Zapomniana wojna celna. Ten konflikt z Niemcami Polska wygrała
Od początku odrodzenia państwa polskiego po latach zaborów jego stosunki z sąsiednimi Niemcami nie układały się najlepiej – łagodnie mówiąc. W polskim społeczeństwie wciąż żywa była pamięć germanizacji i represji z czasów zaborów, co wywoływało dużą nieufność potęgowaną dodatkowo przez nieuregulowane kwestie graniczne.
Te negatywnie wpływały również na postrzeganie Polski przez Niemców, którzy zarzucali jej ekspansjonizm i zakusy terytorialne. Nic więc dziwnego, że wybuch wojny polsko-bolszewickiej rozbudził w Berlinie nadzieje na osłabienie sąsiada.
Jeśli chodzi o uratowanie przed bolszewizmem Polski, tego śmiertelnego wroga Rzeszy, tworu i sojusznika Francji, złodzieja niemieckiej ziemi, niszczyciela niemieckiej kultury, to do tego dzieła nie powinna być przyłożona żadna niemiecka ręka i jeśli diabeł będzie chciał zabrać Polskę, to powinniśmy mu w tym pomóc
– stwierdził Hans von Seeckt, ówczesny szef niemieckiego sztabu generalnego, na wykładzie w Hamburgu wygłoszonym 20 lutego 1920 roku.
Nowo odrodzone państwo polskie uznawał za „wschodni balast”, którego istnienie jest „niezgodne z życiodajnymi interesami Niemiec” i które „zniknie z powodu własnej wewnętrznej słabości”. Ten głos nie był wówczas w jego kraju odosobniony. Niemcy liczyli na, że bolszewicy pokonają Polskę i osłabią ją na arenie międzynarodowej. Tak się jednak nie stało. Postanowili więc zadziałać sami i sięgnąć po broń, która zapewniała im znaczną przewagę – presję gospodarczą.
Polsko-niemieckie stosunki gospodarcze
Do 1925 roku wymianę handlową między Polską a Niemcami regulował Traktat wersalski. Narzucał on klauzulę najwyższego uprzywilejowania na wymianę towarową z państwami Ententy, w tym z Polską. Zapis ten zwalniał z ceł towary eksportowane do Niemiec, m.in. węgiel. Do tego dochodziła Konwencja genewska o Górnym Śląsku z 1922 roku mająca chronić tamtejszy rynek wydobywczy i ustanowić ramy współpracy między jego podzielonymi częściami. Zwalniała ona m.in. z ceł eksport polskiego węgla do Niemiec przez trzy lata.
Te korzystne warunki sprawiły, że do połowy lat 20. XX wieku Niemcy były głównym partnerem handlowym Polski – trafiała do nich prawie połowa polskiego eksportu, w tym 80% eksportowanego węgla. Nie działało to jednak w drugą stronę – do II Rzeczpospolitej trafiało tylko 10% całego niemieckiego eksportu.
W połowie 1925 roku upłynął czas obowiązywania zasad ustanowionych wspomnianymi powyżej regulacjami i Niemcy postanowili wykorzystać to na swoją korzyść. O ile stosunki handlowe z większością aliantów uregulowali już w 1924 roku, Polsce narzucili zaporowe żądania. Rząd Hansa Luthera domagał się m.in. przyznania klauzuli najwyższego uprzywilejowania dla niemieckiego handlu oraz korekty granic. Dla Warszawy były to warunki nie do przyjęcia, dlatego rząd Władysława Grabskiego odrzucił je.
Wziąłem zaś pod uwagę to, że jeżeli Niemcy chcą nam wojnę wypowiedzieć, to nasza uległość wobec nich wcale nas od tej wojny nie ochroni
– wspominał po latach ówczesny polski premier.
Na reakcję Niemiec nie trzeba było długo czekać.
Wojna handlowa
Po odrzuceniu przez Polskę niemieckich żądań tamtejszy rząd podjął decyzję o zakazie importu szeregu polskich produktów, w tym głównie węgla i drewna, które również odgrywało ważną rolę w tym sporze – już przed wybuchem I wojny światowej niemiecki przemysł zabiegał o to, by stworzyć sobie zaplecze drzewne na wschodzie Europy. Oprócz tego Niemcy podnieśli cła na polskie produkty. Gustav Stresemann, ówczesny minister spraw zagranicznych, liczył na to, że środki te zmuszą Warszawę do ustępstw zarówno handlowych, jak i terytorialnych.
Polski rząd nie pozostał dłużny – również podniósł cła i wprowadził embargo na szereg produktów z Niemiec. To doprowadziło do otwartej wojny handlowej między krajami. Początkowo nie przebiegała ona dla Polski pomyślnie – konflikt mocno uderzył w jej gospodarkę, szczególnie w górnictwo. O ile w 1924 roku Polska eksportowała 11,5 mln ton węgla, o tyle w 1925 roku wartość ta spadła do 8,2 mln ton.
Do tego doszedł spadek produkcji przemysłowej o blisko 20% spowodowany m.in. zamknięciem szeregu kopalni. A to nieuchronnie wiązało się ze wzrostem bezrobocia w województwie śląskim. Spadła też wartość złotówki przy jednoczesnym wzroście inflacji i deficytu budżetowego. To doprowadziło do wzrostu niezadowolenia w kraju – przez Polskę przetoczyła się fala protestów, które ostatecznie doprowadziły do dymisji Grabskiego.
Sytuację dodatkowo pogarszał fakt, że przez działania dyplomatyczne niemieckich władz Polska nie otrzymała kredytów od Anglii i Francji, które mogłyby wzmocnić polską gospodarkę.
W Niemczech sytuacja wyglądała znacznie lepiej ze względu na znacznie lżejsze skutki wojny handlowej. Historycy Zbigniew Landau i Jerzy Tomaszewski wyliczyli, że o ile wartość towarów objętych zakazami eksportowymi stanowiła aż 27% całego polskiego eksportu, w przypadku Niemiec było to zaledwie 3%. W krótkoterminowej perspektywie wojna handlowa z sąsiadem dużo mocniej uderzyła w Polskę. Na dłuższą metę otworzyła jednak przed nią nową szansę.
Nowe rynki
Na korzyść Warszawy zadziałały okoliczności międzynarodowe. Początkiem maja 1926 roku w Wielkiej Brytanii wybuchł strajk generalny, który sparaliżował wydobycie węgla w tym kraju i zahamował jego eksport do krajów skandynawskich.
Polska, która szukała nowych rynków, dostrzegła w tym szansę. Zajęła miejsce brytyjskiego przemysłu węglowego i zaczęła dostarczać „czarne złoto” na rynki skandynawskie, ale i śródziemnomorskie, które obniżyły cła. W efekcie już w 1926 roku Polska wyeksportowała łącznie o 3 miliony ton więcej niż w 1924 roku.
To pociągnęło za sobą konieczność modernizacji polskiego transportu. Przyspieszyło prace zmierzające do budowy portu w Gdyni i magistrali węglowej łączącej Śląsk z Pomorzem. Ukończona ostatecznie w 1932 roku stała się jedną z najnowocześniejszych linii w Europie. Oprócz tego Polska znalazła także rynki zbytu dla drewna – eksportowała je m.in. do Wielkiej Brytanii i krajów Ameryki Południowej.
Choć po zamachu majowym Józef Piłsudski próbował uregulować stosunki z Niemcami, spotykając się choćby w tym celu z ich szefem dyplomacji Gustavem Stresemannem, ci nie dawali za swoje – na rękę było im destabilizowanie Polski. W dłuższej perspektywie wojna handlowa z Niemcami wyszła jej jednak na dobre. Pozwoliła bowiem uniezależnić się od ich wpływów ekonomicznych – w 1936 roku udział Niemiec w polskim eksporcie spadł do 14%. Co więcej, zamknięcie się przez Niemcy na węgiel ze Śląska doprowadziło – wbrew ich intencjom – do szybszej integracji tego regionu z resztą Polski.
Do pewnego przełomu doszło w 1930 roku, kiedy to oba kraje wynegocjowały umowę dotyczącą kontyngentów importowych. Żadna ze stron jej jednak nie ratyfikowała. Ostatecznie wojna celna skończyła się w 1934 roku wraz z podpisaniem Protokołu handlowego między Rzeczpospolitą Polską a Rzeszą Niemiecką.
Polecamy e-book Małgorzaty Król pt. „Polscy Hipokratesi. Najświetniejsi lekarze Rzeczypospolitej”:
Źródła
- Eckert M., Polsko-niemiecka wojna drzewna w latach 1925-1934, „Studia Zachodnie 7”, Zielona Góra, 2004.
- Janeczek Z., „Górny Śląsk a wojna polsko-bolszewicka na łamach »Gwiazdki Cieszyńskiej«. Relacje i komentarze”, Muzeum Miejskie w Siemianowicach Śląskich, 2020.
- Kaliszuk M., Rokowania węglowe polsko-brytyjskie (1926-1939), „Przegląd Historyczny”, 68/4, 1977.
- Koniecko M., Polsko-niemiecki pakt o nieagresji z 1934 r. – geneza i przegląd postanowień, „Miscellanea Historico-Iuridica, 2021, t. XX, z. 1, Wydawnictwo Uniwersytetu w Białymstoku, 2021 [dostęp: 26.03.2025 r.]
- L. Zbigniew, Tomaszewski J., Zarys historii gospodarczej Polski 1918-1939, Książka i Wiedza, 1999.
- Starowieyski Ł., Tę wojnę wygraliśmy. 95 lat temu wybuchła polsko-niemiecka wojna handlowa [dostęp: 26.03.2025 r.]