Zofia z Drohojowskich Romerowa – „Dzienniki 1939-1948” – recenzja i ocena
Zofia z Drohojowskich Romerowa urodziła się 18 lutego 1893 r. w Tulkowicach. Była absolwentką liceum klasycznego Sacre Coeur, dyplomowaną pielęgniarką. W czasie I wojny światowej zaangażowała się w pracę w środowisku gospodyń wiejskich, pomoc uchodźcom wojennym i rannym. Pielęgnowała i leczyła potrzebujących oraz odbierała porody. Za swoją służbę pielęgniarską została odznaczona Srebrnym Medalem Czerwonego Krzyża z dekoracją wojenną. Wraz z mężem Rodrygiem Romerem i rodziną do lipca 1940 r. zarządzała majątkiem z pałacu w Inwałdzie.
Od sierpnia 1939 r. do marca 1948 r. prowadziła notatki, w których opisywała powolny zmierzch Polski oraz znanego świata. Ostatecznie los rzucił Romerową w grudniu 1945 r. do Bielska. Do Inwałdu nie powróciła nigdy. Świadectwem jej przeżyć jest dziennik opublikowany po 78 latach od pierwszego wpisu. Przygotowała go do druku wnuczka autorki, Zofia Barbara Romer-Kukulska.
Wiele rodów ziemiańskich i szlacheckich gospodarzących w rejonach Inwałdu, Osiek, Bielska, Kóz, Bulowic, Andrychowa, Żywca miało korzenie niemieckie i austriackie. Byli wśród nich Larischowie, byli żywieccy Habsburgowie, Czeczowie, Deskurowie i właśnie Romerowie. Rodziny te szybko się spolonizowały i wielokrotnie dawały wyraz swego przywiązania do nowej ojczyzny. Wielu przedstawicieli tych rodów zasługuje na najwyższy podziw za niezłomną postawę w obliczu nazizmu i komunizmu. Dla osób, które podobnie jak ja, urodziły się i wychowały na ziemi bielskiej, nieobca jest pamięć o ich dokonaniach i patriotyzmie.
Gros tych ludzi przeżyło więzienia obu systemów totalitarnych. W ramach represji wobec inteligencji na Śląsku wywożono ich do obozów w Dachau, Sachsenhausen czy Mauthausen-Gusen. Niemcy zarzucali im niezrozumiałe przywiązanie do polskości, komuniści wyzywali od hitlerowców. I jedni i drudzy odebrali im niemal wszystko.
Dziennik Zofii Romerowej opisuje koniec pewnego świata, walkę o przeżycie, o zachowanie godności i odrodzenie Polski. Okrucieństwa wojny, przemiany społeczne i polityczne oraz zawiedzione nadzieje na odzyskanie wolności – to wszystko można znaleźć w jej dziennikach. Wszystko to podszyte lękiem o najbliższych członków rodziny. Na pierwszy plan wysuwa się pragnienie przetrwania wojennych opresji.
Dzięki temu, że wspomnienia Romerowej zostały opracowane przez jej wnuczkę, zyskujemy dodatkowy, bo osobisty ślad na tej wartościowej publikacji. Czytelnik mniej zorientowany w meandrach historii rodzinnych, zmieniających się nazwach miejscowości i nazwisk osób występujących na kartach dziennika, dzięki dobrej redakcji zyskuje nieocenioną pomoc. Dodatkowym atutem wydania jest publikacja zdjęć i listów ze zbiorów rodziny, w tym unikalnego i dotąd niepublikowanego, odręcznego listu gen. Władysława Sikorskiego. Warto również nadmienić, że Romer-Kukulska wydała dzienniki swej babci własnym sumptem. Niestety, żadne duże wydawnictwo się nimi nie zainteresowało. A szkoda, bowiem zawierają szereg ważnych informacji z historii regionu.
Sądzę, że Dzienniki 1939-1948 to książka obok której trudno przejść obojętnie. Ich lektura sprawi satysfakcję zarówno osobom, którym nieobce są dzieje Małopolski, ale też wszystkim zainteresowanym losami Polaków w czasie i po II wojnie światowej. Gorąco polecam!