Zanim ukazał się pierwszy numer. O początkach „Tygodnika Ilustrowanego”
Po utracie niepodległości rozwój czasopiśmiennictwa literackiego, popularnonaukowego i rozrywkowego nastąpił dopiero po utworzeniu Królestwa Polskiego. Swobodę słowa drukowanego gwarantował artykuł 16 oktrojowanej przez cara Aleksandra I Konstytucji Królestwa Polskiego: „Wolność druku jest zaręczona. Prawo przepisze środki ukrócenia jej nadużyć”. W rzeczywistości funkcjonowała jednak cenzura prewencyjna, która polegała na usuwaniu przez uprawnione do tego organy fragmentów dzieł, artykułów lub całych utworów uznanych za szkodliwe. Formalnie wprowadzono ją w 1819 roku. Z nadzwyczajną gorliwością wyszukiwano i usuwano nie tylko materiały historyczne, ale także wszystko, co wiązało się z szeroko pojętą „niemoralnością” i „rozwiązłością”. To powodowało, że pisma stawały się nieciekawe.
Cenzura prewencyjna została zniesiona wraz z wybuchem powstania listopadowego w 1830 roku. Po jego klęsce represyjna polityka władz zaborczych doprowadziła do zlikwidowania najważniejszych instytucji kulturalnych i oświatowych. To spowodowało, że zaczęto szukać innych rozwiązań organizacyjnych pozwalających na podtrzymanie polskiej kultury. Skutkiem tego znacznie wzrosła liczba podejmowanych inicjatyw wydawniczych, a zwłaszcza prasowych.
Wszystkie przeobrażenia, jakie zaszły po upadku powstania listopadowego, przyczyniły się do zmian jakościowych i różnicowania się czasopiśmiennictwa. W Królestwie Polskim w wyniku represji nie przetrwało żadne pismo społeczno-kulturalne. Nowo powstałe magazyny miały charakter encyklopedyczny z tendencjami popularyzatorskimi. Skierowane były do szerokiego kręgu odbiorców.
Lata 40. XIX stulecia przyniosły nie tylko ożywienie na rynku wydawniczym, ale i zmianę podejmowanej problematyki. Znacznie więcej miejsca zaczęto przeznaczać na twórczość rodzimą i zagadnienia krajowe. Spośród pism, które zaczęły się ukazywać w tym czasie i odegrały znaczącą rolę w życiu kulturalnym kraju, należy wymienić „Bibliotekę Warszawską”. Na łamach tego miesięcznika pojawiały się rozprawy naukowe, sprawozdania, recenzje, a także utwory literackie pisane prozą i wierszem.
Kolejna dekada XIX wieku, w związku z klęską Wiosny Ludów i powrotem do tendencji reakcyjnych oraz zaostrzeniem sytuacji wewnętrznej w Rosji, nie sprzyjała rozwojowi czasopiśmiennictwa. Pewne zmiany nastąpiły w połowie lat pięćdziesiątych. Porażka Rosji w wojnie krymskiej ujawniła osłabienie caratu. W 1856 roku zmarł car Mikołaj I, a w rok później – Iwan Paskiewicz, namiestnik carski w Warszawie. Ten ciąg wydarzeń uznano za sprzyjający i wykorzystano do podjęcia nowych inicjatyw wydawniczych.
Za taką możemy uznać założenie „Tygodnika Ilustrowanego”. Nie był on jednak jedynym tego rodzaju udanym przedsięwzięciem. W niedługim czasie pojawiły się kolejne konkurencyjne magazyny ilustrowane. Możemy do nich zaliczyć ukazującego się od 1863 roku „Wędrowca”, w którym wiele miejsca poświęcano sprawom gospodarczym, skupiano się w nim jednak głównie na wiadomościach geograficznych i opisach podróży.
Znaczącą rolę odegrały również „Kłosy”. Ich pierwszy numer opuścił drukarnię w 1865 roku. W piśmie tym dominowały zagadnienia dotyczące spraw społecznych i kulturalnych, choć pojawiały się również artykuły o treści historycznej. Omawiano także bieżące sprawy społeczno-ekonomiczne.
„Tygodnik Ilustrowany” miał również poważnego konkurenta w ukazującej się od 1876 roku „Biesiadzie Literackiej”, cieszącej się dużą popularnością między innymi ze względu na najniższą cenę spośród wszystkich pism ilustrowanych. Główny jej trzon stanowiły artykuły o literaturze, nauce, sztuce oraz powieści. W odróżnieniu od pozostałych magazynów na jej łamach pojawiały się artykuły o wydarzeniach politycznych z kraju i zagranicy.
***
Niełatwym zadaniem było założenie nowego czasopisma, a jeszcze trudniejszym utrzymanie go na rynku wydawniczym. Już samo otrzymanie koncesji na wydawanie pisma nie było proste. Jednym z powodów był fakt, że ówczesnym kierownikiem Warszawskiego Okręgu Naukowego i jednocześnie naczelnikiem Warszawskiego Komitetu Cenzury był Paweł Muchanow (1797–1871), niechętnie nastawiony do rozwoju polskiego czasopiśmiennictwa i jednocześnie starający się zahamować jego rozwój. Dzięki znajomościom Józefa Ungera udało się jednak pokonać wszystkie przeszkody i już na początku 1859 roku uzyskano koncesję. Kolejnym krokiem było nadanie nazwy nowemu magazynowi. Spośród różnych pomysłów wybrano: „Tygodnik Illustrowany”. Choć ten tytuł wydawał się pierwszemu redaktorowi bezbarwny, to obawiano się, że bardziej wymowny mógłby zostać źle odebrany przez władzę, a to mogłoby doprowadzić do represji kończących się nawet odebraniem koncesji.
Pomysłodawcą stworzenia nowego czasopisma był Franciszek Maksymilian Sobieszczański (1814–1878), z zawodu cenzor, a z zamiłowania historyk i badacz starożytności. Wydawcą został znany warszawski drukarz J. Unger (1817–1874), który pod koniec 1858 roku zjawił się w mieszkaniu Ludwika Jenikego (1918–1903), literata i dziennikarza, proponując mu objęcie posady redaktora w mającym powstać magazynie. F.M. Sobieszczański nie mógł objąć tej funkcji z racji zajmowanego stanowiska, dlatego wpierw zaproponowano ją Józefowi Ignacemu Kraszewskiemu, znanemu literatowi. Dopiero po jego odmowie zwrócono się do Jenikego. Powierzoną funkcję Jenike pełnił do 1886 roku. Jego osoba niewątpliwie zaważyła na charakterze nowo powstałego periodyku, choć w procesie kształtowania oblicza „Tygodnika” uczestniczyło oczywiście wiele osób.
Pierwsze przedwstępne zebranie organizacyjne odbyło się 17 maja 1859 roku w mieszkaniu J. Ungera. Czterdzieści osób debatowało nad projektem prospektu oraz ustaleniem składu ścisłego komitetu redakcyjnego, który zebrał się kilka dni później. Redaktorem naczelnym został – jak już wspomniano – L. Jenike, a pomocnikiem i sekretarzem redakcji Władysław Ludwik Anczyc (1823–1883). Na czele działu artystycznego stanął Jan Feliks Piwarski (1794–1859), pozostałymi zaś współpracownikami byli: Julian Bartoszewicz (1821–1870), Karol Beyer (1818–1877), Kazimierz Kaszewski (1825–1910), F.M. Sobieszczański, Kazimierz Stronczyński (1809–1896), Wacław Szymanowski (1821–1886), Kazimierz Władysław Wójcicki (1807–1879) i J. Unger. Podczas tego spotkania ułożono również pierwsze cztery numery pisma.
W chwili objęcia powierzonej mu posady L. Jenike posiadał już pewne doświadczenie w kierowaniu pismem, lecz początki jego kariery dziennikarskiej nie były łatwe. Pochodził z mieszczańskiej inteligencji urzędniczej. Po ukończeniu gimnazjum, idąc śladami ojca, rozpoczął pracę w Izbie Obrachunkowej. W urzędniczym środowisku zetknął się ludźmi, którzy w różnym stopniu zajmowali się dziennikarstwem lub publicystyką. Jego pierwsze próby literackie opublikowane zostały jeszcze w czasie jego pracy w urzędzie. Były to wiersze, które ukazały się w „Gazecie Porannej”. Potem jego prace pojawiały się także w innych warszawskich pismach. Droga do kariery stanęła przed nim otworem, gdy wkroczył „na salony”. Możliwość uczestnictwa w spotkaniach elit była aprobatą działalności na niwie literackiej. Pierwszą ważniejszą posadą Jenikego związaną z dziennikarstwem było stanowisko redaktora „Księgi Świata” w latach 1851–1857. W tym czasie brał także udział w pracach nad tworzoną przez Samuela Orgelbranda „Encyklopedią Powszechną”.
Równie ważną rolę w „Tygodniku” odegrał J. Unger, osoba znana w Warszawie głównie ze względu na działalność wydawniczą. Z jego drukarni wychodziło wiele publikacji, nieraz drukowanych własnym nakładem. Ponadto Unger, jak podkreślał to jego redakcyjny współpracownik W. Szymanowski, słynął ze swej uczciwości i pracowitości, które w opinii jemu współczesnych były przyczyną jego sukcesu.
Pierwszym kierownikiem artystycznym „Tygodnika” został J.F. Piwarski, rysownik i grafik, muzealnik, badacz sztuki. Był on profesorem warszawskiej Szkoły Sztuk Pięknych, w której prowadził Katedrę Rysunku i Malarstwa Krajobrazowego. Po odejściu z tej uczelni otworzył prywatną pracownię, w której uczył rysunku. Przez wiele lat pełnił także funkcję kustosza Gabinetu Rycin przy Uniwersytecie Warszawskim. Z „Tygodnikiem” był związany krótko, gdyż zmarł 17 grudnia 1859 roku.
Niedługo z redakcją warszawskiego periodyku współpracował również K. Stronczyński. Jego zainteresowania, od czasu pracy w Heroldii, skupiały się głównie na archeologii i numizmatyce.
Gorliwym współpracownikiem „Tygodnika” przez pierwszych sześć lat jego istnienia (potem odszedł do konkurencyjnych „Kłosów”) był K.W. Wójcicki. Ceniony i zarazem bardzo płodny literat, który po powstaniu listopadowym rozpoczął w prasie pracę mającą na celu propagowanie polskiej historii i obyczajów.
Na czele działu historycznego stanął, jak wspomina Jenike w swoim pamiętniku, niezłomny nauczyciel gimnazjalny i historyk J. Bartoszewicz. W swoich zbiorach posiadał wiele notatek będących wypisami z różnych książek i materiałów archiwalnych, które zdobył podczas studiów w Petersburgu.
Najbliższym przyjacielem redaktora był W. Szymanowski. Poznali się na wieczorach literackich. „Wacek”, jak go nazywali koledzy, w momencie rozpoczęcia współpracy z „Tygodnikiem Ilustrowanym”, był już znanym dramaturgiem. Miał doświadczenie literackie, które zdobył w „Dzienniku Warszawskim” i „Kronice wiadomości krajowych i zagranicznych”.
Działem archeologiczno-historycznym zajmował się F.M. Sobieszczański. Jemu pismo zawdzięczało wszystkie artykuły dotyczące historii miast i znajdujących się w nich zabytków architektury sakralnej i świeckiej. W obrębie jego zainteresowań znalazła się również numizmatyka. Wiedzę czerpał głównie z odbytych podróży.
Znaczne zasługi dla „Tygodnika” położył również K. Beyer, właściciel zakładu dagerotypowego, a potem fotograficznego. Podobnie jak Sobieszczański interesował się numizmatyką.
Funkcję sekretarza i pomocnika redaktora powierzył Unger W.L. Anczycowi (piszącemu również pod pseudonimem Kazimierz Góralczyk). W chwili powstawania nowego pisma cieszył się on uznaniem jako dramaturg. Doświadczenie w pracy dziennikarskiej zdobył podczas współpracy z „Wędrowcem” i „Przyjacielem dzieci”. Z „Tygodnikiem” był związany aż do śmierci w 1883 roku.
Za jednego z najbardziej twórczych (bynajmniej nie pod względem pisarskim) i pomysłowych członków komitetu redakcyjnego uznał Jenike w swoim pamiętniku K. Kaszewskiego. Zapisał się on w historii jako znakomity krytyk literacki. Do końca swego życia zajmował się także tłumaczeniami literatury antycznej.
Ta grupa ludzi przyczyniła się do ukształtowania charakteru nowo powstałego czasopisma. O celach, jakie nadała „Tygodnikowi”, możemy przeczytać w czterostronicowym „Prospekcie” z 20 sierpnia 1859 roku:
Wyjąwszy wypadki spółczesne, życiorysy, postęp nauk przyrodzonych, przemysłu i wynalazków, oraz sztuki piękne, które to działy z natury swojej obejmować muszą i ważniejsze rzeczy zagraniczne, barwa Tygodnika będzie czysto krajowa. Zbierając skrzętnie i wydzierając zapomnieniu wszystko co tylko ma związek z przeszłością, wszystko w czem tętni życie narodowe, pismo to stanie się kiedyś zbiorem całkowitym godniejszych uwagi wspomnień historycznych, opisów i rysunków, bogatym składem zostawionej nam po przodkach puścizny, w której rozpatrując się, poznamy samych siebie.
Po zapoznaniu się z tym krótkim fragmentem wiemy, że głównym zadaniem założycieli było stworzenie pisma, które miało się zajmować sprawami krajowym. Dalej w „Prospekcie” znajduje się prośba do czytelników o nadsyłanie sprawozdań z wydarzeń bieżących, w miarę możliwości z załączonymi do tekstów rysunkami, które musiały wszakże spełniać jeden warunek: być wiernym odzwierciedleniem rzeczywistości (ostatnia część apelu była skierowana głównie do artystów i literatów). Szczególny nacisk miał być położony jednak na zagadnienia historyczne. Nie miało zabraknąć w nowym czasopiśmie działu poświęconego przemysłowi. Na wstępie określono również warunki prenumeraty.
Prestiż nowego magazynu podnosili znakomici literaci, uczeni, artyści, którzy zadeklarowali współpracę z redakcją. Dla przykładu można wymienić: historyka sztuki, profesora Uniwersytetu Jagiellońskiego i Szkoły Sztuk Pięknych Józefa Kremera (1806–1875), jego brata, architekta Karola Kremera (1806–1875), etnografa, folklorystę i kompozytora Oskara Kolberga (1814–1890), poetę i miłośnika starożytności Ludwika Kondratowicza (Władysława Syrokomlę, 1823–1862), pisarza, publicystę, historyka, działacza społecznego i politycznego Józefa Ignacego Kraszewskiego (1812–1887), późniejszego profesora archeologii i historii sztuki średniowiecznej oraz rektora Uniwersytetu Jagiellońskiego Józefa Łepkowskiego (1826–1894), poetkę Narcyzę Żmichowską (1819–1876) oraz malarzy-pejzażystów Wojciecha Gersona (1831–1901) i Józefa Simmlera (1823–1868). Redakcja nieustannie zabiegała o nowych współpracowników.
W „Prospekcie” zarysowany został również wygląd nowego pisma, które miało wychodzić w formacie folio i na takim samym papierze jak prospekt. Każda z ośmiu stron „Tygodnika” miała liczyć po trzy szpalty. Ponadto w każdym numerze planowano umieścić około 5–6 drzeworytów. Już sama bogato ilustrowana broszura zapowiadająca nowe pismo wzbudziła duże zainteresowanie.
Czterostronicowy prospekt informował, że począwszy od 1 października 1859 roku co tydzień, w każdą sobotę, będzie się ukazywał nowy numer pisma. Na końcu znalazł się podpis J. Ungera.
Mimo że udało się zebrać grupę ludzi gotowych do aktywnej współpracy z „Tygodnikiem” oraz materiał do pierwszych numerów, problemem nadal pozostawała oprawa graficzna. Stan drzeworytnictwa warszawskiego był słaby. Nadanie pismu „barwy czysto krajowej” wykluczało praktykowane ówcześnie w wielu pismach wypożyczanie klocków drzeworytniczych z zagranicznych redakcji. Nieodzowne było wykonywanie ilustracji na miejscu. To właśnie spowodowało wyjazd pierwszego redaktora i wydawcy poza granice Królestwa. Chcieli się oni zapoznać z najnowszymi technikami sztuki typograficznej i pozyskać ksylografów – osoby profesjonalnie zajmujące się drzeworytnictwem. Oprócz sprowadzenia dwóch drzeworytników z Lipska, efektem dwutygodniowej podróży było także zakupienie drukarskiej maszyny pośpiesznej, która przybyła do stolicy Królestwa miesiąc później.
Pierwszy numer „Tygodnika Ilustrowanego” ukazał się zgodnie z planem 1 października 1859 roku. Prezentował się jeszcze skromnie, lecz zgodnie z założeniami składał się z ośmiu stronic arkusza folio. Treść jednak była niezwykle starannie dobrana. Strona tytułowa przedstawiała Warszawę z Zamkiem Królewskim widzianą od strony Pragi. Tuż nad winietą znalazła się półokrągło ułożona nazwa czasopisma: „Tygodnik Illustrowany”. Na pierwszej stronie umieszczono także słowo od redakcji, w którym potwierdzono założenia przyjęte w „Prospekcie” oraz prośbę o wyrozumiałość w razie pojawienia się uchybień. Oprócz tego powtórzono informacje dotyczące ceny i możliwości prenumeraty.
***
Tym oto sposobem ukazał się pierwszy numer pisma, które przez kolejnych 80 lat nieprzerwanie funkcjonowało na warszawskim rynku prasowym, zjednując sobie sympatię kolejnych pokoleń czytelników i ciesząc się niesłabnącym zainteresowaniem.
Redakcja: Roman Sidorski