Zbigniew Błażyński – „Mówi Józef Światło” – recenzja i ocena
O fenomenie cyklu słuchowisk „Za kulisami bezpieki i partii” przekonywać nie wypada tym bardziej. Rzadko chyba wsparte współczesną technologią media okazywały swą siłę sprawczą z taką dobitnością. Relacje Światły, przekazywane z Monachium poza żelazną kurtynę na falach eteru, a potem także za pomocą niesionych wiatrem balonów, odegrały doniosłą rolę w demaskowaniu patologii stalinowskiej władzy, a przełamując liczne tabu, znacząco wpływały na zmianę społecznego klimatu. Niebezpodstawnie są wymieniane wśród czynników prowadzących do polskiej odwilży jednym tchem ze śmiercią Stalina oraz rozpowszechnieniem tez „tajnego” referatu Chruszczowa z XX zjazdu KPZR (tak klasyfikuje je m.in. Jan Nowak-Jeziorański we wstępie do omawianej książki).
Włodarze RWE z pewnością nie mogli marzyć o lepiej poinformowanym azylancie niż wicedyrektor Departamentu X MBP, komórki zajmującej się rozpracowywaniem członków PZPR, także tych zasiadających na kierowniczych stanowiskach. Światło posiadał wiedzę o wszelkich nieprawomyślnych elementach życiorysów partyjnych dygnitarzy, z czego nie omieszkali skorzystać jego nowi opiekunowie z CIA. Pomocną rolę w osiągnięciu zamierzonego efektu propagandowego odegrał interlokutor uciekiniera z ramienia monachijskiej rozgłośni, Zbigniew Błażyński. To właśnie ten przedwojenny dyplomata i emigracyjny dziennikarz po latach ponownie użył rewelacji Światły jako antykomunistycznego oręża. Opracowany i uzupełniony w oparciu o inne źródła zbiór audycji ukazał się po raz pierwszy w 1985 r., szybko zyskując popularność w krajowym drugim obiegu. Także dzisiaj stanowi podstawową pracę przybliżającą relacje zbiegłego funkcjonariusza.
Okoliczności publikacji pracy Błażyńskiego sprawiły, iż nie jest ona naturalnie naukową edycją źródła. Jest to wydanie popularne, skierowane do szerokich rzesz czytelniczych, a jego pierwotny cel był jak najbardziej zaangażowany ideologicznie. Autor – w myśl tezy Światły, że winny represji stalinowskich jest sam system komunistyczny, a ustąpienie samych sprawców niczego naprawdę nie zmieni – wyraża przekonanie, że realia PRL pozostały zasadniczo bardzo podobne do tych sprzed trzydziestu lat. W takim ujęciu mechanizmy przedstawione przez Światłę są wciąż aktualne. Jednocześnie dziennikarz docenia (a nawet przecenia) przełomową rolę współtworzonych przez siebie audycji, ich znaczenie miało jednak dotyczyć raczej uświadomienia społeczeństwa niż głębszych przemian systemowych. Oczywiście taki punkt widzenia determinuje brak dystansu do antenowych zeznań podpułkownika. Błażyński, oprócz tematycznego uszeregowania audycji, przedstawił także okoliczności i warsztat ich nagrywania, a także streścił reakcje reżimu na nadawanie. Dopełnił także wypowiedzi Światły relacjami innych polskich komunistów, którzy postanowili wybrać Zachód, często jednak źródło tych errat nie jest czytelnikowi przedstawiane.
Krótkie omówienie nie daje możliwości analizy samych relacji uchodźcy, zasadne jednak będzie zasygnalizowanie kilku problemów. Światło przedstawiał swój czarny obraz systemu na podstawie wielu nieosiągalnych dzisiaj dokumentów, które w ciągu lat pracy w Departamencie X przeszły przez jego ręce, stąd weryfikacja niektórych konkretnych twierdzeń jest dzisiaj niemożliwa. Oczywiście zadaniem podpułkownika było uwydatnienie takich cech systemu jak wszechstronna podległość sowieckim nadzorcom, istnienie niespójności wewnątrz partii czy agenturalne elementy w biografiach członków kierownictwa – pytanie, jaka część przedstawionych danych została ubarwiona na potrzeby antykomunistycznej propagandy. Wyłaniający się z audycji obraz stalinowskiej elity przedstawia połączoną skomplikowaną siecią romansów klikę, utrzymywaną w karnej jedności głównie przez strach – na najwyższych szczeblach władzy znane są bowiem ciemne karty przeszłości dygnitarzy i tylko lojalna postawa gwarantuje, iż niewygodne materiały pozostaną w pilnie strzeżonych sejfach, a dzisiejsi ludzie władzy nie staną się jutrzejszymi oskarżonymi. Repertuar tych „haków”, obficie przytaczanych przez Światłę, był zresztą dosyć monotonny: oprócz przeczących oficjalnie obowiązującej „moralności socjalistycznej” spraw obyczajowych zawierał głównie przypadki nieprzystającego komuniście złamania przez przedwojenne służby porządkowe czy epizody współpracy z okupantem niemieckim. Główne ostrze krytyki zostało zwrócone przeciwko samemu Bierutowi: audycje często zawierały bezpośrednie zwroty do pierwszego sekretarza, co nadawało im formę półosobistych filipik i z pewnością było przewidziane jako odtrutka na panujący kult szefa partii. Warto dostrzec, iż Gomułka jest przedstawiany przez Światłę najczęściej w roli ofiary czystki wewnątrzpartyjnej – można postawić pytanie, w jakim stopniu audycje przyczyniły się do jego październikowej popularności.
Obecne wznowienie, ukazujące się jednocześnie w miękkiej i twardej oprawie, jest wyposażone w indeks osobowy oraz zestaw notek biograficznych najważniejszych spośród przywoływanych przez Światłę stalinowskich dygnitarzy. Te dodatki były już jednak obecne w poprzednim wydaniu, o wartości obecnego decyduje zaś wybór kilkunastu dokumentów dotyczących podpułkownika, wyselekcjonowanych z archiwum IPN przez historyka Instytutu, Witolda Bagieńskiego. Znalazły się wśród nich m.in.: rękopiśmienny życiorys funkcjonariusza z 1945 r., jego karta przebiegu służby czy raporty na temat ucieczki. Wśród tych ostatnich szczególnie ciekawie przedstawia się sprawozdanie Anatola Fejgina, który towarzyszył bezpośredniemu podwładnemu w czasie feralnej misji do Berlina. Znalezienie się – przez pomyłkę i nieznajomość topografii – dwóch wysokich funkcjonariuszy bezpieki na środku terytorium wroga w podzielonym na strefy okupacyjne mieście jest samo w sobie pyszną historią. Oczywiście prawdziwość tej relacji można w wielu punktach kwestionować, jednak dzięki publikacji czytelnik będzie miał okazję samodzielnie zabawić się w dochodzeniowca.
Może trochę razić przejście przez wydawcę do porządku nad wydaną niedawno biografią Światły pióra Andrzeja Paczkowskiego, co można by uczcić chociażby dodaniem nowej przedmowy. Być może takie słowo wstępne lepiej pasowałoby jednak do naukowej edycji tekstu samych audycji RWE, na którą musimy jeszcze poczekać. Póki co, pozostaje nam – krytyczna we własnym zakresie – lektura opracowania Błażyńskiego.
Zobacz też:
- Wielka ucieczka Józefa Światły;
- Nie tylko Wolna Europa…;
- Magdalena Bogdan - „Radio Madryt 1949-1955”;
- Lot ku wolności. Akcja balonowa w 1982 roku.
Redakcja i korekta: Agnieszka Kowalska