Zinaida Gippius – „Dzienniki petersburskie. Dziennik warszawski” – recenzja i ocena
Autorką „Dzienników” jest Zinadia Nikołajewna Gippius, postać niezwykle intrygująca. Urodzona w 1869 roku w rodzinie o niemieckich korzeniach, stała się jedną z ciekawszych postaci wśród rosyjskich modernistów. Poetka byłą zwolenniczką rosyjskiego symbolizmu i jednocześnie zagorzała przeciwniczka bolszewizmu, gorąca zwolenniczka białej Rosji. Jest dosyć dobrze znana na Zachodzie, na język angielski przetłumaczono kilka pozycji z jej dorobku artystycznego, tymczasem w Polsce jedynym dostępnym dziełem są właśnie świeżo wydane „Dzienniki”. Gippius rozpoznawalna jest przede wszystkim dzięki współtworzonej razem z mężem Dmitrem Siergiejewiczem Mierieżkowskim, idei „Kościoła Trzeciego Testamentu”, mającym być logicznym następstwem chrześcijaństwa. Pomysł nie przyjął się jednak dobrze na rosyjskiej ziemi i spotkał się z silną krytyką, miedzy innymi ze strony Nikołaja Bierdiajewa. Na przełomie 1919 i 1920 roku Gippius uciekła z bolszewickiej Rosji. Następnie po roku w Polsce, rozczarowana polityką Piłsudskiego, wyjechała do Paryża, gdzie umarła w 1945.
Wedle informacji zamieszczonej z tyłu książki miałem dostać „jedno z największych osiągnięć rosyjskiej memuarystyki XX wieku”. Niestety, dostałem coś zupełnie odmiennego.
Po pierwsze, Gippius, wedle zapewnień wydawcy, miała w sposób niezwykle trzeźwy oceniać rzeczywistość i umiejętnie odgadywać zarówno przyczyny jak i skutki wydarzeń których była świadkiem. Jest to o tyle ciekawe, że sama autorka, wcale nie uważała siebie za aż taką wnikliwą obserwatorkę. Uczciwie przyznawała się do naiwności swoich wcześniejszych przemyśleń. Wielokrotnie też sama zauważa, że zupełnie pogubiła się w otaczającej ją sytuacji.
Interesowała nas, naturalnie, ofensywa Judenicza – i niedawne, tak dla nas bolesne i niewytłumaczalne jego „niewejście” do Petersburga, wbrew nawet oczekiwaniom bolszewików. Wszyscy ci uczestnicy ofensywy (i generałowie, i nie generałowie) odpowiadali na pytania chętnie i obszernie (co prawda każdy oddzielnie). Jednak po wszystkich tych opowieściach naprawdę różnorodnych, pozostaliśmy w takiej samej niewiedzy, jak byliśmy w Petersburgu. Do tej pory nie rozumiem, co się działo, kto jest winien. Chyba jedno się nasuwa : sam Judenicz, bezwolny i bezmyślny. Chociaż jego otoczenie także nie było gorsze.
Mrzonek nie brakuje także w „Dzienniku Warszawskim”, gdzie pomimo świadomości stanu polskiej gospodarki, armii etc. liczyła na ofensywę na Wschód.
Jako zaletę „Dzienników” należy wymienić możliwość użycia ich jako źródła do badań nad przebiegiem rewolucji bolszewickiej. Jeżeli chodzi o opis życia codziennego w opanowanym zamętem Petersburgu, to faktycznie jest to pozycja interesująca. W szczególności ze względu na niezwykle plastyczne odmalowanie realiów.
Kolejnym rozczarowaniem, jest dla mnie przede wszystkim zachwalany „Dziennik warszawski”. Czytelnik, który liczy na szczegółowy opis życia w Warszawie oraz spojrzenia na bitwę warszawską rozczaruje się. „Dziennik” urywa się na 11 sierpnia, a potem kolejny wpis jest już z października, gdy Gippius w Paryżu relacjonuje to co przeżyła. Co więcej, skupia się ona przede wszystkim na sprawie rosyjskiej i osobistych perypetiach jej oraz jej męża.
I na koniec jeszcze dwa zarzuty. Po pierwsze: redakcja. Zrozumiałym jest, że autorka pisała chaotycznie i zamiast imion używała skrótów. Redakcja mogła jednak wprowadzić rozszerzenie skrótowego zapisu w tekście, a nie w słowniku na końcu książki, co utrudnia czytanie. Drugim jest niezrozumiale wysoka cena 99 zł, która powoduje, że pozycja ta dla wielu zainteresowanych pozostanie niedostępna.
Podsumowując, jestem dość mocno rozczarowany recenzowaną pozycją. Zaskakujące jest już choćby to, że wydaje się „Dzienniki”, podczas gdy żadna pozycja z twórczości poetyckiej i krytycznoliterackiej Gippius nie została przetłumaczona. Same dzienniki to chaotyczny zapis luźnych przemyśleń autorki, które można by zapewne uznać za nie najgorsze źródło historyczne, gdyby nie całkowicie irracjonalna cena.
Redakcja: Michał Przeperski