Wschodnie pogranicze II RP: wymiana ciosów

opublikowano: 2017-12-04, 16:51
wolna licencja
Wschodnie pogranicze II RP było obszarem ciągłych konfliktów narodowościowych, w których z jednej strony występowało państwo polskie, z drugiej zaś mniejszość ukraińska i białoruska, zwłaszcza w pierwszym przypadku zorganizowana w zwarty ruch nacjonalistyczny. Skąd wziął się ten spór i jak wyglądał?
reklama

Po I wojnie światowej dużym kłopotem dla Polski stały się liczne mniejszości narodowe, które dążyły nie tylko do zachowania odrębności kulturowej, ale często również pełnej niepodległości. Z tego powodu na wschodzie odnotowywano liczne przypadki szpiegostwa, dywersji, sabotażu czy wręcz działalności zbrojnych grup partyzanckich. Wszystkie z wymienionych aktywności były chętnie inspirowane i finansowane przez dążących do destabilizacji kraju sąsiadów.

Wschodnie pogranicze II RP: od asymilacji do „wychowania obywatelsko-państwowego”

Szczególnym punktem zapalnym były Kresy z zamieszkującą je licznie ludnością ukraińską i białoruską. Wobec takich okoliczności zdecydowano się na siłową polonizację terenów wschodnich, także z wykorzystaniem wojska. Pierwszym ze sposobów miała być zainicjowana przez Józefa Piłsudskiego akcja wojskowego osadnictwa. Jej podstawę prawną stanowiły dwie ustawy z 17 grudnia 1920 roku, a objęci nią mieli być wyróżniający się żołnierze, biorący czynny udział w walkach w latach 1918-1921. Celem było zwiększenie zarówno poziomu bezpieczeństwa Kresów, jak i siły żywiołu polskiego w tym rejonie. W latach 1921-1935 rozdzielono 7848 działek o przeciętnej powierzchni 18 hektarów – łącznie pod osady wojskowe przeznaczono 143 067,3 ha ziemi. Z perspektywy lokalnych mieszkańców akcja była czynnikiem mocno ograniczającym możliwości zakupu i posiadania ziemi.

Osadnik wojskowy z rodziną przed domem, Osada Krechowicka, 1924 rok (fot. Witczak-Witaczyński Narcyz, ze zbiorów Narodowego Archiwum Cyfrowego, Archiwum fotograficzne Narcyza Witczaka-Witaczyńskiego, sygn. 107-30-6).

Dostęp ograniczano również do narodowej oświaty, wyznawanej religii (innej niż katolicka), kultury, wreszcie wprowadzano restrykcje przy przyjmowaniu do szkół wojskowych oraz podejmowaniu pracy w urzędach i na wyższych stanowiskach wojskowych. Samo wojsko i pobór do niego również stanowiły elementy przymusowej polonizacji. Celem było wypracowanie właściwego stosunku pochodzącego z mniejszości narodowej rekruta do obowiązku obrony kraju. Niestety, najczęściej już na wstępie okazywał się on negatywny, a dezercje stanowiły poważny problem. Wobec schwytanych uciekinierów zaczęto stosować surowe kary, co pomogło do pewnego stopnia ograniczyć niechciane zjawisko.

Wojsko stawiało też na edukację obywatelską poborowego, która miała wychować go na Polaka-patriotę. Odbywały się liczne, mające wpływać na młodych ludzi pogadanki i odczyty. Za niedopuszczalne uznawano prowadzenie tychże w ojczystym języku poborowych, a w ich trakcie kwestionowano na przykład istnienie odrębnej kultury białoruskiej. Wprowadzano odgórne limity liczby pochodzących z mniejszości żołnierzy w oddziale tak, aby zawsze dominowali w nim Polacy. Dużą rolę odgrywała tradycja i ceremoniał wojskowy. Przykładano wielką wagę do przysięgi (w tym wypadku odmiennej dla przedstawicieli różnych wyznań), a sztandar oddziału otaczano kultem.

reklama
Przysięga rekrutów na sztandar, 1929 rok (fot. Witczak-Witaczyński Narcyz, ze zbiorów Narodowego Archiwum Cyfrowego, Archiwum fotograficzne Narcyza Witczaka-Witaczyńskiego, sygn. 107-299-1).

Po zamachu majowym w 1926 roku zmieniła się koncepcja organizacji porządku na wschodzie. Przynoszące słabe efekty próby asymilacji poprzez wynarodowienie, a następnie „wszczepienie” w naród polski zastąpiono nowym modelem wychowania społecznego. Czynnik państwowy miał w nim dominować nad czynnikiem narodowym. Mniejszościom zaproponowano przyznanie większych swobód obywatelskich, prawo posługiwania się własnym językiem (w tym zakładania szkół z językiem danej mniejszości i dwujęzycznych), kultywowania własnej tradycji oraz możliwość wyznawania religii swoich przodków. Umożliwiono im również zakładanie własnych partii politycznych oraz zasiadanie przedstawicieli mniejszości w polskim parlamencie. Przywiązywano większą wagę do rozwiązywania napięć i zadrażnień. W 1929 roku ówczesny minister wyznań religijnych i oświecenia publicznego Sławomir Czerwiński wystąpił z koncepcją obywatelsko-państwowego wychowania młodzieży do służby zarówno w czasie pokoju jak i wojny. Wzór do naśladowania stanowił „pracownik-bojownik”. Ceną za nowe wolności była oczywiście lojalność wobec państwa polskiego.

Ukraiński terroryzm

Tadeusz Hołówko, piłsudczyk i działacz ruchu prometejskiego (domena publiczna).

Poczynione ustępstwa nie zawsze zostawały docenione przez samych zainteresowanych a lojalność wobec jeszcze tak nie dawno opresyjnych Polaków musiała wydawać się im mało realna. Radykalizujące się nacjonalistyczne ugrupowania, takie jak Ukraińskie Zjednoczenie Narodowo-Demokratyczne (UNDO) czy Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów (OUN), wywołały kolejną falę terroru. Jedną z jej ofiar został Tadeusz Hołówko, słynny rzecznik pojednania z Ukraińcami, zastrzelony 29 sierpnia 1931 roku. Prowadzącego śledztwo komisarza Emila Czchowskiego podobny los spotkał 22 marca 1932 roku.

W listopadzie tego samego roku ośmiu zamachowców zaatakowało pocztę w Gródku Jagiellońskim. Atak odparto, a dwóch napastników udało się pochwycić (co jeden z policjantów okupił życiem, a drugi ciężką raną). Winnymi okazali się być Wasal Biłas oraz Dmytro Danyłyszyn. Jeden z nich sam przyznał się również do zabójstwa Hołówki, drugiemu zaś zostało to udowodnione przed sądem. W międzyczasie schwytano także pozostałych dwóch morderców. Winni okazali się być bojówkarzami OUN. Wobec trzech z nich sąd wydał wyrok śmierci przez powieszenie (jednemu prezydent złagodził karę do 15 lat ciężkiego więzienia), sprawa czwartego miała zostać natomiast rozpatrzona przez przysięgłych. Pojawiło się też domniemanie, że morderstwa dokonano z inspiracji rosyjskich służb specjalnych, brakuje jednak dowodów to potwierdzających. Warto w tym miejscu zauważyć, że nacjonalizm mniejszości nie był skierowany jedynie przeciw Polsce, a bojówki podejmowały różnego rodzaju akcje również przeciw ZSRR.

reklama

Polecamy e-book: „Źródła nienawiści. Konflikty etniczne w krajach postkomunistycznych”

„Źródła nienawiści. Konflikty etniczne w krajach postkomunistycznych”
cena:
16,90 zł
Liczba stron:
480
Format ebooków:
PDF, EPUB, MOBI (bez zabezpieczeń)
ISBN:
978-83-62329-99-1
Henryk Józewski, wojewoda wołyński 1928-1938 i pomysłodawca eksperymentalnej polityki wobec mniejszości ukraińskiej (fot. A. Urbanowicz, ze zbiorów NAC, Koncern Ilustrowany Kurier Codzienny - Archiwum Ilustracji, sygn. 1-A-2910-2).

Wobec fali terroru strona polska rozpoczęła nowe represje. Przepisy karne zaostrzano w 1931 i 1932 roku, jednak kolejna mocna zmiana kursu nastąpiła w 1935 roku, a wiązała się ze wzrostem aktywności skrajnych partii zrzeszających mniejszości i coraz wyraźniej rysującą się perspektywą konfliktu zbrojnego. Zarządzono przyspieszoną polonizację terenów wschodnich, w tym także przy użyciu metod siłowych i wojska. Co ciekawe, sam obszar Wołynia wydawał się wykazywać w tamtym czasie tendencję dokładnie odwrotną. Według oceny wojewody Henryka Józewskiego sytuacja wewnętrzna na tym obszarze się ustabilizowała, co było efektem polityki uznawania potrzeb mniejszości w zakresie wyznania, rozwoju kultury i równego z Polakami traktowania przez administrację państwową. Sam wojewoda podchodził też negatywnie do rozpoczętej w 1935 roku akcji przymusowego nawracania ludności ukraińskiej na katolicyzm.

Tymczasem „wymiana ciosów” między skrajnymi nacjonalistami a polskim rządem trwała w najlepsze. 15 czerwca 1934 roku w centrum Warszawy zamordowany został minister spraw wewnętrznych płk Bronisław Pieracki. Początkowo oskarżenie padło na skrajną prawicę – Obóz Narodowo-Radykalny. Bardziej przekonywała jednak hipoteza o inicjatywie ukraińskich nacjonalistów, którzy po czasie z resztą do zamachu się przyznali. Sprawcą był Grzegorz Maciejko, któremu podobno udało się zbiec do Niemiec, a następnie wyjechać do Argentyny, gdzie zmarł śmiercią naturalną. Wydarzenie mocno zszokowało opinię publiczną, a co może ważniejsze – również wysokich urzędników, atak nastąpił bowiem przed budynkiem Klubu Towarzyskiego, w którym spotykała się elita państwa, każdy mógł więc stać się kolejną ofiarą.

Polski odwet

Stepan Bandera, przywódca ukraińskich nacjonalistów (domena publiczna).
reklama

Domagano się szybkiej sprawiedliwości. W stan oskarżenia postawiono Stepana Banderę, szefa egzekutywy Krajowej OUN, związanego z niemieckim wywiadem (Abwehrą) i noszącego pseudonim „Siryj”. Skazano go na karę śmierci, zamienioną potem na dożywocie. W czasie procesu Bandera wykrzykiwał prowokacyjne hasła, a także stawiała czynny opór policjantom, którym nakazano go wyprowadzić. Drugim dnem tej sprawy jest fakt, że władze bezpieczeństwa jeszcze przed zamachem przejęły od OUN materiały, wskazujące na przygotowywanie zamachu. Nie udało się im jednak w porę ich odszyfrować. Narastały więc spekulacje i plotki, że władze bezpieczeństwa pozbyły się niewygodnego szefa.

Prasa pełna była represyjnych żądań. W dwa dni po zabójstwie prezydent Mościcki wydał rozporządzenie w sprawie „osób zagrażających bezpieczeństwu, spokojowi i porządkowi publicznemu”. Dla wymienionych wyżej powstał słynny obóz w Berezie Kartuskiej. Osadzano w nim bez konieczności postępowania sądowego, bowiem kompetencję zsyłania mieli wojewodowie. Otrzymali oni polecenie wysyłania do Berezy z podległych sobie terenów każdej potencjalnie szkodliwej dla władz osoby. Nowe prawodawstwo było dla obozu rządzącego o tyle wygodne, że pod niejasno sformułowany paragraf podpadała od tego momentu również opozycja. Jeden z zamkniętych w Berezie Kartuskiej więźniów, wileński dziennikarz Stanisław Cat-Mackiewicz, tak wspominał swój pobyt w obozie:

Główna tortura w Berezie polegała na odmawianiu człowiekowi oddawania stolca. Tylko raz jeden w dzień, o godzinie 4 minut 15 rano, ustawiano więźniów w wychodku i komenderowano: „raz, dwa, trzy, trzy i pół, cztery”. W ciągu półtorej sekundy miało być wszystko skończone. Tortura ta była majstersztykiem Kostka (płk. Wacława Kostka-Biernackiego, komendanta obozu). Świat słyszał o torturze głodu, młody człowiek po wyjściu z więzienia mówił do ukochanej: „głodzono mnie” – podczas gdy stosowana tortura, o wiele bardziej dotkliwa, nie nadawała się do znoszenia z heroiczną godnością. Z jakąż sadystyczną uciechą musiał myśleć o niej Kostek!

Wychodzących z obozu więźniów ostrzegano, aby nie opowiadali o tym, co dzieje się za jego murami, ponieważ szybko mogą tam wrócić. Mimo wszystko miejsce to dość szybko zaczęło cieszyć się swoją ponurą sławą.

Obóz w Berezie Kartuskiej - widok obecny (fot. Christian Ganzer, Hamburg; na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa – Na tych samych warunkach 2.5.).

Opisane w artykule epizody to tylko mały, ale dość reprezentatywny wycinek negatywnej części relacji pomiędzy Polakami a Ukraińcami i Białorusinami na wschodzie. Historia wzajemnych sporów tych narodów jest trudna, zagmatwana, wielowątkowa i zdecydowanie nie czarno-biała, a żadna ze stron nie ma tu „czystych rąk”. W dodatku zdarza się zapominać, że spory te dla własnych interesów z upodobaniem podsycała zagraniczna „siła trzecia”. Warto poznawać tę wspólną przeszłość i wyciągać z niej wnioski choćby po to, by „Wołyń” już nigdy więcej się nie powtórzył.

Bibliografia:

  • Cat-Mackiewicz Stanisław, Historia Polski od 11 listopada 1918 r. do 17 września 1939 r., M. I. Kolin (Publishers) LTD, Londyn 1941.
  • Odziemkowski Janusz, Armia i społeczeństwo II Rzeczypospolitej, Bellona, Biuro Edukacji Obywatelskiej Departamentu Stosunków Społecznych, Warszawa 1996.
  • Pajewski Janusz, Budowa Drugiej Rzeczypospolitej 1918-1921, Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 2007.
  • Wyszczelski Lech, Konflikty narodowe i wewnętrzne II Rzeczypospolitej, Bellona, Warszawa 2015.

Polecamy e-book Michała Przeperskiego „Gorące lata trzydzieste. Wydarzenia, które wstrząsnęły Rzeczpospolitą”:

Michał Przeperski
„Gorące lata trzydzieste. Wydarzenia, które wstrząsnęły Rzeczpospolitą”
cena:
Wydawca:
PROMOHISTORIA [Histmag.org]
Liczba stron:
86
Format ebooków:
PDF, EPUB, MOBI (bez DRM i innych zabezpieczeń)
ISBN:
978-83-934630-3-9

Książkę można też kupić jako audiobook, w tej samej cenie. Przejdź do możliwości zakupu audiobooka!

reklama
Komentarze
o autorze
Mateusz Balcerkiewicz
Redaktor naczelny portalu Histmag.org, kustosz Archiwum Akt Nowych w Warszawie, absolwent historii na Uniwersytecie Warszawskim. Redaktor naukowy i współtwórca portalu 1920.gov.pl. Hobbystycznie członek grupy rekonstrukcyjnej Towarzystwo Historyczne "Rok 1920" oraz gitarzysta.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone