Śladami dawnej Warszawy – zapomniane latarnie

opublikowano: 2016-04-11, 13:00
wolna licencja
_Pewnego razu była sobie szanowana stara lampa uliczna, która wykonywała swoje obowiązki uczciwie i dobrze od wielu lat. Lecz pewnego razu stwierdzono, iż jest za staromodna. To był ostatni wieczór, kiedy miała wisieć na latarnianym słupie i oświecać ulicę. Lampa czuła się jak baletnica, która tańczyła po raz ostatni i wiedziała, że jutro przeminie_ – Hans Christian Andersen.
reklama

Latarnie są nieodłącznym elementem pejzażu warszawskich ulic. Dziś to zazwyczaj lampy sodowe o charakterystycznej pomarańczowej barwie, których walory estetyczne mogą być poddawane w wątpliwość. Neony, podświetlane szyldy sklepów i jaskrawe światła na ulicach kojarzą się z chaosem, ulicznym zgiełkiem, który otacza nas z każdej strony. Ale znajdziemy jeszcze na mapie stolicy miejsca, gdzie możemy poczuć się inaczej i znaleźć w innym świecie, w którym czas stanął w miejscu. Są ulice w Warszawie, na których spotkamy stare, zabytkowe latarnie gazowe. Świecą one prawdziwym płomieniem, które wznieca w wyobraźni obraz dawnego świata. Ich światło nie jest może intensywne i mocne, ale wprowadzają specyficzny, tajemniczy klimat.

Współczesna lampa gazowa (fot. Paweł Drozd, opublikowano na licencji Creative Commons – Attribution-ShareAlike 3.0 Unported)

Do dziś w stolicy można zobaczyć takie relikty przeszłości na Sadybie, Żoliborzu, Śródmieściu, Woli, Bielanach i Powiślu. Zachowały się dwa typy „gazówek”. Latarnie czteropłomienne były sześcioboczne i rozszerzane ku górze z szybkami w metalowych ramkach. Ustawiano je od drugiej połowy XIX wieku. Drugim typem zachowanych do dziś są latarnie dziewięciopłomienne, które pojawiły się w czasach międzywojennych. Mają one kształt wydłużonego hełmu z kolistym daszkiem z zamocowanym od dołu kloszem.

Do rejestru zabytków wpisanych jest 181 latarni, 153 czteropłomienne i 28 dziewięciopłomienne, ale eksploatowanych jest tylko 75%.

Najstarsze latarnie na gaz, stawiane od 1856 roku, najczęściej parami, w Warszawie znajdują się na Nowym Mieście przy ulicy Przyrynek, przy kościele Nawiedzenia NMP. Rozświetlają tam mrok przynajmniej od 128 lat, widać dać je bowiem na ilustracji Józefa Pankiewicza pochodzącej z 1888 roku. Na ich słupach zobaczyć można także ślady po kulach z Powstania Warszawskiego. Od lat 80. XX wieku stały nieczynne, ale kilka lat temu firma obsługująca latarnie gazowe w Berlinie naprawiła je. Ponadto zamontowano elektroniczne urządzenia, które po zmierzchu automatycznie dają iskrę zapalającą światło.

Najbardziej znaną warszawską ulicą oświetlaną latarniami gazowymi jest Agrykola. Ta biegnąca wąwozem droga pozwala przechodniom choć na chwilę przenieść się do dawnych czasów. Do dziś niezabudowana, zamknięta dla ruchu samochodowego, niezwykle malownicza aleja, rozświecona jest 21 oryginalnymi latarniami, ułożonymi naprzeciwlegle. W większości są to obiekty pochodzące jeszcze z XIX wieku, a w miejsce brakujących wstawiono ich dokładne repliki.

reklama

Warto także przejść się na ulicę Jezierską na Powiślu, gdzie spotkać jeszcze można ostatnie już w Warszawie latarnie dziewięciopłomienne. Z 28 wpisanych do rejestru zabytków ostało się tylko 6. Oprócz nich stoją jeszcze 2 przerobione niegdyś na elektryczne.

Niezwykle klimatyczne uliczki oświetlone lampami gazowymi znajdują się na Bielanach – na Granowskiej, Szaflarskiej i Płatniczej. Latarnie na Płatniczej pochodzą z okresu międzywojennego. Na Sadybie znajdziemy je przy ulicach Godebskiego, Jodłowej, Kąkolewskiej i Orężnej. One również są zabytkami z dwudziestolecia. Ustawiono tu także repliki latarń z 1856 roku. Istnieją także plany, aby również na pobliskich ulicach odtworzyć dawne oświetlenie gazowe.

Ulica Agrykola (fot. Adrian Grycuk, opublikowano na licencji Creative Commons – Attribution-ShareAlike 3.0 Poland

Stare latarnie można jeszcze zobaczyć przed Muzeum Gazownictwa na Woli, dawną gazownią przy ulicy Kruczkowskiego, oraz na ulicy Cegłowskiej na Bielanach.

Funkcjonujące do dzisiaj latarnie gazowe zapala się ręcznie, cięgłem zwiększającym dopływ gazu z reduktora. Zajmują się tym, tak jak sto lat temu, latarnicy. W 1969 roku było ich dziewięciu, trzy lata później już pięciu, a obecnie to tylko dwie osoby – co ciekawe jest to małżeństwo.

Już od lat 80. XX wieku zauważyć można stopniowe usuwanie oświetlenia gazowego z ulic Warszawy, pomimo tego, że zostało ono uznane za zabytkowe. Niektóre z latarni są pozbawiane swojego oryginalnego wyposażenia wewnętrznego i zastępowane elektrycznym. Roczne utrzymanie "gazówki" jest 10 razy droższe, ale w ostatnich latach widać stopniowy powrót do tradycyjnych sposobów iluminacji. W stolicy coraz częściej można zobaczyć repliki starych latarni gazowych. W 2013 roku pastorały zostały zamontowane na Hożej, od Kruczej do placu Trzech Krzyży (12 szt.) oraz na Wspólnej (19 szt.). Natomiast rok wcześniej ustawiono 20 szt. na Noakowskiego, 8 szt. na Lwowskiej, 17 szt. na Świętojerskiej oraz 7 szt. na Koźlej.

Polecamy e-book Pawła Rzewuskiego „Warszawa — miasto grzechu: Prostytucja w II RP”:

Paweł Rzewuski
„Warszawa — miasto grzechu: Prostytucja w II RP”
cena:
11,90 zł
Wydawca:
PROMOHISTORIA [Histmag.org]
Liczba stron:
109
Format ebooków:
PDF, EPUB, MOBI (bez DRM i innych zabezpieczeń)
ISBN:
978-83-934630-6-0

Książkę można też kupić jako audiobook, w tej samej cenie. Przejdź do możliwości zakupu audiobooka!

Rozświetlić „wieki ciemne”

Kultura oświetlania ulic, traktów handlowych oraz placów miejskich znana jest od starożytności. Używano do tego materiałów palnych takich jak tłuszcze zwierzęce i roślinne oraz smoła. Później zaczęto wprowadzać kaganki i łuczywa, po czym zastąpiono je pochodniami i świecami. Taki stan iluminacji miejskiej utrzymywał się przez wiele następnych wieków, z wyjątkiem drobnych ulepszeń technicznych. Ponadto należy pamiętać, że lampy na ulicach pozostawały elementem cząstkowym. Nie widywało się ich na każdym kroku.

reklama

Pierwsze latarnie miejskie zamontowano w Londynie na polecenie burmistrza sir Henry’ego Bortona w 1417 roku. Jednak nadal nie można było mówić o ich powszechności.

W Warszawie przez długi czas nie uświadamiano sobie konieczności oświetlania ulic. Rytm dnia wyznaczały wschody i zachody słońca. Dopiero wiek XVIII przyniósł pewną zmianę. Ożywienie nocnego życia, organizowanie wieczornych przedstawień teatralnych, hucznych balów i uczt wiązało się z przemieszczaniem ulicami po zmroku. W końcu zaczęto odczuwać potrzebę oświetlania miasta.

Dawna Gazownia Warszawska, widok na zbiornik gazu (fot. Wojsyl, opublikowano na licencji Creative Commons Attribution-Share Alike 3.0 Unported)

Pierwsze latarnie uliczne w stolicy zamontowano w 1716 roku na murach ratusza, ówcześnie znajdującego się na rynku staromiejskim. Do użytku publicznego wprowadził je prezydent Starej Warszawy w 1754 roku Jan Feliks Dulfus. Nakazał ustawiać lampy w bramach miasta:

[Przy wejściu do posesji przy] Nowowiejskiej, Krakowskiej i na Rynku przed Ratuszem, dla powszechnego w nocy bezpieczeństwa przyozdobił Warszawę. Magistrat zaś postanowił, aby do pilnowania regularnego i ciągłego opalania tych latarń w nocy ustawieni byli pachołcy, a na ich opłacenie aby wybierać proporcjonalną składkę od utrzymujących w Warszawie teatry, reduty, bale, szynkownie wina, miodu, piwa, wódki.

Gospodarzom nakazano ażeby przed bramami swoich posesji jedną lub dwie latarnie w miarę obszerności domów zaprowadzili i nocną porą lampami oświecali.

Ulice oświetlano wówczas świecami i wkładem olejowym. Szybko okazało się jednak, że stosowanie ich jest niewystarczające. Wtedy też pojawili się latarnicy. Byli to zazwyczaj młodzi chłopcy bądź weterani wojenni, którzy poruszali z przenośnymi lampkami, oświetlając drogę przechodniom. Liczba latarni z zbiegiem czasu stale się powiększała. Na przykład w roku 1816 było ich 80, a w roku 1858 – już 588. Istniało wiele rodzajów lamp. W tamtym okresie najbardziej popularne okazywały się te importowane z Genewy.

Całkowita zmiana nadeszła wraz z wynalezieniem ropy naftowej, z której pozyskiwano oczyszczoną naftę. Równocześnie pojawił się gaz ziemny, który odegrał ważną rolę w przemyśle zarówno grzewczym, jak i oświetleniowym.

reklama
William Murdoch (domena publiczna)

Pierwszą osobą, która zastosowała gaz do oświetlenia własnego domu oraz warsztatów firm Boulton & Watt był szkocki uczony i konstruktor maszyn parowych – William Murdoch. On także wprowadził próbne oświetlenie uliczne w Londynie, gdzie w 1814 roku uruchomiono gazownie.

Gaz w Warszawie pojawił się stosunkowo wcześnie, bo już w 1835 roku wykorzystywała go fabryka braci Evansów przy ulicy Świętojerskiej. Pierwsze latarnie gazowe w stolicy pojawiły się w 1844 roku na Placu Zamkowym i na terenie Uniwersytetu Warszawskiego, ale były one zasilane gazem z butli. Takie użytkowanie latarni mogło skutkować wybuchami, więc zaniechano ich eksploatowania. Do koncepcji oświetlenia gazowego powrócono w 1856 roku. 28 grudnia zapłonęły na nowo latarnie, dostarczone przez Niemieckie Towarzystwo Kontynentalne. Stanęły przy ulicach Ludnej, Książęcej, Nowym Świecie i Krakowskim Przedmieściu oraz na Placu Zamkowym, w sumie 92 sztuki. Istotnym faktem jest, że do I wojny światowej przemysł gazowy należał do niemieckich spółek. W tymże samym roku powstała w Warszawie pierwsza gazownia na Powiślu, a przed nią powstawały w innych miastach polskich, najwięcej na zachodnich ziemiach.

Iluminacja ulic warszawskich odbiła się szerokim echem w prasie:

Od końca zeszłego miesiąca możemy już datować oświetlenie miasta Warszawy gazem. Oświetlenie to budziło ogólne zajęcie i tłumy mieszkańców od czasu pierwszej próby zalegają ulice miasta, przypatrując się temu oświetleniu, a wesoła gawiedź, idąc za ich przykładem, w najrozmaitsze sposoby tłumaczy to dziwne dla nich zjawisko, jakim jest światło gazowe bez oleju, łoju, knota.

Od chwili, kiedy na stołecznych drogach pojawiły się pierwsze latarnie gazowe, zauważyć można było stopniowy zanik oświetlenia naftowego. Nawet w ówcześnie ukazującej się prasie rzadko o nich wspominano. W jednej z gazet czytamy: Oprócz latarń gazowych na odleglejszych ulicach posługuje się jeszcze Warszawa 138 latarniami naftowemi. Na początku XX wieku ich liczba nie przekraczała 300 sztuk, a 14 listopada 1914 roku zlikwidowano je ostatecznie z powodu deficytu ropy.

Polecamy e-book Pawła Rzewuskiego „Warszawa — miasto grzechu: Prostytucja w II RP”:

Paweł Rzewuski
„Warszawa — miasto grzechu: Prostytucja w II RP”
cena:
11,90 zł
Wydawca:
PROMOHISTORIA [Histmag.org]
Liczba stron:
109
Format ebooków:
PDF, EPUB, MOBI (bez DRM i innych zabezpieczeń)
ISBN:
978-83-934630-6-0

Książkę można też kupić jako audiobook, w tej samej cenie. Przejdź do możliwości zakupu audiobooka!

Pierwsze lampy gazowe dawały światło podobne do płomienia świecy. Latarnie były zapalane przez latarników, część z nich gaszono o godzinie 1.30, a reszta świeciła do rana.

reklama

Do lat 60. XIX wieku oświetlone zostało Stare Miasto, Śródmieście i Powiśle. W 1867 roku zapalono także lampy na mostu Kierbedzia oraz na Pradze. Jako że użycie gazu stawało się coraz większe, rozpoczęto budowę nowej gazowni, która ostatecznie powstała w 1888 roku. Znajdowało się już wtedy w Warszawie około 6 tys. latarni. Ich różnorodność była dosyć znaczna. Poczynając od licznych typów głowic przez różną liczbę płomieni, kończąc na odmiennych słupach.

Rewolucją w przemyśle gazowym okazało się wynalezienie żarówki Auera. Od 1898 roku stopniowo we wszystkich latarniach montowano palniki z jego siatkami. W 1892 roku Karl Auer von Welsbach skonstruował koszulkę żarową, wyposażoną w tlenek toru i ceru. Siateczka ta rozpalona płomieniem gazowo-powietrznym dawała kilkukrotnie większe światło.

W tym samym czasie, kiedy lampy gazowe stawały się coraz bardziej powszechne, w pewnym warszawskim wydawnictwie znalazła się notka o pierwszym zastosowaniu elektrycznej energii w oświetleniu stolicy: Zdjęto fotografię w Warszawie mostu stałego na Wiśle podczas robót dokonywanych w nocy przy świetle elektrycznym. Ta pochodząca z 1865 roku informacja mówi nam o pionierskim zastosowaniu światła elektrycznego w stolicy.

Kamienica prezydenta Starej Warszawy, Jana Dulfusa, przy ulicy Freta (Krzysztof Dudzik, opublikowano na licencji Creative Commons Attribution-Share Alike 3.0 Unported)

W 1878 roku postawiono czasowo 16 lamp łukowych, z których część przeznaczono do Ogrodu Saskiego. Ludzie spoglądali na nowy rodzaj oświetlenia z fascynacją, ale także z lękiem, ponieważ w 1882 roku wybuchł pożar, spowodowany zapewne spięciem elektrycznym. Początkowo jednak energię elektryczną wykorzystywano do celów przemysłowych, usługowych albo domowych. W tym czasie nie był to jeszcze popularny sposób iluminowania ulic.

Na przełomie XIX i XX wieku Warszawa stała się jednym z najgorzej oświetlonych miast w Europie. Elektrownia centralna powstała tutaj bardzo późno, dopiero w 1904 roku. Stolica znalazła się w tyle za innymi miastami na ziemiach polskich. Co ciekawe, przegonił ją nawet Radom. Wszystko to było spowodowane złym zarządzeniem. Zaopatrywaniem miasta w energię elektryczną zajmowała się niemiecka spółka z Dessau, która dyktowała niekorzystne warunki dla Warszawy.

Pierwsze miejskie latarnie w stolicy pojawiły się w 14 maja 1906 roku. Rozpisywała się o tym prasa:

reklama
Od paru miesięcy Warszawa przygląda się robotom około zaprowadzenia elektryczności do oświetlenia i do tramwajów… Robocie tej przyglądają się tłumy ciekawych, mających dużo wolnego czasu.

Wyróżniano dwa typy lamp. Latarnie łukowe dawały o wiele więcej światła niż żarowe, jednak ich eksploatacja była zdecydowanie droższa. Stanowiły one ogromną konkurencję dla oświetlenia gazowego, które stopniowo wypierały. W czasie I wojny światowej liczba latarni gazowych zmniejszyła się pięciokrotnie. Kolejne lata to już stała rywalizacja między nimi, z coraz wyraźniejszą przewagą elektryczności. Koniec dekady lat 30. przyniósł zmianę. Nastąpił triumf latarni gazowych, a ułatwiło to w pewnym stopniu zainstalowanie urządzenia, które zastępowało pracę latarników. Automatycznie zapalało i gasiło latarnie. Nastanie II wojny światowej, a co za tym idzie, ostrzał i bombardowania stolicy, zniszczyło oświetlenie gazowe Warszawy. W czasie powstania w 1944 roku oddziały polskie opanowały elektrownie, która była wielokrotnie ostrzeliwana. Od tej pory miasto zostało pozbawione prądu.

Latarnik na drabinie zapalający latarnię gazową. Widoczne świecące koszulki Auera w kloszu latarni (fot. Grażyna Rutkowska, ze zbiorów NAC, Archiwum Fotograficzne Grażyny Rutowskiej, sygn. 40-W-178-4)

Po wyzwoleniu w stolicy znajdowało się jedynie około 20 latarni. Nastąpiła szybka odbudowa przemysłu gazowego i w 1956 roku na ulicach Warszawy znalazło się ich 2611. Od tego momentu zauważyć się da jednak powolny spadek liczby latarni gazowych. Wiązało się to ze zmianą budownictwa mieszkaniowego. W latach 70. w myśl unowocześnienia miejskich przestrzeni usuwano tak zwane „gazówki”. Zabytkowe oświetlenie niestety nie pasowało do nowatorskich osiedli. W roku 1975 liczba latarni zmniejszyła się do 207. 7 lat później na warszawskich ulicach znajdowało się około 180 sztuk. Od tego roku latarnie gazowe znajdują się rejestrze zabytków.

Żegnajcie latarnie

Latarnie w literaturze symbolizują przemijający czas, coś co zostało za nami. Stare, zabytkowe latarnie stały się inspiracją dla pisarzy. Jest to ciągle żywy motyw w twórczości literatów. Wyżej przedstawiony jest fragment bajki Hansa Christiana Andersena Stara latarnia. W 1947 roku, widząc powolny zanik „gazówek” na ulicach, Konstanty Ildefons Gałczyński napisał wiersz Pożegnanie z latarniami :

Wy, które w miastach w noc świecicie

zawsze cierpliwie i jednako,

od których blask w zaułki idzie,

iluminacja dla biedaków;

na które pijak w noc zimową,

pijak, co, dokąd idzie, nie wie,

spojrzy z zadartą w górę głową

i mruknie: - Może jestem w niebie?

ŻEGNAJCIE, KOCHANE LATARNIE

Bibliografia:

Redakcja: Michał Woś

Polecamy e-book Pawła Rzewuskiego „Warszawa — miasto grzechu: Prostytucja w II RP”:

Paweł Rzewuski
„Warszawa — miasto grzechu: Prostytucja w II RP”
cena:
11,90 zł
Wydawca:
PROMOHISTORIA [Histmag.org]
Liczba stron:
109
Format ebooków:
PDF, EPUB, MOBI (bez DRM i innych zabezpieczeń)
ISBN:
978-83-934630-6-0

Książkę można też kupić jako audiobook, w tej samej cenie. Przejdź do możliwości zakupu audiobooka!

reklama
Komentarze
o autorze
Karolina Zawadka
Studentka Instytutu Historycznego UW. Interesuje się historią XX wieku oraz historią Żydów polskich. Publikowała w „Polityce”, „XXI wiek EKSTRA” oraz „Pulsie Biznesu”.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone