Arthur Allen – „Fantastyczne laboratorium doktora Weigla” – recenzja i ocena

opublikowano: 2016-04-09, 15:00
wolna licencja
Wesz to zwierzątko raczej mało popularne i raczej nikt nie chciałby się publicznie chwalić, że jest ich hodowcą czy właścicielem. Po dzień dzisiejszy wszy są synonimem brudu, zaniedbania i chorób. Jednak, to wzbudzające w większości osób obrzydzenie żyjątko, miało swoje wielkie dni w historii medycyny, a także polskiego ruchu oporu. Był taki czas, że wesz brzmiała dumnie.
reklama
Arthur Allen
„Fantastyczne laboratorium doktora Weigla. Lwowscy uczeni, tyfus i walka z Niemcami”
cena:
44,90 zł
Wydawca:
Czarne
Rok wydania:
2016
Okładka:
twarda
Liczba stron:
344
Format:
150 x 230 mm
ISBN:
978-83-8049-241-7

Rzeź I wojny światowej kojarzy się przede wszystkim z krwawymi zmaganiami pod Verdun czy twierdzą Modlin. Do tragedii wojny należały także epidemie tyfusu wybuchające raz za razem na froncie wschodnim. Można powiedzieć, że ta przenoszona przez wszy choroba była najpotężniejszą bronią Cesarstwa Rosyjskiego. Tyfus występował bowiem endemicznie na większości obszaru tego mocarstwa, czemu sprzyjało ogromne zacofanie w kwestii higieny. Wojska niemieckie panicznie bojąc się tyfusu zażądalły pomocy od lwowskiego biologa Rudolfa Weigla.

W dwudziestoleciu międzywojennym Weigl, etniczny Niemiec czujący się gorącym polskim patriotą, pracował nad wyprodukowaniem szczepionki przeciwtyfusowej. Ponieważ kultury R. prowazekii wywołującej chorobę nie dało się hodować sztucznie Weigl zdecydował się na utrzymywanie populacji wszy, które były następnie zakażane tyfusem poprzez wprowadzenie R. prowazekii przez odbyt. Żeby wszy miały się jak najlepiej karmiono je krwią ludzi. Karmiciel przywiązywał sobie specjalne klateczki z wszami do łydki lub uda, aby zwierzątka mogły się pożywić. Dzięki poświęceniu karmicieli i naukowemu zacięciu Rudolfa Weigla udało się wyprodukować szczepionkę na bazie jelit wszy będących nosicielami tyfusu.

W okresie II wojny światowej niemiecki lęk przed tyfusem nie zniknął. Przez cały czas Niemcy starali się zaszczepić jak najwięcej swoich żołnierzy. Po zajęciu Lwowa utrzymali instytut Weigla, co pomogło nie tylko Niemcom. W laboratorium znajdowali schronienie przedstawiciele lwowskiej inteligencji, członkowie ruchu oporu, a także Żydzi. Wśród nich znalazł się Ludwik Fleck, który pracował swego czasu nad alternatywną szczepionką. Zespół laboratorium Weigla nie tylko produkował osłabioną surowicę dla Wehrmachtu, ale także szmuglował szczepionkę (wytworzoną z odpowiedniej ilości preparatu) do gett.

Niestety, nie udało się Weiglowi uchronić Flecka przed deportacją. Wraz z rodziną trafił do KL Auschwitz, a później już sam do KL Buchenwald. Tam brał udział w wielkiej mistyfikacji, jaką było produkowanie szczepionki z kultur R. prowazekii wyhodowanych w płucach zakażonych królików. Niemcy do końca nie domyślili się, że otrzymywany przez nich produkt jest całkowicie bezużyteczny. Obaj, Fleck i Weigl przeżyli wojnę.

reklama

Książka Allena to nie tylko opis walki z tyfusem i okupantem. To także piękne wspomnienie przedwojennego Lwowa wraz z jego niepowtarzalną atmosferą. Kawiarniane życie matematyków lwowskich, instytut Weigla, wielokulturowe miasto, w którym poszczególne nacje nie kochały się, ale potrafiły żyć obok siebie. To wszystko, co zostało zabrane i czego już nie ma. To Lwów, który po 1945 r. pozostał już tylko w sercach.

Choć Fantastyczne laboratorium doktora Weigla napisane jest bardzo przystępnie i zawiera wiele ciekawych wątków (jak choćby wspomniany wyżej pean na cześć międzywojennego Lwowa), to jednak nie brak w nim drobnych błędów. Między innymi mylnie zakwalifikowano KL Plaszow jako podobóz KL Auschwitz. Do 1943 r. był ona bowiem obozem pracy przymusowej, później do stycznia 1944 r. podobozem KL Lublin (Majdanek), a ostatecznie samodzielnym obozem. Także nieprecyzyjnie zostało określone owrzodzenie twarzy występujące u dzieci cygańskich. Była to noma - czyli rak wodny - wzbudzająca wielkie zainteresowanie dr Mengele. Brakuje także zestawienia wykorzystanej przez autora bibliografii (ale trzeba przyznać, że nie ma jej także w angielskim oryginale The fantastic laboratory of dr. Weigl. How two brave scientists battled Typhus and sabotaged the Nazis).

Postacie Rudolfa Weigla i Ludwika Flecka są w Polsce zapomniane. Ten pierwszy oskarżany co i rusz o kolaborację z Niemcami zmarł w latach 50. Fleck opuścił Polskę i wyjechał do Izraela. Ich dorobek, choć używany przez wiele lat, pozostawał często pozbawiony wspomnień o odkrywcach. Przystępna forma książki Arthura Allena być może przyczyni się do rozpowszechnienia opowieści o naukowcach walczących z jedną z najgroźniejszych chorób.

reklama
Komentarze
o autorze
Daria Czarnecka
Socjolog i historyk, laureatka Konkursu im. Władysława Pobóg-Malinowskiego na Najlepszy Debiut Historyczny Roku 2012. Bibliofil nie nadający się już do leczenia. Z zamiłowaniem i pasją zajmująca się historią II wojny światowej i militariami, dodatkowo specjalistka od ludobójstwa (w teorii, nie w praktyce) i ścigania zbrodniarzy wojennych.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone