Dominik Szczepański - „Na oceanie nie ma ciszy. Biografia Aleksandra Doby” - recenzja i ocena
Aleksander Doba zyskał większy rozgłos w świecie, kiedy jako czwarty znany człowiek, i pierwszy Polak zarazem, na przełomie lat 2010 i 2011 samotnie przepłynął kajakiem przez Atlantyk (jednocześnie jako pierwszy wykorzystując wyłącznie siłę własnych mięśni). W latach 2014-2015 powtórzył ten wyczyn, w trudniejszym wariancie, o czym traktuje niedawno wydana książka.
Podróżnik ten (sam określa siebie mianem turysty), choć znany jest szerszemu gronu dopiero od kilku lat, kajakarstwo uprawia od 1980 toku. Doba rozpoczął spływy od polskich rzek, następnie coraz bardziej oddalał się od granic Rzeczypospolitej. W 1998 roku popłynął z Polic, miasta z którym związany jest od wielu lat, przez Niemcy, dookoła Dani i z powrotem, a w roku następnym opłynął już cały Bałtyk. W 2000 roku dotarł kajakiem do Narwiku, a dziewięć lat później opłynął Bajkał. Za swe wyczyny otrzymał kilka prestiżowych nagród i wyróżnień podróżniczych, m.in.: Conrady – Indywidualności Morskie (2001), Super Kolos (2012), Nagroda Specjalna Kolosów (2015) i tytuł Podróżnika Roku według amerykańskiego National Geographic (2015). Ten emerytowany pracownik Zakładów Chemicznych „Police”, pomimo swego wieku (urodził się w 1946 roku w Swarzędzu), wciąż jest aktywny na płaszczyźnie sportowej i podróżniczej. Do 2015 roku przepłynął kajakiem łącznie 96 tysięcy kilometrów.
O swojej pierwszej udanej przeprawie przez Atlantyk, z Senegalu do Brazylii (trwała prawie 99 dni i liczyła ponad 5000 km), Doba napisał książkę pt. „Olo na Atlantyku. Kajakiem przez ocean” (Gliwice 2012). O drugiej podróży, dużo dłuższej, tym razem z Lizbony do New Smyrna Beach na Florydzie (ponad 12000 km w prawie 167 dni), powstała w tym roku (2015) książka Dominika Szczepańskiego, dziennikarza współpracującego m.in. z „Gazetą Wyborczą”, a także portalami „Sport.pl” i „off.sport.pl”, o tytule „Na oceanie nie ma ciszy. Biografia Aleksandra Doby, który przepłynął kajakiem Atlantyk”. Wydana została przez Agorę SA.
Najnowsze dzieło posiada 78 – a zatem całkiem sporo – zdjęć pochodzących z wypraw Aleksandra Doby, w większości wykonanych lub należących do niego. Kilka z nich, tych starszych, jest czarnobiałych, inne zaś są kolorowe. Wszystkie wykorzystane fotografie są dobrej jakości. Zostały one wkomponowane w tekst, ale w różnych rozmiarach. Najmniejsze zajmują, mniej więcej, około połowy strony, największe zaś zamieszczone są na całych dwóch stronach. Warto wspomnieć dla porównania, że w książce poświęconej pierwszej atlantyckiej wyprawie kajakarza, wydanej przez Bezdroża, nie ma niestety żadnych zdjęć (bogato ilustrowany jest za to dodatek do niej pt. „Alfabet oceaniczny”, który można pobrać w formacie PDF ze strony internetowej wydawnictwa).
Recenzowana biografia składa się ze: wstępu, napisanego przez przyjaciela podróżnika, Piotra Chmielińskiego. Chmieliński to członek grupy Canoandes’79, która jako pierwsza spłynęła Kanionem Colca w Peru w 1981 roku, a także pierwszy człowieka, który przepłynął Amazonkę kajakiem i pontonem w latach 1985-1986. Po wstępie następuje prolog autorstwa Dominika Szczepańskiego oraz część właściwa złożona przede wszystkim z opisu drugiej wyprawy przez Atlantyk, i epilogu, czyli wywiadu Szczepańskiego z Aleksandrem Dobą i jego żoną, Gabrielą, przeprowadzonego w marcu 2015 roku.
Sama relacja podróżnika przeplatana jest retrospekcjami (zawartymi w osobnych rozdziałach) z jego wcześniejszych wypraw. Przy tej okazji możemy dowiedzieć się kilku rzeczy o nim samym, jak np. o tym kto był i jest jego inspiracją, a także o jego dawnej pracy i rodzinie. Książka wzbogacona jest różnymi ciekawostkami historycznymi odnośnie odwiedzanych miejsc (w pierwszej publikacji brakuje tych elementów, opisana jest przede wszystkim sama wyprawa z lat 2010-2011). Ponadto kajakarz często podkreśla, kto wspierał go podczas jego największego dotąd wyczynu. Poza wspomnianym wyżej Chmielińskim byli to m.in. Andrzej Armiński, w którego stoczni skonstruowano „Ola”, czyli kajak Doby. Warto dodać, że sam konstruktor w latach 1996-1998 odbył rejs dookoła świata na zaprojektowanym przez siebie jachcie. Z tej biografii dowiedzieć się też możemy innej ciekawej rzeczy, a mianowicie jak wyprawy i pomysły męża znosiła i znosi Gabriela Doba. Właściwa część tekstu uzupełniona została, co moim zdaniem było dobrym pomysłem, SMSami, wysyłanymi i otrzymywanymi przez kajakarza podczas podróży, a także wypowiedziami z tamtego okresu zamieszczanymi w mediach (portalach internetowych i gazetach) - łącznie tych wtrąceń jest ponad 100.
Po lekturze książki nasuwa mi się uwaga, którą chciałbym przedstawić. Wbrew przypisywanemu na okładce autorstwu, znaczna większość tekstu (ok. 250 z 336 stron, czyli cała właściwa treść), a przynajmniej takie mam wrażenie, pochodzi od samego Aleksandra Doby. Dlatego wydaje mi się, że jego nazwisko również powinno widnieć na okładce, przynajmniej jako współautora. Domyślam się, że Dominik Szczepański, poza napisaniem prologu i epilogu, odpowiadał także za ogólną kompozycję pracy i dobór materiałów dodatkowych (SMSów, zdjęć itp.), ale chyba nie za redakcję tekstu i edycję zdjęć, jako iż w stopce inne osoby są przypisane do tych funkcji. Być może jego ingerencja w oryginalny tekst była jednak znacznie większa i właśnie dlatego autorem jest określony tylko Szczepański.
Sama książka, według zapewnień twórców, powstała bardzo szybko (zaledwie w kilka miesięcy) i tak też się ją czyta – w jeden wieczór można pochłonąć ją całą. Jest ona napisana przyjemnym, łatwym w odbiorze językiem, opisy walki z żywiołem i różnego rodzaju awariami zaprawione są sporym poczuciem humoru podróżnika. Co ważne, biografia ta, jak i sama postać Aleksandra Doby, może działać jako świetny motywator dla wszystkich osób, które chcą zrobić coś z własnym życiem i same pokonywać kolejne przeszkody na swojej drodze. Jedyny minus, dotyczący zewnętrznej strony publikacji, który można wymienić, to bardzo łatwo brudząca się okładka, choć to może jedynie drobiazg. Pomijając ten fakt, cena detaliczna książki, która wynosi 39,99 zł, wydaje mi się w sam raz odpowiednia na takie wydanie
Zarówno Doba jak i Szczepański nie ukrywają, że książka powstała m.in. dlatego, że obydwaj zbierają fundusze na swoje kolejne podróże (ten pierwszy znów planuje przepłynąć Atlantyk, w 2016 roku w jeszcze trudniejszym wariancie – z zachodu na wschód). Jednocześnie jest ona bardzo dobrze napisana i wśród dużej liczby dzieł podróżniczych ukazujących się w ostatnich latach zasługuje na wyróżnienie. Dlatego też mam nadzieję, że dobrze się ona sprzeda i być może przyniesie nowych sponsorów dla tego niesamowitego kajakarza. Sam Aleksander Doba, choć zupełnie nieprzeciętny, jest niesamowicie skromny, i chyba nadal mniej znany od takich osób jak Wojciech Cejrowski, Beata Pawlikowska czy Martyna Wojciechowska. A tymczasem jego wyczyny zdecydowanie zasługują na popularyzację i wsparcie.