Z innej beczki: Stal i haftowane pawie.
Wracając z urlopu znalazłem się w autobusie z Zakopanego do Krakowa. W czasie podróży byłem mimowolnym świadkiem najzwyczajniejszej w świecie rozmowy. Panie w autokarze nader głośno rozprawiały o typowych, codziennych sprawach. Z początku temat dotyczył sztuki kulinarnej. Urwał się dość szybko, gdy jedna z pań wycofała się z dyskusji twierdząc, że jest jej... niedobrze. Narzekała na nudności i zawroty głowy. Czuła się zdezorientowana.
Moja nieco przewrotna głowa od razu zaczęła wychwalać, w przenośni, urok dorodnego pawia lub jak kto woli haftu Richelieu. Schorowana pasażerka siedziała bardzo blisko. Miałem pewne obawy przed jej ewentualną spontanicznością. Zacząłem się jednak zastanawiać jak można ułożyć ciało w fotelu, by jak najmniej odczuwać dyskomfort.
Pan od stali... i pieczątki z datownikiem
Oczywiście, takie myśli snuło i snuje wciąż wielu ludzi. Wśród nich był człowiek, który ponad 130 lat temu zmagał się z własnym, podobnym problemem. Sir Henry Bessemer. Brytyjski inżynier i wynalazca. Twórca pierwszej, przemysłowej metody otrzymywania stali. Wynalazł tzw. gruszkę Bessemera, zwaną inaczej konwertorem. Był to specjalny zbiornik do wytopu stali. Bessemer uczył się metalurgii w odlewni swego ojca, tam też dokonał swoich pierwszych wynalazków, takich jak maszyna zecerska czy nowa maszyna do rafinacji cukru.
Będąc nastolatkiem opracował nową metodę stemplowania dokumentów. Była to pieczęć z ruchomym datownikiem. Angielski rząd szybko podchwycił pomysł. Bessemerowi nie zaproponowano jednak żadnego wynagrodzenia. Od tego czasu patentował swoje pomysły.
Wojna krymska skłoniła Bessemera do udoskonalenia pocisku artyleryjskiego. W 1854 roku potwierdzono skuteczność projektu. Problemem była jednak słaba wytrzymałość żeliwnych luf armatnich. Zwiększyło się zatem zapotrzebowanie na stal. W roku 1856 Bessemerowi udało się opatentować proces, podczas którego otrzymywano stal z płynnej surówki, poprzez przedmuchiwanie jej powietrzem we wspomnianym konwertorze. Pomysł obniżył znacznie koszty produkcji stali.
W 1859 roku Bessemer rozpoczął produkcję pistoletów i szyn ze stali, we własnej stalowni w Sheffield.
Gruszkowa fortuna
Gruszka Bessemera nie spotkała się z przychylnym nastawieniem brytyjskich przedsiębiorców. W Stanach Zjednoczonych pomysł natomiast szybko się przyjął, a to za sprawą Andrew Carnegie, który dorobił się dzięki temu fortuny.
W 1879 roku, za swoje osiągnięcia, Henry Bessemer otrzymał tytuł szlachecki od królowej Wiktorii. W Stanach Zjednoczonych jego nazwiskiem ochrzczono trzynaście miast. Ciekawostką jest to, że w chwili śmierci Bessemera, w 1898 roku, brytyjska produkcja stali wynosiła rocznie około 5 milionów ton.
Patent na nudności
Można jednak spytać: „A co to ma wspólnego ze złym samopoczuciem w czasie podróży?”. Podobnie jak pasażerka autobusu, Bessemer miał nudności i zawroty głowy, tyle że w czasie podróży morskich. Zawsze gdy udawał się promem na kontynent, regularnie cierpiał z powodu choroby morskiej. Prawdopodobnie stało się to powodem kupna własnego statku w 1872 roku.
Bessemer opracował wiele planów, które miały zniwelować bujanie statku. W niedługim czasie skonstruował nietypowy salon, który zawieszony był na czopie obrotowym. Dzięki temu pasażerowie i sam Bessemer mieli w ogóle nie odczuwać przechyłu.
Podczas pierwszego rejsu morze było spokojne, jednak pasażerowie w salonie doświadczali dyskomfortu dużo większego niż ludzie znajdujący się w innych częściach statku.
Biorąc pod uwagę fatalne samopoczucie podróżnych, Bessemer zrezygnował z dalszych planów dotyczących wiszącego salonu. Zbudował jednak hamulec hydrauliczny, kŧóry mógł być obsługiwany przez jednego marynarza. Miał on za pomocą poziomicy wychwytywać ewentualne przechyły i kołysanie statku. Jak się szybko okazało, pomysł był dużo bardziej nieprzyjemny od poprzedniego.
Rozzłoszczony tym faktem Bessemer ostatecznie porzucił wszelkie pomysły na podróż statkiem bez choroby morskiej. Sprzedał swój statek. Było on przez wiele lat eksponatem wystawy ogrodniczej w hrabstwie Kent, w Wielkiej Brytanii. Został zniszczony w czasie drugiej wojny światowej, w wyniku nalotu niemieckiej Luftwaffe.
Niestety stosowana w autobusach stal nie pomogła nikomu pozbyć się złego samopoczucia w czasie podróży. Niektórym pozostają dobrodziejstwa farmacji.
Mnie jednak nie przeszkadza to wspominać w takich chwilach Bessemera. W swojej dziedzinie odnosił wielkie sukcesy. Starczy przypomnieć, że pod jego nazwiskiem zarejestrowano sto siedemnaście patentów. I właśnie dlatego cieszę się, że mam żołądek ze stali.
Zredagował: Kamil Janicki
Korektę przeprowadziła: Olga Śmiełowska