Wojna w Osetii Południowej 1991–1992
Wojna w Osetii Południowej 1991–1992 – zobacz też: Rdzenni mieszkańcy czy nieproszeni goście? Historia Osetyjczyków i Osetii Południowej
Spór osetyjsko-gruziński zaczął „odmarzać” na przestrzeni lat 80. XX wieku. Przyczyny były różne. Podstawową była niewątpliwie związana z pierestrojką swoboda polityczna i światopoglądowa, która pozwoliła na rozwój nacjonalizmu w poszczególnych republikach i regionach ZSRR. Sama swoboda nie prowadzi jednak do konfliktów.
Niechęć Osetyjczyków wobec Gruzinów budziły przede wszystkim kwestie aktualne. Budżet Osetii Południowej był niewspółmiernie niższy od budżetów innych jednostek administracyjnych Gruzji, tym samym cały region był nadzwyczaj biedny. Brak wystarczających funduszy, np. na utrzymanie infrastruktury sanitarnej czy ochronę zdrowia, prowadził do namacalnych konsekwencji. W 1988 roku w Cchinwali wybuchła poważna epidemia tyfusu. Właśnie bieda pchała Osetyjczyków w stronę radykalizmu, ale siła ta nie wystarczyłaby do wywołania konfliktu z Gruzinami.
Wśród Gruzinów większe znaczenie miały kwestie bardziej ponadczasowe. Gruziński nacjonalizm opierał się na strachu przed etniczną eksterminacją. Przywódcy nacjonalistyczni przestrzegali przed rosnącą populacją nie-Gruzinów w Gruzji. Za wroga numer jeden uznano te grupy etniczne, które nie były w żaden sposób spokrewnione z Gruzinami i nie mogły wykazać, że od niepamiętnych czasów zamieszkiwały Gruzję. Z jednej strony nacjonalizm uderzył w Ormian, którzy na przełomie lat 80. i 90. w wielkich liczbach opuszczali Gruzję. Przede wszystkim trafił jednak w Osetyjczyków, którzy dla gruzińskich nacjonalistów, a także większości zwykłych Gruzinów, byli niewdzięcznymi gośćmi na gruzińskiej ziemi. Ta prosta etykieta pozwalała nawoływać do pozbawienia Osetyjczyków autonomii, a nawet do ich przymusowej gruzinizacji lub wygnania poza Gruzję. Tego typu postulaty rozbudzały z kolei radykalne poglądy wśród Osetyjczyków, a osetyjskich historyków skłaniały do poszukiwania odległych korzeni państwowości i tożsamości, dla zabezpieczenia własnych roszczeń. Na to z niepokojem reagowali Gruzini. Eduard Szewardnadze, późniejszy minister spraw zagranicznych ZSRR i prezydent niepodległej Gruzji, w 1983 roku przestrzegał przed osetyjskimi próbami „wychwalania dogorywających atrybutów odległej przeszłości”. Spirala wzajemnej nieufności, a następnie nienawiści, nakręcała się. Lęki Gruzinów wzrosły jeszcze, gdy w 1985 roku ukończono budowę tunelu Roki, łączącego Osetię Południową z Północną, a tym samym z Rosją. Gruzini tradycyjnie postrzegali osetyjską autonomię jak minę podłożoną przez Rosjan w Gruzji. Minę, która miała wybuchnąć, gdyby Gruzini ponownie zamarzyli o niepodległości. Lęki okazały się w pewnym sensie uzasadnione — tunel Roki odegrał ważną rolę w konflikcie zbrojnym w latach 1990–1992, a jeszcze większą podczas wojny w 2008 roku.
W sondażu przeprowadzonym w 1990 roku aż 32% badanych Gruzinów określiło swój stosunek do Osetyjczyków jako negatywny, a tylko 26% jako pozytywny. Czasy sielanki bezpowrotnie minęły.
Nacjonalistyczna mobilizacja wśród Gruzinów spotkała się z reakcją Osetyjczyków. W styczniu 1989 roku powstał osetyjski front ludowy Adamon Nychas (Ludowe Zgromadzenie), wzorowany na organizacjach powstających w krajach bałtyckich i w Abchazji. Na jego czele stanął, dotąd niemal nieznany wykładowca historii, Alan Czoczijew. Pierwsza akcja Adamon Nychas, co ciekawe, wiązała się nie z Osetią, ale z Abchazją. Po masowych protestach Abchazów w miejscowości Lychny Czoczijew wysłał do abchaskiej gazety list, w którym stwierdzał, że cały naród osetyjski i władze Osetii Południowej solidaryzują się z walką Abchazów o wolność. W liście tym wyrażał też nadzieję, że abchaski precedens pomoże innym narodom w walce o przyłączenie do Rosji.
List Czoczijewa spotkał się nie tylko ze sprzeciwem Gruzinów, ale przede wszystkim samych Osetyjczyków. Odcięły się od niego osetyjskie władze komunistyczne, zastanawiano się nawet nad pociągnięciem Czoczijewa do odpowiedzialności. Właściwe postępowanie rozpoczął prokurator obwodowy. Wielu Osetyjczyków podkreślało wierność Gruzji i wielowiekową przyjaźń między dwoma narodami. Szybko okazało się, że Adamon Nychas było organizacją kompletnie nieznaną w Osetii Południowej i cieszącą się znikomym poparciem. Paradoksalnie, do wzrostu popularności Czoczijewa i jego ruchu przyczyniły się… gruzińskie media, które poświęcały mu aż nazbyt wiele uwagi. Wobec kolejnych wydarzeń poparcie dla Adamon Nychas i reprezentowanych przez ten ruch radykalnych postulatów (odłączenie się od Gruzji, połączenie z Osetią Północną) stopniowo rosło.
W maju tego samego roku doszło do zamieszek, kiedy Gruzini wywiesili swoje flagi w Cchinwali i usiłowali uczcić rocznicę ogłoszenia niepodległości przez Gruzję w 1918 roku. Nastroje panujące w Osetii w kolejnych miesiącach w dużym stopniu pozostają tajemnicą. Niewiele przenikało do mediów, a propaganda Adamon Nychas docierała do Osetyjczyków nieoficjalnymi kanałami. Rosło poparcie dla ruchu, szczególnie po tym, jak gruziński rząd pod naciskiem nacjonalistów wprowadził w sierpniu 1989 roku nowe przepisy dotyczące języka. Język gruziński miał być odtąd używany we wszystkich aspektach życia publicznego, także tam, gdzie wcześniej stosowano rosyjski, osetyjski lub abchaski. Przedstawiciele Adamon Nychas nazwali te przepisy „antydemokratycznymi i dyskryminującymi”. Wśród Gruzinów coraz częściej padał postulat całkowitej likwidacji sztucznej osetyjskiej autonomii. Z kolei Osetyjczycy żądali podniesienia statusu Osetii Południowej do rangi republiki autonomicznej lub całkowitego oddzielenia od Gruzji.
Postulaty nacjonalistyczne zyskiwały większościowe poparcie nie tylko we władzach Gruzji, ale także Osetii Południowej. We wrześniu oficjalny organ władz, „Sowiecka Osetia”, przedrukował projekt nowej ustawy o językach urzędowych w Osetii, która miała nadać równy status gruzińskiemu, rosyjskiemu i osetyjskiemu. Kwestia języka była dla Osetyjczyków niezwykłe ważna, groziło im bowiem całkowite wykluczenie z życia publicznego, gdyby sierpniowa ustawa weszła w życie. Szacuje się, że na początku lat 90. zaledwie 14% Osetyjczyków znało gruziński.
Również we wrześniu Adamon Nychas, przy poparciu części członków Obwodowej Rady Deputowanych Ludowych, wysłał do Moskwy apel o połączenie Osetii Południowej i Północnej w ramach Rosyjskiej FSRR. Apel ten pozostał oczywiście bez odpowiedzi, jednak rozzłościł władze w Tbilisi. Na jesieni rozpętała się charakterystyczna dla tego okresu „wojna prawna”, w której Osetyjczycy żądali przede wszystkim podniesienia statusu. Przekształcenie obwodu w republikę autonomiczną dla wielu miało być tylko pierwszym krokiem na drodze do separacji od Gruzji.
W listopadzie doszło do niebezpiecznego incydentu, gdy gruziński nacjonalista Zwiad Gamsachurdia, przy wsparciu gruzińskich władz komunistycznych, usiłował zorganizować masowe demonstracje w Cchinwali. W przygotowywanym przez niego na 23 listopada „marszu przyjaźni” miało wziąć udział od 12 do 15 tys. osób (zdaniem Osetyjczyków nawet 40 tys.). Władze przekazały na ten cel autobusy, ale demonstracji przeszkodziła osetyjska milicja i oddziały armii radzieckiej. Marsz się nie odbył, niemniej jednak nasiliły się wzajemne akty przemocy — w ciągu dwóch kolejnych dni zginęło 6 osób, 27 zgłosiło się do szpitala z ranami postrzałowymi a 140 zostało hospitalizowanych w wyniku obrażeń. Pośród wielu oskarżeń podgrzewających atmosferę pojawiała się m. in. historia o gruzińskim niemowlaku rzekomo zastrzelonym w kołysce przez osetyjskich nacjonalistów.
Od niepodległości do wojny
Dalsze zaostrzenie konfliktu nastąpiło w drugiej połowie 1990 roku. Władze gruzińskie zabroniły partiom lokalnym uczestnictwa w pierwszych półwolnych wyborach parlamentarnych, tym samym wykluczając Adamon Nychas. Ten jawny akt dyskryminacji pozwolił radykałom ostatecznie zyskać sympatię elit osetyjskich. 20 września 1990 roku Obwodowa Rada Deputowanych Ludowych Osetii Południowej ogłosiła suwerenność regionu i proklamowała niepodległość Południowoosetyjskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej, a następnie zgłosiła akces do ZSRR jako niezależny podmiot. Dla osetyjskich nacjonalistów nie miało większego znaczenia, że sam Związek Radziecki był w głębokim kryzysie, czy wręcz chylił się ku upadkowi. Władze w Tbilisi natychmiast anulowały osetyjskie działania, lecz nie podjęto żadnych dalszych kroków. W Tbilisi komunistom grunt usuwał spod nóg i to nadchodzące wybory parlamentarne, zaplanowane na 28 października 1990 roku, były dla nich kwestią kluczową, a nie problem Osetii Południowej. Zgodnie z przewidywaniami władzę przejęła opozycja, uosabiana przez Zwiada Gamsachurdię stojącego na czele koalicji Okrągły Stół — Wolna Gruzja. O Gamsachurdii pisałem już przy okazji Abchazji. Wystarczy przypomnieć, że jego nacjonalistyczną politykę najlepiej wyrażało przypisywane mu hasło — „Gruzja dla Gruzinów!” Osetyjczyków Gamsachurdia uważał za nawet większych wrogów niż Abchazów. Byli to w końcu niewdzięczni przybysze z północy. Polityk, na początku kolejnego roku wybrany prezydentem, nie wahał się mówić, że „Osetyjczycy to śmiecie, które należy wymieść na drugą stronę tunelu Roki”. Te słowa wypowiedział w 1989 roku, ale później bynajmniej nie zmienił zdania. Po przejęciu władzy mówił zagranicznym dziennikarzom, że Osetyjczyków należy zmusić do emigracji na północ. Nie był jednak w tej kwestii całkowicie konsekwentny, ponieważ zaraz po wyborach powiedział też, że „jeśli Osetyjczycy nie chcą z nami żyć w pokoju, to pozwólmy im odłączyć się od Gruzji”. I Osetyjczycy podjęli taką próbę 9 grudnia, organizując własne wybory parlamentarne. Pomimo gróźb ze strony Gruzji miało wziąć w nich udział aż 72% uprawnionych. Większość głosów zdobył, rzecz jasna, Adamon Nychas. Zaraz po wyborach władze osetyjskie raz jeszcze zwróciły się do Moskwy z prośbą o przyłączenie do Osetii Północnej. W odpowiedzi gruziński parlament 12 grudnia 1990 roku zniósł autonomię Osetii Południowej i wprowadził w regionie stan wyjątkowy. Gamsachurdia argumentował, że „Osetyjczycy nie mają prawa do państwa w Gruzji, są tu tylko etniczną mniejszością. Ich ojczyzną jest Osetia Północna, u nas są tylko gośćmi”. Zniesienie autonomii poparli nawet mniej radykalni gruzińscy deputowani.
Polecamy e-book: „Źródła nienawiści. Konflikty etniczne w krajach postkomunistycznych”
Drugie ludobójstwo czy walka o integralność terytorialną?
Wydarzenia, które nastąpiły w kolejnych miesiącach, można nazwać wojną. Termin ten wymaga jednak uściślenia. Gruzini nie wypowiedzieli wojny Osetyjczykom, nie wysłali również swojego wojska do Osetii Południowej. W 1990 czy 1991 roku Gruzja nie posiadała jeszcze własnej armii. W walkach w Osetii z obydwu stron brały udział bojówki i formacje paramilitarne. Po stronie gruzińskiej najważniejszymi były Stowarzyszenie Meraba Kostavy i Stowarzyszenie Białej Gruzji. Poszczególne bojówki liczyły zwykle od kilkudziesięciu do ok. 200 osób i rzadko ze sobą współpracowały. Część była podporządkowana prezydentowi, część opozycji, inne stanowiły zbrojne ramiona grup mafijnych i bandy przestępców wypuszczonych na tę okazję z więzień. Właśnie ta chaotyczna zbieranina prowadziła wojnę, rzekomo w obronie racji stanu. Podobna sytuacja panowała po stronie osetyjskiej. Nawet przedstawiciele separatystycznego rządu nie zaprzeczali, że nie są w stanie kontrolować poczynań osetyjskich bojówek.
Na początku stycznia oddziały gruzińskie liczące od 3 do 4 tys. osób wkroczyły do Cchinwali. Doszło do walk ulicznych, a Osetyjczycy odpowiedzieli ostrzałem gruzińskich szkół i domów. Na krótko miasto zostało podzielone na dwie części — Osetyjczycy zajęli zachodnią, a Gruzini wschodnią. Jeszcze przed końcem miesiąca ci drudzy wycofali się jednak całkowicie z Cchinwali i zamiast zajmować je siłą, podjęli wielomiesięczne oblężenie. Gruzińskie bojówki zablokowały jedyną drogę łączącą Osetię Południową z Północną, odcięły dostawy paliwa i żywności, a także zniszczyły linie elektryczne. Władze w Tbilisi zaprzestały dostarczania do Osetii Południowej prądu i gazu ze swojej strony, wyłączono również linie telefoniczne. Rzekomo, przyczyną długotrwałych przerw był strajk pracowników elektrowni. W oblężeniu Cchinwali prawdopodobnie brały udział również regularne oddziały gruzińskiej milicji. Walki i rabunki, powiększające rzeszę uchodźców, trwały też w wioskach, zarówno gruzińskich, jak i osetyjskich. W świetle źródeł osetyjskich, w czasie całego konfliktu zrównanych z ziemią zostało łącznie 115 wsi.
29 stycznia władze gruzińskie, rzekomo pragnąc wynegocjować zawieszenie broni, zaprosiły do Tbilisi Toreza Kułumbekowa, marszałka osetyjskiego parlamentu. Zaraz po przybyciu do gruzińskiej stolicy został on uwięziony pod zarzutem podjudzania do nienawiści na tle etnicznym. Jego proces wielokrotnie odwlekano, aż w końcu został wypuszczony w grudniu 1991 roku.
Walki toczyły się ze zmienną intensywnością. W lutym 1991 roku rosyjska telewizja podawała, że sytuacja w Cchinwali „jest gorsza niż w Leningradzie w 1942 roku. Całe miasto jest pozbawione prądu i ogrzewania, brakuje jedzenia”. Cierpieli przede wszystkim osetyjscy cywile, ponieważ większość mieszkańców narodowości gruzińskiej opuściło Cchinwali jeszcze na początku stycznia. Starcia wzmogły się kolejno w marcu i kwietniu i zelżały dopiero w miesiącach letnich. Ponowne zaostrzenie sytuacji nastąpiło na jesieni, a okres relatywnego spokoju w grudniu 1991 roku. Doszło wówczas do opisywanej już przeze mnie wojny domowej w Gruzji, w efekcie której został obalony prezydent Zwiad Gamsachurdia. Na kilka tygodni gruzińscy dowódcy odwrócili swoją uwagę od Osetii, by zająć się ważniejszymi, ich zdaniem, kwestiami wewnętrznymi.
Zmiana władzy i przejęcie zwolnionego urzędu przez ściągniętego z Rosji Eduarda Szewardnadze bynajmniej automatycznie nie poprawiły sytuacji. Przeciwnie — walki wzmogły się ponownie i osiągnęły swoje apogeum na początku 1992 roku. Wprawdzie nowe władze zapewniały, że są gotowe do ustępstw i zdeterminowane, by pokojowo rozwiązać konflikt, jednak na słowach (przynajmniej początkowo) się skończyło. Tymczasem Osetyjczycy moment spokoju wykorzystali na zorganizowanie referendum, w którym 99% wyborców opowiedziało się za niepodległością.
Obie strony, a przede wszystkim Osetyjczycy, podkreślały szczególną brutalność przeciwnika w trakcie trwającego przeszło rok konfliktu. Wśród licznych relacji o zbrodniach przewijają się zbiorowe gwałty, pozbawianie głów niemowląt, egzekucje przeprowadzane na oczach rodziny, nieludzkie tortury. Nawet dziś wiele miejsc w Osetii Południowej nosi ślady wojny sprzed niemal 20 lat. Najbardziej znanym monumentem upamiętniającym ofiary konfliktu jest budynek szkoły nr 5 w Cchinwali. Ze względu na ostrzał snajperski i artyleryjski mieszkańcy stolicy Osetii Południowej nie byli w stanie chować zabitych na cmentarzach, dlatego zbiorowy grób utworzono właśnie na boisku wspomnianej szkoły.
Już w czasie konfliktu pojawiły się głosy, że stanowi on (kolejne!) gruzińskie ludobójstwo Osetyjczyków. To określenie weszło na stałe do osetyjskiej świadomości. W rzeczywistości charakter walk i liczba ofiar nie pozwalają mówić o ludobójstwie. Łącznie zginęło prawdopodobnie nie więcej niż tysiąc Osetyjczyków. Liczba ofiar po stronie gruzińskiej była kilkakrotnie niższa. Według oficjalnych szacunków radzieckich ofiar było jeszcze mniej, bowiem ok. 250. Nie sposób doszukać się odgórnego planu eksterminacji Osetyjczyków, a wiele mordów miało podstawy czysto rabunkowe.
Polecamy e-book: „Źródła nienawiści. Konflikty etniczne w krajach postkomunistycznych”
Równie trudna do oszacowania jest liczba uchodźców — ok. 100 tys. Osetyjczyków opuściło Gruzję właściwą, w większości przenosząc się za Kaukaz do Osetii Północnej. Dane rosyjskie wskazują, że w 1994 roku w Osetii Północnej żyło 43 168 imigrantów z Gruzji. Fala uchodźców posuwała się także w drugą stronę — ok. 23 tys. Gruzinów uciekło z Osetii Południowej. O wielu drastycznych incydentach informuje raport Human Rights Watch. Noworodki umierały w szpitalu w Cchinwali z wyziębienia, Kolejna to samo miało spotkać ponad 30 mieszkańców domu opieki. Z Tamaraszeni, wioski nieopodal Cchinwali, gruzińskie bojówki wypędziły wszystkich mieszkańców. Część została pobita lub nawet zamordowana, wszyscy zostali obrabowani. Ksenia Baczewa, 73-letnia mieszkanka osady, została pobita i podpalona żywcem, po tym jak nie była w stanie odnaleźć skarbu, rzekomo zakopanego przez nią w ogródku. Tliakana, inna osetyjska wioska w okolicy, była wielokrotnie najeżdżana, a kilku jej mieszkańców zostało zabitych. Śmierć poniosła m. in. Nadieżda Cachilowa. Jej syn opisał przedstawicielom HRW, co zobaczył po powrocie do domu:
Jej głowa została odcięta, a ciało nosiło ślady po kulach. Myślę, że próbowali ją spalić żywcem wewnątrz domu, a kiedy się wydostała, zaczęli do niej strzelać. Znalazłem jej ciało sześć metrów od drzwi, na ulicy.
Nie mniej brutalne były poczynania Osetyjczyków wobec Gruzinów. W Cchinwali jeszcze przed wojną Gruzinów przestano obsługiwać w sklepach, na jesieni 1990 roku zabroniono używać języka gruzińskiego w szkołach. W przerwach między lekcjami dzieci często padały ofiarą ciężkich pobić, na które nauczyciele i milicja nie reagowali. Gdy wojna wybuchła na przełomie grudnia i stycznia, większość Gruzinów opuściło stolicę. Ich domy zostały obrabowane, a ok. 60 z nich Osetyjczycy spalili. Niektóre domy podpalano, gdy w środku byli jeszcze ich gruzińscy mieszkańcy. Innych bito do utraty przytomności lub nawet na śmierć. Jeszcze gorsza była sytuacja Gruzinów w mniejszych osadach, gdzie więcej incydentów kończyło się śmiercią. Przykładowo, Waleko Czamburidze, 60-letni Gruzin, został odnaleziony przez córkę na wiejskiej drodze z prawie 20 ranami zadanymi nożem. Dochodziło też do wielu przypadków porwań dla okupu.
Imperialna gra
Fakt przewagi Gruzinów w konflikcie nie ulegała wątpliwości i to mimo że nie posiadali zorganizowanej armii, a państwo borykało się z katastrofalną sytuacją gospodarczą. Do odniesienia zwycięstwa wystarczył rachunek demograficzny — pamiętajmy, że cała ludność Osetii Południowej równa była populacji średniej wielkości miasta. Osetyjczycy mogli wprawdzie liczyć na wsparcie ze strony pobratymców z północy, ale ci mieli na głowie własny problem — zaogniający się konflikt z Inguszami. W przeciwieństwie do Abchazów, Osetyjczyków nie wsparły inne ludy Kaukazu, co potwierdza, że uważano ich w regionie za gości. Mimo wszystkich przeciwności Osetyjczycy wygrali swoją wojnę o niezależność. Zdecydowała o tym ingerencja Rosji.
Stanowisko Związku Radzieckiego a następnie Federacji Rosyjskiej w konflikcie od początku i niemal do końca nie było jasne ani konsekwentne. W styczniu 1991 roku Osetyjczycy zarzucali Rosjanom, że ci wspierali Gruzinów i że stacjonujące w regionie oddziały Armii Czerwonej umożliwiły im zajęcie Cchinwali. Tymczasem Gruzini od pierwszego dnia za działaniem Osetyjczyków dopatrywali się rosyjskich machinacji. Rzekomo już w 1990 roku Gorbaczow zagroził Gamsachurdii, że jeśli Gruzja zdecyduje się ogłosić niepodległość, to „będzie mieć problem z autonomiami”. W styczniu 1991 roku zażądał natomiast, by Gruzini wycofali swoje oddziały z Osetii Południowej. Radzieckie wojska na krótko wymusiły zawieszenie ognia, szybko jednak zostało ono zerwane, a rosyjscy żołnierze w coraz większym stopniu uczestniczyli w walkach po stronie osetyjskiej. Władze osetyjskie uzyskały natomiast dodatkowe fundusze z radzieckiego banku centralnego. Obniżenie temperatury konfliktu w marcu i kwietniu 1991 roku wynikało z działań oddziałów radzieckich, rozbrajających bojówki obydwu stron, oraz z kilkumiesięcznego funkcjonowania specjalnej czterostronnej komisji, w której skład weszli przedstawiciele Gruzji, Osetii Północnej, Rosyjskiej FSRR i ZSRR. Gorbaczow nie zdecydował się jednak na kategoryczne rozwiązanie, mimo że dysponował środkami pozwalającymi szybko zakończyć konflikt z korzyścią dla jednej ze stron.
Gamsachurdia nie miał żadnych wątpliwości, że radziecki przywódca chciał w ten sposób odwieść Gruzję od ogłoszenia niepodległości i podkopać jej integralność. Gruziński prezydent ogłosił nawet 15 kwietnia 1991 roku, że działania Związku Radzieckiego równają się stanowi wojny między ZSRR i Gruzją. Mimo rzekomego szantażu Gruzja odłączyła się od ZSRR w marcu 1991 roku. Gorbaczow nawet wtedy nie zdecydował się wygasić konfliktu — wydaje się wręcz, że radzieckie wojska umożliwiały jego trwanie. Osetyjczycy broń dostawali właśnie od Rosjan, podobnie zresztą jak duża część gruzińskich bojówek.
Dzisiaj trudno określić, do jakiego stopnia ZSRR prowadziło spójną, centralnie sterowaną politykę, a do jakiego pojedynczy generałowie Armii Czerwonej wspomagali Osetyjczyków ze względu na osobiste sympatie lub z chęci zysku. Nie można też bagatelizować stopnia skorumpowania poszczególnych dowódców radzieckich niższego stopnia. Wielu bez mrugnięcia okiem godziło się np. na sfingowane napady na transporty broni w zamian za pieniądze wpływowych osetyjskich biznesmenów, takich jak Oleg Tezijew.
Duże znaczenie miały niewątpliwie zmiany w Moskwie, gdzie coraz silniejsze były wpływy frakcji promującej utrzymanie twardej polityki wobec tak zwanych okrain państwa. Rusłan Chasbułatow, przewodniczący rosyjskiej Rady Najwyższej, na początku 1992 roku mówił o Osetii Południowej jak o części Rosji. Stwierdzał zdecydowanie, że Rosja „może być zmuszona zaanektować Osetię Południową”. Chasbułatow nazwał też gruzińskie działania w Osetii ludobójstwem. Z drugiej strony, Rosjanie nie uznawali istnienia Południowoosetyjskiej Gwardii Republikańskiej sformowanej w listopadzie 1991 roku. Jej oddziały określano mianem „nielegalnych grup bandytów”.
Kiedy na początku 1992 roku doszło do kolejnej intensyfikacji konfliktu, udział rosyjskich wojsk był jeszcze wyraźniejszy niż dotychczas. Przykładowo, po tym jak Gruzini rozstrzelali grupę 36 cywilów na drodze na północ od Cchinwali rosyjskie lotnictwo zbombardowało kilka gruzińskich wsi. Z Moskwy napływały coraz częstsze sygnały o gotowości przyłączenia zbuntowanego regionu do federacji. W tej sytuacji Eduard Szewardnadze zdecydował się 24 czerwca 1992 roku podpisać w Soczi układ o zawieszeniu broni. Tym samym Rosja przyczyniła się do przerwania krwawego konfliktu, choć władze w Moskwie bynajmniej nie uczyniły tego z altruistycznych pobudek.