Robert Ferguson – „Młot i krzyż. Nowa historia Wikingów” – recenzja i ocena
Młot i krzyż Roberta Fergusona, rzecz wydana w oryginale w 2010 roku, to kolejna książka mająca na celu przedstawienie dziejów wikingów w przystępny sposób. Jego opracowanie ma jednak nieco inny charakter niż podobne tematycznie publikacje. Autor odrzuca typowo podręcznikową kompozycję, nie opisuje wyczerpująco każdego tematu po kolei, czy to pod względem chronologicznym, czy geograficznym. Ze swojego wywodu stara się przede wszystkim stworzyć opowieść.
We wstępie opisuje, jak doszło w XIX w. do ukucia terminu „epoka wikingów”, następnie przechodzi do wielkich znalezisk pochówków łodziowych (Gokstad, Oseberg). Opisuje zarówno samo odkrycie, jak i charakter pochówku, tak by uświadomić nam, z jakim ludem mamy do czynienia. Podkreśla przy tym, że chce opisać ów lud, odrzucając ujęcia rewizjonistyczne, które odzierają wikingów z tego, co było w ich kulturze ważne, a więc z… przemocy.
Obraz, jaki wyłania się z rozdziału o archeologicznych rewelacjach, uzupełnia, przechodząc płynnie w rozdział o pogańskich wierzeniach Normanów. Tak przygotowani, czytamy o przyczynach najazdów dokonywanych przez mieszkańców Skandynawii. Obok tych ekonomicznych, nie mniej ważne będą dla niego przyczyny „międzynarodowe”, a więc szczególny układ sił, jaki zapanował w Europie na przełomie VIII i IX w. Posiadłszy tę wiedzę, będziemy śledzić północnych najeźdźców, którzy ruszyli w kierunku państwa Karolingów, na Wyspy Brytyjskie i samą Anglię oraz na Ruś. Przyjrzymy się zasiedlaniu przez nich Islandii, Grenlandii i Ameryki Północnej. Zobaczymy, jak powstała normańska kolonia Rollona i jak przebiegały stosunki miedzy „Magami” (wikingami) a muzułmanami w Hiszpanii (i Bizancjum). Choć książka Fergusona w głównej mierze poświęcona jest dziejom najazdów i kolonizowania Europy przez Skandynawów, autor parokrotnie zabierze nas do poszczególnych krajów Północy, gdzie będziemy przyglądać się czynom m.in. Haralda Sinozębego, Haakona Dobrego, Olafa Tryggvasona, Olafa Świętego czy Eryka Zwycięskiego. Poza samymi najazdami ważną będzie dla niego również kwestia recepcji chrześcijaństwa.
Ferguson często posługuje się dygresją. Stąd do rozdziału o kolonizowaniu Islandii przechodzi od opisu wyprawy Ottara Podróżnika do Alfreda Wielkiego, ponieważ odpowiada tam na pytanie, dlaczego Ottar pokonując „drogę północną” ([nordveg]), mijał Irlandię, nie zaś Islandię. W rozdziale o Karolingach, gdy pisze o pierwszych próbach wprowadzenia chrześcijaństwa na ziemiach Północy, charakteryzuje handlowe miasto Birkę, wspominając o urbanizacji i handlu w Skandynawii. Z kolei opisuje pierwszą falę najazdów na Anglię (840-950), zajmuje się przy okazji powstałymi wówczas legendami, jak ta o Ragnarze Lodbroku i jego synach. Gdy zaś pisze o Haraldzie Sinozębym i słynnym kamieniu z Jelling, przywołuje i wyczerpująco wyjaśnia zagadnienie pochówków kurhanowych oraz ich plądrowania.
Zabieg dygresji czy specyficzna kompozycja powoduje, że słowa autora śledzi się z zainteresowaniem, tym bardziej, że jego opowieść jest przemyślana i konsekwentna. Bywa jednak, że w gąszczu dygresji gubi się meritum danego rozdziału. Nie każdy też przyjmie z zadowoleniem fakt, że niektóre zagadnienia – religijności, chrystianizacji, kultury, zwyczajów – nie są omówione w jednym miejscu. Tym różni się książka Fergusona od recenzowanej przeze mnie bardzo podobnej w treści książki Philipa Parkera, Furia ludzi północy, która jest zdecydowanie bardziej sucha, ale dla kogoś, kto szuka konkretnej wiedzy na dany temat, znajdzie ją w konkretnym miejscu. Zawiera też nieco więcej szczegółowych informacji, również w zakresie życia codziennego oraz więcej literatury przedmiotu.
Mimo to pod względem ilości danych traktowałbym obie te książki komplementarnie, opracowanie Fergusona zawiera bowiem inne, nieporuszone przez Parkera zagadnienia. Pochodzą one m.in. ze źródeł niedostępnych dla korzystającego tylko z pozycji angielskich Parkera. Otóż Ferguson od lat mieszka w Norwegii, a do napisania swojej pracy posługiwał się nie tylko tekstami pisanymi po angielsku. Warto więc wspomnieć o ciekawych odwołaniach do norweskich audycji radiowych czy norweskich prasy codziennej. Z wielu źródeł Ferguson korzystał w postaci wirtualnej, dzięki czemu każdy czytelnik może do nich łatwo dotrzeć.
Wartość pracy dla czytelnika polskiego podnosi też dobre tłumaczenie oraz skrupulatność konsultanta naukowego, Przemysława Kuleszy. Zarówno on, jak i tłumacz zamieszczali przypisy wyjaśniające, bądź uzupełniające informacje podane przez autora, a czasami doprecyzowywali nieścisłości czy nieliczne merytoryczne potknięcia. Niektóre z tych nieścisłości wynikały z arbitralności wymuszonej popularnonaukowym charakterem książki. Autor pisze, że nie chce przy każdej kwestii stawiać znaku zapytania, ponieważ pragnie, by czytelnik otrzymał spójny i konsekwentny tekst. Na marginesie warto też wspomnieć o ładnych i dobrze dopasowanych ilustracjach.
Młot i krzyż są książką ciekawą i dopracowaną, która dobrze wprowadza czytelnika w świat wikingów, posiadając przy tym parę ciekawych informacji i spostrzeżeń również dla znawców tematu. Ktoś, kto szuka klasycznego opracowania akademickiego pisanego w duchu encyklopedycznym, może się irytować na trudności w dotarciu do niektórych informacji schowanych w dygresjach, ale zadość czynić powinna interesująca i przemyślana kompozycja czy żywa, zajmująca narracja, pozwalająca nam zagłębić się w świat, gdzie starły się młot i krzyż.