Zaskakujące perypetie rogu gwarków wielickich

opublikowano: 2015-04-06, 11:40
wolna licencja
Na skutek nieprzeciętnego bałaganu i niechlujstwa zarządu salin wielickich w 1874 roku doszło do kradzieży pamiątkowego dzieła sztuki złotniczej. Jak potoczyły się losy cennego zabytku?
reklama

Róg obrzędowy Bractwa Górniczego, inaczej zwany z niemiecka wilkomem, jest jednym z najcenniejszych eksponatów muzeum Żup w Wieliczce. Na równi ze srebrnym kurem krakowskim Bractwa Kurkowego zaliczamy go do najświetniejszych dzieł zabytków złotnictwa renesansowego w naszych zbiorach muzealnych. A. Brückner pisze w Encyklopedii staropolskiej, że „Wilkomy” lub „Wilkomenhorny”, lub nawet „Trinkhorny” służyły również do powitania nowych gości i miały niekiedy pojemność jednego garnca. Czasami żartobliwie zwano je wilkami, stąd autor podaje fraszkę Kochanowskiego „że cię wilkom ktoś wcześniej pić musił, kiedy cię wilkchpotem o włos nie zadusił, ależ wilk za gardło każde bydle chwyta”.

Górnicze godło

Datowanie rogu jak i znajdujące się na nim herby wskazują, że fundatorem był Seweryn Boner i jego druga żona, Jadwiga z Kościelickich, herbu Ogończyk. Seweryn Boner, patrycjusz krakowski, był od roku 1525 wielkorządcą i żupnikiem krakowskim. Jako wielkorządca zajmował się wznoszeniem nowego zamku na Wawelu, w związku z czym posiadał stałe i żywe kontakty z artystami zagranicznymi a szczególnie pochodzącymi z Norymbergi – stolicy artystycznej jego byłej ojczyzny. Zdaniem niektórych badaczy róg obrzędowy górników, pomimo mistrzostwa wykonania, nie posiada w sobie lekkości dzieł renesansowych złotników włoskich, jest on raczej wyrobem rzemiosła niemieckiego. Niektórzy z badaczy wysuwają podejrzenie, że twórcą rogu mógł być zamieszkały w Krakowie złotnik norymberski Andrzej Dürer, brat malarza Hansa, zatrudniony przy pracach wawelskich.

Róg ma mniej więcej 30 cm długości i tyle samo wysokości. Wykonany z poroża bydlęcego, przypuszczalnie turzego, barwy brunatno-zielonkawej, podłużnie cieniowany, okuty trzema opaskami srebrnymi i przytrzymywany przez klęczącą na owalnej podstawie postać w zbroi. Siłacz ten, uważany przez niektórych historyków sztuki za Herkulesa, jedną ręką podtrzymuje róg a w drugiej dzierży wygiętą maczugę. Na opasce u wylotu rogu są wygrawerowane tarcze z Orłem Zygmuntowskim, Wężem Sforzów, Liliami herbu Bonerowego i Strzałą z półkolistą podstawą herbu Ogończyk (rys. Ludwika Łepkowskiego z encyklopedii Zygmunta Glogera, domena publiczna).

Należy sądzić, że róg gwarków salin wielickich spełniał przez ponad 250 lat rolę godła górniczego i był noszony na wszelkich uroczystościach Bractwa. Pierwsza wzmianka historyczna o jego istnieniu – to dopiero wpis w inwentarzu salin z roku 1807. W latach 1858 i 1872 był wypożyczany na wystawy, organizowane przez Krakowskie Towarzystwo Naukowe. Wówczas to wykonano szereg jego reprodukcji i fotografii. Na wiosnę 1873 roku Zarząd Salin Wielickich wypożyczył zabytek wielicki wraz z eksponatami mineralogicznymi na wystawę powszechną we Wiedniu, gdzie był eksponowany do jesieni tegoż roku. Przed wysłaniem do Wiednia podległ drobnym naprawom u jubilerów krakowskich W. Glixellego i W. Głowackiego. Po powrocie z wystawy wiedeńskiej umieszczono go wraz z okazami minerałów na szafie w jednym z pokoi Zarządu salin, nazwanym kasą lub muzeum.

Zobacz też:

reklama

Zaskakujące zniknięcie rogu

I oto stała się rzecz zaskakująca dla organów policyjnych – Naczelnik salin radca górniczy Juliusz Leo kieruje 26 kwietnia 1874 roku do organów policyjnych następujące doniesienie: „W dniu dzisiejszym spostrzeżono, iż róg oprawny w srebro, będący własnością podpisanego zarządu, który znajdował się na szafie między minerałami w czwartym pokoju biura c. k. naczelnika salin…”. Po krótkim opisie zabytku dalej w ten sposób komentuje zdarzenie autor doniesienia: „Czas w którym róg zginął, dokładnie oznaczonym być nie może, podejrzewa się jednak, że przed 6-ma tygodniami znajdował się na wyżej oznaczonym miejscu…”. W zakończeniu doniesienia naczelnik salin sugeruje możliwość dokonania przestępstwa przez ludzi zatrudnionych zamiataniem i froterowaniem posadzek w pokojach zarządu.

Dnia 11 maja 1874 roku doszło do przesłuchania Juliusza Leo przez sędziego śledczego Kopffa. Z protokołu wynika, że po przywiezieniu rogu z Wiednia nikt nie zwracał na niego uwagi, dopiero sam Juliusz Leo zauważył jego zniknięcie. Zeznał również, że do pomieszczeń biurowych dostęp mieli wyłącznie zatrudnieni tu urzędnicy salin i sprzątacze. A do pokoju kasowego, gdzie stał róg trzeba było przechodzić przez trzy inne. Zeznający podtrzymał uprzednią sugestię możliwości dokonania kradzieży przez sprzątaczy pomieszczeń biurowych.

Zamek Żupny w Wieliczce - siedziba zarządu salin (fot. Aktron, opublikowano na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa – Na tych samych warunkach 3.0).

Wiadomość o zniknięciu rogu wielickiego przeniknęła po pewnym czasie do prasy. W „Dzienniku Polskim” dnia 15 września 1874 roku doniesiono w dziale kroniki lokalnej o dokonanym przestępstwie i zwrócono się do Zarządu salin w Wieliczce o podanie bliższych szczegółów tej sensacyjnej kradzieży.

Tymczasem śledztwo posuwało się raźno do przodu: dokonano wizji lokalnej i przesłuchano wszystkich podejrzanych kradzieży. Dochodzenia te niestety nie dały żadnych konkretnych wskazań co do okoliczności przestępstwa. Adam Garczyński, ówczesny konserwator obwodu wadowicko-bocheńskiego, zawiadamia o zniknięciu cennego rogu Centralną Komisję Konserwatorską w Wiedniu, prosząc o rozesłanie fotografii zaginionego rogu po zbiorach europejskich. Do akcji nagłośnienia sprawy włącza się również Józef Łepkowski, znawca sztuki i konserwator zabytków. Śledztwo rozszerza się na organa ścigania w całej monarchii austro-węgierskiej. Na pierwsze jednak efekty trzeba było poczekać nieco ponad rok.

Przełom w śledztwie

11 czerwca 1876 roku krakowski „Czas” podał sensacyjną wiadomość, że zaginiony róg wielicki jest w posiadaniu kolekcjonera i milionera wiedeńskiego barona Anselma Samuela Rothschilda. Prawdopodobnie „Czas” wykorzystał najnowsze doniesienia prasy wiedeńskiej. Nieco później, bo dopiero po miesiącu, nadeszło do krakowskich władz sądowych pismo Dyrekcji Policji w Wiedniu z powiadomieniem o odnalezieniu skradzionego dzieła sztuki. Doniesiono, że Rothschild nabył róg drogą legalnego zakupu antykwarycznego. Policja stołeczna szybko ustaliła, że róg został sprzedany wiedeńskiemu antykwariuszowi Maurycemu Pickowi za 200 złotych reńskich przez Karola Leo, syna naczelnika salin wielickich, studenta szkoły górniczej w Przybramie. Wiadomość ta musiała wywrzeć piorunujące wrażenie na ojcu Juliuszu. Karol, 21-letni student uczelni przybramskiej, reprezentował tradycje górnicze rodziny, gdyż jego dziad Franciszek Leo, ożeniony z Leopoldą Reintraub, był mistrzem salinarnym w kopalni soli potasowych w Kałuszu we wschodniej Galicji. Drugi młodszy syn Juliusza – Juliusz Franciszek – miał później zostać znanym politykiem, ekonomistą i zasłużonym, trzykrotnie wybieranym prezydentem miasta Krakowa.

reklama
Przybram, czeskie miasto w którym studiował Karol Leo (fot. okino, opublikowano na licencji Creative Commons Attribution-Share Alike 3.0 Unported).

Zatrzymanie Karola Leo w Przybramie nie było łatwe, gdyż przy sprzedaży skradzionego cennego przedmiotu zataił swe prawdziwe nazwisko i miejsce zamieszkania. Szybko odnaleziono go jednak i odstawiono do Krakowa, gdzie został zatrzymany do procesu w areszcie śledczym. Z zeznań wynikało, że Karol Leo dokonał kradzieży dnia 13 stycznia 1874 roku, gdy miał powracać na studia, po spędzeniu w domu rodzicielskim przerwy międzysemestralnej. Przesłuchiwania wykazały, również, że antykwariusz wiedeński z pośrednictwem niejakiego Jerzego Placha sprzedał Rothschildowi róg wielicki z niebagatelną sumę 2400 złotych reńskich, czyli za kwotę dwunastokrotnie wyższą od tej jaką otrzymał od niego Karol Leo za skradzione dzieło.

W parę miesięcy po tej transakcji nagle umiera Anzelm Samuel Rothschild, co ogromnie komplikuje dalsze możliwości rewindykacji skradzionego rogu. Spadkobiercą Anzelma Samuela zostaje jego syn Nathaniel, również kolekcjoner i znawca sztuki. Prawdopodobnie zaistniały pewne nieścisłości procesowe, gdyż w aktach przewodu sądowego zachował się telegram Nathaniela Rothschilda, w którym donosi, że pokwitowanie zakupu rogu opiewa na nazwisko Plach a nie Pick.

Podzieleni przysięgli

Po zakończeniu postępowania dochodzeniowego postawiono w akcie oskarżenia zarzut zbrodni kradzieży Karolowi Leo i paserowi Maurycemu Pickowi, rozprawa w c. k. Sądzie krajowym karnym w Krakowie odbyła się w styczniu 1877 roku. Karol Leo doprowadzony był na salę sądowa z aresztu, a Maurycy Pick odpowiadał z wolnej stopy. Na prośbę sądu zabytkowy róg został wypożyczony czasowo od Nathaniela Rothschilda i znajdował się Krakowie do dyspozycji władz policyjnych i sądowych. Karola Leo bronił świetny adwokat krakowski dr Mochnacki a Picka dr Jakuboski. Proces odbywał się przed sadem przysięgłych pod przewodnictwem członków Trybunału. Obrońca Karola Leo przyjął taktykę obrony, sprowadzającą się, do udowodnienia, że róg był w przekonaniu oskarżonego własnością jego ojca. Potwierdzić to miał niejasny i nieudokumentowany stan prawny własności rogu. Tezę tą potwierdziły zeznania kilku świadków.

reklama

Warto tu przytoczyć fragment przesłuchiwania pisarza górniczego salin wielickich, Edwarda Sapińskiego:

Przewodniczący trybunału: Czy panu wiadomo do kogo ten róg należy?

Świadek – Słyszałem - ale nie wiem do kogo – że mógł go darować żupnik Boner registrowi górniczemu.

Przewodniczący trybunału: Czy istnieje lub istniał jakiś dowód lub akt, że róg wielicki należy do kasy braterstwa?

Świadek : Nie wiem.

Stapiński zeznał również, że widywał zabytkowy róg w pomieszczeniu kasowym, ale przed wysyłką do Wiednia. Przechowywany był tam wraz z instrumentami muzycznymi bractwa. Natomiast w tym samym pokoju w kasie trzymano pieniądze i obligacje. Stwierdził również, że nie bardzo rozumiał dlaczego róg nie był zamykany również w tej samej kasie, tym bardziej, że było w niej wystarczająco dużo miejsca.

Róg gwarków znajduje się aktualnie w Muzeum Żup Krakowskich w Wieliczce (fot. Ukko.de, opublikowano na licencji Creative Commons Attribution 3.0 Unported)

Sporo czasu poświęcono na identyfikację rogu, istotne okazały się tu zeznania złotnika W. Glixellego, który reperował go przed wysyłką do Wiednia. Występował również jako rzeczoznawca prof. J. Łepkowski. Wszyscy potwierdzili autentyczność rogu, zaznaczyli przy tym, że zabytkowy przedmiot musiał być poddany renowacji w Wiedniu, gdyż elementy srebrne zostały wyczyszczone i usunięto drobne uszkodzenia opasek i koronek.

Po zakończeniu przesłuchań trybunał postawił ławnikom cztery pytania.

Pierwsze brzmiało tak: „Czy Karol Leo winien jest, że w miesiącu styczniu 1874 roku w Wieliczce z posiadania stowarzyszenia tamtejszych górników pod nazwą „kasy brackiej”, względnie z Zarządu tamtejszego salin bez zezwolenia dla własnej korzyści rzecz ruchomą obcą a mianowicie róg bawoli w srebro oprawny i na srebrnym postumencie osadzony, wartości przeszło 300 złotych reńskich?”.

Na to pytanie wszyscy ławnicy głosowali „tak”.

Na wypadek opinii potwierdzającej, postawiono drugie pytanie dodatkowe: „Czy Karol Leo dopuszczając się czynu, w pierwszym pytaniu zawartym, był w przekonaniu, że róg jest własnością jego ojca Juliusza Leo ?”. Tu ocena przysięgłych była podzielona, siedmiu z nich głosowało twierdząco a pięciu przecząco.

reklama

Trzecie pytanie dotyczyło współoskarżonego i było następującej treści: „Czy Maurycy Pick jest winny, że róg, jak w pytaniu pierwszym, nabył ze świadomością, że pochodzi ze zbrodniczej kradzieży dokonanej przez Karola Leo w dniu 13 stycznia 1874 roku ?”. Na to pytanie wszyscy ławnicy zgodnie odpowiedzieli przecząco.

Ostatnie czwarte pytanie było uzależnione od odpowiedzi wcześniejszej, czyli trzeciej i brzmiało następująco: „Czy Maurycy Pick winien jest, że nabył róg, opisany w pytaniu pierwszym, mając podejrzenie, winien jest, że nabył róg, opisany w pytaniu pierwszym, mając podejrzenie iż takowy został skradziony ?”. Tu głosy przysięgłych były podzielone po połowie.

Na podstawie werdyktu przysięgłych Trybunał postanowił uwolnić oskarżonych od zarzucanych czynów. Decyzją Sądu postanowiono odesłać róg Nathanielowi Rothschildowi. Równocześnie zwolniono Karola Leo z aresztu. Jednak na tym postępowanie sądowe nie zostało zakończone, gdyż prokurator państwa zgłosił zażalenie nieważności wyroku i zastrzegł sobie prawo wniesienia stosownego wywodu. Wywód ten został złożony 13 lutego 1877 roku. Zgodnie z trybem postępowania odwoławczego, adwokat oskarżonego i jego ojciec złożyli do Sądu krajowego przeciwwywód. Oba dokumenty sformułowane w języku niemieckim zostały skierowane do Hoher c. k. Oberster Und Cassatonshof we Wiedniu.

Przezorny oskarżony

Baron Nathaniel Rothschild, nabywca skradzionego rogu (domena publiczna).

Rozprawa w trybunale kasacyjnym we Wiedniu zakończyła się wyrokiem skazującym Karola Leo na 14 dni więzienia. Wyrok zapadł 25 listopada 1877 roku, ale jak się okazało obwiniony okazał się człowiekiem przezornym i już dużo wcześniej wyjechał za granicę i to w sposób legalny.

Trybunał Kasacyjny orzekł, że zwrot rogu Bractwu Górniczemu jest uzależniony od dobrej woli prawnego właściciela barona Nathaniela Rothschilda. Ten ostatni wyraził zgodę na oddanie zabytku wielickiego ale dopiero po swej śmierci i przy zwrocie sumy wyłożonej przy zakupie. Pisząc o tym wydarzeniu etnograf Zygmunt Gloger konkluduje cierpko: „poproszony o zwrot (N. Rothschild) zobowiązał się podobno zatrzymać skradziony zabytek tylko dożywotnie a potem zwrócić go salinie. Widocznie milioner wiedeński ceni uczucia wynagrodzenia krzywd ale pragnie doświadczyć go dopiero w życiu pozagrobowym”.

reklama

Tymczasem rozpoczęła się ciągnąca w nieskończoność wymiana pism między władzami sądowymi a ojcem obwinionego – Juliuszem Leo. Sąd wielokrotnie żądał od ojca podania miejsca pobytu syna, czemu zdecydowanie przeciwstawiał się Juliusz Leo. Władze sądowe odrzuciły zdecydowanie wniosek ojca do cesarza o darowanie synowi kary i w końcu wydały w połowie 1878 roku list gończy za Karolem Leo. List ten brzmiał bardzo oschle:

Karol Leo, rodem z Kaczyki na Bukowinie, przynależny do Wieliczki, lat 21, katolik, akademik górniczy, za zbrodnię kradzieży na więzienie przez 14 dni skazany, ostatnie czasy w Przybramie w Czechach zamieszkały, wyniósł się tamtą nie wiadomo gdzie, tak iż kara powyższa na nim wykonana być nie mogła. Tenże jest wzrostu miernego, twarzy pociągłej, cery bladej, włosy i brwi blond, oczy szare, czoło wysokie, nos i usta zwykłe, zęby zdrowe. Podbródek pociągły. Znaki szczególne: na prawej dłoni małe przecięcie, mówi językiem polskim, niemieckim i francuskim. Wzywa się wszystkie Sądy. Władze i organa bezpieczeństwa, by jego w razie przydybania do c. k. Sadu karnego w Krakowie celem wykonania kary dostawiły.

W parę miesięcy później, bo już pod koniec września 1878 roku, Dyrekcja policji zawiadomiła Sąd krajowy, że według informacji generalnego Konsula Cesarstwa Austriacko-Węgierskiego w Plowdiwie (Filippopie) w Bułgarii, przebywa w tym mieście poszukiwany Karol Leo. Konsul prosił o wydanie stosownych poleceń. Władze sądowe wydają nakaz zatrzymania ukrywającego się i wyekspediowania go do Krakowa celem odbycia wymierzonej kary. Nie było to jednak proste zadanie, gdyż dopiero w roku 1885 Karol Leo odsiedział karę 14 dni w areszcie przy sądzie konsularnym w Konstantynopolu. Powiadomił o tym władze sądowe w Krakowie konsulat austriacko-węgierski w Plowdiwie. Prowadzona była jeszcze korespondencja pomiędzy władzami a Karolem Leo o pokrycie kosztów procesowych. Kwotę tą pozwany przesłał na adres konsulatu w Plowdiwie.

Zabytek wraca do ojczyzny

Dalsze losy rogu wielickiego pozostawały w rękach rodziny Rothschildów. W roku 1905 umiera Nathaniel Rothschild i jego spadkobiercy postanawiają zwrócić zabytek gwarków wielickich. Po odbiór cennej pamiątki udali się do Wiednia w 1906 roku pełnomocnik Zarządu salin i Konserwator miasta Krakowa Leopold Lepszy. W aktach sprawy brak jest informacji, czy róg został zwrócony przez Rothschildów bezinteresownie, czy też rodzina ta wydała cenny zabytek po zwrocie 2400 złotych reńskich. Po powrocie rogu do Wieliczki włączono go do zbioru Muzeum Salinarnego w Wieliczce (powołanego do życia w roku 1895).

Przebieg procesu karnego przeciw Karolowi Leo autor oparł o materiały sądowe, przechowywane w Archiwum Akt Dawnych w Krakowie.

Redakcja: Antoni Olbrychski

reklama
Komentarze
o autorze
Bohdan Nielubowicz
Doktor geologii, inżynier górnik (AGH w Krakowie), były pracownik naukowy AGH i instytucji badawczych z zakresu solnictwa. Autor licznych publikacji z zakresu historyczno-obyczajowego, wspomnieniowego i architektoniczno-artystycznego.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone