Na spacerze po Warszawie z Bolesławem Prusem
Maciej Zaremba: Jak to jest spotkać się i rozmawiać z osobą, która od 103 lat nie żyje?
Anna Małgorzata Pycka: Interesujące doświadczenie.
Maciej Zaremba: A co Prusa najbardziej zdziwiłoby we współczesnej stolicy?
Anna Małgorzata Pycka: Nie „zdziwiłoby” tylko „zdziwiło”. Przecież on tutaj był, mam podać datę i godzinę, udostępnić nagrania z monitoringu? Nie wiem, co najbardziej, w ogóle był pod dużym wrażeniem - uśmiechnięci, zupełnie inaczej ubrani ludzie, piękne kobiety bez zażenowania wystawiające na publiczny widok swoje wdzięki, gwar ulicy, piękne gmachy użyteczności publicznej - BUW, Centrum Nauki Kopernik, metro przy Świętokrzyskiej, pokaz fontann na Podzamczu... Dużo tego.
Maciej Zaremba: Bolesław Prus, czy raczej Aleksander Głowacki, główny bohater Pani książki był nie tylko pisarzem, ale, a może nawet zwłaszcza, popularnym dziennikarzem i kronikarzem współczesnej mu Warszawy. Czy Pani publikacja nie jest w pewien sposób odczarowaniem jego obrazu „tylko” jako autora powieści i pozytywistycznego nowelisty?
Anna Małgorzata Pycka: Moim celem było przywrócenie pamięci współczesnych Bolesława Prusa jako dziennikarza i kronikarza codzienności. Tak mało osób pamięta, że był dziennikarzem i co tydzień zamieszczał kronikę w którymś z warszawskch kurjerów.
Maciej Zaremba: Czy rzeczywiście wszystkie wypowiedzi Prusa przytaczane w Pani książce są prawdziwe? Skąd je Pani spisywała i czy ciężko było wyłuskać te pasujące do Pani pomysłu na rozmowę?
Anna Małgorzata Pycka: Tak, wszystkie wypowiedzi Prusa są autentyczne, pochodzą z kronik tygodniowych i „Lalki”. Kroniki to artykuły prasowe przypominające dzisiejsze felietony. Prus pisał je na przestrzeni 37 lat. W PRL-u Zygmunt Szweykowski przygotował wspaniałe wydanie książkowe kronik - 20 tomów opatrzonych solidnymi przypisami - kopalnia wiedzy! Nie przeczytałam wszystkich, ale zaglądałam do nich wielokrotnie, pisząc artykuły naukowe i popularnonaukowe na temat Prusa i Warszawy przełomu XIX i XX wieku. Dwa lata temu pracownicy Instytutu Badań Literackich PAN opublikowali trzytomowe wydanie warszawskich kronik Prusa. Wzięłam je ze sobą na wakacje i zadawałam szyku na plaży, zaśmiewając się od czasu do czasu serdecznie i podkreślając ołówkiem co smakowitsze fragmenty. Czytając kroniki miałam już obmyślony plan spaceru i wiedziałam - mniej więcej - o czym chciałabym z Prusem rozmawiać. Potem należało tylko dopasować puzzle. Wyśmienita zabawa! Pisanie tej książki sprawiło mi dużo radości!
Maciej Zaremba: Z którym jeszcze z historycznych Warszawiaków, niekoniecznie z grona pisarzy, chciałaby Pani przejść się jeszcze na spacer?
Anna Małgorzata Pycka: Z królem Stanisławem Augustem Poniatowskim, bardzo chciałabym go bliżej poznać...
Maciej Zaremba: Czy język Prusa i ogólnie jego dzieła są dla nas jeszcze czytelne?
Anna Małgorzata Pycka: Prus mówi pięknym językiem. Uwielbiam go czytać. Czasem przynudza, nie w „Lalce” - ta jest arcydziełem, bardziej w kronikach. Jak Pan dobrze wie, czasem dziennikarzowi brakuje interesujących tematów, a musi zapełnić szpaltę, więc ględzi. Dla współczesnych to może i było interesujące, ale my wszystkich niuansów nie chwytamy. Na potrzeby naszego spaceru wybrałam tylko najsmakowitsze kąski.
Maciej Zaremba: Bolesław Prus bywa nazywany najbardziej warszawskim pisarzem. Jakich innych autorów poleciłaby Pani miłośnikom Warszawy?
Anna Małgorzata Pycka: O, teraz mamy dużo książek warszawskich. Dla każdego coś dobrego. Mamy serię „Korzeni Miasta”, wspomnienia warszawskich kawiarni Herbaczyńskiego, książki Jerzego S. Majewskiego, Danuty Szmit-Zawieruchy, Stanisława Milewskiego. Ostatnio czytałam piękne wspomnienia Jerzego Waldorffa i „Cały wiek w Warszawie” Kordiana Tarasiewicza.
Maciej Zaremba: Dlaczego Warszawa? Co takiego niezwykłego jest w tym mieście, że i w czasach Prusa i teraz przyciąga tylu ludzi? Czy chodzi tylko o sprawy studiów, kariery, czy również o „coś więcej”?
Anna Małgorzata Pycka: Serce jest kiepskim mówcą. A ja kocham to miasto i już. Jedni szukają w Warszawie lepszych warunków życia, drugich przyciąga tkanka kulturalna miasta a jeszcze inni są tutaj ciałem, ale serce zostawili gdzieś indziej. Prus nie był warszawiakiem. Przeżył w tym mieście prawie pół wieku. To było jego miasto. Z wadami i zaletami. Tak samo jest ze mną. Mam nadzieję, że moja książka pozwoli Państwu zakochać się w Warszawie, a jeśli to się stało już wcześniej, to przynajmniej miło spędzić czas - w dobrym towarzystwie.