Wojna wietnamska – konflikt inny niż dotychczasowe
Zobacz też: Wojna wietnamska: co posłużyło Amerykanom za pretekst oficjalnego przystąpienia do konfliktu?
Zaangażowanie w konflikt zbrojny w odległym Wietnamie było dla Stanów Zjednoczonych kwestią strategiczną. Zgodnie z lansowaną przez USA teorią domina, ochrona tego kraju przed zakusami komunistów miała zapobiec rozprzestrzenianiu się owej ideologii w państwach sąsiednich, co mogłoby przechylić szalę zwycięstwa w zimnowojennym starciu na stronę bloku wschodniego. Jednocześnie jednak, wraz z rosnącymi kosztami wojny oraz coraz większą niechęcią zarówno społeczeństwa amerykańskiego, jak i samych żołnierzy zaangażowanych w konflikt, teorii domina przeciwstawiona została koncepcja „wietnamizacji” wojny. Proces ten zakładał dozbrajanie i szkolenie armii południowowietnamskiej, przy jednoczesnym stopniowym wycofywaniu Amerykanów z bezpośredniego teatru działań zbrojnych. Zgodnie z planami amerykańskiej administracji, tak też się stało.
Wietnamizacja wojny i upadek Sajgonu
Począwszy od 1969 r. można było zaobserwować wyraźne ograniczenie amerykańskiej obecności w Wietnamie. Z 473 tysięcy żołnierzy stacjonujących w tym kraju w 1970 r., dwa lata później pozostało zaledwie 45 tysięcy. O ile w zamian wycofujący się sojusznicy przeznaczyli spore sumy na uzbrojenie i zaopatrzenie Armii Republiki Wietnamu (Army of the Republic of Vietnam – ARVN), z czasem także i materialne wsparcie uległo znacznemu uszczupleniu (z 2,3 mld USD w 1973 r. do 1,1 mld USD w 1974 r.). W wyniku tego ARVN straciła na swojej efektywności, co w połączeniu z upadającym morale armii, szerzącymi się dezercjami i korupcją poważnie osłabiło położenie południowego Wietnamu. W tym samym czasie północ kraju rosła w siłę. Partyzantom komunistycznym udało się przerzucić na terytorium Wietnamu Południowego znaczne ilości zaopatrzenia. Nie bez znaczenia była też pomoc finansowa ZSRR, w przełożeniu warta blisko 3 mld USD. Splot tych wszystkich czynników spowodował, że szala zwycięstwa przechyliła się na stronę Wietnamu Północnego. 30 kwietnia 1975 r. jego siły wkroczyły do Sajgonu, zdobywając miasto praktycznie bez walki. Tym samym dobiegła końca trwająca blisko 20 lat, wyniszczająca wojna na Półwyspie Indochińskim.
Pierwsza wojna asymetryczna
Wojna wietnamska, zwana również II wojną indochińską, stanowi podręcznikowy wręcz przykład wojny zastępczej, w której, obok bezpośrednio walczących ze sobą stron, po dwóch stronach barykady stanęły naprzeciwko siebie dwa mocarstwa zimnowojennej rzeczywistości. Jako taka nie jest jednak jedyna – starć o podobnych charakterze było w ubiegłym wieku znacznie więcej. Wyjątkowość owego konfliktu tkwi w jego szczególnym charakterze, który sprawił, iż śmiało można nazywać go ostatnią wojną nowoczesną lub też pierwszą ponowoczesną. Z jakiego powodu? Otóż starcia w Wietnamie stały się jednym z lepszych przykładów wojny asymetrycznej rozgrywającej się w ubiegłym wieku. Przyglądając się sposobowi walki i taktyce obu stron, można śmiało znaleźć wiele argumentów potwierdzających tę tezę. Asymetria w prowadzeniu działań zbrojnych – mówiąc najogólniej – polega na wykorzystywaniu przez stronę słabszą potencjalnych, często nieuświadomionych słabości silnego przeciwnika, atakowaniu go z zaskoczenia i niewielkimi oddziałami, stosowaniu metod znacznie różnych od tych używanych przez przeciwnika.
W przypadku wojny wietnamskiej nierówność potencjałów adwersarzy była w oczywisty sposób zauważalna. Wydaje się jednak, że Stany Zjednoczone nie potrafiły jej właściwe wykorzystać. Polegając na gigantycznym potencjale wojskowym, nie przygotowały spójnej strategii politycznej i militarnej dotyczącej prowadzenia działań zbrojnych w Wietnamie. Zawierzając przewadze technicznej, nie doceniły także należycie roli terenu i warunków naturalnych, których znajomość z kolei znacząco poszerzyła pole manewru partyzantce komunistycznej. Ta, lokując swoje bazy w gęstwinach dżungli i znakomicie je maskując, potrafiła nie tylko skutecznie ukryć się przed przeciwnikiem, ale i przeprowadzać dotkliwe ataki z zaskoczenia, czy też gromadzić duże siły w miejscu niewielkich zgrupowań nieprzyjaciela. Prosta, prymitywna nierzadko broń partyzantów okazywała się często skuteczniejsza od ciężkiego uzbrojenia wroga czy helikopterów, które w porze monsunowej były nie tylko nieefektywne, ale i stanowiły łatwy cel.
Nie bez znaczenia pozostawało w końcu morale. Podczas gdy wraz z upływem czasu wśród Amerykanów zdecydowanie ono malało, żołnierze Wietkongu byli coraz bardziej zdeterminowani oraz sięgali po coraz bardziej radykalne środki. Połączenie działań nieregularnych z bitwami konwencjonalnymi i prymitywnej broni z nowoczesną technologią, a także brak tradycyjnych linii frontu – to wszystko sprawia, że wojna wietnamska, jako klasyczny wręcz przykład starcia asymetrycznego, definitywnie zerwała z tradycyjnym sposobem prowadzenia konfliktów zbrojnych.
„Pierwsza wojna farmakologiczna”
Wojna wietnamska nierzadko nazywana jest mianem „pierwszej wojny farmakologicznej”. Takiego pojęcia używa w swojej książce m.in. prof. UJ Łukasz Kamieński, badając historię środków psychoaktywnych na polu walki oraz tematykę rewolucji w sprawach wojskowych. Przyglądając się kondycji walczących stron, nie sposób odmówić trafności owemu określeniu. Doskonale odzwierciedla ono bowiem nastroje panujące wśród żołnierzy amerykańskich, zarówno w czasie ich zaangażowania w działania zbrojne, jak i po powrocie z misji. Wyniszczenie psychiczne walczących osiągnęło w tym czasie zatrważające rozmiary. Z jednej strony przedłużający się konflikt, który z założenia miał potwierdzić amerykański mit, spowodował nie tylko rozczarowanie i osłabienie chęci walki, ale i tęsknotę za rodzinami i ojczyzną. Z drugiej – nieregularne, trudne do przewidzenia działania partyzantów wywoływały permanentny lęk i niepewność. Wielu żołnierzy szukało sposobu na poradzenie sobie z niełatwą sytuacją w alkoholu i narkotykach.
Uzależnienie od powyższych używek przybrało wręcz niebotyczne rozmiary, doczekało się nawet odrębnego określenia – syndrom ewakuacyjny (evacuation syndrome). Zażywanie narkotyków miało bowiem zapewniać ucieczkę – nie tylko tę psychiczną, ale i fizyczną – z pola walki. Potwierdzenie obecności heroiny w moczu decydowało bowiem o odesłaniu żołnierza do kraju. Z czasem, gdy wykryto nadużywanie owej praktyki, podjęto próby detoksykacji w Wietnamie. Problem okazał się jednak zdecydowanie bardziej złożony, niż mogłoby się wydawać. Do tego dochodził równie szeroko rozpowszechniony zespół stresu pourazowego (PTSD). Psychiczne zaburzenia na tym tle rozpoznano u niemal 500 tys. weteranów wojny w Wietnamie. Co więcej, udzielający im pomocy amerykańscy badacze stwierdzili, iż występujące u nich następstwa przeżyć wojennych są porównywalne do tych, które opisywali wcześniej wieźniowie ocaleni z obozów koncentracyjnych czy Holocaustu. Koszmary, zaburzenia nastroju, upośledzenia reakcji społecznych, działania agresywne i autodestrukcyjne – to wszystko skutecznie utrudniało asymilację weteranów ze społeczeństwem amerykańskim i ich powrót do „normalnego” funkcjonowania.
Polecamy e-book Mateusza Kuryły – „Powaby totalitaryzmu. Zarys historii intelektualnej komunizmu i faszyzmu”
Pierwsza „wojna telewizyjna”
Czynnikiem, który znacząco wyróżnia II wojnę indochińską na tle dotychczasowych konfliktów zbrojnych, jest wreszcie rola, jaką odegrały w niej media. Nie bez powodu nazywana jest ona często „wojną telewizyjną”. Począwszy od połowy lat sześćdziesiątych, działaniom w Wietnamie nieustannie towarzyszyły media – poczynaniom walczących stron przyglądały się kamery telewizyjne, fotoreporterzy i dziennikarze. Przyjmuje się, że łącznie było ich ok. 600 osób. Sposób, w jaki media przedstawiły teatr działań wojennych, w dużej mierze ukształtował zaś społeczny odbiór konfliktu, nie zawsze przy tym przychylny dla amerykańskiej administracji. Najlepszym przykładem potężnej mocy mass mediów jest ofensywa Tet – niezaprzeczalna polityczna i militarna klęska komunistów, w świetle obiektywów i w nagłówkach gazet okazała się jednak ich wielkim zwycięstwem propagandowym.
Warto w tym miejscu zaznaczyć, iż wojna w Wietnamie była pierwszym konfliktem, w którym nie obowiązywała oficjalna cenzura wojskowa. Akredytowani przy poszczególnych oddziałach wojskowych dziennikarze zostali zobligowani do przestrzegania jedynie pewnych kategorii informacji, takich jak liczba ofiar czy dyslokacja wojsk. W pozostałym zakresie posiadali swobodę, co można było zauważyć w emitowanych materiałach. Na ekranach telewizorów niejednokrotnie pojawiały się brutalne obrazy rannych czy zabitych, wśród których Amerykanie mogli bez większych problemów rozpoznać swoich bliskich. Dodatkowo nieprzychylne wojnie media, podając niesprawdzone informacje, nie raz stały się narzędziem w rękach komunistów. Tak było chociażby z artykułem Harissona Salisbury’ego, opublikowanym w „New York Times” w 1966 r. Autor oskarżył w nim lotnictwo amerykańskie o celowe bombardowanie obiektów cywilnych. Jak się później okazało – informacje zaczerpnął on z północnowietnamskiej broszury propagandowej.
Podobnych przykładów manipulowania mediami było znacznie więcej. Nie tylko one swoimi przekazami wywoływały nacisk na rządzących. Robiło to również społeczeństwo amerykańskie, które obserwując codziennie wydarzenia z pola walki, wręcz stawało się jej biernym uczestnikiem. I zdecydowanie miało jej dość.
Cena wojny wietnamskiej
Za udział w wojnie wietnamskiej obu walczącym stronom przyszło zapłacić nad wyraz wysoką cenę. Szczególnie odczuli ją jednak Amerykanie. 58 tys. zabitych, ok. 304 tys. rannych, 550-650 mld USD w przeliczeniu na wartość dolara z 2005 r. – to podstawowe liczby obrazujące wielkość poniesionego przez USA wysiłku zbrojnego. Poza wynikami mierzalnymi, zdecydowanie poważniejsze konsekwencje zdają się mieć jednak straty niedające się ująć w liczbach. Przegrana wojna zakwestionowała pielęgnowany od lat amerykański mit oraz wiarę w militarną niezwyciężoność, obnażając kruche fundamenty amerykańskiej samoświadomości. Dodatkowo konflikt – kosztowny i bolesny – nie tylko pogłębia podziały społeczne, ale i w znaczący sposób zdeterminował przyszłą politykę władz, zniechęcając je na pewien czas do militarnego angażowania się w odległych regionach świata. Patrząc z perspektywy czasu, nie sposób nie przyznać, iż wojna w Wietnamie była jednym z najpoważniejszych i najtragiczniejszych wydarzeń amerykańskiej historii drugiej połowy XX w. Nie tylko zresztą amerykańskiej, o czym najdobitniej świadczy chociażby przykład sąsiedniej Kambodży i brutalnego reżimu Czerwonych Khmerów, wyrosłego w dużej mierze na gruncie wojny wietnamskiej.
Bibliografia:
- Bomba J., Od traumy do stresu urazowego, „Psychoterapia” 2001, t. 119.
- Januła E., Wojna wietnamska w systemie geopolitycznym - pierwsza wojna asymetryczna, geopolityka.org, [dostęp: 28.04.2020 r.].
- Kamieński Ł., Wietnam. Pierwsza wojna farmakologiczna, „Politeja: Pismo Wydziału Studiów Międzynarodowych i Politycznych Uniwersytetu Jagiellońskiego, 3(21), 2012, [dostęp: 28.04.2020 r.].
- Korolczuk A., Od nostalgii do PTSD, „Zeszyty naukowe Wyższej Szkoły Oficerskiej Wojsk Lądowych, nr 3(153), 2009, [dostęp: 28.04.2020 r.].
- Kosta R., Wpływ ofensywy TET na politykę USA w Indochinach, „Prace Naukowe. Pedagogika”, t. 8-9-10, 1999-2000-2001, [dostęp: 28.04.2020 r.].
- Pietrygała R., Rola mediów w konflikcie wietnamskim, „Ogrody Nauk i Sztuk”, 4, 2014, [dostęp: 28.04.2020 r.].
- Rodzik S., Wojna w Wietnamie jako przykład wojny nieregularnej, „ARENA. Sprawy międzynarodowe”, nr 1(12), 2014, [dostęp: 28.04.2020 r.].
- Walczewska J., Czy czas zawsze leczy rany? Objawy, konsekwencje i odległe następstwa Zespołu Stresu Pourazowego, „Zeszyty Naukowe Uniwersytetu Jagiellońskiego”, 4, 2014, [dostęp: 28.04.2020 r.].
Redakcja: Paweł Czechowski
Kupuj świetne e-booki historyczne i wspieraj ulubiony portal!
Regularnie do sklepu Histmaga trafiają nowe, ciekawe e-booki. Dochód z ich sprzedaży wspiera działalność pierwszego polskiego portalu historycznego. Po to, by zawsze był ktoś, kto mówi, jak było!
Sprawdź dostępne tytuły pod adresem: https://sklep.histmag.org/