Białka Tatrzańska i Kotelnica Białczańska - historia górskiego ośrodka
Możliwe, że to pytanie zadają sobie czasem bywający tam czytelnicy Histmaga, a statystycznie rzecz ujmując codziennie powinno ich być tam kilkunastu. Historia białczańskiego narciarstwa to tylko nieco ponad trzydzieści lat. Krótka, lecz jest przykładem na to, jak wiele można osiągnąć uporem i połączonymi siłami. O narciarstwie nieco później, a na początek tzw. krótki rys historyczny miejscowości.
Białka Tatrzańska: dziedzice
Miejscowa tradycja utrzymuje, iż pierwszym mieszkańcem Białki był (nieznanego imienia) Łętowski, który około 1616 roku osiedlił się na terenie obecnej Kaniówki. Ów praprzodek miał pochodzić z podmyślenickiej Łętowni – stąd też i jego nazwisko. Prawdopodobnym jest i to, iż był on jednym z dość licznych uciekinierów szukających większej (niż we wsiach znajdujących się w prywatnych rękach) swobody na terenach podhalańskiej królewszczyzny. Pierwszym dokumentem potwierdzającym istnienie Białki jest przywilej lokacyjny wydany w 1636 r. przez Władysława IV. Ów przywilej nadawał i powierzał sołectwo Nowej Białki „zacnemu” Wojciechowi Nowobilskiemu. Łącznie z sołectwem i prawem założenia wsi Władysław IV przyznał - a Jan Kazimierz w 1649 roku potwierdził - Nowobilskim również i prawa do części polan i lasów położonych w Tatrach w dolinie Morskiego Oka. Nowobilscy utrzymali sołectwo Białki w swych rękach aż do czasów rozbiorów, a ich ostatnie tatrzańskie tereny w 1964 r. wykupił skarb państwa na rzecz Parku Narodowego. Wspomnieniem tamtych czasów jest Palenica Białczańska – polana, obecnie parking na drodze do Morskiego Oka.
Białka Tatrzańska i Kotelnica Białczańska – przeczytaj także:
- Spór o Morskie Oko, czyli długa walka o polską granicę
- Z historii polskiego narciarstwa, kolei linowych i nie tylko
- Najstarsze koleje linowe w Czechach
Nazwa „Nowa Białka” sugeruje iż istniała wcześniejsza Białka. Mogła nią być Białka (Łętowski?) wymieniona w spisie miejscowości obejmowanych w 1624 r. przez starostę nowotarskiego, znanego awanturnika i niezwykłego – nawet jak na owe czasy - ciemiężyciela chłopów. W późniejszych latach używana jest już tylko jedna, z obecnym dodatkiem „Tatrzańska” nazwa miejscowości. Od czasów Łętowskiego wszystkie zabudowania wsi mieszczą się na lewym brzegu rzeki Białki. Jest to pochodną tego, iż cały bieg tej rzeki od Tatr aż do ujścia do Dunajca - być może już od XI w. - stanowił granicę między Królestwem Węgier a Polską. Wsie znajdujące się na prawym brzegu rzeki, to jest Czarna Góra i starszy od Białki Jurgów, leżały już na terenie węgierskiego Spisza. Granica na Białce przetrwała bez zmian aż do 1918 roku, to jest do przyłączenia czternastu wsi tzw. Spisza Zamagurskiego do Polski. Dawny jej bieg „na chwilę” powrócił w latach 1939 – 45. Tym razem była to granica Państwa Słowackiego i Generalnego Gubernatorstwa.
Przez następne dwa stulecia losy Białki nie wyróżniają się spośród losów innych podhalańskich wsi, lecz koniec XIX w. oznacza jej pierwsze, dość głośne pojawienie się na kartach polskiej historii. Chodzi o spór graniczny: o Morskie Oko pomiędzy Węgrami a Galicją oraz spór własnościowy między księciem Christianem Hohenlohe-Öhringen z jednej strony, a rodziną Nowobilskich, Władysławem Zamojskim i Towarzystwem Tatrzańskim z drugiej. Spór ów rozpoczął się zresztą jeszcze w 1824 r. kiedy dobra zakopiańskie i białczańskie zostały przez rząd austriacki sprzedane w prywatne ręce.
W swej historii Białka ma również jeden, gdzieindziej dość rzadko spotykany epizod. Była nim tak skuteczna walka ówczesnego proboszcza z alkoholizmem – głównie przez nakładanie surowej pokuty – że doprowadziła do likwidacji w 1901 r. ostatniej białczańskiej karczmy. Dziś można z tego lekko podrwiwać, lecz w owych czasach alkoholizm był prawdziwym i wielkim problemem.
Ośrodek narciarski
Wracamy do bliższych nam czasów. Trzeba zaznaczyć, iż o ile już w latach 70. XX w. Białka pełniła rolę popularnego letniska, to w zimie pozostawała w cieniu sąsiedniej Bukowiny i w organizacji narciarstwa – nazwijmy go wyciągowym – dała się wyprzedzić o około dziesięć lat. W roku 1985 w Białce istniały tylko dwa wyciągi, w tym jeden na Bani a drugi na Wysokim Wierchu, podczas gdy w Bukowinie Tatrzańskiej działało ich już kilkanaście.
Przykład sąsiedniej miejscowości działał mobilizująco i pod koniec lat dziewięćdziesiątych Białka Tatrzańska mogła pochwalić się już czternastoma wyciągami narciarskimi, z których sześć miało trasy sztucznie naśnieżane. Tylko kilka z nich miało długość większą niż czterysta metrów, a na dobrą sprawę żaden stok nie mógł zadowolić wprawniejszych narciarzy. Szybko stawało się jasne, iż to nie wystarcza. Potrzeba zmodernizowania Białki jako ośrodka narciarskiego stała się oczywistością. Potrzebny był tylko pewien impuls, by rzecz stała się faktem. Przypuszczam, iż bezpośrednim bodźcem do działania było powstanie małego, czysto prywatnego, lecz wyposażonego w kolej krzesełkową ośrodka w pobliskich (konkurencyjnych!) Kluszkowcach. Okazało się, iż nie taki diabeł straszny, zwłaszcza pod względem organizacyjnym i technicznym.
Kup e-booka „Z historią na szlaku. Zabytki w Polsce, które warto zobaczyć”:
Dostępna jest także druga część e-booka!
Tak też z początkiem maja 2000 r. z inicjatywy Józefa Dziubasika i Stanisława Wodziaka brałem udział w wizji lokalnej, mającej na celu sprawdzenie możliwości budowy ośrodka narciarskiego na leżącej już po drugiej stronie rzeki Białki Litwince. Góra wydawała się interesująca, lecz przy bliższym zbadaniu terenu okazało się, iż prawdopodobnie niewiele da się zrobić. Na przeszkodzie stanęło ogromne, pochodzące z 1935 r. osuwisko, którego nie można było ominąć prowadząc kolej linową z centrum Białki na szczyt Litwinki. Dodatkowym czynnikiem zniechęcającym była konieczność przekroczenia szerokiego w tym miejscu koryta rzeki, a tym samym trudności z doprowadzeniem trasy zjazdowej na sam dół. Zamysł budowy stacji narciarskiej na Litwince został porzucony na rzecz wznoszących się nad zagospodarowanym już stokiem na Bani, północno-wschodnich stoków Kotelnicy.
Porzuconej przez białczan Litwince na pożegnanie należy się jeszcze kilka słów. Jej szczyt wyróżnia się postawionym w 2001 r. dużym stalowym krzyżem. Przy dobrej widoczności rozpościera się stamtąd wspaniała panorama. Nie licząc pobliskich Tatr, Podhala Babiej Góry i Gorców widok sięga za Pilsko i Beskid Sądecki. Białka i znaczna część Bukowiny Tatrzańskiej widoczna jest jak na dłoni. W lecie zachodnie stoki Litwinki są dobrymi terenami dla lotniarzy, zwłaszcza jeśli mamy do dyspozycji samochód z kierowcą, gdyż nowa droga prowadzi pod sam krzyż. W późniejszych latach na stoku Litwinki zbudowano kolej krzesełkową, lecz nie przekracza ona rzeki Białki i jest dostępna tylko z Czarnej Góry.
Prace organizacyjne trwały i 1 lipca 2000 r. zakończono pierwszy etap, polegający na zawiązaniu spółki zrzeszającej pięćdziesiąt dwie osoby, głównie mieszkańców Białki i jednocześnie właścicieli terenów, na których miał powstać nowy ośrodek. Równolegle trwały inne „polityczne” zabiegi, w tym negocjacje z zamieszkałymi w USA posiadaczami części gruntów. Do końca roku przygotowano cały teren przyszłej budowy, a nawet większą część tras zjazdowych, tak iż w marcu 2001 r. mogły się odbyć pierwsze zawody narciarskie. Widzowie, sędziowie i startujący musieli się wdrapać pieszo (uprzywilejowani skorzystali z ratraka lub skutera) na szczyt Kotelnicy Białczańskiej, gdzie był punkt startowy.
Właściwa budowa ośrodka narciarskiego rozpoczęła się w połowie maja 2001 r. Z konieczności i z rozmysłu zaplanowano jednoczesne wznoszenie wszystkiego, co zaplanowano i zaprojektowano, to jest: zasilania energetycznego, instalacji naśnieżającej długości całkowitej 3 km, kolei linowej krzesełkowej długości 1370 m., dwóch wyciągów orczykowych, oświetlenia tras, budynku techniczno-usługowego z restauracją, systemu kasowo-biletowego, parkingów i paru mniejszych obiektów. Cel był prosty. Do użytku należy oddać kompletną stację narciarską, tak by przyszli klienci nie mogli utyskiwać na nic, nawet na pogodę, bo gorszą przeczekają w karczmie lub namiocie gastronomicznym pod szczytem Kotelnicy. Z perspektywy lat można powiedzieć, iż z jednym wyjątkiem wszystko zostało osiągnięte. Tym „niedociągnięciem” było zbyt długie oczekiwanie na wyjazd w okresie ferii szkolnych – frekwencja (na szczęście dla finansów) przerosła oczekiwanie.
O ile wszystkie zainstalowane później koleje linowe były nowe, to tą pierwszą było urządzenie używane, sprowadzone z włoskich Dolomitów. Tam późniejsze krzesełko białczańskie nazywało się „Saas Bece”, a wywoziło narciarzy pod szczyt Belvedere nad Canazei i było jednym z ogniw słynnej Sella Ronda.
Przeczytaj także:
- Spór o Morskie Oko, czyli długa walka o polską granicę
- Z historii polskiego narciarstwa, kolei linowych i nie tylko
- Najstarsze koleje linowe w Czechach
W trakcie budowy nie było większych problemów, jeśli nie liczyć „zwyczajnych” błędów, kilku nieporozumień, opóźnień spowodowanych deszczami i kilkukrotnego szukania najkorzystniejszej lokalizacji podpór kolei. To ostatnie było zagadnieniem dosłownie spędzającym sen z powiek J. Dziubasikowi i, za jego przyczyną, projektantom. Trudności brały się stąd, iż główna trasa zjazdowa z konieczności dosłownie przeplata się z trasą kolei, a stojące na stoku podpory nie powinny przeszkadzać narciarzom. Jak łatwo się domyśleć, nie osiągnięto pełnego sukcesu i dla lepszego zabezpieczenia narciarzy przed skutkami ewentualnego zderzenia zdecydowano otulić wszystkie słupy podpór pomarańczowymi „kołderkami” z grubej gąbki.
Tak czy siak, budowę doprowadzono do szczęśliwego końca i 8 grudnia 2001 r. nastąpiło uroczyste otwarcie Ośrodka Narciarskiego „Kotelnica Białczańska” sp. z o.o. Przybyło kilkunastu VIP-ów, po czym nastąpił istny szturm prowadzony przez liczne „oddziały” składające się po równo z przyjezdnych narciarzy jak też i z pospolitego ruszenia mieszkańców Białki i okolic. Jak opowiadała później o tym dniu załoga górnej stacji kolei ze szczytu Kotelnicy, skąd rozciąga się widok na całe Podhale, wydawało się iż wąż samochodów zdążających do nich zaczyna się gdzieś w Nowym Targu. W każdym razie przez cały dzień nie mogli dopatrzyć się jego końca, a tzw. powagę sytuacji powiększał jeszcze widok krzesełek obciążonych często zamiast trzech, czterema osobami.
W następnych latach duża - czasami nawet zbyt duża - frekwencja zmuszała spółkę do rozbudowy sieci urządzeń wyciągowych, parkingów, instalacji sztucznego naśnieżania, gastronomii. Realizowany jest wytyczony na początku cel, to jest połączenie narciarskie Białki i Bukowiny Tatrzańskiej.
Obecny ośrodek narciarski składający się z Kotelnicy, Bani i Kaniówki to zespół ośmiu nowoczesnych kolei krzesełkowych i jednej „staruszki” i podobnej liczby wyciągów narciarskich. Mierząc miarą alpejską Białka nie jest wielkim ośrodkiem narciarskim, lecz jak na możliwości terenowe, które dają nasze góry, uważam iż zrobiono bardzo dużo. Co ważniejsze stale utrzymywany jest przyzwoity poziom usług, co dotyczy zarówno urządzeń jak i stanu naśnieżania oraz stopnia „wygładzenia” tras narciarskich. Oczywiście są i liczni malkontenci, którym się wszystko nie podoba. Z kolei mierząc Białkę miarą historii polskiego narciarstwa można ją śmiało postawić na równi z Kasprowym Wierchem czy też Górniczymi Ośrodkami Narciarskimi w Szczyrku i na Pilsku.
Bibliografia:
- Baran Marek, Koleje linowe i wyciągi narciarskie w Polsce, Wydawnictwo Księży Młyn, Łódź 2010
- Pilch Alina, Białka Tatrzańska Latem i Zimą, Kraków 2001 (wyd. własne autorki)
- Historia Białki Tatrzańskiej [w:] czasnabialke.pl
Redakcja: Antoni Olbrychski