„Emilia. Meble, muzeum, modernizm” – recenzja i ocena
Z peerelowską architekturą jest duży kłopot. Specjaliści z uznaniem wypowiadają się na temat udanych realizacji, które tak naprawdę niewiele miały wspólnego z ideologią. Większość Polaków ma jednak przed oczami Pałac Kultury i Nauki, będący symbolem zniewolenia kraju przez ZSRS. Takie wartościowanie architektury pod kątem oceny czasów i kontekstu jej powstania prowadzi nieuchronnie do zacierania historii narodu, której budynki są nieodłącznym elementem. Bo nawet jeśli zostaną wyburzone wszystkie obiekty zaprojektowane i wzniesione po 1945 r. to czy zmienimy przeszłość Polski? Pomijając już fakt, że większość społeczeństwa pozostanie bez dachu nad głową...
Publikacja „Emilia. Meble, muzeum, modernizm” pokazuje, że tak naszej stolicy, jak i innych miast nie stać na kolejne straty. Niezależnie od tego czy będą one podyktowane uprzedzeniami natury historycznej, czy też zwyczajna chęcią zysku. Po „egzekucjach” dokonanych na Supersamie (proj. Jerzego Hryniewieckiego, Macieja Krasińskiego i Ewy Krasińskiej), pawilonie Chemii (proj. Jana Bogusławskiego) i Cedetu (proj. Zbigniewa Ihnatowicza), planowano również unicestwić Emilię.
Pawilon „Emilia” wzniesiono w latach 1964-1969 według projektu Mariana Kuźniara, Czesława Wegnera i Hanny Lewickiej. Jak podkreśla historyk sztuki Waldemar Baraniewski: „Jest cennym obiektem polskiego modernizmu i przykładem oryginalności polskiej myśli inżynierskiej jako realizacja otwartego systemu lekkiego szkieletowego stalowego ” (s. 9). Dwupoziomowa przestrzeń o minimalnej liczbie podziałów, ujęta w konstrukcję stalową i obłożoną aluminiowo-szklanymi ścianami osłonowymi budziła podziw, podobnie jak ekspozycja mebli, których głód w peerelu był permanentny. Do chwili otwarcia Emilii, nie było bowiem w kraju sklepu meblowego o podobnej skali.
Pawilon o powierzchni 5000 m2 miał stać się odpowiedzią na rosnącą konsumpcję Polaków w latach 60. XX w. Wkrótce po otwarciu, okazało się jednak, że niewydolny system ekonomiczny nie jest w stanie spełnić wszystkich marzeń o estetycznie i funkcjonalnie urządzonych wnętrzach. Po przejściowym „cudzie na kredyt” za rządów Edwarda Gierka, kryzys dotknął również Emilię. Jeżdżono do niej z całej Warszawy w poszukiwaniu mebli. Uważny obserwator dostrzegał zaniedbaną bryłę budynku, która na przestrzeni mijających lat straciła swój blask. Wraz z transformacją ustrojową i wejściem na rynek międzynarodowych koncernów meblowych, Emilia funkcjonowała coraz gorzej, aż do zamknięcia sklepu.
W 2008 r. pojawił się pomysł (zrealizowany w 2012 r.), aby opustoszały budynek zmienić w tymczasową przestrzeń Muzeum Sztuki Nowoczesnej. Ten z początku szalony koncept pokazał potencjał Emilii, zmieniając ją w miejsce kultowe na kulturalnej mapie Warszawy. Nowa funkcja obiektu pokazała możliwości płynące z racjonalnego wykorzystania istniejącej zabudowy. Jednak w ubiegłym roku właściciel budynku potwierdził, że chce postawić w tym miejscu wieżowiec. Los Emilii wydawał się przesądzony. Recenzowana publikacja traktuje o tym i o wielu innych aspektach historyczno-architektonicznych tych wydarzeń. Jednak praca ta stanowi również swoisty sprzeciw wobec niszczenia powojennej architektury.
Publikację otwiera dyskusja dotycząca aktualnej sytuacji w jakiej znalazły się peerelowskie budynki. O losie obiektów architektury modernistycznej, o indolencji władz i obojętności urzędników dyskutują Waldemar Baraniewski, Tomasz Fudala, Michał Krasucki i Joanna Mytkowska. Przepiękne fotografie Mai Wirkus potwierdzają jedynie tezę o konieczności ochrony tych niezwykłych budynków. Z kolei tekst Błażeja Brzostka zabiera czytelnika w przeszłość, ukazując losy budynku na przestrzeni kolejnych dekad. Kolejny tekst traktuje o miejscu Emilii w historii polskiej architektury na tle innych realizacji, które powstawały równolegle do pawilonu meblowego. Ostatnia część pracy poświęcona jest działaniom Muzeum Sztuki Nowoczesnej, które adaptując wnętrze Emilii zyskało niezwykłą przestrzeń wystawienniczą.
Całość jest przygotowana przede wszystkim z myślą o czytelniku zainteresowanym historią i historią architektury. Pokazuje, że architektura nie może być analizowana bez kontekstu w którym powstała, a budynek stanowi sam w sobie nośnik historii, o którą trzeba dbać bez względu na jej ocenę. Być może po trosze dzięki tej publikacji, kilka dni temu okazało się, że słynny pawilon „Emilia” nie zostanie zburzony, ale zdemontowany i przeniesiony.
W środę 6 lipca, podpisane zostało porozumienie w tej sprawie. Budynek stanie między Parkiem Świętokrzyskim a Pałacem Kultury. To świetna wiadomość dla wszystkich miłośników powojennego modernizmu. Należy jednak mieć świadomość, że jest to zwycięstwo połowiczne - Emilia była silnie osadzona w kontekście sąsiedniej zabudowy, dlatego też jej przeniesienie będzie za sobą niosło również negatywne konsekwencje. Pomimo to, mam nadzieję, że historia „Emilii” odczaruje wszystkie „źle urodzone” obiekty w naszym kraju.