Zrzeszenie „WiN” - od konspiracji do celi śmierci
Magdalena Mikrut-Majeranek: Najnowsza publikacja, która ukazała się nakładem wydawnictwa IPN, dotyczy Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość”. Czym było i jakie były cele jego działalności?
Dr Wojciech Frazik: Zrzeszenie „Wolność i Niezawisłość” było próbą kontynuowania walki o niepodległość w zmienionych warunkach geopolitycznych. Odwoływało się przede wszystkim do decyzji konferencji jałtańskiej, podczas której ustalono, oczywiście bez udziału Polski, że o przyszłości naszego kraju rozstrzygną wolne i demokratyczne wybory. Miał powstać Tymczasowy Rząd Jedności Narodowej, którego zadaniem było przeprowadzenie wspomnianych wyborów w jak najkrótszym czasie.
Formalnie w tym momencie Armia Krajowa, która przez 5 lat wraz ze swoimi poprzednimi formami organizacyjnymi walczyła zbrojnie o odzyskanie niepodległości, była już rozwiązana. Znajdowała się w stadium likwidacji. Obok tych likwidowanych struktur tworzono struktury nowej konspiracji w postaci organizacji „NIE”. Następnie, po jej zdekonspirowaniu przez Sowietów, uznano, że należy ją zastąpić inną formą organizacyjną, czyli Delegaturą Sił Zbrojnych, która istniała od maja 1945 roku.
Jednakże już wówczas formuła organizacji zbrojnej wydawała się niewłaściwa. Wszystkie istotne ośrodki wojskowe, polityczne, cywilne, zarówno na uchodźstwie, jak i w kraju uznawały, że polska walka zbrojna o niepodległość w osamotnieniu nie ma szans powodzenia. W związku z olbrzymim upływem krwi w czasie wojny należało – jak to wówczas mówiono – oszczędzać substancję biologiczną narodu. W związku z tym w gronie czołowych oficerów dawnej Komendy Głównej Armii Krajowej postanowiono stworzyć organizację o charakterze cywilnym, nastawioną na walkę polityczną.
Walka ta streszczała się w najważniejszym haśle programowym WiNu – „Wyborów sfałszować nie damy”. Aby orientować się w rzeczywistej sytuacji w Polsce, WiN przede wszystkim skupiał się na działalności informacyjnej. Każdy członek miał być równocześnie informatorem donoszącym co dzieje się na danym terenie. Z tych informacji tworzono sprawozdania, które następnie wykorzystywano w działalności propagandowej. Służyła ona nie tylko upowszechnianiu własnego programu, ale miała przede wszystkim zapewnić swobodny przepływ wiadomości, gdyż w kraju obowiązywała cenzura.
Formuła działalności politycznej nie została przyjęta na całym obszarze Polski. Wynikało to z wielu przyczyn, ale przede wszystkim z tego, że władze komunistyczne prowadziły politykę represji wobec dawnych żołnierzy Armii Krajowej, stąd mimo różnych prób tzw. rozładowania lasu podejmowanych przez struktury podziemne, proces ten nie powiódł się. Wiele osób nie było w stanie wrócić do życia cywilnego. Stąd też WiN miał także oblicze zbrojne. W założeniu miała to być ograniczona samoobrona. Miały istnieć komórki zbrojne, ale bardzo nieliczne, wytypowane do określonych celów, jak np. likwidowania zdrajców czy funkcjonariuszy, którzy zagrażaliby bezpieczeństwu organizacji. W Polsce Wschodniej – na Lubelszczyźnie, Białostoczczyźnie, Podlasiu utrzymały się jednak struktury czysto wojskowe z dużymi oddziałami partyzanckimi.
M.M.: W jakich latach WiN prowadził działalność?
W.F.: Zrzeszenie istniało od września 1945 roku do przełomu 1947 i 1948 roku, przy czym w jego dziejach możemy wyróżnić kilka etapów związanych z kolejnymi zespołami kierowniczymi. Pierwszy Zarząd Główny WiN, bo taką nazwę przyjęto dla ciała kierowniczego, pod prezesurą Jana Rzepeckiego istniał bardzo krótko. Został rozbity na początku listopada 1945 roku. Rzepecki zaraz po aresztowaniu, rozmawiając z funkcjonariuszami Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego, podjął decyzję o odgórnym ujawnieniu organizacji w zamian za nierepresjonowanie jej członków. Jednak władze bardzo szybko udowodniły, że nie zamierzają dotrzymać danego słowa. Niemniej jednak decyzja Rzepeckiego spowodowała, że spora część struktur została ujawniona.
Nie wszyscy działacze przyjęli rozwiązanie i wizję Rzepeckiego.
W okresie przejściowym, przez kilka tygodni, próbowano odtwarzać pierwszy zarząd. Ostatecznie pod koniec 1945 roku na czele II Zarządu stanął Franciszek Niepokólczycki. Kierował zrzeszeniem do jesieni 1946 roku. To był okres największego rozwoju organizacyjnego WiNu. Niepokólczycki zmienił też częściowo wizję działania. O ile Rzepecki, tworząc WiN, zrywał z władzami polskimi na uchodźstwie, a WiN był próbą przeniesienia puntu ciężkości walki o niepodległość z emigracji do Polski, o tyle Niepokólczycki nawiązał ponownie łączność z władzami na uchodźstwie. Rozwinął też znacznie działalność propagandową, informacyjną, ale pod koniec sierpnia 1946 roku miała miejsce wpadka w Brygadach Wywiadowczych – jednej z sieci, która miała swoistą autonomię w ramach WiN. Pod koniec października sam Niepokólczycki został aresztowany.
Po tym nastąpił krótki epizod III Zarządu Głównego, kiedy próbę kierowania zrzeszeniem podjął dotychczasowy prezes Obszaru Centralnego, czyli Wincenty Kwieciński. Niemal natychmiast po przejęciu przez niego kierownictwa i przekształceniu się kierownictwa Obszaru Centralnego w III Zarząd Główny zaczęły się aresztowania, które zakończyły się na początku stycznia 1947 roku ujęciem Kwiecińskiego. Wkrótce po tym nastąpiły sfałszowane przez komunistów wybory, a po nich ogłoszono amnestię. I to był kres masowej konspiracji w Polsce – zarówno w wymiarze politycznym, cywilnym, jak i zbrojnym.
Niemniej jednak dawny zespół kierowniczy Obszaru Południowego, z prezesem Łukaszem Cieplińskim, postanowił kontynuować konspirację, przekształcając się w IV Zarząd Główny, który istniał do końca 1947 roku, stojąc na czele już bardzo ograniczonych liczebnie struktur. Sam zespół kierowniczy wywodził się z Rzeszowszczyzny i z wojennej konspiracji, co ułatwiło bezpiece rozbicie tych struktur. Pod koniec listopada 1947 aresztowano Cieplińskiego, a 1 lutego 1948 roku aresztowano Mieczysława Kawalca, kierownika Wydziału Informacji IV Zarządu Głównego, ostatniego, który próbował odtwarzać WiNowskie struktury kierownicze. Wraz z jego uwięzieniem nastąpił koniec rzeczywistej konspiracji WiNowskiej w wymiarze scentralizowanym, ogólnopolskim. Później istniały jeszcze struktury lokalne i oddziałki partyzanckie, które nie miały łączności z tzw. górą. Natomiast bezpieka podjęła wówczas grę operacyjną, której celem było stworzenie pozorów istnienia dalszego ośrodka kierowniczego i stworzyła z funkcjonariuszy i agentów tzw. V Komendę WiNu, która była już tworem prowokacji.
M.M.: Z czasem członkowie WiN uznali, że należy utworzyć tajne archiwum, w którym gromadzono dokumenty zrzeszenia, co jednak rodziło olbrzymie ryzyko dla działaczy organizacji konspiracyjnych.
W.F.: Zrzeszenie WiN – podobnie jak inne organizacje – tworzyło archiwa konspiracyjne, dokumentując swoją działalność. Gromadzono raporty informacyjne, dokumentację kasową, wytyczne i sprawozdania wysyłane do różnych komórek, materiały propagandowe, także dokumenty przeciwnika. Mimo że próbowano nakładać pewne ograniczenia i nakazywano, by niektóre materiały niszczyć, to większość archiwaliów zachowano. Niestety, podczas aresztowań członków WiN także i te archiwa wpadały w ręce bezpieki, a potem stanowiły istotny czynnik w śledztwie. Podczas prowadzonych dochodzeń śledczy interpretowali archiwalia, porównywali dokumenty i w ten sposób rekonstruowali struktury zrzeszenia, dowiadywali się, kto pełni jaką funkcję. Archiwa stanowiły poważny materiał obciążający. Wiele z nich zachowało się do dziś, ponieważ stanowiły dowody rzeczowe do spraw karnych. Te obecnie znajdują się w archiwach IPN i dzięki nim możemy odtworzyć dzieje organizacji.
M.M.: I na tych materiałach bazowali panowie podczas pracy nad publikacją?
W.F.: Tak, oczywiście. Dla historyków to pierwszorzędny materiał. Są cztery najważniejsze źródła, z których czerpiemy wiedzę podczas swojej pracy. To archiwa własne organizacji, dokumenty wytworzone przez aparat bezpieczeństwa i tzw. wymiar sprawiedliwości, prasa konspiracyjna oraz materiały, które znalazły się na emigracji, a były wytworzone przez samo zrzeszenie i jego Delegaturę Zagraniczną, bądź przez inne komórki, działające równolegle, które obserwowały działanie WiNu i je opisywały. Do niedawna badacze mogli też wywołać relacje świadków historii. Dziś to piąte źródło w zasadzie nie jest już dostępne, historycy zdani są na wspomnienia, które powstały w przeszłości. Zresztą osoby zaangażowane w działalność konspiracyjną dopiero w latach 90-tych ostrożnie zaczynały mówić o swojej działalności. Wcześniej nie było to możliwe. Były inwigilowane i wolały milczeć bądź zachować daleko idącą powściągliwość w wypowiedziach.
M.M.: W latach 1947-1950 przeprowadzono cztery procesy pokazowe zarządów głównych WiN. Jaki był ich główny cel?
W.F.: Wszystkie cztery Zarządy Główne WiNu były sądzone podczas tzw. procesów pokazowych, które miały przede wszystkim wymiar polityczny. Procesy te były nie tyle formą represji karnej, co miały przede wszystkim zohydzić i skompromitować w oczach społeczeństwa idee, którym służyli oskarżeni. Te cele polityczne zmieniały się w miarę upływu czasu. Rozprawy były pieczołowicie przygotowywane przez wiele miesięcy, czasem nawet przez lata. Oskarżeni byli odpowiednio przygotowywani, tak aby na sali rozpraw odegrali swoją rolę, którą reżyser w osobie dyrektora Departamentu Śledczego im przeznaczył. Można powiedzieć, że scenariusz pisany był przez ideologów komunistycznych, a reżyserem był najczęściej Józef Różański, szef Departamentu Śledczego MBP.
Proces I Zarządu Głównego WiNu, który odbywał się w okresie przedwyborczym i tuż po wyborach do Sejmu, miał na celu skompromitowanie samej koncepcji konspiracji antykomunistycznej. Niestety, płk Rzepecki wpisał się w ten scenariusz. Starał się w czasie procesu wykazać, że walka konspiracyjna przeciw komunistom nie miała sensu, że to był błąd. Bardzo go później za to obciążano. Ci, którzy byli sądzeni razem z nim, stawiali mu zarzut, że odciął się od własnej przeszłości i działalności. Jego postawa ułatwiła władzy rozbicie konspiracji przez akcję amnestyjną.
W momencie gdy ten, który stworzył największą organizację konspiracyjną, mówi, że ta forma walki o niepodległość nie ma sensu, to po co dalej być w podziemiu? Władza zastosowała bardzo sprytny manewr, bo skazani zostali przez Bolesława Bieruta, wtedy ogłoszonego prezydentem Polski, ułaskawieni, przy czym pięciu najważniejszym darowano kary całkowicie, a pozostałym pięciu zmniejszono. I to też było pokazanie, że „wasi dowódcy jakoś się urządzili, a wy sobie radźcie sami”. To było udana próba rozbicia jedności konspiracji.
W procesie II Zarządu Głównego, który miał miejsce w sierpniu i wrześniu 1947 roku, położono nacisk na współpracę WiNu z PSL, ponieważ był to moment, kiedy władza przygotowywała się do rozbicia PSLu. Jak wiemy, niedługo po tym zdarzeniu Stanisław Mikołajczyk uciekł z Polski, czując się zagrożony aresztowaniem. To był zresztą proces wspólny WiNu i działaczy PSLowskich z Małopolski.
III Zarząd Główny sądzony był z kolei w grudniu 1947 roku, kiedy władze przygotowywały rozprawę z Polską Partią Socjalistyczną. Komuniści dążyli do likwidacji PPS i wchłonięcia jej przez PPR. Wtedy największy nacisk propagandowy kładziono na współpracę WiNu z niezależnymi socjalistami, ale też na współpracę z ambasadami państw zachodnich.
Działacze IV Zarządu byli sądzeni w październiku 1950 roku. Ich proces był „procesem szpiegów i dywersantów imperialistycznych”, jak to nazywano w propagandzie. Miał jednoznacznie pokazać sądzonych ludzi w złym świetle, jako tych, którzy za pieniądze prowadzili działalność szpiegowską, a w czasie wojny mordowali działaczy lewicowych, głównie komunistycznych.
Za każdym razem władza dążyła do jednoznacznego poniżenia działaczy niepodległościowych w oczach społeczeństwa. Bardzo często w ramach kar cząstkowych (za poszczególne czyny) skazywano ich na kary śmierci, stąd w przypadku niektórych zasądzono wielokrotne kary śmierci.
M.M.: Wyroki były absurdalne. Przykładowo, Łukasz Ciepliński, prezes IV Zarządu Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość w dniu 14 października 1950 roku został pięciokrotnie skazany na śmierć przez Rejonowy Sąd Wojskowy w Warszawie. Jak potoczyły się dalsze losy członków zarządów WiN? Czy wyroki śmierci wykonywano?
W.F.: Tutaj bywało różnie, decydowały względy polityczne, ale też zdanie Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego. W przypadku I Zarządu, jak wspomniałem, wobec wszystkich władza zastosowała prawo łaski (tu zapadł jeden wyrok śmierci). Z kolei spośród skazanych podczas procesu II Zarządu ułaskawiono tylko pięć osób, a wykonano aż trzy kary śmierci. Zginęły osoby, które władze utożsamiały z niepodległą Polską. To byli dawni legioniści i ludzie związani z administracją II RP.
W procesie III Zarządu Głównego zapadły dwa wyroki śmierci. Skazani nie byli członkami WiNu, a jedynie współpracowali z WiNem w ramach Komitetu Porozumiewawczego Organizacji Demokratycznych Polski Podziemnej, namiastki podziemnego parlamentu – byli to piłsudczyk płk Wacław Lipiński i Włodzimierz Marszewski z SN. O ile Lipiński został ułaskawiony, to wyrok na Marszewskim wykonano. Jednak wszystko wskazuje na to, że Lipińskiego także zamordowano – już podczas odbywania kary dożywotniego więzienia we Wronkach.
W przypadku IV Zarządu Głównego wykonano siedem wyroków kary śmierci – wszystkie orzeczone. Egzekucja, podczas której zamordowani zostali: Łukasz Ciepliński, Adam Lazarowicz, Mieczysław Kawalec, Józef Rzepka, Franciszek Błażej, Józef Batory i Karol Chmiel, nastąpiła 1 marca 1951 roku i w jej rocznicę obchodzimy Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych.
Dziękuję za rozmowę!