„PRL mieszka w nas? Kultura czasu wolnego” – recenzja i ocena wystawy
Na początku pojawiamy się na Podwórku, na placu zabaw wśród dzieci i ich rodziców. Nietrudno o przejeżdżający skuter Osa czy motocykl Junak. Przed nowohuckimi blokami obserwujemy prace społeczne mieszkańców, którzy dbają o swoje osiedle. Dalej przechodzimy do działek, stanowiących ważny element nie tylko życia codziennego, lecz także politycznego. Wchodzimy do Kina i Domu Kultury, gdzie poznajemy typową, peerelowską sztukę. W Świetlicach jawią nam się nieprofesjonalne obrazy i dzieła wykonane przez dzieci i wychowanków placówek. Nawet wieczorne dansingi powiązane są z propagandą – w tle, za sceną, dostrzegamy portrety komunistycznych przywódców. Przechodzimy jeszcze przez Klub Międzynarodowej Prasy i Książki, czyli Empik, i na samym końcu docieramy do Śmietnika historii, gdzie między innymi obserwujemy rozmontowywanie pomnika Lenina.
Zobacz także:
Wystawa, prócz podziału na kilka kategorii, została także ponumerowana. Dzięki temu wiemy, gdzie po kolei iść. W dużej, wygodnej sali znajduje się miejsce na spokojne spacerowanie wśród eksponatów. A te zabierają nas kilkadziesiąt lat wstecz, dają poczuć ten specyficzny klimat i przede wszystkim są źródłem ciekawych informacji podanych w bardzo przystępny sposób. Zwykle o tych czasach dowiadujemy się przez pryzmat ważnych wydarzeń politycznych, strajków, zamieszek i walk obywateli z rządem. Tutaj poznajemy życie codzienne zwykłych ludzi, ich rozrywki, zajęcia i problemy, z którymi musieli się mierzyć. Odkrywamy tę drugą warstwę PRL-u, przebijającą się przez szarość blokowisk i ciężar komunistycznej propagandy – kwitnące życie towarzyskie i kulturalne.
Nie ma przeciążenia materiału, co stanowi dużą zaletę, bo muzea często tworzą wystawy, których nie da się przyswoić i porządnie poznać podczas jednych odwiedzin. Tutaj jest odwrotnie, a eksponaty zostały dobrze posortowane według tematów. Bardzo pomysłowa atrapa kina, ciekawe zdjęcia, na które się po prostu przyjemnie patrzy, wywołujące zapewne wspomnienia u starszych, a u niepamiętających tych czasów – refleksję – ocenia jedna ze zwiedzających, Agnieszka Wszołek.
Dodatkowym plusem jest to, że w cenie wystawy możemy zwiedzić również schron przeciwlotniczy, w którym przygotowano ekspozycję „Atomowa groza. Schrony w Nowej Hucie”, oraz bogaty zbiór znaczków, stempli i kopert na gościnnym wernisażu „Filatelistyka podziemna 1980-1986 ze zbiorów Stowarzyszenia Sieć Solidarności”.
Redakcja: Agnieszka Woch