Związek Radziecki: raj na ziemi czy zagłębie zbrodni?
Magdalena Mikrut-Majeranek: Czy uchyli pan rąbka tajemnicy i zdradzi kiedy pojawiło się zainteresowanie historią?
Talgat Jaissanbayev: Historię lubię od dziecka. Był to mój ulubiony przedmiot w szkole (w odróżnieniu od fizyki i matematyki). To zainteresowanie rosło wraz z wiekiem. Najbardziej interesuje mnie XX w.
M.M.: Z informacji, które udało mi się zdobyć wynika, że jest pan członkiem grupy rekonstrukcji historycznej. Czy to prawda?
T.J.: Zgadza się, chodzi o Stowarzyszenie Grupa Rekonstrukcji Historycznej „Festung Breslau” z siedzibą we Wrocławiu. Specjalizujemy się w odtwarzaniu formacji wojskowych walczących o Breslau i Śląsk w 1945 r. Grupa liczy około 50 osób i podzielona jest na dwie strony: niemiecką i sowiecką. Często bierzemy udział w różnych inscenizacjach i jesteśmy zapraszani do udziału w filmach.
**M.M.: W swojej najnowszej książce opisuje pan słynne przestępstwa, popełnione w ZSRR. To kraj pełen sprzeczności, tajemnic i spektakularnych zbrodni. Jaki klucz doboru zastosował pan, aby wyselekcjonować 10 z nich i przedstawić je jako frapujące historie? **
T.J.: Starałem się wybrać te najciekawsze, najbardziej niezwykłe, o ile można zastosować te określenia w odniesieniu do zbrodni. Zależało mi też na tym, aby te historie ukazywały, jak wyglądało życie w Związku Radzieckim. Zwracałem uwagę na takie elementy codziennej rzeczywistości jak służba w armii, polityka, stosunki międzyludzkie, rola partii i ideologii w życiu codziennym, ale też bardziej prozaiczne sprawy jak np. to, co jedli ludzie w „radzieckim królestwie deficytu”, jak wyglądały ich randki, jak się bawili.
M.M.: Która z opisanych zbrodni najbardziej mrozi krew w żyłach?
T.J.: Moim zdaniem, historia o bardzo lubianym przez władzę dyrektorze klubu turystycznego dla dzieci, który w ciągu 21 lat torturował, wieszał i zabijał swoich podopiecznych. Zadziwia mnie to, że z jednej strony był uhonorowanym i szanowanym mężczyzną, a z drugiej - sadystą i pedofilem z krwią dzieci na rękach.
M.M.: Czarna legenda Kuby Rozpruwacza żywa jest do dziś. A kim był jego radziecki odpowiednik - Andriej Romanowicz Czikatiło i z czego zasłynął?
T.J.: Jego radziecki odpowiednik słynie z tego, że był, jeśli można tak powiedzieć, najbardziej „skutecznym” seryjnym mordercą w historii ZSRR oraz najbardziej brutalnym - bestialsko zamordował co najmniej 53 osoby.
M.M.: Jednym z bohaterów książki jest Anatolij Jemieljanowicz Sliwko, rosyjski seryjny morderca, który w latach 1964-1985 zamordował w Niewinnomyssku siedmiu chłopców. Okazuje się, że przeprowadzał także pewne eksperymenty. Na czym polegały?
T.J.: Słowo „eksperyment” stanowiło pretekst, aby zwabiać swoich podopiecznych do udziału w sadystycznych „rozrywkach”. Polegały one między innymi na duszeniu, podpalaniu, doprowadzaniu do nieprzytomności. W rzeczywistości owe „eksperymenty”, bądź „sesje zdjęciowe”, były jedyną możliwością seksualnego rozładowania się Sliwki. Dzieci, które pełniły rolę nieświadomego obiektu erotycznego, obdarzały swojego dyrektora ogromnym zaufaniem, zależało im na wsparciu go w „pracy naukowej” lub „pisaniu książki”. Zgadzały więc się na prośbę Anatolija Jemiljanowicza o „pomoc”.
M.M.: Był także „Krwawy Zootechnik”. Skąd wziął się przydomek tego złoczyńcy?
T.J.: Z jego zamiłowania do koni, a co za tym idzie, miejsca pracy – hodowli. Osiągnął stopień zawodowy technik-selekcjoner 1. kategorii. Został nawet nagrodzony medalem. „Krwawy” - bo z jego ręki w trakcie 8 lat zginęło co najmniej 11 chłopców, większość zabił w trakcie tortur, które przeprowadzał w swojej piwnicy i w garażu.
M.M.: Ciekawym wątkiem poruszanym w książce jest także historia tatuażu więziennego. Jakie tajemnice współwięźniów można było poznać za pomocą tatuaży?
T.J.: Niemal wszystkie podstawowe – miejsce w kryminalnej hierarchii, za co i ile razy osadzony był w więzieniu. Można było też poznać szczegóły z jego życia prywatnego, np. tatuaż w postaci płoniącej na stosie nagiej kobiety oznaczał „śmierć za zdradę” - najprawdopodobniej więc trafił do więzienia za zabójstwo niewiernej żony/dziewczyny (przy czym liczba kłód w stosie oznaczała liczbę lat, na które ów Otello został skazany).
M.M.: Czy ma Pan plany związane z napisaniem kolejnej publikacji?
T.J.: Jeśli moje skromne opus magnum spotka się z zainteresowaniem, to chodzi mi po głowie druga część. Kryminalna historia ZSRR bogata jest w ciekawe wydarzenia. Na przykład, był taki człowiek pochodzący z małej miejscowości, któremu udało się u siebie w stodole zbudować prawdziwą, niemal autentyczną drukarnię pieniędzy. W trakcie 12 lat odkrył prawie wszystkie tajemnice państwowych mennic. Jednym z aspektów, który skierował na niego podejrzenie organów państwowych był jego sposób życia. Mimo, że był bezrobotny, to kupił sobie bardzo drogi terenowiec, jego żona nosiła na sobie sporo złota, a krewnym i przyjaciołom spokojnie pożyczał duże kwoty. Ale historie morderców też się pojawią. Obowiązkowo opowiem historię leningradzkiego „Jednorękiego Bandyty”, który w latach 30. ubiegłego wieku w wyniku wypadku w pracy stracił rękę. Został zwolniony z pracy, ponieważ już nie mógł pełnić swoich obowiązków – pracował w zakładzie zbrojeniowym. Obraził się za tę niesprawiedliwość na cały świat.
Oczywiście, mam też pomysły na tematy nie związane z kryminalistyką w ZSRR, ale to daleka przyszłość...
Dziękuję za rozmowę!
Talgat Jaissanbayev – Kazach, urodził się w Woroneżu w Rosji w 1988 roku. Studiował w Kazachstanie, Wielkiej Brytanii, Kanadzie, Szwajcarii i Polsce. Przez całe życie podróżuje po różnych krajach, niemal jedenaście lat temu znalazł się w Polsce. Na SWPS w Warszawie ukończył prawo. Zawsze fascynował się historią, szczególnie dwudziestego wieku oraz państw totalitarnych. Swoje zainteresowania badawcze skupił na Związku Radzieckim, co pozwoliło mu przygotować pracę magisterską dotyczącą rozwoju radzieckiego prawa karnego. Analizując tamtejsze słynne zbrodnie, zdecydował się na przekazanie wiedzy o nich polskiemu czytelnikowi. Wolny czas poświęca swoim pasjom: piłce wodnej, rysowaniu oraz rekonstrukcji historycznej.