwala sobie jednak czasem na dalsze „wycieczki” – np. gdy pisze na temat będzińskiego zamku czy seminarium w Pszczynie. Niezrealizowane prace wywodzą się z różnych epok – zdarzają się projekty z wieku XIX lub sprzed I wojny światowej, głównie jednak odbiorca ma do czynienia z tymi z międzywojnia i lat po 1945. Nikogo nie powinno to zresztą dziwić – po czasach okrutnych wojen monumentalne budowle miały stanowić symbol odbudowy i odradzających się państwowości.
Wiele z koncepcji, których ostatecznie nie dokończono, dotyczyło miejskich ratuszy, a więc najważniejszych budowli danego miasta. Centrum Katowic mogło wyglądać zupełnie inaczej, gdyby mniej więcej w miejscu obecnego Teatru Śląskiego stanął gmach z potężną wieżą. Być może Rybnik kojarzono by dziś z długim, modernistycznym budynkiem magistratu, gdyby II wojna światowa nie pokrzyżowała planów ówczesnego burmistrza, Władysława Webera. Gliwice z kolei mogły mieć nowy ratusz. Ile jego projektów stworzono? Już na początku poprzedniego wieku ponad 120!
Moderne sny Webera: nowy magistrat w RybnikuW historii Rybnika Władysław Weber to postać dziś legendarna. Kto wie, jak...
Posted by Śląsk, którego nie było on 26 września 2014
Niespełnione wizje architektów łączą się także mocno z kultem religijnym. „Śląsk, którego nie było” przybliżał wielokrotnie historie świątyń, w których nigdy nie rozbrzmiała modlitwa. Do dziś można podziwiać kościół powołania św. Józefa w Zabrzu projektu Dominikusa Böhma. Mało kto wie jednak, że niemiecki architekt miał również swoją wizję dla kościoła powołania Chrystusa Króla w Gliwicach. Jego przykuwająca uwagę koncepcja była jednak zbyt awangardowa i ostatecznie przegrała z tą autorstwa Karla Mayra. Innym przegrany projekt autorstwa Franciszka Krzywdy-Polkowskiego został przygotowany dla katowickiej archikatedry. Gdyby w 1924 to właśnie Krzywda-Polkowski wygrał konkurs rozpisany przez Administrację Apostolską, dziś zamiast kopuły archikatedrę zdobiłyby dwie strzeliste wieże.
Urbanistyka to jednak nie tylko pojedyncze budynki. Na profilu „ŚKNB” oprócz przypadków konkretnych budowli można znaleźć też zarysy całych kompleksów, jak np. miasteczko akademickie, które miało powstać wokół Akademii Pedagogicznej otworzonej w 1930 roku w niemieckim wówczas Bytomiu. Wyjątkowo przerażająca z dzisiejszej perspektywy była wizja przebudowy katowickiego śródmieścia w latach pięćdziesiatych. W roku 1954, w czasie gdy miasto nosiło niezbyt chlubną nazwę Stalinogród, powstał projekt zakładający wyburzenie całej zabudowy śródmieścia i zastąpienie jej architekturą w jedynym słusznym stylu – socrealistycznym. Stalinogród wkrótce jednak zmienił się ponownie w Katowice, a urokliwe kamienice w centrum miasta ocalały przed zniszczeniem.
Gliwice, Kościół Chrystusa Króla: projekt Böhma zbyt awangardowyW 1929 roku Dominicus Böhm, artysta architektury...
Posted by Śląsk, którego nie było on 4 listopada 2014
„Śląsk...” przedstawia jeszcze szereg innych przykładów niespełnionych ambicji architektów i władz miejskich. Są wśród nich stadiony, hale widowiskowe, wieżowce, kamienice i co najmniej kilka projektów dotyczących symbolu Katowic - Spodka (zamiast niego mógł powstać budynek przypominający... igloo!). Skąd Marcin Zasada czerpie wszystkie te historie? – Źródła są naprawdę zróżnicowane. Badam polskie i niemieckie archiwa oraz zbiory muzealne, literaturę z epoki i specjalistyczne publikacje, starą prasę i materiały propagandowe, a czasem też prywatne zbiory architektów, z którymi uda mi się skontaktować. Czasami trafiam na coś zupełnie przez przypadek w internecie albo dostaję w wiadomości od czytelników rubryki i fanpage'a. Tak na dobrą sprawę to po prostu żmudna praca dziennikarsko-historyczno-badawcza. Bywa, że godzinami studiuję wydania gazet przedwojennych i w 100 numerach nie znajdę nic, a w 10 kolejnych – 5 naprawdę unikatowych projektów. Każdy historyk rozumie pewnie, co to za robota – mówi twórca.
To mogła być katowicka archikatedra! 1924 r.: projekt PolkowskiegoWczoraj archiwa „Śląska, którego nie było” wzbogacił...
Posted by Śląsk, którego nie było on 23 października 2014
Rzeczywiście, każdy prezentowany przypadek opatrzono szczegółowym opisem, który prócz dat zawiera m.in. tło polityczno-historyczne, omówienie detali projektu i przede wszystkim powody bezpowrotnego zniknięcia danej koncepcji w odmętach historii. Nie sposób jest wymienić wszystkich budowli Śląska, nigdy nie zebranych w jednym artykule. Można jednak zaglądać co jakiś czas na pewien fanpage, na którym znajdziemy nowe, niespotykane informacje. A niedługo być może i do książki lub albumu, bo jak przyznaje sam twórca „Śląska...”, ostatnio dostaje propozycje przeniesienia na papier swoich niezwykłych badań.
Redakcja: Agnieszka Woch