Wywiad z Kamilem Janickim na łamach psz.pl

opublikowano: 2009-09-24, 16:37
wolna licencja
Na stronach Portalu Spraw Zagranicznych ukazała się obszerna rozmowa z redaktorem naczelnym „Histmag.org”, poświęcona przede wszystkim książce „Źródła nienawiści” Zachęcamy do zapoznania się z jej treścią.
reklama

„Źródła nienawiści. Konflikty etniczne w krajach postkomunistycznych” to jedna z najciekawszych tegorocznych nowości książkowych. Wydana przez redakcję portalu internetowego „Histmag.org ” i wydawnictwo Erica publikacja jest pierwszym polskim opracowaniem poświęconym głośnym konfliktom w Europie Wschodniej, m.in. w Gruzji i w Kosowie. Rozmawiamy o niej z jej współautorem i redaktorem, Kamilem Janickim.

Skąd pomysł na powstanie „Źródeł nienawiści”?

„Źródła nienawiści” są w zasadzie rozwinięciem działań realizowanych przez nas od początku 2008 roku. Na stronach naszego portalu publikowaliśmy artykuły, komentujące z perspektywy historycznej bieżące wydarzenia na arenie międzynarodowej i w tzw. rejonach zapalnych. Już pierwszy tekst z tej serii, poświęcony historii Kosowa, spotkał się z dużym zainteresowaniem. Jednak to popularność artykułu na temat dziejów Osetii Południowej, opublikowanego w dzień po wybuchu wojny, przyćmiła wszelkie nasze oczekiwania. Będąc wówczas chyba jedynym tekstem po polsku na ten temat w internecie, wzbudził olbrzymi odzew. W ciągu miesiąca przeczytało go ponad 20 000 osób, powoływały się na niego prestiżowe media. Wtedy to właśnie zaczęliśmy się zastanawiać, czy nie warto byłoby zrobić z tego książki, z której mogliby korzystać miłośnicy historii, ale też np. dziennikarze? Decyzję o wydaniu książki podjęliśmy bezpośrednio po wojnie rosyjsko-gruzińskiej w sierpniu ubiegłego roku. Prace trwały do początku maja, kiedy książka trafiła do druku, czyli około 9 miesięcy.

Co łączy wymienione na okładce kraje i regiony?

Jako redaktor książki uwzględniłem cztery klamry, mające spinać treść całej publikacji i to według nich dobieraliśmy tematy poszczególnych rozdziałów. Po pierwsze, wybraliśmy konflikty aktualne, takie które w ostatnich dwóch latach wielokrotnie pojawiały się na czołówkach gazet. Stąd znalazł się w naszej książce np. rozdział poświęcony Łotwie i Estonii, mający objaśniać głośny incydent z 2007 roku, związany z usunięciem radzieckiego pomnika i grobów żołnierskich z centrum Tallina. Po drugie, celowo opisaliśmy regiony i konflikty mało znane. Oczywiście, każdy z nich trafiał do głównych wydań programów informacyjnych i na czołówki gazet, ale rzadko kiedy refleksja na temat Abchazji, Osetii Południowej czy Krymu dotykała także ich historii. Jeszcze rzadziej zdarzało się, by media pisały o historii ludzi i ludów zamieszkujących te obszary – Tatarów krymskich, Osetyjczyków, Abchazów czy Kosowarów. „Źródła nienawiści” to próba odejścia od narracji przez pryzmat tylko i wyłącznie wielkiej historii i polityki. Po trzecie, wybraliśmy państwa wchodzące w skład byłego bloku wschodniego. To zarówno kraje Europy Wschodniej, Bałkanów, jak i Zakaukazia. Mają one wspólną historię i wspólne doświadczenia obcej dominacji, ale dodatkowo podlegają dziś podobnym procesom. Przykładowo, można nakreślić nad wyraz wiele podobieństw między historią ruchów nacjonalistycznych w Gruzji i w Serbii. Co więcej, opisywane obszary stanowią arenę rywalizacji między Zachodem i Rosją. Czwarta klamra jest niewątpliwie najważniejsza: w pracy poruszamy temat regionów, w których rozgrywają się obecnie konflikty etniczne. Należy natomiast podkreślić, że konflikt rozumiemy bardzo szeroko. To zarówno otwarte starcia zbrojne, jak i ciche konflikty, takie jak ten w państwach bałtyckich, gdzie jakakolwiek wojna jest nie do pomyślenia. Swoistą przeciwwagą dla całej książki jest ostatni rozdział, w którym przedstawiono temat Białorusi. W państwie tym nie występuje żaden otwarty konflikt etniczny. Co więcej, dominujący obecnie język rosyjski wyparł niemal kompletnie z użycia język białoruski, a samo istnienie narodu białoruskiego można poddać w wątpliwość. I właśnie w kontraście do rozbudzonych, agresywnych nacjonalizmów, przedstawiamy przypadek narodu, którego tożsamość nie miała okazji w pełni się rozwinąć.

Wyliczając tematy, które poruszane są w książce, umieszczacie obok siebie np. Abchazję i Osetię Południową oraz Gruzję i inne państwa. Czy oznacza to, że popieracie separatyzm abchaski i południowoosetyjski?

W żadnym razie, choć rzeczywiście takie komentarze się pojawiały. Odnoszę jednak wrażenie, że wypowiadały je głównie osoby, dla których zapoznanie się z książką ograniczyło się do okładki. Wyliczenie opisywanych obszarów na okładce miało cel wyłącznie informacyjny – w żadnym razie nie sugerowaliśmy w treści, że określony obszar jest lub powinien być suwerennym państwem. Nie to było celem naszej pracy. Czym innym są natomiast atrybuty państwowości. Poza Krymem wszystkie obszary opisane w książce posiadają uznaną państwowość lub większość atrybutów państwowości. Nie na tej jednak zasadzie dobieraliśmy tematy, lecz w odniesieniu do istnienia na danym obszarze ruchów narodowych/nacjonalistycznych i występowania konfliktu etnicznego. Rozdział o Krymie nie został zatytułowany „Od Scytów do Rosjan” ze względu na nasze poparcie dla rosyjskiego separatyzmu na tym obszarze. Tekst dotyczy problemów etnicznych Krymu, a nie wszystkich konfliktów narodowościowych na Ukrainie. Tak samo pisząc o Kosowie nie podnosimy w ogóle kwestii słuszności uznania jego niepodległości.

Bardziej skomplikowany jest problem Abchazji i Osetii Południowej. Te organizmy polityczne posiadają od kilkunastu lat niemal wszystkie atrybuty państwowości, tymczasem z perspektywy wielu Gruzinów nie tylko nie istnieją jako odrębne państwa, ale nawet narody. Wciąż popularne są koncepcje, zgodnie z którymi Abchazowie nie są w istocie prawowitymi mieszkańcami Abchazji, lecz imigrantami, którzy już w czasach nowożytnych „zawłaszczyli” dla siebie nazwę dawniejszego plemienia gruzińskiego. Dlatego dla wielu osób sam sposób ujęcia tematu – opisu historii Abchazji odrębnie od historii Gruzji – może być kontrowersyjny. Takich kontrowersji nie można natomiast uniknąć.

Jednym z naszych głównych założeń było zachowanie możliwie neutralnego stanowiska. Opisanie sporów i stanowisk ale nie wartościowanie. Osobiście jestem zresztą przekonany, że w konfliktach etnicznych nigdy nie można wskazać strony która jest w 100% winna i tej całkowicie poszkodowanej. Każda strona ma swoje racje i swoje argumenty. Neutralny badacz może je tylko wyliczyć, ale nie wskazać jedną prawdę. Bo tej po prostu nie ma.

Jak powstawał tytuł Waszej książki?

Przez cały niemal okres prac książka funkcjonowała dla nas, w wewnętrznym obiegu, pod krótką nazwą projektową: „Konflikty etniczne”. Wybór tytułu, jak zwykle, był jedną z ostatnich decyzji. Wahaliśmy się między szeregiem możliwości, tak by najlepiej uchwycić tematykę i charakter publikacji. O opinię poprosiliśmy m.in. współpracujących z nami publicystów, a także członków rady merytorycznej „Histmaga”. I o ile podtytuł („Konflikty etniczne w krajach postkomunistycznych”) powstał w efekcie konsultacji w gronie wydawniczym, o tyle sam tytuł zaproponował jeden z naszych czytelników i moderatorów forum „Histmaga”. Co ciekawe, nie jest on historykiem.

Do kogo kierowane są "Źródła nienawiści"? Ma to być w zamierzeniach podręcznik akademicki, czy też raczej kompendium wiedzy dla laików?

Paradoksalnie, staraliśmy się aby nasza książka spełniała obie z tych ról. Na pewno nie jest to klasyczny podręcznik, wyliczający daty, nazwiska i potrzebne na egzaminie zagadnienia, choć „Źródła nienawiści” są już wykorzystywane w charakterze podręcznika akademickiego na kilku uczelniach. Przede wszystkim jest to jednak książka mająca wyjaśniać rzadko podejmowane tematy, które interesują sporo osób, ale o których wiedza jest w Polsce minimalna. Prawie każdy oglądał w ubiegłym roku relacje dziennikarskie dotyczące ogłoszenia niepodległości przez Kosowo czy wojny rosyjsko-gruzińskiej. Były one prezentowane z perspektywy wielkich mocarstw i wielkiej polityki. Najmniej istotne zdawało się to, kto żyje w opisywanych regionach i gdzie tkwią źródła ich dzisiejszych problemów. Tymczasem spór etniczny w Kosowie ma korzenie sięgające czasów tureckich. Abchazowie uważają, że ich wojna z Gruzinami trwa nie od 20, ale ponad 100 lat. Na Krymie do dziś czkawką wszystkim stronom odbija się imperialistyczna polityka carskiej Rosji. Nasza książka stara się rozwikłać ten złożony splot historii, mitów, tożsamości i bieżącej polityki. Dlatego jest to pozycja dla każdego, kto chce pogłębić swoją wiedzę na temat sytuacji w krajach obszaru postkomunistycznego. Dla historyków, politologów, dyplomatów czy dziennikarzy, ale też dla osób, które po prostu są zainteresowane tym, co dzieje się wokół nich. Bo Kosowo czy Gruzja to także problem dla Polski, jeśli nasz kraj chce odgrywać aktywną rolę w strukturach euroatlantyckich.

Autorami "Źródeł nienawiści" są głównie ludzie młodzi. Czy gwarantuje to fachowe spojrzenie na temat?

Krótka odpowiedź brzmi: tak. Dłuższa wymaga wyjaśnienia kilku kwestii. Wiek autora ma duże znaczenie w przypadku każdej książki. Oczywiście, po 20 latach badawczej jest się zwykle znacznie lepszym specjalistą w danej dziedzinie niż po 5 latach. Jednak różnica pokoleń to nie tylko różnica w zasobie wiedzy. Nie jest tajemnicą, że młodsi autorzy są często odważniejsi – zaczynając dopiero karierę (niekoniecznie naukową) nie są tak ściśle umocowani w „środowisku”, dzięki czemu prościej im się oprzeć presji różnych grup interesu – w przypadku pracy na tak delikatny i poniekąd polityczny temat nieuniknionej. Młodość ułatwia też neutralność spojrzenia. Badacze z pokolenia, które teraz zaczyna karierę naukową, nie są obciążeni balastem historii. Jest oczywiste, że inaczej na rzeczywistość, na stosunki Wschodu z Zachodem, na relacje z Rosją i sytuację w państwach postkomunistycznych patrzą ludzie, którzy szkołę średnią i studia kończyli w III RP, niż ci, których formacja następowała w okresie komunizmu. Młodość przekłada się w końcu na inny sposób pisania – daleki od dominującego na polskich uczelniach, czerpanego ze szkoły niemieckiej stylu. „Źródła nienawiści” mają być książką dla każdego, dlatego pisaliśmy ją tak, by mogła wciągnąć czytelnika, pobudzić go do refleksji. Ale jednocześnie, by nie wymagała sięgania do słownika wyrazów obcych. To nie jest letargiczny, przesiąknięty zatęchłą atmosferą sal wykładowych wywód, ale książka zawierająca żywą i nowoczesną refleksję nad aktualnymi problemami.

Co jednak z poziomem merytorycznym? U młodych naukowców częste jest także przekonanie, że mimo braku dorobku i doświadczenia, już posiadają całą potrzebną wiedzę. Staraliśmy się wyeliminować to zagrożenie, dlatego o ile średnia wielu autorów jest poniżej 30 lat, o tyle książkę czytało i oceniało jeszcze przed premierą kilku specjalistów z różnych dziedzin. Także autorem przedmowy jest niewątpliwy autorytet w dziedzinie historii Europy Wschodniej, prof. Artur Kijas.

Książka niedawno miała swoją premierę. Jaki jest pierwszy odzew na publikację?

W przypadku tak obszernych publikacji („Źródła nienawiści” mają prawie 500 stron) pierwsze dogłębne recenzje pojawiają się zwykle dopiero po wielu miesiącach. Dlatego na temat krytycznego odbioru jakości publikacji nie jestem w stanie jeszcze się wypowiedzieć. Bardzo korzystne okazały się natomiast dane o sprzedaży za pierwszy miesiąc. Także większość komentarzy czytelników książki miała wyraźnie pozytywny wydźwięk, co samo w sobie jest dla nas ważne, licząc jak bardzo kontrowersyjnych tematów dotykają „Źródła nienawiści”. Stopniowo publikacja przenika do środowiska naukowego i mediów. Dotarły do nas informacje, że już na kilku uczelniach „Źródła nienawiści” zostały wpisane na listy podręczników. W lipcu zaproszono nas między innymi do radia TOK FM, a o książce napisał szereg periodyków i portali internetowych, nie tylko historycznych. Na zakończonym dopiero co XVIII Powszechnym Zjeździe Historyków Polskich sprzedaliśmy wszystkie egzemplarze, jakie ze sobą zabraliśmy. Za wcześnie by mówić o bestsellerze, ale jesteśmy bardzo zadowoleni. Co nie znaczy, że książka nie ma wad. Ma, jak każda inna, ale to dobry powód, by wydać kolejną – jeszcze lepszą.

Czy jako portal internetowy planujecie wydanie "Źródeł nienawiści" w wersji elektronicznej, w formie e-booka?

Poważnie rozważamy taką możliwość. „Źródła nienawiści” w dużym stopniu zostały oparte na publikacjach internetowych – przykładowo, opracowując część książki poświęconą Zakaukaziu sięgałem do artykułów i opracowań szwedzkich, kanadyjskich czy japońskich. Jest oczywiste, że nigdy bym do nich nie dotarł, gdyby nie były dostępne w wersji elektronicznej. Nic więc dziwnego, że jesteśmy w pełni przekonani, co do roli publikacji internetowych. Do wersji papierowej może dotrzeć kilka, kilkanaście tysięcy osób. Do elektronicznej – nieograniczona liczba czytelników z całego świata. Wydanie e-booka wiąże się natomiast z wieloma problemami, które musielibyśmy rozwiązać przed jego upublicznieniem. Podstawową kwestią jest wybranie lub wypracowanie odpowiedniego modelu dystrybucji. O ile sam „Histmag” jest i pozostanie darmowy, o tyle „Źródła nienawiści” mają inny charakter. Wydanie tej książki kosztowało nas kilkadziesiąt tysięcy złotych, z naturalnych powodów chcemy, by zainwestowane pieniądze do nas wróciły.

Jakich inicjatyw "Histmaga" możemy się spodziewać w przyszłości? Czy planujecie już kolejne publikacje?

Na pewno nie będzie to jedyna książka „Histmaga”. Mamy kilka pomysłów na kolejne projekty wydawnicze, a następna publikacja drukowana naszego portalu ukaże się prawdopodobnie jeszcze w tym roku. Jest jednak jeszcze za wcześnie, by podawać szczegóły.

Mamy też różne inne plany. Będziemy organizować kolejne sympozja i spotkania z serii „Historia w internecie. Internet w historii”, a prawdopodobnie w październiku ruszy cykl comiesięcznych spotkań „Historia nietypowa” organizowanych wspólnie przez „Histmaga” i Śródmiejski Ośrodek Kultury w Krakowie. Włączymy się też aktywnie w przebieg XVIII Targów Książki Historycznej w Warszawie i innych ważnych w środowisku historycznym inicjatyw. Wiele naszych planowanych inicjatyw wiąże się, rzecz jasna, z samym portalem, obecnie czołowym polskim medium historycznym. Jeszcze w tym roku pojawi się w nim kilka nowych funkcjonalności.

Portal Spraw Zagranicznych jest jednym z patronów medialnych książki.

reklama
Komentarze
o autorze
Michał Świgoń
Założyciel i wydawca „Histmag.org”. Odpowiada za działania promocyjne serwisu, kontakt z reklamodawcami i szeroko pojęte kwestie marketingowe. Jako dziennikarz współpracował z mediami ogólnopolskimi, regionalnymi i lokalnymi. Magister politologii Uniwersytetu Śląskiego (specjalność medioznawcza), ukończył również studia z zakresu marketingu.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone