Jerzy Ciszewski – „Ojciec '44” – recenzja i ocena
Już sama konstrukcja książki oraz okoliczności jej powstania czynią z niej pozycję nietypową. W morzu literatury wspomnieniowej i wywiadów okraszonych komentarzami zawodowych historyków pojawia się bowiem zbeletryzowana opowieść. Prawda miesza się tu w pędzącej fabule z wyolbrzymionymi wspomnieniami, tworząc nietuzinkowy portret człowieka o niezłomnym charakterze – portret złożony ze wspomnień i odnalezionych dokumentów, stworzony, aby zachować pamięć o niezwykłym powstańcu i niezwykłym ojcu.
Autor książki, Jerzy Ciszewski junior, to były dziennikarz m. in. „Gazety Wyborczej” i „Rzeczpospolitej”. Podobnie jak on, dziennikarzem „Expresu Wieczornego” był jego ojciec, Jerzy Ciszewski senior, pseudonim „Mötz” – żołnierz Armii Krajowej i powstaniec warszawski, który podczas wojny został odznaczony Virtuti Militari i dwoma Krzyżami Walecznych.
Fabuła książki oparta jest na opowieściach Ciszewskiego seniora. W trakcie pisania autor sięgnął po dokumenty, zarówno konspiracyjne, jak i powojenne dotyczące amnestii oraz teczkę założoną bohaterowi przez bezpiekę. Z różnych przyczyn wielu z przedstawianych opowieści nie można w żaden sposób zweryfikować. Tak też przyznaje sam autor, co nie umniejsza jego wiary w to, że opowieści ojca były prawdziwe. Cała książka jest zresztą wyraźnie naznaczona szacunkiem do głównego bohatera oraz powstańców warszawskich. Jeśli czytelnik będzie w tej książce szukał drobiazgowego opisu walk na Woli – nie znajdzie go. Znajdzie za to wartką akcję i narrację tak zaangażowaną, że da się wręcz poczuć smak kurzu ze ścian walących się pod niemieckimi pociskami.
Nie są to typowe wspomnienia, tak więc czytelnik nie uświadczy tłumaczeń i rozważań bohatera. Wszystko zawdzięczamy pracy autora-syna, który zebrał opowieści i ze swojej perspektywy przedstawił możliwe motywacje ojca. Nietypowa perspektywa oraz zbeletryzowana forma pozwoliły na ukazanie scen, których we wspomnieniach często nie ma lub są ledwie zaznaczane zdawkowymi zdaniami. W książce nie brak momentów naznaczonych brutalnością i okrucieństwem, reżyser Patryk Vega porównał wręcz książkę do filmów Quentina Tarantino, słynących wszak z dosłownych scen. Zanim jednak oskarżymy autora o epatowanie okrucieństwem zapytajmy: czy wojna nie jest właśnie taka? Stąd też nie znajdziemy w książce patosu czy radości z pierwszych dni Powstania. Znajdziemy za to strach, gruzy, żołnierzy Dirlewangera oraz śmierć.
Fabuła obejmuje głównie lato pamiętnego 1944 roku, część książki autor poświęcił jednak losom swojego ojca w okresie przed i powojennym. Szczególne wrażenie robi opis brutalnych represji jakim poddała go bezpieka, a także próba naszkicowania postawy, jaką ojciec przyjął wobec nowej władzy. I ten moment osobistej oceny dokonanej przez syna jest chyba najciekawszym fragmentem książki. Całość książki uzupełniają fotokopie dokumentów, mapa powstańczej Warszawy oraz wstęp napisany przez pułkownika GROM Piotra Gąstała.
Książkę warto przeczytać z jeszcze jednego powodu: jest nim wartka i wciągająca fabuła. Zależnie od nastawienia, możemy się poczuć jak widz najlepszego filmu akcji lub wprost przenieść się w sam środek wydarzeń. Szczegółowe, bogate opisy przenoszą nas kilkadziesiąt lat wstecz. Książkę można przeczytać właściwie za jednym razem.