Zabytki Ochrydy. Relacja z odczytu Mihailo Popovica
Doktor Popovic (zobacz więcej informacji na jego temat w zapowiedzi spotkania) jest uczestnikiem programu Tabula Imperii Byzantini, mającego na celu podjęcie badań nad geografią historyczną ziem Cesarstwa: skatalogowaniem oraz zabezpieczeniem – przy współpracy z lokalnymi historykami i władzami – zabytków bizantyńskich oraz określeniem nazw geograficznych istotnych dla badaczy. Rejonem, którym zajmuje się Popovic jest północna Macedonia. Jesienią ubiegłego roku badał miasto Ochrydę, leżące nad jeziorem o tej samej nazwie.
Odczyt podzielony był na dwie części – historyczny wstęp oraz prezentację zabytków i ich fotografii. Miasto nabrało znaczenia dopiero po podboju rzymskim, dzięki dogodnemu położeniu (na Via Egnatia, łączącej Bizancjum z portem w Dyrrachium, umożliwiającym kontakt z Italią), aby w Cesarstwie Wschodnim stać się stolicą prowincji (Nowy Epir – Νεα Επιρος). Miasto jest też znane jako miejsce działalności misyjnej św. Klemensa, ucznia św. Cyryla. Pełniło także istotną rolę w religijnej polityce cesarzy – jako biskupstwo było przeciwwagą dla kościoła serbskiego, co szczególnie wykorzystywał cesarz Michał VIII, dążący do odbudowy Imperium nadwątlonego wydarzeniami IV krucjaty.
W drugiej części swojego odczytu dr Popovic pokrótce przedstawił zachowane bądź rekonstruowane zabytki starego miasta Ochrydy: mury wraz z trzema bramami, kościoły przyszpitalne – co ciekawe osobne dla mężczyzn i dla kobiet – kościół św. Zofii, św. Jana, meczet sułtana Mehmeda, zbudowany na ruinach klasztoru, z którego misje prowadził święty Klemens, wreszcie ruiny teatru antycznego oraz cytadelę z późnego średniowiecza, pieczołowicie odbudowaną w latach 90-tych XX wieku. Niestety nie zachowały się wszystkie z 365 kościołów, jakie według legendy miało posiadać miasto – tak aby w każdy dzień roku móc odprawiać Mszę świętą w innym kościele...
Istotnym elementem pokazu było porównanie stanu budynków z lat 70-tych i 80-tych z tym współczesnym. Zastanawia pieczołowitość rekonstrukcji podjętych głównie w latach dziewięćdziesiątych, czasach, gdy Bałkany trawiła ciężka wojna. Jak słusznie zauważono w dyskusji, wielorakie role pełnią te zabytki w życiu mieszkańców – od funkcji religijnych, przez stricte pragmatyczne (np. jako sale zebrań okolicznościowych czy koncertowe) po wyrażanie dumy mieszkańców z bogatej historii przodków. Nie sposób także odmówić im uroku, choć niestety rekonstrukcje oraz renowacje często odbywały się według inwencji artystów i historyków, a nie rzetelnych źródeł.
Dobrze, że w mieście uniwersyteckim jest możliwość – przynajmniej raz na jakiś czas – wziąć udział w takich okolicznościowych odczytach. Szkoda, że ani Zakład Bizantynistyki ani Katedra Historii Starożytnej UJ nie rozpieszczają Krakowian takimi odczytami, a referenta trzeba było zapraszać z zagranicy. Być może uruchomienie – ślimaczące się od lat kilku – Katedry Bizantynistyki i Nowogrecystyki w ramach Instytutu Filologii Klasycznej coś w tej sprawie zmieni. Z drugiej strony miłośnicy Bałkanów i Bizancjum nie pokazali, że jest masowe zainteresowanie tą tematyką wśród mieszkańców Krakowa – audytorium podczas odczytu składało się z niecałych... 10 osób, z czego połowę stanowili pracownicy Alma Mater. Być może winne temu były niefortunna pora (poniedziałkowe popołudnie) oraz brak większej liczby plakatów, ale fakt jest wymowny. Chociaż, jak powiadają starożytni, tres collegium faciunt...
Zredagował: Kamil Janicki